Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie długo i dla niektórych nudno. Ale jeśli chcę jak najlepiej oddać…

Będzie długo i dla niektórych nudno. Ale jeśli chcę jak najlepiej oddać bezsens, który od lat toczy moją rodzinę, to krócej chyba się nie da. Zaznaczam od razu: nie atakuję religii katolickiej, piszę tylko o swoich odczuciach. No to jedziemy.

Nigdy nie byłam specjalnie religijna. Wierząca tak, religijna nie bardzo. Po prostu nie wyniosłam tego z domu.
Byliśmy typową rodziną katolicką, ale chyba bardziej z przyzwyczajenia, tradycji i pod publiczkę. Do kościoła się nie chodziło, żadnego postu czy adwentu się nie obchodziło itd... tyle co się zjadło jajko w kwietniu czy opłatek w grudniu. Ojca to w sumie częściej widywałam klęczącego nad toaletą po flaszce niż przy modlitwie.
Raz na jakiś czas rodzice w imię tego "co ludzie powiedzą" wyganiali mnie do kościoła (sami oczywiście nie ruszyli tyłków), próbowali odpytywać z katechizmu czy zmusić do odklepywania różańca. Potem im przechodziło i znowu na jakiś czas był spokój. Ale nawet gdy był spokój, rodzice nie tolerowali odchyleń od normy; próbowałam tłumaczyć, że wierzę w Boga, ale kościół z tą całą otoczką, różnego rodzaju skandalami i parciem na kasę to nie moja bajka, po prostu w ogóle tego nie czułam. W liceum nawet chciałam wypisać się z religii, ale niestety... przy każdej próbie protestu zbierałam w imię Boga ostre cięgi i słuchałam nieśmiertelnego argumentu "dopóki mieszkasz pod naszym dachem...".

Dorosłam, wyprowadziłam się, wyjechałam na Wyspy. Nie chodziłam do kościoła, modliłam się w domu i mi to wystarczało. W międzyczasie wyszłam za mąż, ślub cywilny z obiadem w restauracji zamiast wesela. Rodziców szlag trafił - materiał na osobną historię.
Po latach, gdy urodziłam dzieci, "coś" zaczęło się zmieniać. "Czegoś" zaczęło mi brakować. Matka (ojciec już nie żył) atakowała o chrzest jak mogła. Teksty typu "jak będziesz w Polsce, to zabiorę dzieci i ochrzczę jak nie będziesz wiedziała" były na porządku dziennym.
A ja... szukałam. Chodziłam do różnych kościołów, ale zawsze po kilku miesiącach odchodziłam. Aż rok temu trafiłam tam gdzie jestem, gdzie po raz pierwszy poczułam, że to jest to, mój dom. I tam po kilku miesiącach zdecydowałam się dołączyć i ochrzcić dzieci.

Rozmowa z mamą:
J: Zdecydowałam się ochrzcić dzieci.
M: Cudownie.
J: W protestanckim kościele.
Cisza... cisza... Nagle:
M: Jak możesz! Ty zdrajco! Nie tak cię z ojcem wychowaliśmy!!!
J: Mamo, w ogóle mnie nie wychowywaliście. Nie chodziliśmy z rodziną do kościoła, nie uczyliście pacierza, nie rozmawialiście o Bogu... tylko szantaże i groźby, gdy miałam wątpliwości...
M: ZDRADZASZ NASZĄ PIĘKNĄ WIARĘ! (wtf?)

I tak wyglądają moje rozmowy z mamą od października. Podczas tych rozmów "wykańczam ją, doprowadzam do zawału, palpitacji i raka(!)". Czasem dodaje rzeczy typu:
M: To zdrada, pójdę do sądu i odbiorę ci prawa rodzicielskie i odbiorę ci dziewczynki... i wychowam tak JAK NALEŻY!!
Taaaak, bo tylko to co polskie i katolickie jest właściwe...

Chrzest odbył się w styczniu. Matka strzeliła focha i nie przyjechała. Teraz lamentuje, że jak mogłam ją pominąć w tak ważnym dniu (??). Obdzwania bliższe i dalsze ciotki, kuzynostwo i znajomych gadając jaka to ja jestem wyrodna, zła i wyrachowana córka i zdrajczyni (kuzynostwo jest OK i mi donosi).

Czemu o tym teraz piszę? W czwartek lecimy do Polski na urlop. Wczoraj zadzwonił do mnie proboszcz z Polski z "mojej" parafii. Nie mógł się od matki doprosić mojego numeru, więc wziął od znajomej i zadzwonił, żeby potwierdzić, czy ten chrzest zamówiony na 26 marca jest nadal aktualny... Jezuuu... Księdza przeprosiłam, chrzest odwołałam.

Tak sobie siedzę i myślę. Do jasnej ciasnej, dlaczego? Gdyby moi rodzice byli głęboko wierzący, to bym może trochę rozumiała. Wkurzałabym się, ale rozumiała. Ale tak? Nawet walcząc ze mną o ten chrzest, przez ostatnie 6 lat mama była w kościele 2 (DWA) razy. 6 lat temu na pogrzebie taty i w zeszłym roku na ślubie kuzynki. W ogóle nie żyje i nigdy nie żyła według zasad religii katolickiej. Więc czemu? Aż taka hipokryzja?
Tak się zastanawiam, co się stanie, gdy się mama dowie, że tego dnia, kiedy chrzciłam dziewczynki to oficjalnie przystąpiłam do mojego kościoła i teraz ma także córkę protestantkę. Ale się będzie działo...

by KukuNaMuniu
Dodaj nowy komentarz
avatar wifi
41 41

Dobrze nazwałaś zachowanie matki: hipokryzja. Jedno z ostatnich jej stadiów :P

Odpowiedz
avatar zendra
6 6

Myślę, że @Kukunamuniu może pocieszyć swoją matkę: chrzest w Kościele anglikańskim jest uznawany także w Kościele katolickim - o ile dziecko zostało ochrzczone w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, a z tego co wiem, właśnie taka jest formuła chrztu w anglikanizmie. Problem solved :)

Odpowiedz
avatar zendra
4 4

P.S. Z komentarzy doczytałam, że autorka nie należy do Kościoła anglikańskiego, ale do Church of Scotland. Na szczęście to niczego nie zmienia, bo o ile wiem, tam również chrzci się dzieci w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, a więc chrzest jest uznawany w Kościele katolickim. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 marca 2017 o 23:39

avatar KukuNaMuniu
1 3

@zendra: Teoretycznie - dobrze gadasz. Ale ksiądz może (nie musi) się przyczepić bo u nas chrześni nie są obowiązkowi. Moje dzieciaki nie mają żadnych. Zresztą nieważne. Żadnego uznawania nie będzie. A mamuśka i tak niezadowolona bo kościół nie ten.

Odpowiedz
avatar polaquita
4 8

@zendra: ale za taki chrzest krk nie dostaje pogłownego :) a chyba to się liczy w tym kosciele najbardziej :)

Odpowiedz
avatar hatesmog
17 37

Nazikatole to najgorszy rodzaj fanatyków, z jakimi się spotkałam w życiu.

Odpowiedz
avatar marius
7 11

@hatesmog: Nie znasz nazimuslimów najwidoczniej. ;)

Odpowiedz
avatar InuKimi
10 10

@marius: Każdy fanatyzm jest po prostu zły.

Odpowiedz
avatar Bryanka
16 20

Poniekąd Cię rozumiem. Też kiedyś szukałam swojej własnej drogi. Wychowana zostałam za granicą, w wierze protestanckiej, ale po powrocie do Polski przynależenie do tego odłamu nie było "mile widziane". Teraz, gdy znowu jestem za granicą, dołączyliśmy z mężem do Rodzimowierców i czujemy się z tym znakomicie.

Odpowiedz
avatar Rak77
31 39

@Bryanka: Najzabawniejsze jest to gdy spytasz się katolika dlaczego uważa protestantyzm i kalwinizm za "gorszy" sposób uzewnętrzniania swojej chrześcijańskiej wiary. Stupor na twarzy i przegrzewanie się styków jest najczęstszym efektem pytania.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
23 23

@Rak77: W Polsce tak, ale np. w Irlandii Północnej są jeszcze tacy, którzy są w stanie udzielić naprawdę długiego wykładu na ten temat. Z tym, że tam za podobne pytania można dostać ostry wpier..., jak się źle trafi. Wojna domowa się skończyła, ale animozje na razie pozostały.

Odpowiedz
avatar Tenzprzeciwkacomakotairower
10 16

@Rak77: Ależ oni mają na to miliony wyjaśnień. Popatrz sobie na Facebooku na taki profil "katolickie memy". Miłość chrześcijańska do protestantów tam kwitnie aż trzeszczy... Ale zawsze mają jakieś argumenty. :)

Odpowiedz
avatar KukuNaMuniu
31 31

@Bryanka: My z dziewczynkami jesteśmy w Church Of Scotland. Nic wymyślnego, najbardziej popularni szkoccy prezbiterianie. Otwarci, ciepli, pomocni. Co mnie najbardziej urzekło, to gdy pytałam pastora ile jest "co łaska" za chrzest, to powiedział, że nie może sprzedać mi sakramentu bo nie należy do niego tylko do Boga. On mi może dać sakrament chrztu, a ja odpłacę Bogu sercem :-)

Odpowiedz
avatar Dominik
9 11

@KukuNaMuniu: oj, to źle trafiłaś!!! Lepszy jest The Scottish Episcopal Church. Dobra, żartuje. Kościół jest tak dobry jak jego proboszcz!

Odpowiedz
avatar Bryanka
7 7

@KukuNaMuniu: U nas na wsi w parafii anglikańskiej jest dokładnie taki proboszcz. Nie należymy do jego kościoła, ale strasznie fajnie się z nim gada i to o wszystkim.

Odpowiedz
avatar polaquita
3 5

@okooko: chrześcijaństwo jest znowuż herezją żydowską

Odpowiedz
avatar okooko
0 2

@polaquita: Nie o tym pisałem. Ale miło, że dostałem od Ciebie minusa :)

Odpowiedz
avatar RaniMathur
17 23

To smutne, że rodzice w ten sposób zniechęcają dzieci do praktykowania wiary. Przymus nie jest dobry. Ja jeszcze co prawda nie mam dzieci, więc nie przechodzę przez takie cyrki. Mam poglądy bardzo podobne do twoich. Moi rodzice co prawda nie zmuszali mnie do chodzenia do kościoła, ale na samą wzmiankę o tym, że nie identyfikuję się z Kościołem, chociaż w Boga wierzę, wywołuje reakcję pt. "Jak możesz?! Tradycja, co ludzie powiedzą i w ogóle..." Trochę się boję co będzie dalej.

Odpowiedz
avatar caramel
-3 21

@RaniMathur: przeważnie było 'jak wierzysz to musisz chodzić do kościoła' u mnie skończyło się przejściem na islam 2 lata temu. Rodzina jeszcze nie wie, ale ślub w tym roku więc nie mogę się doczekać komentarzy.

Odpowiedz
avatar RaniMathur
11 15

@caramel: Uważam, że każdy powinien sam wybrać w co wierzy (albo czy wierzy w ogóle). Żadna religia nie jest ani lepsza ani gorsza od innych. Wszystkie to jakiś sposób czczenia Boga. Wydaje mi się, że ja nie mam prawa przekonywać kogoś, że mój sposób jest lepszy. Możliwe, że moje poglądy wynikają też moich zainteresowań i tego, że podczas studiów dowiedziałam się naprawdę wiele o innych religiach. Obracam się też w towarzystwie bardzo różnorodnym religijnie, więc to naturalne, że jestem bardziej tolerancyjna. Ten strach przed innością bierze się też trochę z niewiedzy. Moi rodzice kiwają głową, tak tak, sikhizm, hinduizm, buddyzm, dżinizm, islam czy o czym tam opowiadam, ale ja według nich nie mam prawa powiedzieć, że nie jestem katoliczką, bo tak zostałam wychowana. Sami nie są bardzo praktykujący, ale na samą wzmiankę o tym, że mogłabym wierzyć w coś innego niż oni uważają za słuszne jest foch i koniec tematu. Więc po prostu już o tym nie mówię, jak jestem w domu to wykręcam się jak mogę, bo po co mamy się wzajemnie denerwować.

Odpowiedz
avatar Jorn
7 11

@RaniMathur: Wprost przeciwnie, to bardzo dobrze. Im więcej takich zniechęconych, tym lepiej dla ludzkości, nawet jeśli zatrzymają się w pół drogi i nie odejdą od religii, tylko zmienią wyznanie, bo zawsze jest to przejaw samodzielnego myślenia i własnego wolnego wyboru, a nie ślepego i bezrozumnego podążania za tradycją.

Odpowiedz
avatar Jorn
7 7

@RaniMathur: PS. A nawet, jeśli taki zniechęcany zostanie przy swojej religii odziedziczonej po przodkach, to też dobrze, bo będzie to jego własny wybór.

Odpowiedz
avatar RaniMathur
-1 7

@Jorn: No właśnie nie dobrze. Moim zdaniem rodzice powinni dzieciom pokazać zalety swojej religii, pozwolić na poszukiwanie własnej drogi i dać wolny wybór. Taki przymus sprawia, że jedna religia wydaje im się gorsza, a tak nie powinno być. Wybór powinien być świadomy, a nie motywowany czyimś nakazem/zakazem.

Odpowiedz
avatar Jorn
5 5

@RaniMathur: Niekoniecznie. Taki przymus, aczkolwiek czasem bardzo utrudnia życie, może skłonić do zastanowienia "a w sumie po co mi to?". I albo taki młody człowiek znajdzie powody, żeby przy religii pozostać, albo nie. Gdy rodzina pokaże mu same zalety, może po prostu bezrefleksyjnie kontynuować rodzinną tradycję. Oczywiście takie ekstremalne przymuszanie nie jest dobre, bo bardzo łatwo można zmienić czyjeś życie w piekło, ale można łagodniej. Mnie rodzina wysyłała do kościoła niejako w zastępstwie. Dorosłym samym się nie chciało chodzić, a ja musiałem. I tak chodziłem co niedziela, żeby te 45 minut odbębnić, aż w końcu w wieku kilkunastu lat doszedłem do wniosku, że ja przecież nawet w tego boga, ani w żadnego innego, nie wierzę. Jako, że przymus uczęszczania pozostał w mocy, zacząłem chodzić na spacery, zamiast do kościoła. Gdy wyjechałem z domu na studia, przestałem nawet udawać, że chodzę, a rodzina w końcu zrozumiała, że nie ma sensu mnie zmuszać.

Odpowiedz
avatar RaniMathur
4 4

@Jorn: Według mnie wysyłanie dzieci do kościoła/świątyni, uczenie modlitw, obchodzenie świąt itd. to właśnie część tradycji i kultury (bo co by nie mówić, religia to też część kultury). To jest właśnie pokazywanie dzieciom zalet (przynajmniej według wierzących), ale fajnie by było, gdyby potem, gdy już będą w stanie dokonywać własnych świadomych wyborów nie zmuszać ich do niczego. Wielu rodziców mówi "masz wierzyć, bo tak" i to zupełnie zniechęca. I to dotyczy chyba każdej religii. I o ile jestem w stanie zrozumieć wychowywanie dzieci w wierze rodziców (bo religia tak każe) to zupełnie nie pojmuję jak można zmuszać dorosłych ludzi, którzy mają własny rozum. Religia jest jak genitalia, fajnie jak się ma swoje, można być z nich dumnym, ale nie należy pokazywać ich wszystkim dookoła, a tym bardziej wpychać ich komuś do gardła.

Odpowiedz
avatar Aris
28 30

Protestantyzm jest fajny. Gdybym była dalej wierząca, na pewno bym się tam przepisała. Mają pastorów, którzy mają normalne rodziny, mają gospel, który jest przewspaniały, który śpiewałam przez pięć lat <3 I nie umartwiają się wszystkim, bóg im zmartwychwstał no to się cieszą - prawidłowo. Dobry wybór c;

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
46 50

Zamiast zgryźliwego komentarza z pojazdem po katolach przytoczę dowcip. Moim zdaniem bardzo pasuje do tej historii. W zapadłej wiosce żyli sobie bogobojni ludzie i ich córka. Żyli bardzo skromnie, żeby nie powiedzieć biednie. Pewnego dnia córka postanowiła, że pojedzie w wielki świat i spróbuje znaleźć tam szczęście, bo w jej wiosce nie widzi dla siebie przyszłości. Jak postanowiła, tak uczyniła. A że była urodziwa i zaradna została luksusową prostytutką. Miała tylko trzech stałych "klientów", którzy byli bardzo bogaci, nad wyraz hojni, a do tego byli ludźmi z tzw. wyższych sfer. Dziewczyna zarabiała więc bardzo dużo, bardzo dużo pieniędzy wysyłała też zapracowanym rodzicom. Ci nie mogli nacieszyć się sukcesem córki, spuchnięci z dumy opowiadali w wiosce jak to ich latorośl sobie radzi w wielkim świecie. Wreszcie nadszedł czas odwiedzin. Córka postanowiła przyjechać do wioski, do rodziców. Zdawała sobie sprawę z tego, że ojciec prędzej czy później zapyta ją co tam robi, że zarabia tyle pieniędzy i że jej odpowiedź przyprawi go o zawał serca. Niemniej postanowiła nie kłamać. Przyjechała. Łez matki i uścisków ojca trudno się było doliczyć, zasiedli do wieczerzy, zjedli. Wtedy nadeszło nieuniknione, ojciec zagaił: - no córuś, to powiedz nam co ty tam robisz - tato, wiem, że ci się to nie spodoba, ale nie będę kłamać. Jestem prostytutką. W ojca jakby diabeł wstąpił: - ty szmato, jak śmiałaś nam to zrobić? Wychowywaliśmy cię z matką na porządną dziewczynę, a ty tylko nam z oczu zniknęłaś i już weszłaś na drogę grzechu. Wpędzisz nas do grobu. Precz z naszego domu i więcej się tu nie pokazuj. Zalana łzami córka próbuje się tłumaczyć: - ależ tato, ja nie stoję na ulicy, to są bardzo bogaci ludzie, jeden z nich kupił mi dom, drugi samochody, trzeci biżuterię - zaraz, zaraz, jaki dom, jakie samochody? Kim ty córuś jesteś? - no już ci mówiłam, prostytutką - ja cię dziecko strasznie przepraszam, widocznie rzuciło mi się na stare uszy. Ja byłem przekonany, że powiedziałaś "protestantką".

Odpowiedz
avatar Kumbak
12 14

@Fomalhaut: Już myślałem, że puentą będzie, że jednym z klientów jest ksiądz :)

Odpowiedz
avatar KIuska
18 22

@bazienka: Nie za bardzo poniosła cie fantazja? Ojciec wrzuca dziecko pobite do krwi do kościoła a ludzie nie reaguja? Modlą się dalej? Mhm jasne.

Odpowiedz
avatar bazienka
-5 5

@KIuska: krew zdazylam wytrzec i chlipalam w lawce jedna pani pytala czy nie moze mi jakos pomoc to bylo ze 20 lat temu, mialam moze 12 lat, moze mniej a teraz co niby mniejsza znieczulica? bylo milion historii o tym, ze czlowiek potrzebowal pomocy i wszyscy przechodzili obojetnie albo gapili sie w witryne czy tam okno bylas tam? widzialas? to sie nie wypowiadaj ja to przezylam i uwazam, z emoj ojciec to zwykly uj i gowno sie ode mnie doczeka a nie opieki na starosc

Odpowiedz
avatar KIuska
2 2

@bazienka: Nie wierze w każdy twój komentarz po tym jak dodałaś kilka razy tę samą historię ale zmieniając szczegóły bo się nie spodobała innym. Jak twoja koleżanka? Nadal wysyła syna sąsiadki po mleko i się dziwi, że nie chce on iśc? No taki leniwy chłopak, nie chce robić zakupów obcej babie, która sama może ruszyć swój szanowny odwłok do sklepu.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
9 9

Jedna wiara tak samo dobra, jak kazda inna, albo zadna. Chcecie - to wierzcie, chcecie nie wierzcie, byle bezproblemowo tolerowac zapatrywania innych. Inaczej - sredniowiecze i prymitywizm zacofany, albo nawet terror religijny.

Odpowiedz
avatar mki
6 12

Taka mała porada odnośnie planowanego chrztu w Polsce: pilnuj dziecka. Znajomy ksiądz mi opowiadał, że kiedyś miał chrzest, wszystko OK, tylko dorośli tacy jacyś starzy. Potem się okazało - byli to dziadkowie, ochrzcili dziecko wbrew woli rodziców - muzułmanów. A odchrzcić się nie da. Faktem jest, że sporo czasu temu to się działo, dziś w dobie skrupulatnego sprawdzania wszystkich dokumentów pewnie by nie przeszło, ale... pilnuj dziecka.

Odpowiedz
avatar Dominik
0 10

@mki: Nie przesadzajcie. Chrzest to nie jest odcięcie kawałka interesu. A co do potajemnego chrztu, to moja babcia planowała porwać mi córkę i ją po cichu ochrzcić. Nie doszło do tego, bo jej moja mama powiedziała, ze to głupi pomysł. Ale nawet jak by ochrzciła, to by tragedii nie było. A co chrztu, to moja córka zdecydowała sie na chrzest w wieku lat 18.

Odpowiedz
avatar KukuNaMuniu
6 8

@mki: Dzięki za troskę ale będzie ok. Jeszcze nigdy nie zostawiłam i raczej nie zostawię dzieci samych z moją mamą. I to nie z powodu podstępnie planowanego chrztu ale innych rzeczy takich jak wybuchowość, agresja czy miłość do butelki. Okazja czyni złodzieja? Nie będzie okazji.

Odpowiedz
avatar netqa
10 14

Ja długo bałam się, co powiedzą rodzice, jak im oświadczymy, że w ogóle dzieci nie będziemy chrzcić i przechodzimy na Rodzimą Wiarę.Tylko że ostatnio podjęliśmy z mężem decyzję, że w ogóle nie będziemy mieć dzieci i teraz to dopiero się boję, co powiedzą :D

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
9 9

@netqa: Nasłuchasz się przy każdej okazji, że 'mały bobasek jest taki kuci kuci, jak możesz nie chcieć takiego', 'jak już będziesz miała dziecko, to zrozumiesz, że tego właśnie chcesz', 'jeszcze zmienisz zdanie', 'kto ci na starość szklankę wody poda' itp. itd. ;)

Odpowiedz
avatar ziobeermann
1 7

Sama sobie odpowiedziałaś - „jak się ludzie dowiedzą, to co oni powiedzą?!" Tak Ci potrzebny ten urlop w Polsce? Jedźcie lepiej w jakieś ciepłe kraje. Kosztować Cię to będzie mniej/tyle samo, a nie przywieziesz materiału na kolejne piekielne historie.

Odpowiedz
avatar cija
6 12

@ziobeermann: Polska nie składa się tylko z rodziców, wiesz? ;) ma się czasem kuzynów, kumpli i jakiś urząd do odwiedzenia.

Odpowiedz
avatar KukuNaMuniu
3 7

@cija: Dokładnie. Nie wiem czemu mam się tłumaczyć dlaczego spędzam urlop tu a nie tam, albo tam a nie jeszcze gdzie indziej. Mam swoje powody.

Odpowiedz
avatar Lusi999
7 7

my tez uznalismy ze nie bedziemy chrzcic naszego syna poniewaz mamy inna wiare z mezem i nasz syn kiedy dorosnie sam zdecyduje w co wierzy. Moja mama mimo iz jest praktukujaca katoliczka wyrazila zrozumienie i powiedziala, ze nie bedzie sie wtracac w nasze zycie. Ale moj wujek (brat mamy) wie lepiej. Zadzwonil do mojej siostry, ze jak przyjade do Polski to on wezmie dziecko i w tajemnicy ochrzci!!! oczywiscie moja siostra mi to powiedziala i na planach sie skonczylo.

Odpowiedz
avatar Crook
7 9

A próbowałaś z mamą "na spokojnie" porozmawiać skąd wziął się ten upór, skoro sama nie praktykuje? Zresztą ponoć nie ma katolików "wierzących, niepraktykujących" - ktoś taki zgodnie z doktryną nie powinien uważać się za katolika. Ale ja o czym innym - ktoś poniżej napisał "każdy powinien sam wybrać w co wierzy (albo czy wierzy w ogóle)" - prawda, ale chrzciny nieświadomego dziecka - niezależnie w jakim kościele - są narzucaniem mu swojego światopoglądu i determinują jego przyszłe życie. Tak, wiem - zaraz będzie tu mnóstwo komentarzy, że rodzice mają prawo wychowywać tak jak chcą. Ale skoro tak, to dlaczego wszyscy (no, prawie) narzekają na "wcześniejsze" pokolenia, że postępują zgodnie ze swoimi (nawet jeśli w naszych oczach niepoprawnymi) kanonami?

Odpowiedz
avatar KukuNaMuniu
10 10

@Crook: Uwierz mi, rozmów było milion milionów. I jak grochem o ścianę. Teraz już nie dyskutuję bo wiem, że to nic nie da. Znam swoją matkę bardzo dobrze. Każdy kto śmie myśleć inaczej niż one jest po prostu kretynem. I nie ma rozmowy, nie ma dyskusji. Kretyn, debil i koniec. A co do narzucania to w pewnej części się z Tobą zgadzam. Tylko jest ogromna różnica o której ludzie zapominają. To różnica pomiędzy narzucaniem i zmuszaniem a nauką i przekazywaniem. Uważam, że jako rodzic mam prawo przekazać czy nauczyć swoje dziecko jakiś wartości, czy tradycji rodzinnych i także wprowadzić w wiarę. Ale mam prawa zmuszać aby te tradycje kontynuował. Fajnie by było, ale to ich decyzja. Żeby to inaczej zobrazować: pewnie kiedyś będę moje laski uczyć gotować. I pewnie nauczę je robić np.pomidorówkę. Ale to one zdecydują czy tą pomidorówkę będą sobie w przyszłości gotować, czy stwierdzą, że nie bo nie lubią. I dorzucę ci ciekawostkę (aż sama nie mogłam uwierzyć). Syn mojego Pastora jest ateistą. Poważnie. Co Pastor na to? Że chciałby aby syn wierzył, ale do wiary nie jest w stanie go zmusić. To że może go na siłę przyprowadzić do Kościoła, nie sprawi, że syn poczuje wiarę w sercu.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

@KukuNaMuniu: Taki upór bierze się z "co ludzie powiedzą". Tylko i wyłącznie. Więc o czym tu dyskutować?

Odpowiedz
avatar niezadowolona
2 6

Ale ale.... O co ten spór? Przecież Bóg pozostaje ten sam. Tylko obrządek inny. I jak trafisz na mądrego księdza to powie to samo.

Odpowiedz
avatar burninfire
0 4

A czy religia jest czymś dziedzicznym, czy jednak wynika z przekonań, światopoglądu? Bo nie rozumiem "nie wychowali mnie na katolika". A ja chodziłam na religię, chodziłam do kościoła, a katolikiem nie jestem. Nie rozumiem wmuszania w kogoś religii (tak w ogóle to wiecie, że katolicyzm mówi o tolerancji, o miłości do bliźniego i nie wskazuje, że to musi być drugi katolik?).

Odpowiedz
avatar Maudus
1 1

Ekumenizm pełną gębą... Pomijając hipokryzję.

Odpowiedz
avatar Kokapofy
3 7

Jako osoba wierząca i praktykująca takie zachowanie jest dla mnie totalnie nie zrozumiałe. Co za różnica, czy ktoś chodzi do Rzymskokatolickiego, protestanckiego czy prawosławnego? Przecież Bóg do którego się modlimy jest ten sam. Ja sam nie miałbym oporów przed pójściem na nabożeństwo do innego odłamu, potraktowałbym to jak każdą inną msze. Rozumiem, że twoja mama mógłby być niezadowolona (chociaż takiej histerii nic nie usprawiedliwia), gdybyś przeszła na hinduizm, czy buddyzm, ale i tak najważniejsze jest, żebyś była dobrym człowiekiem.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
2 2

Masz jedno życie. Kościół jaki taki to LUDZIE, nie MIEJSCE. My przywykliśmy nazywać kościołem budynki, ale to tak po prawdzie wspólnota ludzi. Ja się tylko zastanawiałem, kiedy wiara mimo wszystko stanie się ważna w Twoim życiu i proszę :) Jak człowiek ma 15-25 lat to wierze kompletnie nie myśli, ale jak zaczyna się życie, widzi się przemijanie, to nagle zaczyna czegoś brakować, coś stało się ważne mimo woli. Mama zachowuje się skandalicznie, po prawdzie nie odzywałbym się do mamy przez dłuższy czas, nie odbierałbym telefonów - nie ma prawa ingerować. Miała szansę wychować swoje dziecko (Ciebie), teraz Ty masz szansę wychować swoje dzieci. Trzymam kciuki za Ciebie :)

Odpowiedz
avatar Trumpy
0 0

Też średnio lubię katolicyzm, ale nie mam koscioła protestanckiego w moim mieście. Apropo: zastanawiałaś się nad powstaniem kościoła anglikańskiego? Luteranizm nieco lepszy na kartach historii ;)

Odpowiedz
Udostępnij