Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ja wiem, że są różne zdania na temat polskiej edukacji, na temat…

Ja wiem, że są różne zdania na temat polskiej edukacji, na temat studiów itd. Osobiście znalazłam pracę dorywczą, a na studia poszłam, bo chciałam. Kierunek związany z polityką, historią, bezpieczeństwem państwa i ogólnie zajęcia są nie tylko w formie ćwiczeń/wykładów, ale też ćwiczeń praktycznych.

Już przy rekrutacji zrobiono "przesiew", później na pierwszym semestrze też. Ale jest kilka kwiatków spośród 22-osobowej grupy. I niby nie powinnam się wtrącać, ale jestem zwyczajnie zawiedziona i zdziwiona, że takie osoby się dostały na ten kierunek, wszystko uchodzi im płazem; nie wiem jakim cudem, a reszta osób dostała się ciężką pracą i wiedzą. Może to kolesiostwo i kumoterstwo, nie wiem. COŚ musi być na rzeczy, że przykładowo trudne kolokwium napisali na 4 czy 5, a podczas odpowiadania z dokładnie tego samego materiału nie potrafią NIC. Możliwości ściągania zwyczajnie nie ma. A wiem, bo w przeszłości sama czasami próbowałam coś zdziałać najróżniejszymi sposobami, tutaj by to nie przeszło. Zresztą inni studenci też to widzą ;)

Najbardziej boli to, że takie osoby prawdopodobnie będą później piastować dość wysokie stanowiska i niszczyć życie ludziom swoją niewiedzą. Poniższe sytuacje są najmniej rażące.
Najbardziej w oczy rzuciły mi się trzy osoby: [Z], [M] i [L]...

1. Przedmiot związany z historią współczesną. Początek I semestru, październik. Pierwsze zajęcia.
Doktor wyświetla nam osoby związane z polityką, nie tylko polskie. Wyświetla się zdjęcie naszej teraźniejszej premier. Pytanie do [L] "za co odpowiada i kim jest?". L nie wie. Nie zna. Nie słyszała.

2. Egzamin ustny. Wchodzimy po dwie osoby. [Z] dostał zagadnienie związane z UE, z wyszczególnieniem czegoś na mapie (nie pamiętam dokładnie), ale między innymi na początek miał pokazać mniej więcej granice UE. Wziął wskaźnik, dziarskim krokiem podchodzi do mapy i z uśmiechem pokazuje Australię.

3. Wspomniałam o ćwiczeniach praktycznych. Dwa razy w miesiącu idziemy na strzelnicę. Podczas jednego przedmiotu uczymy się budowy jakiejś broni, na zasadzie, że wykładowca przynosi replikę, rozbiera ją na części, omawia poszczególne części i później każda osoba ma powtórzyć wszystko. Wybierając ten kierunek, każdy wiedział z czym to się wiąże. Jednak kilka osób pod przewodnictwem M stara się zakłócać zajęcia swoimi pacyfistycznymi poglądami i protestami, że oni broni do ręki nie wezmą.

4. Dzielenie się notatkami. Ze względu na to, że dość sporo osób pracuje w tygodniu, a nikt nie chciał studiować zaocznie, razem z "ogarniętą" częścią ludzi ustaliliśmy, że oni idą na wykłady np. w poniedziałek i środę i dają nam notatki, a druga grupa w inne dwa dni i wysyła tamtym. No fajnie, zawsze się do tego stosowaliśmy. Na początku wrzucaliśmy to na naszą "grupową" tablicę na fb (a co tam, niech inni mają), po incydencie opisanym niżej, utworzyliśmy konwersację złożoną tylko z osób "wkręconych" w umowę. Raz wyszło tak, że osoby z "pierwszej grupy" (w sumie 8), nie mogły iść na wykłady. Wszyscy jednocześnie, po prostu, ktoś miał lekarza, ktoś inny kaca, ale w każdym razie nikt na wykład nie poszedł, no trudno. Ale M zrobił wielką awanturę. On nie był na ŻADNYM wykładzie. Widocznie korzystał z notatek, które publikowaliśmy. Tak się złożyło, że profesor zrobił kartkóweczkę z ostatniego wykładu. Nie było źle, bo zagadnienia powiązane z poprzednimi, tak że większość na to 3,5 napisała. Poza M. M. po zajęciach rozpętał awanturę, że jak to, że on dostał 2 punkty i że to wina tych, co notatek nie przesłali. Na pytanie czemu nie chodzi na wykłady odpowiedział, że on "pie*doli" te wykłady i studia, bo tu same niedorozwoje widocznie są, skoro nie chcą mu pomóc.
Dodam jeszcze, że mieszkał z jednym z naszych kumpli i znali się wcześniej; jego matka zadzwoniła do naszego kolegi z pretensjami, że nie pomaga mu w nauce... .

Niby nic, ale wkurza, wkurza podejście ludzi i podejście uczelni, które przyjmą każdego, byle tylko móc pochwalić się dużą liczbą studentów :)

studia

by mabmalkin
Dodaj nowy komentarz
avatar Kumbak
7 7

"A może by tak pie...ć to wszystko i wyjechać w Bieszczady?" :)

Odpowiedz
avatar mabmalkin
3 5

@Kumbak: Stachu dobrze powiedział, w tamtym roku byłam, w tym też wyjeżdżam :D

Odpowiedz
avatar Dark_Messiah
6 12

No widzisz są czasem ludzie którzy lepiej się czują pisząc koluwiom niż odpowiadając. Mi się zawsze łatwiej pisało niż odpowiadało no chyba że był czas na zrobienie sobie własnych notatek prze odpowiedzią ustną, bo i taki egzamin przeżyłem, mogłem na spokojnie sobie pytania przemyśleć i spisać to co pamiętam i dopiero tak przygotowany udzielałem odpowiedzi.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
14 16

@Dark_Messiah: Mogą sobie nie lubić odpowiadać, ja też nie lubię. Ale z dokładnie tych samych zagadnień, z których był "kolos", dostać 4,5 a podczas odpowiedzi nie wiedzieć o co w ogóle chodzi jest bardzo dziwne ;)

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 5

@Dark_Messiah: Też nie jestem osobą, która lubi egzamin ustny, ale sądzę, że jeśli ktoś temat umie i rozumie to choćby się jąkał i nadmiernie stresował da radę otrzymać ocenę pozytywną. Jak ktoś napisał kolokwium na 4.5 to absurdem jest, że odpytywany z tego samego oblał.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@mabmalkin: Czasem to zależy od sformułowania pytania. Miałem taką koleżankę w szkole. Zawsze obkuta, potrafiła wyrecytować podręcznik, ale gdy pytanie wymagało przeanalizowania posiadanej wiedzy i przygotowania na szybko nawet prostej syntezy, to nie potrafiła powiedzieć nic.

Odpowiedz
avatar Dark_Messiah
0 0

@mabmalkin: nie usprawiedliwam tego ale wiem po sobie że czasem bywa różnie

Odpowiedz
avatar Kiwi
1 1

@mabmalkin: Absolutnie nie broniąc ludzi, którzy się nie uczą - też niespecjalnie mnie dziwi, że ktoś lepiej napisze niż powie. Sama swego czasu tak strasznie się stresowałam odpowiedziami ustnymi, że nie byłam w stanie powiedzieć jak się nazywam, nie wspominając o wiedzy, którą posiadałam. Jak coś odpowiadałam to w transie, że po wyjściu nie pamiętałam przebiegu egzaminu. Jeden profesor, znając mnie (podchodziłam do niego po wykładach o coś dopytując), podczas egzaminu ustnego przerwał odpytywanie na 5 minut i zmienił temat na luźny, po czym mogłam już normalnie odpowiadać. Byłam niezmiernie wdzięczna, nie musiał przecież tego robić. Z czasem mi przeszło, jak się pozbyłam głównego czynnika stresogennego w moim życiu.

Odpowiedz
avatar Garrett
13 15

Na te studia to dorośli ludzie chodzą? Czy to jakieś dla gówniaków? Maskara jakaś, ciekawe jak oni matury pozdawali...

Odpowiedz
avatar InuKimi
0 0

@Garrett: Niestety, chyba wszędzie tak jest... ;/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@InuKimi: głównie na tych kierunkach, które wiele nie wymagają ;).

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 15

Sorry, że tak zapytam. A ten kierunek to jakiś tajny jest??? Szpiegostwo, czy służby specjalne?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 marca 2017 o 14:14

avatar InessaMaximova
4 10

@Armagedon: Nie wiem jak ty, ale ja w tekście znalazłam dwa odpowiednie słowa. bezpieczeństwo narodowe.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 7

@InessaMaximova: "Kierunek związany z polityką, historią, bezpieczeństwem państwa..." To miałaś namyśli?

Odpowiedz
avatar fursik
4 8

@katka1110: Jedną z tragedii tego świata jest to, że umiejętność "kombinowania" (zamiast zdobycia kwalifikacji, wiedzy, umiejętności) wciąż jest uważana za powód do dumy.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
3 3

@katka1110: Przeciwnie, to inni czasem wykują coś na blachę a potem równie szybko zapominają, co może w przyszłości zaszkodzić innym ludziom. Ja nie narzekam na swoje umiejętności i na pewno nie boję się o przyszłość ;). A historia miała na celu raczej zwrócić uwagę na to, że uczelnie przyjmują byle kogo, żeby tylko móc pochwalić się większą liczbą studentów. Mnie to drażni i tyle.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 marca 2017 o 22:10

Udostępnij