Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z poczatku lutego. Siedze rano w domu z moim synem. okolo…

Historia z poczatku lutego. Siedze rano w domu z moim synem. okolo godziny 10 nagle zgaslo swiatlo. Sprawdzilam skrzynke z korkami, wyglada, ze wszystko powinno byc w porzadku.
Zadzwonilam na infolinie do firmy dostarczajacej nam prad, z zapytaniem co sie dzieje.
Pani po drugiej stronie sluchawki poinformowala mnie, ze rura pod ziemia pekla i bez pradu jest 28 domow.
Powiedziala, ze naprawa zajmie do 6 godzin i ze zostalam wpisana na liste priorytetowa ze wzgledu na roczne dziecko.
Zadzwonilam do mojej kuzynki, zeby po mnie przyjechala, bo nie chcialam siedziec z moim synkiem w zimnym mieszkaniu (nawet ogrzewanie mamy elektryczne). Okolo godziny 4 po poludniu wrocilam do mieszkania, gdyz musialam isc do pracy na 5. Moj maz dopiero co wrocil z pracy i mowi ze dalej nie ma pradu.

Ekipa ktora miala naprawiac rury zjawila sie na miejsce o 6 wieczorem!!!

Moj maz z synem przesiedzieli u mnie w pracy pare godzin na zapleczu w sklepie az dostalismy informacje, ze problem zostal naprawiony, o 9 wieczorem, po 11 godzinach.

Ambleside

by ~Luca000
Dodaj nowy komentarz
avatar MelaMelo
12 12

Tragedia normalnie, do sądu z dziadami! Według umowy z dostawcą prądu nieplanowana przerwa w dostarczaniu energii elektrycznej zazwyczaj może trwać do 36-48 godzin. Wyrobili się po 11, czyli jeszcze w czasie. To nie tak, że ZE robi na złość klientom i specjalnie przyjechali po 6 do naprawy. Awarie są traktowane priorytetowo, ale mają ograniczoną liczbę pracowników. Poza tym skąd wiesz, że nie było ich wcześniej, skoro nie było Cię w domu? Nie widzę tutaj żadnych piekielności.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
9 9

Omujborze, 11 godzin bez prądu! Jakim cudem udało się Wam przetrwać? Napiszesz scenariusz do filmu na podstawie tych dramatycznych wydarzeń?

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
3 3

Jak byłam dzieckiem to po 3 dni siedzieliśmy bez prądu po każdej większej wichurze- wieś, 3 km do sklepu, jak zasypało śniegiem porządnie to pług docierał po 2 dniach. A jak we wsi nie było prądu to nie było też wody (przepompownia na tej samej linii energetycznej), a jak nie było wody to nie było też ogrzewania... I tak ludzie z małymi dziećmi, ludzie starsi i schorowani, zimą (a wtedy to były zimy, nie to co teraz)... I nikt nie narzekał! Awaria to awaria. Za to ekipa naprawcza to byli bohaterowie- witani niemal kwiatami, z uśmiechem, cała dzieciarnia się zlatywała popatrzeć na ich pracę :) Do dziś pamiętam euforię, która wybuchała jak "prąd wrócił", latarnie się zaświeciły, telewizory zaczęły grać, sklep wznowił działalność... Miło też wspominam wieczory przy świecach pod 4 kocami- graliśmy w różne gry albo mama czytała nam książki, rodziny się integrowały... A teraz 11 godzin , w ciągu dnia, w mieście(restauracje kina, baseny, galerie handlowe z toaletami, dyskonty z zapasem wody i gotowych posiłków pod nosem) i armagedon! Panie! Prawie żeśmy się o śmierć otarli!

Odpowiedz
Udostępnij