Naprzeciwko bloku, w którym mieszka moja mama, powstał plac zabaw pod dachem. Spotkał się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem w okolicy, co weekend rodziców z dzieciarnią jest tam pełno - i na tym mógłbym historię zakończyć, wrzucić na jakąś stronkę ze świetnymi pomysłami na interes, gdyby nie...
Kultura parkowania klientów.
Pod blokiem problemów z parkowaniem nigdy nie było: miejsc parkingowych jest sporo, a gdyby brakło - jest wielki, wiecznie pusty parking niecałe 100m dalej, wystarczy przejść przez ulicę. Ale bliżej jest przecież kawałek trawnika, po co się wysilać i chodzić, nie?
Trawnik jest zawalany przez samochody co weekend i pomału zmienia się w klepisko.
Podniesienie krawężnika przez spółdzielnię mieszkaniową dało niewiele - SUV sobie wjedzie tak czy inaczej, reszta przejedzie przez chodnik.
Telefony na Straż Miejską dają jeszcze mniej - Straż Miejska pracuje od poniedziałku do piątku, w godzinach 10-18. W sobotę, niedzielę i po 18 - hulaj dusza.
Telefony na Policję dały niewiele - Policja ma budżet tak obcięty, że w weekendy mają cały jeden patrol wyjazdowy na stanie. Jeśli ten patrol jest akurat potrzebny gdzie indziej - mandatów za parkowanie wstawiać nie będzie.
Obsługa placu zabaw wywiesiła na drzwiach kartkę z napisem "PARKING 100m" i strzałką wskazującą tenże. Reakcji brak.
Parkują więc dumni rodzice gdzie popadnie, ucząc przy okazji latorośle co wolno, jak się ma samochód. Na zwrócenie uwagi reagują w najlepszym razie tłumaczeniem, że im się dziecko przez te 100m przeziębi, w najgorszym - prezentacją zakresu łaciny kuchennej.
I tylko trawy żal.
Kiedyś była tutaj taka historia, że komuś pod domem tak ludzie ryli kołami to najpierw postawił plastikowe słupki, następnie zobaczył że są przewrócone to odlał z betonu i pomalował na taki sam kolor jak te plastikowe słupki.
Odpowiedz@themistborn: Pamiętam jak pod przedszkolem mojego dziecka szanownym pan prezes telewizji udzielał wywiadu , a następnie jego wielkie auto przejechało kilkanaście metrów ścieżką rowerową i chodnikiem ,żeby zjechać przejściem dla pieszych na rondo. To była czara goryczy, która wtedy się przelała . I w miejscu gdzie tacy ludzie parkowali pojawiły się piękne metalowe słupki. Problem z parkowaniem zniknął .
OdpowiedzPolacy są mistrzami w demolowaniu świata za swym płotem. Nie moje - mam w d...e.
Odpowiedz@Bestatter: Naiwny jesteś sądząc, że to polska specjalność. Ja obserwuję to samo u siebie w Belgii.
Odpowiedz@Bestatter: Nie Polacy, tylko polaczki, a dokładnie homo-sovieticus.
OdpowiedzLub może zastosować Magie - wystarczyłaby Tabliczka w stylu" Na tym parkingu często znikają wentyle i następuje samoistne znikanie powietrza z kół"
Odpowiedz@Villenthetenmertch: Starczy "UWAGA! JAKAŚ STARA BABA PRZEBIJA TU OPONY!", twój tekst jest za długi, żeby zrozumieli.
Odpowiedz@Villenthetenmertch: Uwaga tresowane gołębie/psy/koty/cokolwiek. Grunt, że auto będzie całe w g...e. Ktoś mi kiedyś opowiadał, jak kiedyś rozwiązywano problem z autami w miejscach niepożądanych w Belfaście. W czasie konfliktu między katolicką IRA i protestantami nie można było zostawiać auta w pobliżu żadnych urzędów, bo istniało ryzyko, że to tzw. samochód-pułapka. Dlatego sprawą zajmowali się saperzy. W skrócie było bum. Plus taki, że nie było trzeba płacić za złomowanie jakiegoś grata. Metoda bardzo ekstremalna, ale czytając o ludzkiej ignorancji i elementarnym braku szacunku dla innych, to naprawdę zastanawiam się, czy jednak tej metody nie zastosować. Jedno "bum" i z całą pewnością już nikt by tam nie zaparkował. Ale jakiś tresowany zwierzak, który zostawiałby śmierdzącą pamiątkę na aucie wydaje mi się dobrym pomysłem.
OdpowiedzJedyną tutaj chyba radą byłoby zainwestowanie w gustowne betonowe donice z kwiatami. Ewentualnie jakieś krzaki czy inne drzewca posadzić aby ładnie zielono było.
Odpowiedz@MyCha: Tylko jak drzewka i krzaczki to od razu odpowiedniej wysokości. Tak zapobiegawczo, żeby nikt nie uznał, że może jednak da radę swoją limuzyną je pokonać
OdpowiedzTak sobie przypomniałam jak parę dni temu zwróciłam pani - lat około 40, że zaparkowała przed marketem na miejscu dla rodzin z dziećmi. Usłyszałam odpowiedź, że dzieci ma w domu i dlaczego ją oceniam. Nawet się nie speszyła.
OdpowiedzNie wiem, ale czy nie można zrobić zdjęć samochodów i dostarczyć na SM? Dowód wykroczenia jest, to może da się tak mandat wystawić "zaocznie"?
Odpowiedz@Litterka: Można, a jeśli oficjalnie się to zgłosi to muszą się sprawą zająć. Wymaga to oczywiście trochę determinacji ze strony zgłaszającego bo trzeba złożyć zeznanie w razie wątpliwości.
OdpowiedzTrawy żal...Ok już czytałam wszystko...
Odpowiedz@Tajemnica_17: Jak się rozsypie przy nabijaniu to żal...
Odpowiedzhttp://antyweb.pl/tesco-tnie-ezakupy/
OdpowiedzTo dziwne z tą strażą miejską bo u mnie pod blokiem przez długi czas był zakaz parkowania ale z powodu małej ilości miejsc parkingowych wokół byli odważni którzy pomimo zakazu tam właśnie parkowali. SM przyjechała kilka razy w sobotę ok 7 rano (widziałem na własne oczy), kilkanaście mandatów wystawili i pojechali. Sytuacja powtórzyła się ze trzy razy i od tamtej pory nikt nie parkuje. ps. w SM na pewno byli przeszczęśliwi że polaczki jednak uważają się za lepszych i żaden zakaz im nie straszny ;)
Odpowiedz@raff319: Mnie to też wydaje się dziwne, przynajmniej w stosunku do policji, bo oni dosyć chętnie przyjeżdżają do mandatów - to jest najłatwiejszy sposób na wyrobienie 'normy mandatowej' narzucanej przez komendantów.
Odpowiedz@raff319: No to macie dobrze, u mnie przed blokiem jest takie miejsce, gdzie schodki do bloku obok znajdują sie za miejscami parkingowymi i jest tam mały trawniczek- dzień w dzień stoja na nim samochody nie dośc, że trawnik juz jest od dawna klepiskiem to do tego utrudnione jest przejscie do tych schodków- jeszcze latem to spoko ale jak jest zima i wszystko oblodzone to tam juz raczej się zejśc nie da..
Odpowiedz@timka: Jeśli to jest teren prywatny, to straż miejska lub policja nie mogą tam wystawiać mandatów za parkowanie na zieleni, chyba, że spółdzielnia/wspólnota mieszkaniowa postawiła odpowiednie znaki drogowe. Postawiła?
OdpowiedzA ja mam taką propozycję. Potrzebna spora ilość starych rękawiczek i metrowej długości kołek. Auto zajeżdża. Podchodzimy, po jednej rękawiczce w rurę wydechową, popchnąć kołkiem do oporu. I w nogi. Zaleca się przyglądanie z daleka jak lawety ściągają kolejne auta.
Odpowiedz@Zinterstein: uważaj tedy, żeby ktoś nie uznał że też źle parkujesz i nie zastosował tego rozwiązania na Twoim aucie.
OdpowiedzA spółdzielnia, jak już podwyższała krawężniki to nie mogła kilku słupków wkopać?
Odpowiedz