Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W wieku 30+, umówmy się, sporo znajomych pozakładało już rodziny i ma…

W wieku 30+, umówmy się, sporo znajomych pozakładało już rodziny i ma potomstwo. Super, gratuluję, cieszę się ich szczęściem - naprawdę, bez ironii. Choć dzieci naprawdę lubię, mogę raz na jakiś czas się czyimś chętnie zająć, to jednak jestem w stałym związku, ślubu ani kolejnego pokolenia nie planuję. Są tacy, którzy to świetnie rozumieją i nie zamęczają tematyką dziecięcą, są tacy, którzy uznają jedyny słuszny model życia i rodziny, w związku z czym... dzieci, dzieci, dzieci...

I, powiedzmy sobie szczerze, na kinderbale, gdzie wszystkie Matki Polki zajmują się swymi pociesznymi bobasami, w międzyczasie wymieniając się nowinkami z dziedziny obsługi niemowlaka, też niekoniecznie lubię chodzić. Bo wygląda to tak, że pałętasz się między nimi, coś próbując zagadywać na inne tematy, które szybko i tak schodzą na dzieci. Ewentualnie siadają na tobie z milionem pytań, kiedy ty, a może już, a jakie plany...

Jest taka grupa zawziętych koleżanek, które nie potrafią zrozumieć, dlaczego kolejny raz odmawiamy przyjścia na imprezę, która zaczyna się o 14.30, a poza nami zaproszone jest 5 par, wszystkie dzieciate, niektóre nawet kilkukrotnie.

Sytuacja taka, spotykam przypadkiem Baśkę, która dwa tygodnie temu zapraszała właśnie na takie miłe dzieciowe herbatki. Był pretekst, wiec zagaduję, jak tam, czy się spotkali, jak było.
B: Świetnie, byli ci i ci ze swoją dwójką, ci i ci ze swoją trójką, ci i ci ze swoim jednym, ale ona już w ciąży...
Ja: No to wszyscy dopisali!
B: Właśnie nie! Wszyscy pytali o ciebie i o Tereskę*!

*Tereska, podobnie jak ja, niedzieciata, a do tego od kilku miesięcy sama.

Koleżance Basi nie dało to do myślenia.

Próbuję innym zabiegiem.
Ja: A może byśmy się kiedyś umówiły na kawę, same laski, jak za dawnych czasów, pogadamy, pośmiejemy się..?
B: Nie no, to nie dla mnie. Ja się po knajpach (!! proponowałam kawę!!) włóczyć nie będę.

Wychodzi na to, że chociaż bardzo lubiłam moje szkolne koleżanki, chyba naprawdę znajomości się powoli urwą. Ta historia nie jest piekielna. Jest chyba trochę smutna.

dzieci kawa matka-polka

by meszuger
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
16 36

Między innymi dlatego nie chcę nigdy mieć dzieci. Oprócz problemów związanych z zajmowaniem się dzieckiem/obsranych pieluch/niespania po nocach właśnie to planowanie wszystkiego pod dziecko mnie przeraża. Przez kilka lat po urodzeniu się dziecka nie można swobodnie, spontanicznie gdzieś wyjść. Z wielu przyjemności i pasji musiałabym zrezygnować. Nie oceniam nikogo, wielu jest rodziców, którzy w jakiś magiczny sposób potrafią pogodzić wychowywanie dzieci z życiem towarzyskim. Ale na ten moment sama nie wyobrażam sobie rezygnowania z życia dla dziecka.

Odpowiedz
avatar linerka
5 13

@thefinalaction: bo to źle postrzeganie macierzyństwa. Ja mam małego smyka (9 miesięcy), pracuję zdalnie, robię doktorat, wychodzę na różne spotkania kilka razy w miesiącu. Wszystko zależy od organizacji czasu i tyle. Szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko. I jeśli sobie dobrze byś wszystko zorganizowała, to nie zrezygnowałabyś z wielu rzeczy dla dziecka. Nie przekonuję oczywiście do macierzyństwa, jeśli tego nie czujesz. Chciałam tylko przedstawić jak może być inaczej z dzieckiem ;).

Odpowiedz
avatar clubber84
-2 14

@thefinalaction: Mam córkę 9-miesięczną... I ta moja córka ma jeszcze dwie babcie i dwóch dziadków. A teraz wyobraź sobie, jak potrafią się kłócić o to, u kogo ma nocować młoda w weekendy, kiedy my mamy wychodne? Czasami to komedia... Dlatego nie mogę zrozumieć takich osób, którzy mówią, że posiadanie dzieci nie pozwala na prowadzenie życia towarzyskiego, gdzie babcia z dziadkiem siedzą obok zasmuceni, bo z wnuczętami pobyć nie mogą... Pozdrawia dumny tata ;-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2017 o 22:45

avatar szafa
9 9

@clubber84: Cóż, zależy od rodziny; nie każda babcia z dziadkiem pomogą ;). Tak czy siak, jeśli ktoś nie chce dziecka, lepiej żeby go nie miał, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie raczej :)

Odpowiedz
avatar pinslip
0 4

@clubber84: Dziadkowie mojego dziecka mieszkają 100 i 300 km od nas, dodatkowo moja córka nadal budzi się kilka razy w nocy na mleko, a jest kp. Nie mamy możliwości zostawienia dziecka komukolwiek. Łatwo nie jest, ale moje życie towarzyskie jeszcze istnieje i z chęcią bym się powłóczyła po knajpach ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@szafa: "jeśli ktoś nie chce dziecka, lepiej żeby go nie miał" - ja dodam że jeżeli ktoś bardzo chce mieć dziecko i świata poza dziećmi nie widzi, to też lepiej żeby taka osoba dziecka nie miała, bo nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak je skrzywdzi. Nadopiekuńczość jest gorsza od faszyzmu. Sam jako dziecko przeżyłem i nie polecam.

Odpowiedz
avatar Mornigstar
15 23

Nie rozumiem, dlaczego inni ludzie nie potrafią uszanować niektórych naszych decyzji? Nie zapomnę mojego nauczyciela hiszpańskiego z liceum. Ja już byłam na studiach, chłopak jest rok młodszy, więc pisał wtedy maturę. Zamieszkaliśmy razem, wypaliło, jesteśmy dalej ze sobą kolejne 4 lata. Ale wtedy, ile ja się nasłuchałam, że tak nie wolno, że to grzech, wbrew bogu i w ogóle najlepiej powinniśmy się widywać tylko parę razy w tygodniu. A może ja tak nie chcę? Może nam pasuje mieszkanie razem? Co to komu przeszkadza

Odpowiedz
avatar dzialkis
-2 4

@Mornigstar: Pogadamy za 5/10 lat czy wypaliło

Odpowiedz
avatar dyndns
12 20

Cóż,posiadanie dziecka zmienia wszystko. Chyba, że jest się piekielną matką i owe dzieci olewa.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
7 7

@Day_Becomes_Night: A o czym byś tu wtedy czytała? Chyba tylko o kurierach i poczcie polskiej.

Odpowiedz
avatar paski
20 22

Ja mam chyba szczęście, bo moi znajomi mimo posiadania dzieci potrafią też porozmawiać na inne tematy czy zorganizować imprezę bez swoich pociech, chociaż zdarza się to znacznie rzadziej niż kiedyś, co w pełni rozumiem - rodzina najważniejsza. Niestety zdarzyła się jedna taka przemądrzała, z którą darowałam sobie kontakt, bo nie mam ochoty pokornie wysłuchiwać mądrości typu "nie masz dzieci więc nie wiesz, co to prawdziwe życie" od osoby, która nagle po urodzeniu dziecka zjadła wszystkie rozumy. Było mi tym bardziej niezręcznie i przykro, bo to była wcześniej moja dobra przyjaciółka. Ale wyszło nam obu na dobre, ja się spotykam z fajnymi, znacznie bardziej wyrozumiałymi "dzieciatymi", ona spiknęła się z koleżankami ze szkoły, za którymi w dawnych czasach nie przepadała ale teraz mają wspólny temat: dziecko. I każda jest zadowolona i w drogę sobie nie wchodzimy.

Odpowiedz
avatar singri
2 6

@paski: Dokonałam pospiesznie analizy moich ostatnich tematów: 1) A w tej kreskówce to była taka fajna scena... 2) A jest taki aktor dubbingowy, świetny, chyba każdego by zagrał... (Ciołkosz Paweł, czyli Kristoff z Frozen) 3) A moja to ostatnio... 4) A widziałam demota... 5) A na piekielnych napisali... 6) Wczoraj w wiadomościach mówili... 7) Fajną książkę kupiłam... Kurczę, mam strasznie ograniczony świat!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
25 27

To jest akurat przykład na to, co się z niektórymi mamuniami dzieje, jak je zaatakuje pieluchowe zapalenie mózgu. Możesz spisać na straty- nie pogadasz o czymkolwiek innym "bo mój bobasek", nie wyciągniesz nigdzie "bo mój bobasek", jak ma fejsa to Jezusie Nazarejski zablokuj najszybciej jak się da, bo codziennie będziesz miała spam dzieciorami, nawet ten najobrzydliwszy w stylu "mojemu bąbelkowi się ulało z obu stron naraz". A najgorsze jest to, że taka Matka Polka jest w zasadzie nieuleczalna, bo przebywa w towarzystwie jej podobnych, a ciebie, czy innego sceptyka dzieci uznaje za jakieś wynaturzenie i dziwadło. Shit happens.

Odpowiedz
avatar Balbina
32 34

Pamiętam jak moja koleżanka jak urodziła synka to już o niczym innym nie mówiła tylko Tomuś to Tomuś tamto.Co zjadł,jak mu się odbiło i jaka kupkę zrobił. Kiedyś jej mąż (jak ich zaprosiliśmy do siebie) przed drzwiami powiedział jej,że jak tylko piśnie coś o Tomusiu to ją udusi. Na szczęście ja nie zgłupiałam i godziliśmy życie towarzyskie z posiadaniem dziecka. Były to lata 80-te i dziś z rozrzewnieniem wspominamy czasy imprez gdzie córka spała na podłodze w kuchni pomiędzy piekarnikiem a szafką(oczywiście na grubej kołderce) Albo wizyty u koleżanek gdzie jadąc do nich trabantem przywiązywałam małą do siedzenia paskiem coby mi się nie przesuwała. Dla oburzonych.Wtedy nikt nie słyszał o fotelikach samochodowych. I tylko czekałam jak któraś babcia zadeklaruje zajęcie się nią.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 15

przed dotarciem do tej historii wrzucilam na fb posta "Kochani. A wlasciwie chyba bardziej celnie bedzie- Kochane. Jakkolwiek fajnie, ze jestescie matkami, cieszycie sie z posiadania Malenstwa, pierwszych zabkow/kroczkow/usmiechow... Ja Was BLAGAM. Przystopujcie troche z wrzucaniem tych fotek. Przejrzalam jedna z tablic takich Mamus- zdjecie, na ktorym nie bylo dziecka ( albo dziecka z nia, dziecka z psem, dziecka z ojcem) pojawilo sie po 20kilku postach na scianie. Ja wiem, moge sobie kliknac " przestan obserwowac x" czy wywalic ze znajomych. Ale nie chce. Jesli mam Cie w znajomych, to w jakims stopniu interesuje mnie Twoje zycie ( ktorego czescia jest dziecko- i to rozumiem. Ale CZESCIA, nie jestes z nim zrosnieta) i oprocz tego, co dzieje sie z Twoim dzieckiem, chcialabym rowniez wiedziec, co nowego U CIEBIE. NIE U DZIECKA. Zbulwersowane wiedza co kliknac. Dziekuje za uwage." czekam na hejt lub wywalenie ze znajomych ...

Odpowiedz
avatar Balbina
1 5

@bazienka: Przed fb była Nasza Klasa. Wiadomo szał,wrzucanie starych zdjęć z młodości,wspominek i spotkań klasowych. Noż..90% wyciąga zdjęcia dzieci(już dorosłych)chwali się ich osiągnięciami,ich pracą,ich partnerami,żonami,mężami.wnukami. No ręce opadają. Ja chcę wiedzieć co u mojej koleżanki się dzieje a nie u jej dzieci których na oczy nie widziałam. A już rozwalały mnie zdjęcia starych psiapsiółek w objęciach których siedziały wnuki.

Odpowiedz
avatar AsianGirl
12 12

@bazienka: Trochę się jednak nie zgodzę, bo właśnie po to jest opcja "przestań obserwować". Ja np. lubię podróżować, to jest coś, co mnie w jakiś sposób określa. Lubię też od czasu do czasu wrzucić na fb zdjęcie lub kilka zdjęć z jakiejś wycieczki. I teraz wyobraź sobie, że ktoś mi pisze: przystopuj trochę, ja rozumiem, że to lubisz, ale ja tego nie lubię i nie mam ochoty oglądać ciebie na tle plaży... ale tak w ogóle to twoje życie mnie interesuje, więc zrób coś, żeby twoja tablica była dla mnie bardziej przystępna. Każdego cieszy najbardziej co innego i ma do tego prawo. Miałam w znajomych szkolną koleżankę, której kiedyś nie spodobało się coś, co napisałam na pewien temat (nieważne jaki, ważne, że związany z moim życiem osobistym), dość że zaczęła mi czynić wycieczki osobiste, w tym na temat mojego pochodzenia. Już pomijam fakt, że była to osoba wrzucająca ogromne ilości selfie, zdjęć dziecka, zdjęć siebie z dzieckiem, siebie z partnerem i dzieckiem (patrz wyżej: każdego cieszy co innego...) Od tamtej pory nie wdaję się w dyskusje, tylko mówię: moja tablica, moja sprawa. Nie pasuje, nie obserwujesz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2017 o 8:37

avatar bazienka
-4 4

@AsianGirl: ale ja nie chce tracic kontaktu z tymi osobami wiekszosc z nich to bliskie kolezanki o ile z tymi mieszkajacymi blisko moge utrzymywac kontakt osobisty, to czesc mieszka na drugim koncu pl lub wrecz za granica fb po prostu dziala tak, z ena zasadzie pop-out wyskakuja ci rzeczy przerozne, ktore mozesz skomantowac, napisac pw, dowiedziec sie czegos, czego w zyciu nie podejrzewalas bo osoba by ci tego nie powiedziala ( np. z komentarzy pod postem dowiedzialam sie, ze znajoma, od kt kupuje bizuterie jest dzieckiem adopcyjnym) niestety swiat jest zdominowany przez media spolecznosciowe a ja nie chce tracic kontaktu z mamusiami ja rozmumiem, ze dziecko jest teraz spora czescia ich zycia ale CZESCIA, a nie TRESCIA! bo troche to wyglada, jakby przestaly byc zonami, corkami, kolezankami, pracownicami,a staly sie wylacznie matkami cel w zyciu osiagniety nie robie nic rozwijajacego tylko napieprzam fotami mojego dziecka gdyby jeszcze byl w tym jakis balans- cos o mnie, cos o dziecku, cosmnie... ok ale jesli cos nie-o-dziecku pojawia sie na 30 pozycji na scianie, to jak taka osobe przestane obserwowac, moze sie zdarzyc, ze predzej komp mi zamuli przy przewijaniu sciany niz cokolwiek niedzieciowego na niej znajde no i nie oszukujmmy sie, dziecko jest super hiper duper ekstra zazwyczaj TYLKO dla matki i najblizszej riodziny, reszta ma na to tylko takie- aha, fajne i nawalanka 100 zdjec jest jednek wkurzajaca czekam tez kiedy te dzieci zaczna rodzicom pozwy wytaczac za umieszczanie zdjec, ktore je kompromituja...

Odpowiedz
avatar AsianGirl
1 1

@bazienka: Kurczę, to moi najbliżsi znajomi są chyba jacyś dziwni, bo w większości albo wcale nie korzystają z fb, albo nie wrzucają żadnych zdjęć swoich dzieci... I taką samą zasadę wprowadziłam sama dla siebie (choć nie oparłam się całkowicie i zdjęć nowo narodzonej córki mam całe 2). Ale do rzeczy - fb działa tak jak działa, mnie samą niejednokrotnie doprowadza do białej gorączki. Profil utrzymuję głównie dla kontaktu ze znajomymi z zagranicy. Bardzo często denerwuje mnie np., co piszą na temat Polski bez bliższej znajomości tematu. Czasem podejmuję dyskusję, czasem nie. Z jednej strony rozumiem twoją irytację, kiedy ktoś zaśmieca ci stronę główną milionem zdjęć czegoś, co cię nie interesuje. Z drugiej strony, nikt mi nie będzie dyktował, co mam wrzucać, a czego nie. Poza tym co jest gorszego w byciu matką od bycia żoną, córką, pracownicą?

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 7

@AsianGirl: np. ograniczanie sie i czynienie z macierzynstwa tresci zycia? to nie jest zdrowe, rodzi nadopiekuncze mamuski i maminsynkow. i kaleki spoleczne no blagam, wspomniana dziewczyna ( mlodsza ode mnie, nie ma nawet 25 lat) te 30 fotek dziecka opatrza jakze inteligentnymi komentarzami typu " a buuuuuuu" ... one maja prawo wrzucac co chca a ja mam prawo mowic co mi sie podoba a co nie najchetniej zrobilabym w fb taki wybor contetu- zaznaczasz sobie czego nie chcesz widziec i on ci filtruje ;) ale tak dobrze to nie bedzie

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@AsianGirl: W pełni zgadzam się z Tobą. Co to za narzucanie ludziom, co mają udostępniać? Rozumiem, że kogoś coś drażni, też mam znajomą, która wrzuca prawie tylko i wyłącznie zdjęcia swojego bobasa (sama dzieci nie mam i nie zamierzam), ale skoro chcę ją obserwować, to się z tym godzę.

Odpowiedz
avatar Sintra
14 14

Sama jako matka przyznaję, z ręką na sercu- prawie zawsze kiedy rozmawiam z innymi matkami, zwłaszcza mniejszych dzieci, na tapetę wchodzi temat pociech, przedszkoli, lekarzy, kupek, porodów, karmienia piersią, wychowywania itd. Tak mamy, dziecko jest istotną częścią naszego życia i fajnie mieć do kogo ponawijać. Od tego mam dzieciatą przyjaciółkę, siostry i od lat znajome z malutkiego forum. Co nie znaczy że ograniczamy się tylko do tego, i nic bez dzieci i poza nimi nie robimy spędzając razem czas, po prostu temat jest ciągle jak nie z przodu, to gdzieś w tle. Ale... mam też grono znajomych bez dzieci. Bywają że nas odwiedzają, ale wyraźnie zaznaczone jest że spotkanie w gronie dorosłych, zapraszani przez nich nawet nie pomyślimy że może spakować ze sobą młodego, bo nie jest do nas przyrośnięty. Chętnie wychodzimy na miasto, niestety najczęściej osobno, mamy swoich znajomych w związku z zainteresowaniami, a i piwa nie odmówię (prędzej kawy :P). Tyle że... za Chiny nie uda się nam połączyć obu sfer- tzn grona znajomych z dziećmi i bez nich, Próbowaliśmy, i niestety efekt był taki że matki odruchowo zjeżdżały na temat maluchów, a osoby bezdzietne siłą rzeczy musiały się czuć wyautowane. Albo jedne i drugie zagadały do siebie nawzajem z grzeczności i dzieliły się na grupki. Nie wiem ile matek zwraca na to uwagę,sama zapraszana do bezdzietnych znajomych starałam się nie dawać wciągać w rozmowę o potomkach osobom trzecim. Nie dziwię się autorce za grosz że nie kręcą jej zabawy i rozmowy w gronie mamuś.

Odpowiedz
avatar szafa
8 8

@rzadki: Czytasz ze zrozumieniem? Ona nie unika tych znajomych, tylko niekoniecznie chciałaby spędzać czas zawsze też z ich dziećmi. W pełni to rozumiem, bo fajnie byłoby sobie pogadać też o dorosłych sprawach czy wyjść gdzieś "swobodnie", na przykład do jakiegoś spa czy na siłkę bez myślenia, że trzeba dzieci pilnować.

Odpowiedz
Udostępnij