Historia theaneczka120 przypomniała mi wesele, w którym niestety miałam "zaszczyt" uczestniczyć.
Tak jak w przytoczonej historii, Młodzi wyszli z założenia, że wesele jest dla nich. I było. Goście uciekli w większości do domu przed oczepinami. Dlaczego? Już tłumaczę.
1. Jedzenie - same lekkie dania. Nic konkretnego, tłustego, obiadowego. Ślub rozpoczął się o 13, więc większość gości była głodna, bo obiadu, nawet jakby chciała, to nie miała zbytnio jak zjeść. Pewnie, tak jak ja, spodziewali się, że jakiś obiadek zostanie podany - jakieś kluski, ten zły i staroświecki schabowy, czy rosół. Co znalazło się na stole? Woda z cytryną, szparagi zapiekane w "czymś", pieczone ziemniaczki i kurczak curry. I tak oto, gdy większość gości była w wieku 45+, praktycznie tylko ziemniaczki schodziły. Po obiedzie ciasta, humusy itp - oczywiście tak jak danie główne dietetyczne. Tylko tort był "normalny" ;)
2. Alkohol - było go dużo i skończyło się tak jak w piosence "Na weselach często vomit, ja wam powiem moi mili". Brak tłustego jedzenia równał się prawie pustemu żołądkowi u większości gości. I tak po paru toastach większość była już szczęśliwa, a niedługo potem paru gości udało się na romantyczne tulenie z toaletą - między innymi chrzestny Młodego.
3. Muzyka - Młodzi mają się za ludzi z wyższych sfer, więc leciała muzyka klasyczna. Puszczona z płyt. Jakiś wujo poleciał do swego auta po płytę z disco-polo, chcąc rozruszać usypiające towarzystwo - dostał zakaz, bo ma lecieć muzyka poważna, bo "to nie jest prostackie wesele" (tak powiedzieli Młodzi).
4. Oczepiny przełożono na 21 i to tylko dzięki interwencji rodziców Młodej, którzy racjonalnym okiem ocenili, że wesele jest nieudane, a goście przychodzili już się żegnać. Młodzi długo nie chcieli tego zaakceptować, ale ostatecznie z łaską się zgodzili.
Po oczepinach na sali pozostała najbliższa rodzina.
5. Młodzi, a dokładniej ich postawa po weselu. Nagle okazuje się, że według nich cała rodzina to wieśniaki, którzy nie potrafili docenić kontaktu z wyższymi sferami. A oni im taką kulturę zorganizowali!
Najgorsze jest to, że nic o weselu nie było wiadomo - nawet rodzice Młodych dowiadywali się dosłownie tydzień przed, bo Młodzi wzięli wszystko na siebie, bo chcieli mieć po swojemu. No i mieli...
wesela
Szkoda straconej kasy młodych - ale będą mieli nauczkę, że trzeba było najbliższych znajomych zaprosić.
Odpowiedz@Caron: jaki jest sens zapraszania znajomych na wesele? Wesele jest dla przyjaciół i rodziny.
Odpowiedz@Caron: Albo dostosować się poziomem do zaproszonych gości. Oczywiście na zasadzie wilk syty i owca cała. Wesele jest głównie dla młodych, ale nie po to, żeby patrzeć na smętne twarze zaproszonych gości, ale po to żeby się razem z nimi bawić. A część gości tak, czy siak obmówi za plecami. Wszystkim się nie dogodzi
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2017 o 17:44
@rodzynek2: To młodzi organizują wesele, więc to oni decydują jak wesele powinno wyglądać. Przełóżmy to na inny przykład: organizujesz urodziny. Osoby, które chcesz zaprosić zazwyczaj w urodziny wychodzą do klubu, ale ty nie umiesz i nie lubisz tańczyć i o wiele lepiej bawisz się grając w gry planszowe. Co robisz? Idziesz ze znajomymi do klubu i siedzisz samotnie w kącie albo zmuszasz się do tańca czy organizujesz domówkę z planszówkami? Gość, któremu zależy na tobie będzie się dobrze bawił niezależnie od tego jaką imprezę zorganizujesz.
Odpowiedz@Lileczka89: acha, fajna logika. Ty nie lubisz klubów i tańca i będziesz się źle bawić na tańcach, ale gość który nie lubi planszówek będzie się dobrze bawił jak mu rozstawisz Chinczyka, bo mu na tobie zależy? I tu wchodzi w życie kompromis. Idziecie na pizzę. Ja za nic w świecie nie bawilabym się dobrze na weselu z muzyką klasyczną, choćbym młodych darzyla uczuciem najszczerszej przyjaźni.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Tylko że zauważ, że z mojej wypowiedzi wynika, że ten hipotetyczny fan planszówek chodzi ze znajomymi na ich urodziny do klubów. Ja np nie lubię disco polo, ale nie marudzę nikomu na weselach, że mają specjalnie dla mnie zmieniać repertuar. Jestem u kogoś więc się dostosowuję.
Odpowiedz@Lileczka89: A to są tylko kluby i gry planszowe? Są kawiarnie, pizzerie, restauracje, można puścić muzykę w domu np. z radia. Możliwości jest sporo. A jak znajomym to nie odpowiada, to najwyższy czas zmienić znajomych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2017 o 21:19
@rodzynek2: To był tylko przykład. Poza tym, jak jubilat wybiera sposób spędzenia urodzin to raczej zaproszone osoby nie marudzą jeśli to dobrzy znajomi.
Odpowiedz@Lileczka89: Masz racje, sposób spędzenia urodzin wybiera jubilat. Jego wybór może, a moim zdaniem powinien być taki, żeby jak największa liczba znajomych oraz on sam dobrze się bawili.
Odpowiedz@Lileczka89: chyba się przychylam do tej opcji. a na takim weselu z ciekawości bym chciała być. ni kurczak curry - można jeść pod wódkę, czemu nie?
OdpowiedzPiekielność tutaj pojawiła się tak naprawdę po obu stronach. Fakt, te lekkie potrawy nie były przemyślane. Jednak mówimy tutaj o ludziach dorosłych, więc powinni byli pomyśleć o tym, żeby wypić mniej. Każdy ma inny gust muzyczny, jedni lubią disco polo a inni muzykę klasyczną. To było ich wesele, więc do nich należał wybór muzyki i wygląd przyjęcia. W Polsce przyjęło się, że wesele to przede wszystkim taniec do muzyki disco polo, jednak nikt nie powiedział, że każdy musi to organizować w ten sposób. Goście jawnie pokazali, że nie przyjechali świętować ich dnia. Komentarze państwa młodych na temat gości były okropnie chamskie.
Odpowiedz@Lileczka89: ale serio, "szparagi zapiekane w "czymś", pieczone ziemniaczki i kurczak curry" to naprawdę są takie lekkie potrawy? Brzmi jak solidny obiad.
Odpowiedz@Caron: No właśnie. BRZMI! Ale wszystko zależy od tego w jakich ilościach podano jedzonko, oraz, czy było coś do wyboru? Wesele - to wesele. Pije się, ale i ZAKĄSZA. Dwa ziemniaki, trzy szparagi (zresztą nie wiadomo w czym zapieczone) i kokilka kurczaka curry (którego nie każdy lubi) - to nie jet dobry podkład. A przegryzanie gorzałki humusem - to w ogóle jakieś nieporozumienie.
Odpowiedz@Armagedon: też mi sie wydaje,że cos do przekąszania zjadliwego jednak musiało być, bo by raczej goście 8 godzin do tych oczepin na samym torcie nie wytrzymali..
Odpowiedz@Armagedon: wesele to nie tylko picie. różne życie zna przypadki.
Odpowiedz@timka: Wytrzymali, bo się okazali dobrze wychowani. Czytać nie potrafisz? "Po oczepinach na sali pozostała najbliższa rodzina." Goście wychodzili głodni i znudzeni, nawet rodzice młodych widzieli, że wesele jest NIEUDANE, więc przyspieszyli oczepiny. Pewnie sądzili, że do północy, mimo dobrego wychowania, nikt nie zdzierży. Na wesele idziesz się BAWIĆ, a nie siedzieć na dupie i słuchać muzyki poważnej. Na koncerty tego typu chodzi się do filharmonii.
Odpowiedz@the: No, na tym akurat weselu mogło brakować wszystkiego, ale chyba nie picia właśnie? Nie ma to jak czytanie ze zrozumieniem. "Alkohol- było go dużo (...) Brak tłustego jedzenia równał się prawie pustemu żołądkowi u większości gości (...) po paru toastach większość była już szczęśliwa..."
Odpowiedz@Armagedon: Też nie dałbym rady przegryzać gorzałki humusem. Hummusem już może tak. (Nie bierz tej uwagi osobiście, autorka zrobiła błąd w pisowni)
OdpowiedzWieśniak przyjechał i chciał na krzywy ryj się najeść, a tu taki pech i nie nażarł się do syta.
Odpowiedz@boom_boom: Dlaczego zaraz wiesniak i dlaczego zaraz chciał sie do syta nażreć? Jakos nie wydaje mi sie, żeby np dorosły meżczyzna po kilku godzinach tańca wytrzymał ileś godzin bez jedzenia.. Chociaz wg mnie skoro oczepiny były o tej 21 czyli po 8 godzinach wesela to musiało byc coś jeszcze do jedzenia dla nich zjadliwego a autorka przesadza po prostu..
OdpowiedzOczepiny o 21? No to musiała być niezła zabawa ;)
OdpowiedzMówcie co chcecie, ale puszczanie disco-polo jest wieśniackie. Czy Polacy mają aż tak wąskie horyzonty i aż taki brak gustu, żeby udane wesele musiało odbyć się przy akompaniamencie tego typu "muzyki"? To, że aspiracje pary młodej tak brutalnie zderzyły się z oczekiwaniami gości też jest piekielne. Goście przyszli na wiejski festyn z darmową wyżerką i gorzałą, młodzi celowali w nieco bardziej subtelną uroczystość.
Odpowiedz@Fomalhaut: gdyby ktoś na moim weselu próbował puścić disco-polo to byłby koniec przyjaźni i nieważne, że to rodzina.
Odpowiedz@grupaorkow: Moja przyjaciółka trochę się ugięła i na jej weselu poleciało kilka piosenek disco polo. I w sumie ona sama, jej mąż oraz najbliżsi znajomi zaczęli się bawić dopiero, gdy pod koniec zaczęły lecieć cięższe dźwięki, bo oni takie wolą. Szkoda, że na wesela 'trzeba' zapraszać rodzinę i niejako się do niej dostosowywać, bo potem wyskakują takie kwiatki, jak historia powyżej.
Odpowiedz@Drago: Jak się ROBI wesele, to TRZEBA kogoś zaprosić. Można, natomiast, nie robić wesela i wtedy nie ma obowiązku zapraszać kogokolwiek.
Odpowiedz@Drago: nie trzeba. Wesele nie jest obowiązkiem. Można zaprosić ludzi, których po prostu chcemy mieć przy sobie. Jeżeli uznajemy, że "musimy" zaprosić rodzinę, a rodzina "musi" zostać do końca, to młodzi "muszą" dostosowywać się do rodziny. I nikt nie jest zadowolony.
Odpowiedz@Fomalhaut: No wiesz miedzy disco-polo a muzyką poważna jest jeszcze do wyboru masa świetnej muzyki. I naprawdę nie potrzeba disco-polo ,żeby goście dobrze się bawili
OdpowiedzWesele w 80% jest dla gości, dla młodych jest ślub. Po to się zaprasza by się dobrze bawili, by świętowali razem z parą młodą. Jak to się zrozumie, a nie robi wszystko pod gust dwoch osób to wesele się uda. Jeśli się wychodzi z założenia, że się zarobi na rodzinie, albo pokaże plebsowi jak się "bawi z klasą" to mozna sobie darować całą imprezę.
Odpowiedz@Czarnechmury: Czyli jeśli dobrze rozumiem, oczekujesz, że młodzi mimo wyraźnej niechęci do disco polo MUSIELI je puścić i źle się bawić na własnym weselu?
Odpowiedz@Lileczka89: zle rozumiesz. W ogóle nic takiego nie napisałam. Mają pomyśleć o gosciach, nie tylko o sobie. Zeby w ogóle pomyśleli i widzieli coś poza swoimi osobami. Bo naprawdę da się znaleźć rozwiązanie by każdy się dobrze bawił, a nie tylko jedna czy dwie osoby. Bo po coś robią to wesele, chyba, że tylko by się popisać jacy oni z klasą i zarobić kasę. Szczerze mówiąc od lat nie byłam na weselu gdzie była dominujaca muzyka disco polo. Owszem puszczano coś w stylu jesteś szalona, ale większość były to normalne piosenki.
Odpowiedz@Czarnechmury: Niekoniecznie. Jeśli ktoś wymarzył sobie wesele np. w średniowiecznym klimacie to ma porzucić te marzenia, bo się wujo Wiesiek i ciocia Halinka nie obejdą bez disco polo? Kompromisu w tej sytuacji nie znajdziesz, bo jakoś nie wyobrażam sobie "jesteś szalona" czy "ona tańczy dla mnie" przy średniowiecznym wystroju.
Odpowiedz@Lileczka89: to masz lichą wyobraźnię. Bogurodzice należy wówczas grać. Podzielam pogląd tych, którzy uważają że wesele jest dla gości. I trzeba iść na kompromisy.
Odpowiedz@Lileczka89: na weselu puszcza się ok 40 piosenek, naprawdę uważasz że 5 discopolowych (jeśli goście lubią tę muzykę) jakoś szczególnie ukrzywdzi młodych i zabierze im radość własnego wesela?
Odpowiedz@Grejfrutowa: Lichą wyobraźnię? Nie sądzę. Po prostu niektórych rzeczy się nie łączy. Wesele jest dla gości, ale przede wszystkim dla pary młodej, która w danym dniu świętuje swój ślub. Jeśli młodzi mają inną wizję wesela niż "impreza w remizie tylko w ładniejszych strojach" to jako organizatorzy mają pełne prawo ją zrealizować.
Odpowiedz@Lileczka89: Może my jakieś dziwne jesteśmy? Ale mi, jako gościowi na weselu, zawsze zależy na tym, by to para młoda dobrze się bawiła i nawet, jeśli coś mi nie pasuje, to staram się tego nie okazywać, bo to oni mają zapamiętać dzień ślubu na całe życie i nie uważam, by musieli się do mnie dostosowywać.
Odpowiedz@Lileczka89: @Drago: Niech sobie każdy robi wesele jakie chce. Tylko potem niech się nie dziwuje, że ma obrobiony tyłek, a goście, zamiast świetnie się bawić, tylko patrzą kiedy już wypada dać dyla z imprezy. Ciekawe, jak by ktoś swoje wesele zaplanował jako całonocny maraton filmowy, z półgodzinnymi przerwami na skomentowanie obejrzanego obrazu i wysączenie ekskluzywnego drinka. Bo młodzi TAK STRASZNIE uwielbiają ekskluzywne drinki i stare, amerykańskie filmy. Specjalnie dla gości wyszukali cztery, których, właściwie, nie ma już szans obejrzeć gdzie indziej. Wesele w średniowiecznym klimacie? No to może goście powinni sobie wszyscy poszyć stroje w stylu epoki, żeby młodzi byli szczęśliwi? Jeżeli mi nie zależy, żeby goście dobrze się bawili, to po cholerę, w ogóle, mam ich zapraszać? Miałybyście rację, gdyby tradycja w Polsce nakazywała GOŚCIOM urządzenie i zorganizowanie po ślubie zabawy dla młodych. Ale, od stuleci, jest jednak odwrotnie.
Odpowiedz@Armagedon: Z dwojga złego uważam że lepiej żeby to cześć gości źle się bawiła, niż para młoda. To ich dzień i koniec. I jak im się podoba to mogą nawet zorganizować całonocny maraton filmowy zamiast tego nieszczęsnego wesela. Powiedzieć wcześniej zaproszonym jak to będzie wyglądało, żeby nie było zdziwienia i jest gites.
Odpowiedz@Armagedon: Wszystko jest kwestią nastawienia. Jeśli ktoś ma otwartą głowę i przede wszystkim, jedzie do państwa młodych to tylko ucieszy się z urozmaicenia. Zawsze to jakieś nowe doświadczenie. Takie przebrania to mogłoby być ciekawe urozmaicenie i goście mogliby mieć przy tym niezłą frajdę. Jednak moim zdaniem to powinno być opcjonalne.
Odpowiedz@Armagedon: a twoim zdaniem jedyną słuszną opcją weselną jest kotlet, disco-polo, ostre chlanie i żenujący wodzirej? Zaczynam się zastanawiać czy ja nie jestem jakaś dziwna, ale zdecydowanie lepiej bawiłabym się w średniowiecznym klimacie i wdzianku z epoki niż na "tradycyjnej" zabawie w stylu dyskoteki w remizie. Może trochę otwartości na nowe doświadczenia?
Odpowiedz@grupaorkow: Unikam wesel jak ognia, ale jak to miałaby być impreza w średniowiecznym klimacie, w odpowiedniej scenerii i takową muzyką, a do tego płonęłyby ogniska albo pochodnie, to z chęcią bym się wybrał. Za to Disco Polo nie zdzierżę. Nie daję rady. Strasznie mnie takie brzmienia irytują. Nie potrafiłbym się przy tym bawić ani na trzeźwo, ani po pijaku. Więc jakby kiedyś się tak zdarzyło, że organizowałbym swoje wesele, to disco polo odpada zupełnie. Zresztą tańczyć można przy dobrze zagranej muzyce folkowej, a polskim folkiem naprawdę warto się zainteresować, rock'n rollu, a nawet przy szybszych kawałkach bluesowych. Muzyka poważna też by mi nie przeszkadzała. Słucham rzadko, ale zdarza się. Takie zachowanie gości przypomina mi zorganizowane wycieczki zagraniczne, gdzie Polacy narzekają na wszystko inne, niż w Polsce. Mam nadzieję nigdy więcej na taką wycieczkę nie pojechać, a wyłącznie na własną rękę, bo jak gdzieś jadę, to lokalna kuchnia bardzo mnie interesuje. Jakbym chciał, żeby wszystko było takie jak w Polsce, to właśnie w Polsce bym spędził swój urlop.
Odpowiedz@grupaorkow: "a twoim zdaniem jedyną słuszną opcją weselną jest kotlet, disco-polo, ostre chlanie i żenujący wodzirej?" A z którego fragmentu mojej wypowiedzi wyciągnęłaś ten wniosek? Jak dla mnie, młodzi mogą sobie zażyczyć wesela w konwencji średniowiecznej, starożytnej, czy jaskiniowej. W zbrojach, chlamidach, czy też samych przepaskach na biodrach. Może jest to nawet doskonały pomysł. Trzy czwarte gości nie przyjdzie, bo jedni źle wyglądają w samych przepaskach, innych nie stać na zbroję, a reszta nie zdobędzie odpowiednich sandałów. Niektórzy za to przyjdą ubrani normalnie. No i ci zostaną zmieszani z błotem, bo zepsuli młodym tak uroczysty, jedyny i niepowtarzalny dzień w życiu. Wesele to nie jest PAŃSZCZYZNA, którą goście mają obowiązek odrobić. I po raz kolejny zapytam. PO CO organizować wesele i zapraszać gości, wiedząc, że się będą źle bawić?
Odpowiedz@Armagedon: Przesadzasz w tym momencie. Gdzieś już tu pisałam, że żądanie przebrania nie byłoby zbyt grzeczne ze strony młodych, więc nikt by przebrań nie wymagał i nikt by nie miał pretensji gdyby goście przyszli w czym chcą. Powołam się na przykład mojej niechęci do kamer. Więc na weselu, na którym będę gościem mam prawo żądać, żeby kamerzysta sobie poszedł, bo inaczej ja się będę źle bawić i młodzi powinni wziąć to pod uwagę? Nie sądzę. Może trochę zluzuj majty, bo już zaczynasz ostro nad interpretować.
OdpowiedzPieczone ziemniaki, kurczak curry i zapiekane szparagi - czyli de facto bardzo zacny obiad, fakt, że nie jest to schabowy czy kluchy, ale bez przesady, to nie sałatka żeby nie móc się najeść. No i te "ciasta i hummusy" po obiedzie - co złego jest w ciastach? Hummus z kolei nijak się na deser nie kwalifikuje... Wygląda to trochę tak, jakby autorka historii nie mogła się pogodzić z tym, że wesele było nie całkiem typowe więc szuka dziury w całym, nie chciałabym mieć takich znajomych na weselu...
Odpowiedz@jass: No właśnie kurczak curry to nic dziwnego? I spokojnie da się tym najeść po pachy, zresztą hummus też jest sycący.
Odpowiedz@Drago: Dlatego nijak nie jestem w stanie zrozumieć tego rozwodzenia się nad tym, jak to nie było nic sycącego pod alkohol.
Odpowiedz@jass: Prawda? Generalnie hummus jest w sumie dość tłusty (przecież jakieś 20-30 procent to olej i pasta sezamowa), do niego na pewno były jakieś "nabieraczki", warzywa czy chrupki i chlebki. Do tego mam wrażenie, że na weselu jedzenia, nawet "dietetycznego", było raczej więcej. Serio można to jeść i się nie upić x)
Odpowiedz@jass: Otóż to. Akurat nie lubię szparagów, ale tym kurczakiem curry (o niebo lepszy niż zwykły gotowany) i pieczonymi ziemniakami najadłbym się po pachy.
Odpowiedz@Skarpetka: @Jorn: Widać że młodzi przemyśleli sprawę i starannie dobrali menu, żeby goście mogli się najeść a jednocześnie spróbować czegoś innego, szkoda tylko że goście, jak autorka z ironią napisała pod koniec historii, to najwyraźniej faktycznie "wieśniaki" - mentalnie, bo przecież zamiast spróbować czegoś nowego lepiej miauczeć, jak to wszystko takie złe, bo nietradycyjne...
OdpowiedzZrobili - jak chcieli i nic nikomu do tego. Nie bylo nic dziwnego, odrazajacego, ani ochydnego - jak jakies nowoczesne pieczone robaki, szarancza czy inne gowna. Jak sie komus nie podobalo, to mogl zawsze splynac w podskokach, a nie bruzdic wedlug swojego widzimisie.
OdpowiedzTaka postawa gości wskazuje, że mają w dupie państwa młodych i liczyli tylko na tańce i wyżerkę. Jedyny wniosek jest taki, że organizatorzy powinni zaprosić bardziej dobrane towarzystwo. Mam znajomą, która jest bardzo religijna i nie pije alkoholu. W związku z tym na jej weselu alkoholu nie było. Owszem, wielu gości zmyło się szybko, bardzo zniesmaczonych ale jej najbliżsi przyjaciele bawili się świetnie do rana. Ślub ma się raz (albo niewiele więcej :) ) w życiu i jak się wydaje tyle kasy to nie dziwię się, że ludzie chcą to zrobić po swojemu.
Odpowiedz@mrkjad: liczyli na tańce i wyzerke? No tak bo wesele to przede wszystkim siedzenie w kółku i opowiadanie, no nie wiem, wspomnień z wakacji, uzewnetrznianie się z poglądów politycznych itd. Wesele to są tańce i wyzerka! Plus bardziej lub mniej smaczne zabawy oczepinowe. Idąc na wesele mam prawo się tego spodziewać, a nie jakichś smutnych jezzowych pitu pitu. A koleżanka jak nie pije to mogła nie pić, wlewalby jej ktoś do gardła jakby na stołach innych gości stał alkohol?
Odpowiedz@Grejfrutowa: Z Twoich wypowiedzi wygląda na to, że umiesz bawić się tylko po alkoholu i tylko w typowy sposób, kompletnie nie akceptując tego, że ktoś lubi coś innego. Ma być tak, jak Ty chcesz, mimo że nie jesteś najważniejszą osobą na weselu. Jak dostaje się zaproszenie na ślub, to chyba wie się, do kogo się idzie, więc jeśli nie chcesz jeść hummusu i pić soku zamiast wódy, to nie idziesz na wesele, zamiast obrabiać dupę młodej parze.
Odpowiedz@Grejfrutowa: To że większość wesel to tańce i wyżerka to nie znaczy, że każdy musi urządzać własne wesele w taki sposób jeśli nie odpowiada mu taka forma rozrywki. Jeśli komuś podoba się np uroczysty obiad przy muzyce klasycznej to dlaczego nie? Na moim weselu na pewno nie będzie kamerzysty. Być może tylko na ślubie i pierwszym tańcu. I na pewno nie będzie disco polo. Być może nie będzie nawet kapeli weselnej tylko DJ. I - o zgrozo - być może parę razy usłyszy się jakiś utwór Chopina, a już na pewno walc nr 2 Szostakowicza. Jaka ja jestem straszna.
Odpowiedz@Drago: myślisz się, napisałam wielokrotnie, że młodzi, zapraszając wiele osób, powinni próbować trafiać w szerokie gusta. Wg mnie hipokryzją jest mówienie ze wesele jest dla młodych i jednocześnie zapraszanie gości. Po co, skoro to nie dla gości to wesele tylko dla młodych? Jak ktoś wyżej napisał (albo przy innej historii), jak się chce robić wesele dla siebie to bez weselnikow na plaży w Meksyku czy tam w innym zamku. Naprawdę się dziwcie, że ludzie oczekują od wesela tańców i jedzenia? Wesele bez wódki, bo młodzi nie lubią? Dla mnie nie do pomyślenia. Zaprasza się chyba takich ludzi, po których wiadomo czego można się spodziewać, a nie jakichś awanturnikow skorych do bitki po dwóch głębszych. A młodych nikt do picia nie zmusza. Wyraziłam swoje zdanie wystarczająco jasno. I nie będę już brnąć w temat. Pozdrawiam
Odpowiedz@Grejfrutowa: "Szerokie gusta" czyli disco polo i schabowy. Młodzi są tego dnia najważniejsi i to oni mają ten dzień zapamiętać. Goście są zapraszani po to, żeby bawili się razem z młodymi. Zapewnienie gościom jedzenia to akurat obowiązek gospodarzy, ale takie marudzenie "nie ma schabowego, więc ja nie będę jeść" jest zwyczajnie niegrzeczne. Brzmisz jakbyś miała problem z alkoholem, skoro nie wyobrażasz sobie wesela bez wódki. Młodzi mogą mieć różne powody, żeby nie życzyć sobie alkoholu na swoim weselu, więc nie ma co się obrażać.
Odpowiedz@Lileczka89: Tak właśnie pomyślałam o alkoholikach, którzy są w trakcie leczenia, też mają mieć alkohol na weselu, bo teoretycznie normalni ludzie nie potrafią inaczej? To żałosne. Nie da się zadowolić wszystkich, więc para młoda powinna zadbać o to, by przede wszystkim im było dobrze. To smutne, że goście myślą tylko o sobie, ale para młoda ma już stawać na rzęsach, by dogodzić innym.
Odpowiedz@Lileczka89: "Goście są zapraszani po to, żeby bawili się razem z młodymi." Chciałaś powiedzieć, że MAJĄ OBOWIĄZEK udawać, że bawią się świetnie, jeśli nawet bawią się podle? Bo gości nie zaprasza się po to, żeby się dobrze bawili, tylko, żeby tworzyli TŁO dla państwa młodych? Dla gości to ma być dzień wytężonej pracy, a nie relaksu i ubawu, bo wesel nie organizuje się dla ubawu, tylko dla konwenansu*. Więc nie jest istotne co na stół podano i czy W OGÓLE coś podano. Goście powinni się wspaniale bawić nawet przy kanapkach z pastą rybną i żółtym serem popijanych wodą źródlaną. A jak młodzi nie chcą/nie potrafią "tańcować" - to i bez muzyki obejść się może. Wystarczy śpiewać "sto lat" i "niech im gwiazdka". Nie jest istotne czy się to komuś podoba, czy nie. Po prostu MA BYĆ zadowolony i już. A kopertówka powinna być gruba jak książka kucharska. Mam rację? *konwenans «obowiązująca w jakimś środowisku norma zachowania się w określonej sytuacji»
Odpowiedz@Lileczka89: Popieram. Na moim weselu nie było kapeli, tylko DJ z płytami i wszyscy byli zadowoleni. DJ zresztą na samym początku negocjacji zaznaczył, że disco polo nie gra, co nas bardzo ucieszyło.
Odpowiedz@mrkjad: Najbliżsi bawili się świetnie - więc jak się (po raz kolejny) okazuje, nie warto robić wesel na 100-200 osób tylko zapraszać faktycznie najbliższe osoby, rodzinę, przyjaciół z którymi widujemy się na co dzień. Ludzie, którzy lubią parę młodą i dobrze im życzą, będą się świetnie bawić nawet przy wodzie mineralnej i paluszkach, tym, którzy są na weselu tylko "dla zasady" i "bo wypadało zaprosić" może nie podobać się dosłownie wszystko, bo tak.
Odpowiedz@Armagedon: Wszystko jest kwestią nastawienia. Jeśli ktoś będzie marudził tak jak np powyżej "są jakieś dania, których nie znam, więc nie będę ich jeść i będę siedzieć głodny" albo "co oni tu puszczają? Zaraz przyniosę jakieś disco polo" to rzeczywiście będzie się źle bawił. Jeśli gościom zależy na parze młodej a nie na wyżerce to bawiliby się dobrze nawet jedząc kanapki z pastą rybną i żółtym serem i pijąc wodę źródlaną siedząc i rozmawiając. Taka prawda. Właśnie pokazujesz swój poziom. Popisujesz się znajomością "takich trudnych" twoim zdaniem słów i z góry zakładasz, że twój rozmówca ich nie zna. Nawet gdybym nie wiedziała czym jest konwenans to potrafię korzystać z google. Skoro chcesz sprowadzić rozmowę na tory pt. "uważam mojego rozmówcę za totalnego debila" to może lepiej zamilknij zanim zrobi się naprawdę nieprzyjemnie.
OdpowiedzGdyby wesele miało być TYLKO przy muzyce klasycznej, to nie wiem, czułabym się trochę jak w filharmonii :) W takiej scenerii śmiechy czy nawet trochę głośniejsza rozmowa wydawałyby mi się nie na miejscu. Ale z czystej grzeczności wobec młodych zostałabym do końca. Łączenie takiej muzyki z alkoholem też by mi się średnio podobało. Ale co do samej idei wesela bezalkoholowego - byłam na trzech i świetnie się bawiłam. Akurat to były wesela oazowe, w czasach głębokiej komuny, gdy Kościół do tego zachęcał w myśl zasady "Pijąc - rujnujesz siebie i rodzinę, nie pijąc - rujnujesz opresyjne państwo". Nie wiem, czy ktoś ukradkiem nie pociągał, ale przynajmniej nie było sprośnych zabaw oczepinowych. Z tym, że brak alkoholu dla nikogo nie był niespodzianką, bo to było zaznaczone na zaproszeniach.
OdpowiedzMoże Cię zdziwię, ale menu obiadowe nie obejmuje wyłącznie schabowego i ziemniaków prosto z wody, niczym nie doprawionych. Młodzi chcieli wykwintniejsze jedzenie i takie podali. Sądząc po spisie dań jakie zamieściłaś, wynika że potrawy były sycące i spokojnie można było się tym najeść. Pamiętajmy też o tym, że wesele to święto młodej pary, gdy świętują oni swój ślub. Fakt, komentarze młodej pary opisane w historii nie były przyjemne, lecz jeśli wymieniali się spostrzeżeniami między sobą lub z osobami z zaufanego kręgu to w zasadzie mieli do tego prawo. Goście zachowali się zdecydowanie nie na miejscu. Widać, że nie zależało im na świętowaniu szczęścia młodych tylko na darmowej wyżerce i żenujących podrygach w rytm równie żenującej muzyki. jeśli komuś taki klimat odpowiada to jego sprawa, ale goście nie powinni ostentacyjnie okazywać swego niezadowolenia bo to tylko świaczy o ich braku kultury osobistej. Na szczęście mój ślub będzie kameralny, w terenie. Urzędnik pod pachę, ślub w ogrodzie i zabawa w środku. Na ustępstwo muzyczne pójdziemy na pewno, gdyż przy metalu symfonicznym czy rocku nie da się za bardzo tańczyć, więc w ruch pójdą amerykańskie i brytyjskie hity lat 70 i 80. A jesli ktoś będzie zawiedziony tym, że rzucę bukiet zamiast welonu (ciekawe skąd miałabym go wytrzasnąć)lub będzie zawiedziony brakiem wiejskich zabaw podczas "oczepin" to jego sprawa, gdyż przychodząc na nasz ślub = zna nas i wie jaki mamy gust. Jeśli wybitnie nie chce z nami świętować to nikt go nie zmusza, nawet lepiej żeby tak się stało.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2017 o 23:49
@ZjemTwojeCiastko: Gościom zależało na DARMOWEJ wyżerce?A w kopercie to pewnie pocięte gazety dali.
Odpowiedz@ZjemTwojeCiastko: z ciekawości: czy za ślub w plenerze musiałaś zapłacić(czytałam gdzieś, że jest to koszt 1000zł), czy osiągnęłaś to innym skutkiem?
Odpowiedz@cracoff: przy obecnych kosztach wesela jeszcze nie słyszałam by komuś się zwróciło (no chyba,że płaca rodzice a "zwraca się" młodym). Jasne, że ktoś się szarpnie i włoży 1000 zł ale większość daje 500 zł , a i nie brakuje tych co dają tyle na ile ich stać- 200-300zł (kwoty od pary). Podczas gdy koszt samego wesela od głowy w porządnym lokalu to 260 zł wzwyż, nie licząc atrakcji typu oprawa muzyczna, tort, czy co sobie kto tam zamarzy. Dolicz do tego noclegi przynajmniej dla najbliższej rodziny, jeśli masz rodzinę z daleka to i tej dalszej ten jeden- dwa noclegi trzeba opłacić. Nie wspominając o tym, że zdarzają się i pocięte gazety i nieśmiertelne prezenty przechodnie (nawet jak młodzi zaznaczają w zaproszeniu, że preferują banknoty).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2017 o 14:19
@bezznaczenia: jeżeli mówimy wyłącznie o kasie, to za 200/300/500 zl + dojazd/garderoba goście mogliby zorganizować sobie dużo lepszą imprezę/żarcie. Ale chyba nie powinno chodzić tylko o kasę.
OdpowiedzAle durnowata dyskusja. Z sensem to się tu tylko wypowiada Grejfrutowa i Armagedon. Reszta jakiegoś świra dostała i sama sobie przeczy. Wesele jest dla młodych, podobno. Ale tylko wtedy jak gra kwartet smyczkowy, na stole są humusy, raki i glizdy w galarecie, albo "lecą" amerykańskie filmowe starocie. Wtedy goście mają obowiązek się dostosować i nie marudzić, bo wyjdą na buractwo. A jak młodzi kochają disco polo, oczepiny i "żenujące zabawy", oraz schabowego i rosół - to już wesele jest ch_ujowe, bo ekskluzywni goście tak się bawić nie lubią, młodzi to buractwo, można iść do domu. Wiele w tym logiki, naprawdę.
Odpowiedz@Bedrana: Czyli z sensem twoim zdaniem mówi osoba, która nie wyobraża sobie imprezy bez alkoholu i osoba, która wyolbrzymia, bo nie potrafi znaleźć argumentów? Przyjmujesz taktykę wyolbrzymiania widzę. Nikt niczego takiego nie napisał. Wesele organizują młodzi, więc to oni decydują jak będzie wyglądało. Jeśli życzą sobie disco polo to niech będzie disco polo, a jeśli bardziej interesuje ich słuchanie kwartetów smyczkowych to niech tak będzie. Prezentacje w stylu "nie ma schabowego więc nie będę jeść i będę siedzieć głodny/a" albo bieganie i wciskanie DJ-owi płyty z disco polo gdy gospodarze imprezy sobie tego wyraźnie nie życzą to jest buractwo. Żądanie hummusu na weselu ze schabowym i wymaganie kwartetów smyczkowych podczas gdy młodzi wybrali disco polo również by było buractwem. Krytykujesz te rozmowy a tak naprawdę nie masz pojęcia o czym one były. Nikt czegoś takiego nie napisał, więc nie wymyślaj. A jeśli pijesz do mojej niechęci do łapania welonu to tak się składa, że nie napisałam, że to buractwo i wesele jest beznadziejne, tylko po prostu tego nie lubię więc unikam. Nie mówię młodym, że mają tę część pominąć, bo mi się to nie podoba tylko po prostu się wycofuję, po czym wracam i bawię się dalej. I NIGDZIE nie nazwałam siebie "ekskluzywnym gościem".
OdpowiedzJa mam mieszane uczucia. Moim zdaniem ani młodzi, ani goście nie zachowali się w porządku. Goście nie powinni narzucać Młodym muzyki(co to jest za zachowanie, że ja przyniosę płyty z muzyką, której Młodzi nie znoszą?), a gospodarze pogardzający gośćmi też są poniżej krytyki. Zgodzę się, że Młodzi powinni zorganizować wesele dla siebie, ale nie będą tam sami(no chyba, że będą), więc gości też należy wziąć pod uwagę. Było nie było, goście muszą sobie zorganizować wolne, dojazd, opiekę nad dziećmi, wydać kasę na uzupełnienie garderoby, prezenty, itd., a potem spędzają od kilku do kilkunastu godzin na weselu. Nie oczekujmy, że będą udawać, że dobrze się bawią, bo jeśli wyjdą wcześniej z imprezy, która im nie leży, to są chamami. Nie można też oczekiwać, że jeden z najważniejszych dni w życiu Młodych będzie zorganizowany pod innych ludzi. Trzeba szukać złotego środka- można zorganizować obiad dla rodziny, a wieczorem imprezę dla bliskich(którzy, np. podzielają upodobania), albo po prostu zaprosić tylko tych, których naprawdę chcemy wtedy mieć przy sobie. Jeżeli goście mają się szykować na coś nietypowego, to powinni o tym wiedzieć, a sami goście też nie powinni uważać, że to oni są tego dnia najważniejsi.
Odpowiedz@tysenna: Dokładnie. Ja sobie nie wyobrażam innego scenariusza niż "obiad dla rodziny - impreza dla najbliższych znajomych", bo moja w sumie kulturalna rodzina lubiąca wesela z radiowymi przebojami nijak ma się do moich chamowatych (z całym szacunkiem, uwielbiam ich, ale nazywam rzeczy po imieniu) rockowych znajomych-chlorów, a zwyczajnie nie chciałabym nikomu niczego narzucać.
Odpowiedzwyjscie najprostsze- poinformowac potencjalnych gosci, czego moga sie spodziewac na imprezie zwlaszcza jesli az tak odbiega to od ogolnie pryzjetych standardow i panstwo mlodzi beda mieli, jak sobie tam chca i goscie nie beda zaskoczeni, bo mieli inne oczekiwania a jelsi beda, to sami sobie winni, bo przeciez ostrzegaliscie
OdpowiedzJak mnie wku**ia takie podejście. Zostałaś ZAPROSZONA, więc się dopasuj albo nie idź! Sama niedawno brałam ślub, uroczystość bardzo skromna, wesele w formie obiadu, bez tańców. Bo tak chcieliśmy i kropka. Nie było wódy (było grzane i zwykłe czerwone wino), nie było kotleta (za to był indyk, wołowina i polędwiczki) ani rosołu, nie było nawet tortu tylko szarlotka i brownie)a muzyka była do "poszumienia", francuska i jakby mi ktoś po przyjęciu powiedział, że wesele było do dupy, bo nie było tłusto, bez tańców i tak dalej, to zakończyłabym znajomość od razu. Jakoś wszyscy zapominają, że najważniejsze jest to, że młodzi biorą ślub, a nie to, że można się nażreć za darmo i potańczyć do disco.
OdpowiedzMoim zdaniem cholernie to przykre, że w Polsce wesele musi wyglądać w jakiś określony sposób, a już wszelkie odstępstwa od normy kończą się zepsuciem imprezy i jej bojkotem przez januszy. Z czystej kultury wypadałoby zjeść to co podają, albo chociaż spróbować. Zabiłyby ich te szparagi albo kurczak w innej przyprawie niż pieprz sól i bułka tarta? Jednym i drugim można się najeść, ale skoro już taką konwencję narzucili młodzi to na weselu powinny pojawić się drinki z owocami, wino albo whisky dla chętnych mocniejszych alkoholi, ale dla smaku, a nie litr na głowę. Jak już się na coś decydujemy to bądźmy konsekwentni. I jedzenia nie może zabraknąć, zwłaszcza kiedy mamy imprezę na wiele osób i wiele godzin. Nieważne czy to jedzenie wegańskie, hipsterskie, sushi czy staropolskie, powinno go być dużo i różnorodnie, wtedy każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
OdpowiedzJa bawiłabym się pewnie lepiej niż na takim klasycznym weselu. Nienawidzę tłuszczu w potrawach ani disco polo. Nie mniej jednak trzeba dostosować wesele do gości lub gości do wesela. Samo przeplatanie muzyki klasycznej z jakimiś znanymi i lubianymi utworami (nawet nie koniecznie disco polo, a coś co leci w radiu) mogłoby być kluczowe. No, ale wszystkim się nie dogodzi
Odpowiedz