Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja przy kasie. Obsługuję właśnie dwie kobiety - matkę z córką (córka…

Sytuacja przy kasie. Obsługuję właśnie dwie kobiety - matkę z córką (córka na oko 25 lat), obie eleganckie i zadbane. Nagle dzwoni telefon przy kasie. Odbieram i słyszę:
- Te kobiety, które stoją teraz przy twojej kasie zjadły na sklepie 2 pizzeriny (mała pizza na cieście francuskim). Jeśli nie będą chciały za nie zapłacić to daj znać - poinformował mnie chłopak z monitoringu. Taka sytuacja zdarzyła mi się wtedy po raz pierwszy. Naiwnie wierzyłam, że klientki na bank poinformują mnie o tym, że zjadły coś na sklepie. Skończyłam kasować zakupy tych pań i pytam:
- Czy to będzie wszystko?
- Tak, oczywiście - usłyszałam.
Myślę sobie - pewnie zapomniały o tej pizzerinie. Dla pewności pytam jeszcze raz:
- Czy to na pewno będzie już wszystko, co powinnam paniom naliczyć do rachunku? - nie chciałam im robić wstydu, bo kolejka za nimi ustawiła się spora i ciągle czekałam aż się ockną i same sobie przypomną.
- Co się pani tak przyczepiła? - fuknęła na mnie młodsza z kobiet - nic więcej nie potrzebujemy. Proszę kończyć rachunek, spieszy nam się!
Obie kobiety wyglądały jak uosobienie chodzącej (lekko wkurzonej) niewinności. W tym momencie zaczęłam się już stresować, bo wiedziałam, że za chwilę zrobi się mało przyjemnie.
- Przepraszam najmocniej, ale dostałam informację, że panie zjadły na sklepie dwie pizzeriny. Jestem zmuszona doliczyć je do rachunku - powiedziałam to przepraszającym tonem.
- Słucham?! To jakieś kpiny! - oburzyła się starsza z kobiet, ale widziałam jak zaczęła się czerwienić i nerwowo rozglądać na boki.
- Ha, ha, ha! Bardzo zabawne! Udowodnij mi to! - zaśmiała się kpiąco młodsza.
W tym momencie z opresji uratował mnie ochroniarz, który podszedł do mojej kasy.
- Policzyłaś paniom to co zjadły na sklepie? - zapytał.
- Niestety nie, panie nie przyznają się do niczego - wyjaśniłam.
Możecie mi nie wierzyć, ale w tamtej chwili było mi bardziej głupio za ten incydent niż tym klientkom. Szczególnie, że zaciekawienie stojących obok klientów rosło z każdą sekundą.
- Mamy nagranie z kamer, na których wyraźnie widać, że skonsumowały panie nasz towar na sklepie. Płacą panie, czy wzywamy policję?
Kobiety próbowały jeszcze podnieść raban i się bronić. Ochroniarz był nieugięty. W końcu matka czerwona jak burak zaczęła przepraszać i kazała doliczyć te pizzeriny. Córka jednak do końca nie dawała za wygraną:
- To była zwykła degustacja! Za degustację się nie płaci! Poza tym, nie zapłacę za to ohydne g***o, które smakowało jak trociny!
- Ja słyszałem, że wciągnęła pani tą pizzerinę w ciągu pięciu sekund, więc myślę, że nie mogła być tak niedobra jak pani twierdzi - zgasił ją ochroniarz.
Po tym tekście córka zamilkła raz a dobrze. Od tamtej pory starszą z kobiet widuję jeszcze czasem u nas na zakupach, ale zawsze jest sama.

by Casandra
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
11 17

Nie tylko obsłużyłaś je w kwestii zakupionych towarów, ale też dogodziłaś młodszej, która prosiła o dowody. To się nazywa kompleksowa obsługa! :D

Odpowiedz
avatar piterus
2 12

Ja nie rozumiem ludzi, którzy jedzą w sklepie.. To jest takie lekkie zezwierzęcenie - widzi jedzenie -> bierze -> je. Czy naprawdę nie można się powstrzymać te nawet 10 minut i spokojnie wciągnąć bułeczkę już ZA kasą?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 16

No nie bardzo, bo za kasą trzeba już płacić.

Odpowiedz
avatar sethmail
4 8

Zajebiste :)))) ale jakim ćwokiem trzeba być żeby się połakomić na grosze.....

Odpowiedz
avatar Sig
6 10

Ja rozumiem sytuację, gdy ktoś naprawdę jest strasznie głodny i nadgryzie batonika, czy upije parę łyków z butelki, ale potem kładzie to i tak na taśmie. Z tego co widziałam nie jest to nic dziwnego dla kasjerek, bo czasem się zdarza, że kasują napoczęte produkty. To jeszcze jest do zrozumienia, bo i tak płaci się za to co się zjadło/wypiło. Ale i tak czasami widzę puste papierki po batonach/cukierkach/innych powtykane między inne towary na półkach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Ja kiedyś chodząc po sklepie wciągnąłem całą półlitrową butelkę wody - było gorąco i naprawdę chciało mi się pić. Kasjerce dałem do skasowania pustą butelkę, co ją naprawdę zaskoczyło :) Albo klienci nie podpijają w czasie zakupów albo po prostu za to nie płacą :(

Odpowiedz
avatar samay
3 3

Ja czasem jak umieram z pragnienia, a kolejka jest duża to wypijam w kolejce :) ale płacę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Ja tak samo, nawet jak czasami coś zjem na sklepie to zawsze mówię o tym kasjerce (jeżeli to np. bułka), albo po prostu daję papierek (jeżeli to np. batonik)

Odpowiedz
avatar ana
4 4

ja czasem też piję lub jem [to już rzadziej, muszę być naprawdę mega głodna] coś w sklepie, ale potem daję na kasie opakowanie i tyle, nikt mi nie robił z tego powodu problemów. ale żeby się wykłócać o dwie pizzetki? o matko

Odpowiedz
avatar bukimi
4 8

Moja mama zawsze przy kasie hipermarketu ląduje z pustym kartonikiem po soczku :) A bagietki też nadgryzione porządnie obowiązkowo :)

Odpowiedz
avatar arturion37
4 6

To typowe zjawisko cwaniacko - złodziejskie, które część klientów marketów uważa za zwykłe urozmaicenie zakupów. Kiedyś szedłem w Carefour w Piotrkowie za matką z 6-letnią córka która najpierw ,,opyliła,,z dzieckiem podwójne Delicje a potem spokojnie wcisnęła opakowanie w regał z psią karmą. @ Casandra - za co Ty je przepraszałaś, informując o tym że doliczysz to co zeżarły? Przepraszać złodzieja, że ukradł? Więcej hartu ducha, Casandra! Duży +!

Odpowiedz
avatar duncan
4 4

No właśnie, taka ludzka natura, że człowiekowi uczciwemu w takiej sytuacji bywa głupio - bo nie lubi posądzać drugiego, a nuż widelec okaże się, że bezpodstawnie, albo co? A złodziejowi nie wstyd, uważa, że mu się należy, ech. Dla Casandry wielkie brawa i +

Odpowiedz
Udostępnij