Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Żyjemy w czasach, kiedy matki są dzielone na te normalne i te…

Żyjemy w czasach, kiedy matki są dzielone na te normalne i te "madki" z tzw. odpieluszkowym zapaleniem mózgu. Pojawia się coraz więcej wyznań dotyczących tych drugich i ja się wcale temu nie dziwię. Ostatnio, niestety, sama miałam okazję poznać na własnej skórze zachowanie takiej madki.

Moja ciotka ma 4-letniego (niedługo 5-letniego) syna, Damiana. Damian jest jedynakiem, ciotka samotna, urodziła go grubo po trzydziestce. Damian jest centrum jej życia: oprócz pracy, od 4 lat, bez syna, z domu nigdzie nie wychodzi (i to nie jest tak, że nie ma go z kim zostawić, cała rodzina jest do jej dyspozycji). Damianek je pomidory z odparzoną skórką, coby mu się do podniebienia nie przykleiła, Damianek nosi buty tylko na rzepy i będzie nosił tak do 18., bo ciocia nie uważa, żeby musiał uczyć się wiązać sznurówki, skoro łatwiej jest mieć te na rzepy, Damianek nie potrafi sam założyć ubrań, ciocia zawsze zrobi to za niego, Damianek nie może bawić się na placu zabaw, bo tam jest błotko i zarazki. To tak w skrócie, żeby zobrazować, jak mniej więcej wygląda sytuacja cioci i Damianka. To jednak nie o tym chciałam napisać, ale o jednej sytuacji, która ostatnio kompletnie mnie zszokowała.

Mój dziadek, a ojciec ciotki i mojego taty, był już w bardzo złym stanie. Mój ojczulek przyjechał specjalnie do miasta, bo już wiedział, że niewiele czasu zostało mu na pożegnanie. To były godziny szczytu, kiedy tato zadzwonił z łamiącym głosem, że to już, że dziadek umiera. Poprosił mnie tylko, żebym pojechała do ciotki zająć się Damianem, bo nie ma go z kim zostawić, żeby pojechać do szpitala - pożegnać się. No to ja dawaj, do samochodu. Mój leciwy golfik ledwie ruszył, a ja ze zgrozą odkryłam, ze zostało 10 km na baku. Stwierdziłam, że nie mam czasu tankować, że i tak są mega korki, a ja muszę do ciotki dostać się jak najszybciej. Byłam już tak zawzięta, że mogłabym nawet zostawić zdechniętego golfa w środku miasta - jeszcze bardziej je korkując, byleby tylko ciotka zdążyła się pożegnać z dziadkiem. Na szczęście benzyny wystarczyło, a ja jeszcze do końca nie zaparkowałam, a już biegłam na 4 piętro w jej bloku.

Zadyszana pukałam do drzwi, jednocześnie się rozbierając, żeby ciotka jak najszybciej mogła wyjść. Oczekiwałam, że sama będzie już "odziana" i w pełni gotowości. Och, jakże się pomyliłam. Po wejściu do mieszkania moim oczom ukazał się zaskakujący obraz ciotki oglądającej bajkę z Damiankiem. Ja cała roztrzęsiona spytałam, czemu nie jest jeszcze gotowa, niech idzie, przecież już mogę zając się Damianem. "Ahhh, wiesz co, nie wiem, czy pojadę w ogóle do tego szpitala, bo Damianek nie chce, żebym jechała" - takie stwierdzenie dopadło moich uszu. Ja niezbyt mogłam uwierzyć w to co usłyszałam, więc zaczęłam dopytywać, żeby się upewnić. Następne stwierdzenia jeszcze bardziej mnie dobiły: "Damianek jeszcze kupy nie robił", "Damianek woli bajkę oglądać", "Damianek jest zmęczony, to będzie beze mnie marudził", "Nie chcę zostawiać go na tak długo"(szpital 10 minut drogi od mieszkania ciotki). Tak, dokładnie takie zdania padły z jej ust.

Zaczęłam ciotkę przekonywać... Nie, nie ciotkę, tylko Damianka. Tak, 4-letni chłopczyk decydował, czy jego mamusia będzie mogła łaskawie wyjść na pół godziny, żeby po raz ostatni zobaczyć własnego ojca. Jakoś się dał "ubłagać", ale ciotka zadecydowała, że jedzie z nią, a ja się nim zajmę w szpitalu w poczekalni, żeby jakby coś się działo, była blisko. No cóż, lepsze to niż nic, ale logiki bym się w tym nie doszukiwała. Nie muszę wspominać, że cały proces szykowania Damianka do wyjścia odbywał się w żółwim tempie. Ogólnie cała sytuacja w mieszkaniu trwała 40 minut. Na szczęście zdążyliśmy i ciotka mogła pożegnać dziadka.

Niestety to nie koniec. Dziadek zmarł tamtego dnia, więc, jak to zwykle bywa, kilka dni później odbywał się pogrzeb. Ceremonia miała miejsce 30 km od miasta, o godz. 16, a przedszkole Damianka otwarte jest tylko do 15:30. Ciocia stwierdziła, że nie może zostawić go na jedno popołudnie w innym prywatnym przedszkolu, bo "Damianek zbytnio się zestresuje", również nie weźmie go przecież na pogrzeb "bo to za duży stres dla takiego dziecka". Na pogrzebie się nie pojawiła.

Pragnę dodać, że ciotka z dziadkiem miała bardzo dobre kontakty, więc to nie jest tak, że nie chciała być w szpitalu ani na pogrzebie, a dzieciak był tylko wymówką. Z dziadkiem miała świetną relację, ale widocznie kupa Damianka była w tym momencie ważniejsza.

Nie wiem kto tu jest piekielny. Ja, że aż tak irytuje mnie postępowanie ciotki względem wszystkich dookoła i jej własnego syna, czy jednak ona za to, jak postępuje. Oceńcie sami, choć mną nadal trzęsie, jak o tym wszystkim myślę.

Dodam jeszcze, że ciotka jest pediatrą.

szpital musk madki mieszkanie

by ~zszokowana
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 16

Jedyna nadzieja w szkole i przyszłych kolegach Damianka. Gdy Damianek kilka razy zostanie wyśmiany, uderzony lub jego plecak wyląduje w toalecie. Wtedy albo zbuntuje się przeciw pierd** matce albo zostanie jeszcze większym maminsynkiem. PS Zawsze mnie dziwi, że nikt z najbliższego otoczenia nie reaguje na takie "wychowywanie". Nie ma dziadków, rodziców chrzestnych, ciotek, koleżanek matki, którzy mogli by wstrząsnąć głupią pindą i uświadomić jej, że robi swojemu dziecku krzywdę?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 21

@thefinalaction: ale matka zawsze wie lepiej i spróbuj się kłócić! Tutaj sytuacja w ogóle ekstremalna jest - nie ma innych dzieci/partnera więc całą uwagę i miłość przelewa na Damianka. Dzieciak... cóż, chętnie nazwałabym go piekielnym, ale skoro matka nauczyła go, że robi wszystko co on chce, to dla niego nie ma problemu, raczej nie wie, że można inaczej.

Odpowiedz
avatar Silimarillo
15 15

@thefinalaction: Może reagują. Ale za łeb jej nie wezmą, i kierunku myślenia nie zmienią. Jako matka, prawna opiekunka może wychowywać dziecko jak chce. To, że niestety robi mu krzywdę, to inna sprawa.

Odpowiedz
avatar Filemona
2 2

@thefinalaction nie reagujemy? Smieszne. Przez m. in. Tę sprawe mój ojciec już praktycznie nie ma kontaktów z ciotka, bo takowe zwykle kończyły się wielka awantura. Do niej kompletnie nic nie dociera, sama próbowałam z nią rozmawiać, ale to wszystko na marne bo niestety ma poparcie babci. Przegrana sprawa, dziecka jej nie porwiemy.

Odpowiedz
avatar burninfire
1 1

@thefinalaction: Zrozumiesz jak będziesz mieć taką osobę w otoczeniu. Nic do niej nie dociera, jest przekonana o swojej nieomylności. Jak już zabraknie argumentów to powtarza w kółko to samo.

Odpowiedz
avatar meanraax
0 0

@thefinalaction: o ile w ogole pojdzie do szkoly ;) chociaz watpie zeby krzywdzenie go przez kolegow mialo pomoc naprostowac krzywdzenie go przez matke.

Odpowiedz
avatar Bryanka
14 14

Współczuję przyszłej narzeczonej Damianka.

Odpowiedz
avatar cassis
19 19

@Bryanka: o, właśnie, poddałaś mi pomysł - może by ciotkę zapytać, czy chce takiego partnera jak Damianek... i żeby pomyslała tez o innych, nie tylko o tym co ona chce / uważa. No, ale dzieci pediatrów, nauczycieli i pedagogów zazwyczaj są po...paprane :/

Odpowiedz
avatar Rak77
17 17

@Bryanka: Biorąc pod uwagę przewidywaną długość życia kobiet w Polsce to pierwszą dziewczynę pozna gdzieś na przełomie czwartej i piątej dekady swojego życia

Odpowiedz
avatar lady0morphine
19 19

@Bryanka: O ile jakakolwiek narzeczona się znajdzie, bo jak ciotka dalej wszystkie uczucia będzie przelewać na synka, to wyjdzie z tego coś chorego. Z resztą nie wierzę, żeby dopuściła jakąkolwiek inną kobietę do syna. Żadna nie będzie się nadawała i nie będzie go godna :)

Odpowiedz
avatar Xirdus
2 2

@lady0morphine: właśnie odnośnie tego Rak wspomniał o przewidywanej długości życia.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
0 0

@cassis: Wypraszam sobie. Moja matka jest pedagogiem i jestem normalna. Mama olewała mnie w zdrowym stopniu ^^

Odpowiedz
avatar nasturcja
36 36

Jak dla mnie cała historia ma jeden sens. Ciotka ucieka przed prawdziwym życiem w "macierzyństwo" tak jak inni ludzie uciekają przed nim w używki lub hazard. Ona jest po prostu uzależniona psychicznie i szczególnie w sytuacjach stresowych stara się odciąć i wrócić do bezpiecznego świata odparzania pomidorów i oglądania bajek zamiast zmierzyć się z własnym życiem - byciem samotną, śmiercią ojca itd.

Odpowiedz
avatar nasturcja
14 16

@Day_Becomes_Night: Mówiłam bardziej w kontekście nie posiadania partnera jednak nawet w kwestii samotności ogólnej dziecko to nie jest ani przyjaciel ani wsparcie. Jednak emocjonalnie daje bardzo dużo i uważam, że właśnie od tych emocji ciotka jest uzależniona. Czuje się potrzebna i ma tego praktycznie natychmiastowe potwierdzenie w postaci dziecka które narzeka jak jej nie ma. Czuje się dobrze tylko w kontekście tego dziecka więc tylko w tym kontekście chce być postrzegana i postrzegać samą siebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@nasturcja: a mi chodziło o to, że ciotka może należeć do kobiet których jedynym pragnieniem jest posiadanie dziecka. W dupie mają partnera, rodzinę, przyjaciół. Liczy się jedynie dziecko. Tak zostanie już zawsze a taka kobieta będzie od dziecka oczekiwała w zamian bezwzględnego posłuszenstwa i oddania.

Odpowiedz
avatar mowgli
2 2

@nasturcja: Masz jakieś wykształcenie psychologiczne? Bo widzę że mądrze mówisz i zastanawiam się czy wiedzę wzięłaś ze studiów/z książek czytanych dla przyjemności czy z doświadczenia życiowego ; )

Odpowiedz
avatar nasturcja
3 3

@mowgli: Nie mam takiego wykształcenia, nie jestem specjalistą ale dziękuję.

Odpowiedz
avatar singri
2 2

@Day_Becomes_Night: Ja całe życie chciałam mieć dziecko. "Od takiego" jak to się mówi. Żartuję nawet, że sobie to dziecko wymarzyłam, bo tak często i intensywnie o nim myślałam(dobra, marzyłam)... I skubana jest właśnie taka. Asertywna aż do przesady, ale tę przesadę trochę temperuję. Rozsądna, ogarnięta. Pomocna nawet za bardzo :-D Ale nie wyobrażam sobie, źebym miała robić z dziecka pępek świata! Nie pójdę gdzieś, bo? Natalka nie robiła kupki?! Bo nie zostanie z rodzoną ciotką?! No ja piórkuję, niezła melepeta z tego Damiana wyrośnie. Ani kroku bez mamusi nie zrobi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@singri: no widzisz. Ale są takie co robią.

Odpowiedz
avatar singri
1 3

@Day_Becomes_Night: Ale przecież to nie ma za grosz sensu! W ten sposób nie wychowa dziecka na normalnego, odpowiedzialnego człowieka! I nie, nie zrozumiem tego. Nie tłumacz, szkoda klawiatury.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@singri: jak to kiedyś na pewnej stronie ze śmiesznymi obrazkami przeczytałam... ,, gdzie tu rozum i godnośc człowieka?'' ciotka nie ma rozumu a młody w przyszłości zostanie pozbawiony godności człowieka. Ciekawy temat, ale masz rację.Szkoda klawiatury

Odpowiedz
avatar timka
0 2

@Day_Becomes_Night: A ja sie wcale nie dziwię, że istanieją takie kobiety.. Poznałam tylu beznadziejnych facetów, że serio zastanawiam sie czy w ogole są jeszcze jacys fajni na tym świecie.. Po prostu jest słaba psychicznie i coś prawdopodobnie wyzwoliło w niej takie zachowania.. Jak dla mnie to mi jej jest bardziej żal..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 21

"Damianek je pomidory z odparzoną skórką, coby mu się do podniebienia nie przykleiła" spadaj ;) To jest jedyny słuszny sposób jedzenia pomidorów ;P.

Odpowiedz
avatar RudaWredota
10 12

@Caron: Popieram ! Mówimy nie pomidorom ze skórą :) A tak poważnie: szewc bez butów chodzi, pedagog ma niegrzeczne dzieci albo cudowne, które maja same 5 i 6. Z tego wynika, że pediatra hoduje za bardzo zdrowego czlowieczka

Odpowiedz
avatar Visenna
7 13

@RudaWredota: Potwierdzam :) Odkąd mój mężczyzna spędził noc na SORze po zjedzeniu sałatki pomidorowej i utknięciu skórki gdzieś w okolicach żołądka potwierdzam, pomidor ze skórką to zło ostateczne! Podniebienie pal diabli, ale jak skórka "stanie na żołądku", to haftowanie na pół doby co najmniej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

@Visenna: szczególnie pomidory środku zimy, gdzie skórka wygląda jak 2/3 pomidora :D

Odpowiedz
avatar glan
2 4

@Caron: Plusy dla wszystkich co jedzą pomidory bez skórki. Ja też tak jem a mam nieco więcej lat niż Damianek. Oczywiście sam sobie je odparzam.

Odpowiedz
avatar singri
1 3

@Caron: Zazwyczaj jadam ze skórką. Ale do jajecznicy muszą być bez :-)

Odpowiedz
avatar aklorak
1 1

@Caron: Skórki to chyba tylko z arbuzów nie zjadam.

Odpowiedz
avatar Hanny
1 1

@aklorak: banany? :D

Odpowiedz
avatar aklorak
1 1

@Hanny: No dobra, jeszcze banany, ale te jadam wyjątkowo rzadko, bo nie przepadam za nimi :) Pewnie jeszcze coś się znajdzie, wśród tych jadanych bardziej okazjonalnie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 marca 2017 o 9:18

avatar Casandra
8 12

@Sintra: A ja widziałam i czterolatka i pięciolatka, którzy sami buty wiązali. Raz im to szło lepiej, raz gorzej, ale szło! Znam też dziewięciolatka, który przez taką nadopiekuńczą mamuśkę i buty na rzepy nie potrafi sam zawiązać sznurowadeł, więc dla niepoznaki wsadza sobie sznurówki do środka butów, aby nikt nie zauważył.

Odpowiedz
avatar Filemona
10 10

To chyba ty nie masz stycznosci z dziećmi albo właśnie masz z takimi damiankami. Znam 5latke ktora sama wiąże buty, inne znane mi dzieci przynajmniej próbują. Poza tym, naucz się czytać ze zrozumieniem. Nie chodziło o to ze Damian nie wiaze sobie jeszcze butów jak prawdziwy mistrz, tylko ze ciotka nawet nie próbuje go tego nauczyć i nie zamierza w najbliższej przyszłości.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
3 3

@Sintra: Przecież nawet w przedszkolach są specjalne "buty" do nauki wiązania. Za moich czasów to były poważne zawody między dzieciakami, kto pierwszy się nauczy, a jak ktoś nie umiał w "pięciolatkach" zawiązać buta na kokardkę to był trąba. No ale to było prawie dwadzieścia lat temu, może faktycznie niektórzy dzisiejsi rodzice wolą włączyć sobie serial, dzieciaka olać i niech sobie rośnie niekochana sierotka z dwoma lewymi rękami, która nie umie sobie sama tyłka podetrzeć.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
3 3

@Sintra: Jedno z moich najwcześniejszych wspomnień: pani przedszkolanka ucząca nas wiązać sznurówki. Więc tak, dzieci w tym wieku są już w stanie to ogarnąć.

Odpowiedz
avatar Sintra
-5 5

@Sintra: od razu wyjaśniam- obserwacje z życia, z dwóch grup "zerówkowych"- mieszane 5-6 latki. Nie mówię że się nie zdarza, piszę że ja osobiście nie spotkałam malucha który by to robił, samodzielnie, i nosił takie buty właśnie do przedszkola. Tak, wiem że dzieci ćwiczą- tak samo jak ćwiczą np. szycie, nawlekanie. Ale od nauki i ćwiczenia daleka droga do radzenia sobie z tym bez problemów. Stąd właśnie uzasadnione moim zdaniem prośby przedszkola o zakup dla dzieci takiego a nie innego obuwia.

Odpowiedz
avatar Filemona
3 3

@Sintra a ja Ci jeszcze raz mówię, ze tu nie chodzi o jego pelna samodzielnosc w tym temacie a podejście ciotki, ktora uwaza ze ta umiejętność w ogóle nie jest i nie będzie mu potrzebna, i 5latka nawet nie zamierza uczyc w tym kierunku. Czego tu nie rozumiesz?

Odpowiedz
avatar lemongirl
3 5

A może ciotka wykorzystała Damianka, bo po prostu nie była gotowa spotkać się z umierającym ojcem? Wiem, że dla wielu osób pewnie coś takiego jest niewyobrażalne, bo to ostatnia szansa na pożegnanie się z bliską osobą, ale takie sytuacje są bardzo trudne i przypuszczam, że osobom, które tego nie przeżyły, ciężko będzie to zrozumieć.

Odpowiedz
avatar Filemona
1 3

Te sytuacje dotyczą wszystkiego. Opisalam ta bo najbardziej mnie ruszyła. O bolu pożegnania nie ma mowy, widziałam jak "przeżywała" kiedy już się z dziadkiem spotkała. To było raczej na odwal się, żeby Damian długo bez niej nie przebywal.

Odpowiedz
avatar timka
-2 4

@Filemona: Ale z drugiej strony pisałaś, że była z ojcem związana to dla mnie dziwne, że pożegnała sie tak na odwal z nim.. Poza tym dziecka dlaczego do szpitala ze soba nie wzieła? Przeciez mogłas go zabrac do jakiegos barku czy coś.. Poz tym co Ty sie juz z dziadkiem nie żegnałaś?

Odpowiedz
avatar Filemona
4 4

Ja z dziadkiem nie miałam dobrych kontaktów, ale pozegnalam sie (przeczytaj calosc jeszcze raz, nie jest napisane ze zmarl 3 sekundy po spotkaniu z ciotka, tylko tego dnia. Ja po prostu uwazalalm ze to ciotka ma tu pierwszenstwo jako "kochajaca" corka). Poza tym, to chyba nie jest tematem tej historii, więc nie rozumiem pytania. Lubisz weszyc tam gdzie nie powinnaś? A co do twojego pierwszego zarzutu, to nie wiem czego nie rozumiesz. Tak, miała dobre kontakty, ale wciąż ważniejszy od pożegnania z ocen byl Damian i to jest właśnie meritum tego opowiadania, nie lubię czegoś dwa razy tłumaczyć.

Odpowiedz
avatar Filemona
3 3

@tinka btw. Weź naprawde przeczytaj jeszcze raz cala historie, bo nic chyba nie ogarnelas. Przecież ja właśnie byłam z Damianem w szpitalu -. -

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

moja ciocia zalatwila tak dwojke swoich dzieci- pod wzgledem zdrowotnym nie biegaj, bo sie spocisz nie wchodz do piaskownicy, bo tam jest brudno nie glaskaj pieska, bo sie czyms zarazisz nie otwieraj okna w pokoju/ nie hustaj sie, bo cie przewieje nie siadaj, bo wilka zlapiesz kuzyn 2 tygodnie szkoly/2 tygodnie choroby po parunastu latach urodzila sie kuzynka oczywiscie strategia ta sama dziecko 8letnie co 2 tyg bierze sterydy, bo antybiotyki jkuz nie dzialaja nie wiem, komu wspolczuc bardziej, spolecznej kalece, na ktora wyrasta Damianek, mamie, bo sama sobie zgotowala ten los ( wroze mieszkanie z synem co najmniej do 40stki) czy ewentualnie jakiejs potencjalnej pryzszlej zonie, o ile taki cud sie wydarzy czekam az mama bedzie 15latkowi kroila kotleciki, a od 13latka uslyszy "spiertalaj" jak nie spelni jakiejs jego zachcianki

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Jeden z odcinków South Park wyśmiewał nadgorliwość i nadopiekuńczość rodziców. Pamiętam tylko, że to był szósty sezon ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

swoja droga bylam kiedys swiadkiem, jak oboje rodzice prosili syna w wieku ok 10 lat, by zalozyl kurtke przed wyjsciem z nabozenstwa siedzieli obok niego i prosili przez bite 15 minut, a dzieciak nie zgroza ja jestem wstretna po 3 probie albo sama bym dziecko ubrala i bez gadania, albo niech idzie bez i sob ie zachoruje ale zeby bachora przez 15 minut unizenie prosic, tego moj umysl nie ogarnia

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
0 0

Mnie ciekawi skąd to się bierze. Jedną z teorii jest chodowanie sobie idealnego partnera, bo najgorzej jest z samotnym i matkami. Nadmierną troską próbują sobie zyskać idealną osobę, która ich nigdy nie zostawi ani nie zawiedzie. Dziećmi łatwo manipulować i nauczyć ich kto jest centrum wszechświata i komu mają być wierne, bo przecież mamusia tak się poświęca.

Odpowiedz
Udostępnij