Jeszcze jedna postawa roszczeniowa młodych matek, a mianowicie dzieci w wózkach.
Wszystkie autobusy w mieście są niskopodłogowe zatem wejście czy wjechanie wózkiem nie jest zbyt trudne. Ale wymagać by kierowca rozkładał rampę dla niepełnosprawnych bo ona musi wjechać ze swoim Brajankiem to chyba lekka przesada.
komunikacja_miejska
Taaaaak, na pewno wjechanie wózkiem ważącym razem z dzieckiem i po 15kg dla kobiety po cesarce to "nic takiego". Serio dochodzimy do tego poziomu, że przystawienie komuś rampy, aby było mu łatwiej wejść, to "rozczeniowość"?
Odpowiedz@vera: Po cesarce? Pewnie jeszcze z opatrunkami i nie zabliźnioną raną. Proszę, nie przeginaj. Ponadto w pojazdach niskopodłogowych nie ma potrzeby podnosić wózka. Najczęściej też "peron" przystanku jest na wysokości podłogi. Łódź zainwestowała dużo w infrastrukturę miejską
Odpowiedz@vera: Ale co tu jest przegięciem? To, że kobieta mogła być po cesarce, czy że po ciąży ogólnie człowiek zazwyczaj jest niekoniecznie w szczytowej formie?
Odpowiedz@vera: Ważę 42 kg, licho u mnie z siłą, mam koleżankę większą ode mnie poruszającą się na starym wózku z uszkodzonymi rączkami, i spokojnie dawałam radę wjeżdżać z nią do autobusu z rampą czy bez. W sensie, jeśli to stanowi dla kogoś problem w niskopodłogowym autobusie, to prawdopodobnie pchanie wózka po zwykłym chodniku jest równie problematyczne. Pozostaje też kwestia zachowania kobiety, bo historii pewnie by nie było, gdyby nie miała agresywnej, wymagającej postawy, wszak uprzejma prośba wobec kierowcy nie jest niczym złym i pewnie by poskutkowała, bez żadnego echa na piekielnych. Dlaczego kierowca widząc kobietę z wózkiem od razu nie wyszedł rozłożyć rampy? Bo pewnie 95% kobiet z wózkiem spokojnie wjeżdża do autobusu zanim kierowca zdąży zareagować.
Odpowiedz@vera: Z tego co pamiętam żadna matka zaraz po cesarce czy normalnym porodzie nie udaje się po zakupy,spacery czy nawet do lekarza. Dopiero jak dojdzie do formy to ew krótki spacer dookoła chałupy. A dziecko razem z wózkiem raczej nie waży 15 kg.
Odpowiedz@vera: autobusy niskopodłogowe 'osiadają' na boku po stronie krawężnika, w cywilizowanych miastach kierowca opuszcza bok pojazdu na każdym przystanku, nie potrzeba wtedy rampy dla ciężkich wózków inwalidzkich.
OdpowiedzPo pierwsze dziecko+wózek "troszkę" waży, po drugie - ul. Obozowa w Warszawie - wysiadanie wprost na jezdnię - prawda jakie to łatwe? a po trzecie - kierowca jest jak doopa od s-r-a-n-i-a, żeby wysunął platformę kiedy jest taka potrzeba. Tyle w temacie.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: rampy są dla osób niepełnosprawnych, które same siedzą na wózku i muszą się same wnieść, jakby nie patrzeć. taka matka ma jeszcze buzię od tego, żeby poprosić ewentualnie innych pasażerów lub kierowcę o wniesienie/pomoc przy wniesieniu wózka, ale do autobusu niskopodłowego... to już drobna przesada.
Odpowiedz@Mornigstar: "taka matka ma jeszcze buzię od tego, żeby poprosić ewentualnie innych pasażerów lub kierowcę" - Mógłby mi ktoś wytłumaczyć, czemu proszenie aby inni dźwigali ten wózek jest okej, ale rampa już nie?
Odpowiedz@vera: może się mylę, ale dla mnie jest różnica w poproszeniu o pomoc, a żądaniu o rampę dla niepełnosprawnych, a nie matek z dziećmi.
Odpowiedz@Mornigstar: Serio? Naprawdę jest tu dyskusja o tym, komu należy się rampa, a komu nie?
Odpowiedz@vera: to moje odczucie. jeśli coś ma w nazwie "niepełnosprawny", to zazwyczaj jest przeznaczone dla tych osób, jak miejsce parkingowe czy rampa albo winda i tego nie używam, bo nie mam potrzeby. wydaje mi się, że to już powinno być kwestią kultury osobistej, czy ktoś jest "chory na znieczulicę", czy pomaga matce z wózkiem wejść do pojazdu, czy nawet ustępuje to głupie miejsce w autobusie.
OdpowiedzMoże tak: Gdyby kierowca rozsuwał rampę dla niepełnosprawnych każdej matce z dzieckiem (co sekundy nie zajmuje) zarówno przy wejściu jak i wyjściu opóźnienia byłby spore. A kto ponosi winę za opóźnienia? Oczywiscie kierowca. Niepełnosprawni aż tak często nie jeżdżą (a swego czasu jeździłam autobusami kilka razy w ciagu dnia).
Odpowiedz@vera: A może chodzi o to że jak kierowca wychodzi,otwiera,zamyka to uciekają cenne minuty. A rozkład jazdy obowiązuje. I gdyby tak na każdym przystanku kolejna młoda matka żądała rozłożenia rampy to autobus miałby niezłe opóżnienia. A w większości ludzie sami łapią za wózek i pomagają
OdpowiedzAkurat wysuwanie rampy dla wózków jest według mnie częściowo absurdem. W momencie gdy autobus zatrzyma się przy krawężniku, a kierowca użyje przyklęku - da się wjechać nawet nie unosząc wózka. Z resztą wielokrotnie widziałem jak sprawnie większość matek to robi, nie ma najmniejszych problemów żeby wjechać trzymając wózek jedną ręką. Z drugiej strony - z poziomu jezdni już tak łatwo nie ma. Przykładowo Stacja Krwiodawstwa w Warszawie, w kierunku Gocławia, ma tak głęboką zatokę, że autobusy niemal nigdy nie podjeżdżają pod krawężnik. Jeśli akurat na 509 podjedzie MAN NG313 to jest problem, bo w nim nie da się uruchomić przyklęku przy otwartych drzwiach (producent wykręca się względami bezpieczeństwa). Także czy żądanie rozstawiania rampy jest roszczeniowością czy nie - zależy od wielu czynników.
Odpowiedz@TrC: "W momencie gdy autobus zatrzyma się przy krawężniku, a kierowca użyje przyklęku" - myślę, że w takich wypadkach nikt nie robiłby problemów. Ale zatrzymywanie się przy krawężniku przekracza możliwości czy umiejętności wielu kierowców autobusów.
OdpowiedzZałożmy, że jest to drobna chudzinka z bliźniakami w wózku. I co ma zrobić? Jak jadę, czy wchodzę po schodach na centralnym to zawsze jak coś takiego widzę, staram się pomoc. I kobiety zwykle proszą, ale jak jest pusty tramwaj, czy znieczulica? Wciśnięcie przycisku oznacza, że maszynsita musi wyjśc. Nie musi rozkładać tej rampy, po prostu może kobiecie pomóc. to chyba niezbyt trudne?
OdpowiedzNie wiem czy się orientujesz, ale nie wszystkie autobusy w Łodzi są niskopodłogowe.
OdpowiedzOsobiście tego nie robię, ale nie widzę w tym przesady. Nie każdy pomaga, a wózki są różne - niektóre naprawdę ciężkie i ciężko je wtaszczyć samemu.
Odpowiedz