Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W związku z historią #77243 - o tym jak ludzie uważają zabezpieczenie…

W związku z historią #77243 - o tym jak ludzie uważają zabezpieczenie okien przed wypadnięciem kota za fanaberię.

W historii ciotka autorki wyciągnęła odpowiednie wnioski, nie zawsze tak się jednak dzieje.

Lecznica weterynaryjna, nocny dyżur. Do lecznicy wpada parka z kotem na rękach. Okazuje się, że kot to tzw. "spadochroniarz" - czyli wypadł z okna. W tym przypadku z 7 piętra.

Okazało się, że kotu poza uszkodzonymi stawami i pękniętą żuchwą (standardowe obrażenia przy wypadnięciu) nic się więcej nie stało. Właściciele dostali pogadankę o zabezpieczaniu okien, żuchwa zabezpieczona, kilka dni obserwacji w lecznicy, czy nic nie dodatkowego się nie okaże itp. Za miesiąc będzie dobrze.

Półtora miesiąca później - deja vu - Ci sami ludzie, z tym samym kotem... z tym samym problemem - wypadł z okna. Akurat trafili na lekarkę, która nie owija w bawełnę i się nie patyczkuje, więc czekał ich zdrowy OPR. Dlaczego nie zabezpieczyli okien? No bo przecież puszek już raz wypadł, to miał nauczkę, że powinien bardziej uważać... Kolejna pogadanka - tym razem na temat, że kot się NIE nauczy. Obrażenia tym razem były o wiele poważniejsze - wszystkie 4 łapy połamane, żuchwa strzaskana, pęknięta śledziona...

Nie dotarło. Pół roku później znowu oni. "już dwa razy wypadł, to przecież musiał wyciągnąć wnioski". Tym razem wypadł z innego okna i wylądował na betonie. Czwartego razu już nie będzie...

Zdarzały się również sytuacje, że ludzie przychodząc ze spadochroniarzem twierdzili, "no przecież widział jak mruczek wypadł, to powinien wiedzieć, że to niebezpieczne". Mruczek? a co z Mruczkiem? - No, nie przeżył.

Ludzie

by Iras
Dodaj nowy komentarz
avatar grupaorkow
16 22

Ludzie lubią przypisywać zwierzętom większy intelekt niż, one w rzeczywistości mają: Mruczek nie wypadnie z okna, bo wie, że to niebezpieczne, Reksio umie przechodzić przez ulicę, mój pies na pewno nie ugryzie, mój kot na pewno nie zaginie, mój królik puszczony samopas na pewno nie zeżre trującego kwiatka itp. Zero odpowiedzialności.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2017 o 16:06

avatar Iras
18 20

@grupaorkow: Od biedy jestem w stanie zrozumieć przypisywanie większej inteligencji - jednak mając przed oczami dowód, okupiony swoim stresem i cierpieniem zwierzaka, na to że jednak tak nie jest - i nadal twierdzić, że puszek jest taki mądry, że na pewno nie wypadnie - już nie zrozumiem.

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@grupaorkow: Ale zwierzęta głupie też nie są, a już koty naprawdę wielu rzeczy można nauczyć. Mieszkam w bloku, mam dwie kotki - są nauczone że nie wolno im wyjść poza framugę okna. Latem okno jest przez większość czasu otwarte - zamykam jak gdzieś wychodzę, ale już na noc zostaje otwarte. Bywa że ptaszki za oknem latają, ale koty stają co najwyżej na parapecie, dalej nie idą.

Odpowiedz
avatar ptah
1 3

@grupaorkow: Masz racje, ale bardziej denerwuje mnie podejscie " ten kotek cie podrapal bo on nie wie ze tak nie wolno". Niestety ale nie znajomosc przez zwierzeta prawa, norm obyczajowych, zachowan czlowiekow, nie zwalnia ich z odpowiedzialnosci i dlatego jak mi po rece chodzi mucha, to jej problem, ze nie wie, ze za to grozi smierc:]

Odpowiedz
avatar Shineoff
8 16

Gdyby któryś z moich kotów siedział przy otwartym, niezabezpieczonym oknie to chyba zawału bym dostała. Wystarczy, że już raz mój kot przeleciał 2 wysokie piętra i wylądował na betonie, bo zabezpieczenie niestety się obluzowało (nic mu się nie stało, nawet ryjek nie pękł, a jedynie się skaleczył - jak? Nie mam zielonego pojęcia). Od tamtego zdarzenia każde zabezpieczenie jest często kontrolowane. Ale mnóstwo ludzi uważa, że kot jak wypadnie, to się nauczy, albo "będzie ostrożny i nie wypadnie", więc przy adopcji kota jest ogromna afera, że jak to tak, fundacja każe okna zabezpieczać?!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 15

@Shineoff: tu chyba nawet była historia na głównej, że kot przecież nie jest idiotą, wie, że jest wysoko i fundacje są śmieszne...

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 6

@Shineoff: Bo moze idioci mysla, ze kot ma rzeczywiscie dziewiec zyc i zawsze spadnie na cztery lapy. Jak adoptowalem mojego kotka, to jednak nikt nie kazal nam zabezpieczac okien i on zyje zdrowo, a ma juz 19,5 lat. Jest czarny, jak smola, ale nikomu nie przebiega drogi i jest wielce wdechowy.

Odpowiedz
avatar Iras
3 3

@ZaglobaOnufry: Z takiego 5 czy 10 pietra spadnie na 4 łapy - fakt. Problem jednak polega natym, że kot tak samo jak wszystko inne podlega sile ciążenia. W efekcie owe 4 łapy się łamią i tak czy inaczej - następuje trzasnięcie resztą ciała o ziemię. Wprawdzie z siłą mniejszą o tą potrzebna do połamania kończyn, ale nadal wystarczającą by poważnie uszkodzić resztę kości, czy by popękały narządy. No i walnięcie głową o ziemię (konkretnie - żuchwą) bo w związku z siłą uderzenia, kot uniesionej głowy nie ma szans utrzymac.

Odpowiedz
avatar Mornigstar
8 12

Niektórzy ludzie to chyba powinni jakieś testy przechodzić przed zakupem/adopcją zwierzaka.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-5 9

Tak, w dalszym ciągu uważam, że zabezpieczanie okien na piętrze w domu jednorodzinnym to fanaberia pań z fundacji. Co do wyższych pięter - tak, zabezpieczyłabym okna.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
0 0

@Bryanka: mieszkasz w UK, a tam jest na odwrot. Koty adoptowane(zdrowe) mają być wychodzące.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 6

@krystalweedon: No mieszkam i nasz kot sam nie wychodzi. Wychodzi tylko z nami, na smyczy. A kot mojej mamy ma zwyczaj spuszczać się po rynnie z tarasu na piętrze, ot taki sport sobie wynalazł. Dom jednorodzinny to nie blok i pierwsze piętro nie jest aż tak wysoko.

Odpowiedz
avatar Shineoff
4 6

@Bryanka: W tym kraju nie chodzi o to, że kot może wypaść z okna z parteru, bo wiadomo, że nic mu się nie stanie. Bardziej chodzi o to, że kot może wyskoczyć i się zgubić, albo zostać potrąconym przez samochód, lub skrzywdzonym przez jakichś psycholi, których nie brakuje.

Odpowiedz
avatar Iras
4 4

@Bryanka: Wymaganie zabezpieczenia okien nie jest fanaberią, a efektem podejścia ludzi. Nie ma szans by wyłuskać do adopcji tylko i wyłącznie odpowiedzialne osoby, w związku z czym pojawiły się wymagania. Dlaczego? Gro debili potrafi mieć podejście takie, że biorą sobie kotecka i mają gdzieś, że kot jest przestraszony nowym miejscem, musi sie przyzwyczaić itp. - i zostawiają otwarte okna. A potem zdziwienie, że zaginął. Tacy dodatkowo czesto sami nawet dupy nie ruszą poszukać. Oczywiście jest tu też kwestia zagrożeń. Nie po to ktoś sobie flaki wypruwa ratując zwierzaka - niejednokrotnie będącego w stanie krytycznym w momencie znalezieniaa, żeby ten zwierzak skonczył potem jako zabawka dla kilkunastoletnich s*rwysynow, albo mokra plama na jezdni. Przypadki znęcania się to nie są sytuacje, które dzieją się "gdzieś na prowincji, raz na ruski rok' - to się dzieje obok

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 2

@Shineoff: Tak zgadzam się i jestem przeciwniczką wypuszczania kotów na dwór na blokowiskach (gdzie o wiele łatwiej o wypadek), ale zauważ, że pisałam o domu jednorodzinnym z ogrodem. A psychole są wszędzie i tego nie przeskoczysz. @Iras osoba zabezpieczająca okna też może okazać się debilem, trującym kota. Ja ogólnie jestem cięta na większość fundacji (nie tylko kocich) - ale to jest dłuższa i nieprzyjemna historia.

Odpowiedz
avatar Iras
1 1

@Bryanka: Jasne, ze może, ale przynajmniej kot nie wypadnie i nie zaginie. A jeśli zaginie - będzie wiadomo, że to z winy właścicieli, a nie przez głupi przypadek. Fundacje są różne,ich podejście do zwierząt i potencjalnych właścicieli również. Miałam okazję pracować w czymś w rodzaju schroniska fundacyjnego - perspektywa, że komuś odda zwierzę i temu zwierzakowi coś się stanie - czy to zaginie, czy zginie - to był i jest dla szefowej jeden z najgorszych koszmarów.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
0 0

@Iras: W punkt - ratujesz stwora, znajdziesz mu miejscówkę, na oko w porządku, a potem przez ludzką głupotę się dowiadujesz, że było i nie ma - koszmar. Moja córka jest wolontariuszką w łódzkim pogotowiu weterynaryjnym (to takie miejsce, gdzie się trzyma do rozprawy dowody rzeczowe w sprawach o znęcanie się nad zwierzyną i różne powypadkowe ofiary losu). Na jesieni wydali taką fajną półtoraroczną sukę i do Sylwestra wszystko było cacy. Właściciel w sylwestrowy wieczór puścił ją bez smyczy :( Dwa dni szukali, znaleźli na jezdni mokrą plamę :(

Odpowiedz
avatar Luku
4 4

Kurka co wy z tymi statkami na koty...to już 3 historia tego wieczora:) a tak na marginesie siostra ma kota i że mieszka w bloku naturalnie ma siatkę w oknie....siostra mieszka jeszcze z rodzicami.a babcie jak to babcie są osiedlowy monitoringiem więc babcia też na oknie cały dzień "wisi"..ostatnio jak byłem u rodziców to spotkałem starego kumpla. I pyta się mnie ten kolega dlaczego babcie trzymamy za kratkami..nie mogłem się powstrzymać od śmiechu...tłumacze gościowi że to dla kota ale chyba go nie przekonalem:)

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
0 0

@Luku: To niech się Twoi rodzice szykują na wizytę organów - jeśli babcia nie ma demencji i nie jest sądownie ubezwłasnowolniona, to za takie coś jest paragraf :) Plotka roznosi się raz dwa

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
0 0

Dobra. Widzę tu wielu znawców, więc zapytam. Proszę nie hejtowac, bo ja naprawdę nie wiem. Niedawno wprowadziłam się do mieszkania na 9 piętrze. Kot jeszcze na balkonie nie był, jednak gdy kiedyś wychodził ze mną na balkon w innym niższym budynku to przerażony uciekał do środka i po prostu balkonów nie lubi, więc nie zamierzam go na ten balkon wyprowadzać. Jednak czy jeśli otworze balkon to jest szansa, że kot wybiegnie i skoczy?

Odpowiedz
avatar LJ73
1 1

Selekcja lub dobór naturalny. Różnie to potomkowie Darwina nazywają. Albo się Mruczek nauczy, że nie należy skakać z wysokości powyżej I-go piętra, albo... mu skrzydełka wyrosną. Zanim zostanę zminusowany chciałbym zwrócić uwagę na kompletną niekonsekwencję „fachowców“ od kotów. Pod niniejszą historią przeważają opinie że kotów nie da się nauczyć, natomiast kilka historii wcześniej w komentarzach do choćby 77253 przeczytać możemy, że kota należało wychować. No to się pytam grzecznie, ozochozi, szczególnie że nie mam doświadczenia z kotami, poza dwoma sierściami, które z moją pięcioletnią córą nauczyliśmy siadać na komendę i dawać łapę.

Odpowiedz
Udostępnij