Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakoś ostatnio się rozpisałem z piekielnościami, to i napiszę co mi się…

Jakoś ostatnio się rozpisałem z piekielnościami, to i napiszę co mi się przypomniało dzisiaj, co słyszałem kiedyś w autobusie.

Jedzie sobie (B)abcia z (W)nuczkiem, lat około 3-4, na trasie autobusu wisi wielki bilbord z wyświetloną datą i rokiem, nawiązuje się między nimi dialog.

W: Babciu, a co było 100 lat temu?
B: Nie wiem wnusiu, mnie jeszcze nie było na świecie. Nikogo nie było na świecie 100 lat temu. Bo wiesz wnusiu, za 100 lat to nie będzie też nas bo wszyscy umrzemy.
W: Ale jak to? Dlaczego?
B: Bo tak, ludzie umierają, giną, chorują. Babcia jest starsza już i też niedługo umrze. Rodzice też umrą i ty też umrzesz. Za sto lat już nas nie będzie.

Wnuczek w jednej chwili się rozpłakał, że wszyscy umrą.

Babcia roku, nagroda za taktowność w stosunku do dziecka...

by Mixio
Dodaj nowy komentarz
avatar Drill_Sergeant
12 14

W kulturze blichtru, konsumpcji, kultu wiecznej młodości i braku zmarszczek babcia jako jedyna zachowała mądrość lat minionych i mówi prawdę o śmierci. Kiedyś ta prawda nie szokowała bo śmierć była powszechna, zawsze w rodzinie umierała z połowa dzieci a pozostałe uświadamiały sobie, żeśmy są ino pielgrzymami na tym padole łez i o duszę troszczyć się należy a nie o ziemskie ciało. Ludzie chcą zachować młodość i myślą że jak sobie botoks powstrzykują jak Donatella Versace to im to coś da. Nic im nie da bo życie ziemskie jest ulotne jak puch marny i trwa w skali wszechświata ino tyle co pierdnięcie a potem sąd, niebo wieczyste albo piekło ogniste. I tylko Disney się zamroził w karbonicie ale nawet jak go wskrzeszą to będzie stary i co, będzie się zaś zamrażał jak wstanie? Chyba że zrobią takie gadające głowy w słojach jak w Futuramie.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
5 7

@Drill_Sergeant: A jeszcze nie tak dawno starsi ludzie na ogół umierali w domu (o ile umierali na zwykłą starość, a nie od chorób). Sama pamiętam z dzieciństwa i młodości tzw. puste wieczory. W wigilię pogrzebu zmarły leżał w domu, już ubrany do trumny i cała wieś się schodziła, żeby go pożegnać. Pierwszy raz w takim wieczorze uczestniczyłam z mamą, mając lat... sześć. Moi kochani Staruszkowie żyli i pomarli, nic nie wiedząc o tym, że stworzyli patologiczną rodzinę :)

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
7 7

I normalnie to było dobre że bez trzy dni wszystkie sąsiady schodziły się, śpiewały rekwije, litanije, pieśni nabożne. Gromnice się paliło a dziecko poznawało grozę i majestat śmierci. Potem przez całą wieś za trumną do kościoła się szło. Teraz jak umrzesz to ani nie wiesz kiedy zapakują cię, wywiezą, spalą jak śmiecia i usuną żywym sprzed oczu boś nieestetyczny i zakłócasz oglądanie Netflixa swoją śmiercią.

Odpowiedz
avatar Ataegina
3 3

Biedny dzieciaczek, ja w jego wieku robiłam pogrzeby żuczkom... Mam wrażenie, że dzieciństwo spędzone na wsi (w moim wypadku "wsi", taka dzielnica jednorodzinnych starszego typu, dużo ludzi miało pola, zwierzęta hodowlane, szklarnie)jakoś bardziej oswaja ze śmiercią i przemijaniem.I jakoś nikt nigdy nie zabierał mnie siłą do domu (dziadkowie mieszkali naprzeciwko cmentarza), gdy szedł pogrzeb.

Odpowiedz
avatar jrozan
1 1

Słabe. Dobra babcia rozwinęłaby temat przyczyn śmierci - nowotwory, zawały, udary, ból, cierpienie - aby później przejść plynnie do szczegółowego opisu osobistych dysfunkcji - hemoroidy, haluksy, nietrzymanie moczu, owrzodzenia i upławy. Skąd wnuczek ma to wiedzieć? Z reklam?

Odpowiedz
Udostępnij