Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zainspirowałam się opowieścią z kina #77105. Też byłam jakiś czas temu na…

Zainspirowałam się opowieścią z kina #77105. Też byłam jakiś czas temu na "Sztuce kochania". W małym kinie studyjnym. Miałam niestety wątpliwą przyjemność dzielić rząd z dość dziwną rodzinką. Byli to dwaj dorośli faceci i kobieta, plus 17-letni chłopak. Zestaw dość dziwny jak na taką tematykę filmu, ale w sumie sama na seansie byłam z teściową, więc lepsza nie jestem.

Panowie szybko znudzili się filmem, więc zaczęli wychodzić z sali na zmianę. Za każdym razem czuć było od nich coraz bardziej intensywne opary alkoholu, a panowie łącznie wyszli z kina jakieś 6 razy, przechodząc i taranując cały rząd. Panowie nie omieszkali skomentować mniej lub bardziej stosownie każdej rozbieranej sceny, heheszkując i chrumkając z każdego swojego błyskotliwego żarciku.

W pewnym momencie jednemu z Panów tak bardzo przypadł do gustu komentarz kolegi, że chrumkając mało się nie zadławił. I dławił się tak dobre parę minut.

I klasyk: pani nie wyciszyła telefonu. I tak, zaczął dzwonić. Cała sala została uraczona charakterystycznym wokalem Zenka Martyniuka, a Pani nawet nie zadała sobie trudu, żeby wyciszyć dzwonek lub odrzucić połączenie. Stwierdziła na głos, że przecież w kinie rozmawiać nie będzie i siedziała tak, dopóki osoba dzwoniąca nie zrezygnowała i się rozłączyła.

Na sam koniec seansu nastolatek, widocznie znudzony fabułą, zaczął rytmicznie uderzać pięścią w swoje siedzenie tak, że trząsł się od tego cały rząd.

Na jakiś czas straciłam ochotę na wychodzenie do kina.

by Maruderia
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
9 11

Chamowate sąsiedztwo może zepsuć całe wyjście do kina... Mnie raz przypadło miejsce przed nastolatkiem, który uparcie wtykał stopę między oparcie moje i sąsiednie. Jako, że oparcia wysokie, miałam jego bucior na wysokości twarzy. Zwróciłam uwagę kilka razy. Za każdym razem po kilku minutach kopyto lądowało z powrotem między oparciami... Dlatego wolę iść do kina w środku tygodnia, późnym wieczorem i długo po premierze...

Odpowiedz
avatar Jorn
7 7

@Lubella: Do tego smród popcornu i szeleszczenie paczkami czipsów. Kiedyś niedaleko mnie w kinie siedział ktoś, kto chyba zdawał sobie sprawę z tego, że szeleszczenie przeszkadza, więc odwijał torebkę bardzo powoli, żeby nie powodować hałasu, co mu się oczywiście nie udawało. Po czym zjadał chyba jednego czipsa i po kilkunastu sekundach równie powoli zawijał z powrotem. Po czym, po kilkuminutowej przerwie, operację powtarzał. Szlag mnie trafiał, ale nie siedział bezpośrednio przy mnie i nie udało mi się ustalić, który to był taki inteligentny. Był to jeden z powodów, dla których zainwestowałem w duży telewizor oraz kino domowe i prawie przestałem chodzić do kina.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@Jorn: Ha! Byłem w bardzo podobnej sytuacji, tyle, że nie robił tego tak powoli. A co do kina domowego, to ja zamiast telewizora wybrałem projektor.

Odpowiedz
Udostępnij