Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czasem nie warto dawać drugiej szansy... Po pewnych perypetiach z InPostem przestałam…

Czasem nie warto dawać drugiej szansy...

Po pewnych perypetiach z InPostem przestałam korzystać z ich usług. Do czasu. Zamawiając na allegro bieliznę, wybrałam paczkomat, ponieważ druga opcja (Poczta Polska) kosztowała dwa razy więcej. Bieliznę zamówiłam za prawie 100 zł, dotarła bez problemów, jednak nie trafiłam w rozmiar, więc postanowiłam zwrócić przesyłkę. InPost na allegro ma opcję darmowego zwrotu (może powinnam tu dodać "cud, miód i orzeszki" - chociaż szczerze nienawidzę tego zwrotu, ale z niezrozumiałych dla mnie względów, jest tu tak popularny, że aż się prosi...).

Skontaktowałam się z Panią Sprzedającą (PS), przygotowałam paczkę, wygenerowałam kod zwrotu i wszystko razem zaniosłam do paczkomatu. Następnego dnia PS dzwoni, że otrzymała w przesyłce... drewniane deseczki. Takie do krojenia. Ja w szoku, ale myślę - ok, gdzieś po drodze zamieniono paczki, jeśli szybko się tym zajmą, może zatrzymają moją przesyłkę przed odbiorem. I tu znów trafiłam na mur nie do przejścia. Na infolinii po wciśnięciu kolejnych przycisków, miły, mechaniczny głos informował mnie, że jestem 94 w kolejce. Potem 85... Nie miałam możliwości wiszenia na telefonie cały dzień. Pomijając, że z tego, co czytałam, konsultanci mogą tylko "przyjąć zgłoszenie", więc paczki nie zatrzymają. Próbowałam wysyłać maile, pisać na Facebooku, cokolwiek, byle nawiązać kontakt.

Na wypełniony formularz odpowiedź dostałam po tygodniu. Zaczęło się od stwierdzenia, że "wszystko jest ok, bo W SYSTEMIE paczka ma status: dostarczono". Dłuższy czas zajęło mi tłumaczenie w czym tkwi problem. Bardzo pomogła też reklamacja PS. Mimo tego, po dwóch miesiącach udało się uzyskać tyle, że reklamacje zostały przyjęte. Podobno możemy się ubiegać o odszkodowanie, ale wątpię, czy rzeczywiście coś z tego będzie.

Najśmieszniejszy jest fakt, że gdybym mogła od razu skontaktować się z kimś decyzyjnym, paczka warta prawie 100 zł nie zostałaby doręczona przypadkowemu człowiekowi, który czekał na deski... Nawet jeśli jest uczciwy i chciał zwrócić przesyłkę, nie zdziwiłabym się, gdyby ją po prostu wyrzucił po napotkaniu tylu przeszkód w próbie nawiązania jakiegokolwiek kontaktu...

Nie zamierzam więcej ryzykować. Będę zamawiać wszystko z przesyłką przez Pocztę Polską. Bo chociaż nie twierdzę, że PP ma porządek i nic nie ginie, to jednak istnieją placówki z pracownikami (ja akurat trafiam na kompetentnych i ogarniętych) oraz kierownikami, centrala, a nie tylko infolinia, na którą nie można się dodzwonić...

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
0 0

Mi kiedyś inpost zniszczył paczkę wraz z zawartością... całe szczęście zwrot przebiegł pomyślnie, a sprzedawca, z którym rozmawiałam mówił, że to nie pierwszy raz. Innym razem mimo wprowadzenia odpowiednich informacji odnośnie gabarytów paczki otworzyła się za mała skrzynka...

Odpowiedz
avatar Golondrina
6 6

Infolinie to wynalazek szatana. I mówię to całkiem (no, prawie całkiem) serio. Nigdy chyba w życiu i w żadnej innej sytuacji ludzie nie wyrzucają z siebie tylu bluzgów i nie mają tak morderczych myśli, jak podczas siedzenia ze słuchawką przy uchu i słuchania: "jesteś 125 w kolejce... jesteś 124 w kolejce", żeby jeszcze najczęściej usłyszeć na koniec "twój czas oczekiwania na połączenie minął". A gdyby dało się połączyć z normalnym człowiekiem, sprawę zazwyczaj dałoby się w 5 minut rozwiązać.

Odpowiedz
avatar Crook
0 2

Ja dotychczas wielokrotnie korzystałam z paczkomatu InPostu, bo i blisko, i wygodnie. Ale postanowiłam, że już nigdy więcej - nie będą na mnie zarabiali. Zamówiłam paczkę, dostałam potwierdzenie, że paczka "idzie" do paczkomatu, po czym bez słowa wyjaśnienia wysłali ją gdzieś indziej, w miejsce bardziej odległe i bez dojazdu. Mimo dwukrotnych rozmów z infolinią InPostu (o dziwo, nawet szybko się dodzwoniłam, a ludzie byli mili i chcieli pomóc) nie udało się przekierować paczki, mimo obietnic. Po kilku dniach zadzwonił (tym razem chamski) pan z punktu obsługi paczkomatów (tam gdzie od razu wysłali paczkę), ze jak paczki nie odbiorę to ją odeślą. InPost ma gdzieś, że paczka została wysłana w inne miejsce, to nie ich problem, lecz mój. Reklamacja poszła, ale na zbyt wiele nie liczę - InPost to jest firma która bardzo nie lubi swoich klientów, wiem to z innych doświadczeń. I w ten sposób stracili klientkę, która korzystała z ich usług od samego początku ich działalności.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Bo właśnie na tym traci InPost - sam system jest dobry, wygodny i tani, ale nic nie jest niezawodne - i w momencie jakichkolwiek komplikacji klient jest pozostawiony sam sobie, bez szansy na sprawne rozwiązanie problemu...

Odpowiedz
avatar jass
0 0

Miałam kiedyś analogiczną sytuację z jedną firmą kurierską - wysłałam paczkę, a do adresata dotarło coś kompletnie innego. I natrafiłam na mur, bo przecież wszystko jest ok, skoro paczka została odebrana. Reklamacja ani kolejne odwołania nic nie dały więc w końcu machnęłam na to ręką, zwłaszcza że zawartość tego co dotarło (nowe ciuchy zamiast kartonowych opakowań jubilerskich, które wysłałam) przekraczała wartość tego, co wysłałam, a adresatem była znajoma, więc ustaliłyśmy że odsprzeda te ciuchy na OLX czy w podobnym miejscu i jeszcze na tym zyska, a pudła zamówię drugi raz. Tylko mam nadzieję że osoba która czekała na te ubrania miała więcej szczęścia z dochodzeniem swoich racji. Niemniej takie zlewanie klienta ciepłym moczem jest zaskakujące :/

Odpowiedz
avatar dornt
1 3

Oho. Poczta Polska dobrała się do internetów i tutaj próbuje zawojować z InPostem?

Odpowiedz
Udostępnij