Czerwiec 2015. Znajoma rodzi w UK wyczekaną córeczkę. Szok - dziecko rodzi się z wadą wrodzoną, zanik kości piszczelowych, brak rzepki kolanowej w jednej nóżce, zdeformowane stópki. Tibial hemimelia, brzmi jak zły urok. Lekarze w UK proponują amputację i protezowanie Victorii do końca życia. Znajoma jedzie z dzieckiem do Polski, zostawia za granicą partnera. Znajduje w internecie informacje o Dr Paley, chirurgu ortopedzie z Florydy, który operował już przypadki podobne do Victorii. Dr przyjeżdża do Polski, ogląda Viki i jej dokumentacje, mówi 'Dziecko będzie chodzić'. Mówi jej o innych dzieciach z Polski, które operował, jest Maja, Julka.. Znajoma pełna nadziei kieruje się do NFZ. Potrzebne zaświadczenia od ortopedy, że lekarze nie wiedzą jak leczyć Victorię. Zaświadczenie zdobyte, ale okazuje się, że lekarz nie ma odpowiednich kwalifikacji by je wystawić. Wniosek odrzucony. Brytyjski NHS nie zrefunduje bo przecież lekarze zaproponowali formę leczenia - amputację obu nóg nad kolanem. Koszt operacji - ponad półtora miliona złotych, plus koszty przelotu i rocznego pobytu rodziny w Stanach. Znajoma z partnerem muszą uzbierać sami.
Chrońmy zarodki i życie poczęte, a jak już urodzisz to martw się kobieto sama.
słuzba_zdrowia Victoria_Komada
Co to za komentarz na koniec? Jakby usunęła ciążę to lepiej? Co ma jednego do drugiego?
Odpowiedz@digi51: Dobre pytanie. Jak ma się komentarza z ostatniego zdania do reszty historii? Lekarze w Polsce i UK odmówili aborcji? Albo nie wykryli wady? Czy może znajoma nie chciała aborcji wyczekanej, jak piszesz, córki?
Odpowiedz@digi51: Sądzę, że raczej chodzi o to, że tyle się trąbi o tym jak ważne jest urodzić dziecko, ale to co stanie się już potem to tylko i włącznie twoja sprawa. Dziecko jest chore? Radź sobie sama. W końcu łatwiej jest rzucić po 500 zł co miesiąc na 4 mln dzieci, niż wykonać na NFZ skomplikowaną operację dla dziecka.
Odpowiedz@Zain: Gdyby lekarze odkryli, że płód jest "chory" i po urodzeniu będzie potrzebne skąplikowane i drogie leczenie znajoma mogłaby wykonać oborcje nawet w konserwartywnej Polsce, a o UK, czy innym kraju w UE nawet nie wspomne. Cięzko chory płód jest jednąmz sytuacji, w której polskie prawo zezwala na aborcje, nawet dzisiaj, bo jeszcze nic niemzostało w prawie, w tym zakresie zmienione. Tylko trzeba o tym wiedzieć i mieć lekarza bez tzw. klauzuli sumienia. A to, że biurokracja i kasa w służbie zdrowia jest często ważniejsza od zdrowia pacjentów to jest piekielne bez dóch zdań.
OdpowiedzA gdyby polski podatnik sfinansował to wielomilionowe leczenie to po zakończeniu wróciłaby z powrotem do UK za lepszym życiem a dziecko może i nie mówiłoby po Polsku. Chciała dostatniego życia w UK to niech tam siedzi i leczy własne dzieci za brytyjskie pieniądze. Ja nie mam zamiaru na to pracować.
Odpowiedz@htmzor: Dokladnie, mieszkam z synem w Norwegi, jak jest chory to leczy sie w Norwegi, jak chce cos ekstra w Polsce, to placze ale place...i tyle w temacie. Pretensje do brytyjskich lekarzy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2017 o 18:38
@htmzor: okrutne ale ciężko się nie zgodzić
Odpowiedz@htmzor: Typowa polska zawiść. "Chciałaś odbić się od dna i walczyć o lepszą jakość życia poza granicami Polski? Życzę ci wszystkiego najgorszego. W końcu dzięki temu poczuję się lepiej." Ja tam wolę żeby moje podatki szły na operacje dla ciężko chorych dzieci niż na wspieranie patologii z 500+.
Odpowiedz@Zain: Popieram w 100%.
Odpowiedz@Zain: Też neguję wspieranie patologii+, ale okazuje się że w szerszej perspektywie akurat w tym wypadku lepszą jakość życia wróżyć można polskim Mai i Julce, niż nieszczęsnej brytyjskiej Victorii.
Odpowiedz@Zain: "Typowa polska zawiść." - Gdzie? Po prostu jeśli na coś się decydujesz to wiąże się to z konsekwencjami. Skoro przeniosła się na wyspy i tam płaci podatki, czemu córka ma być leczona w kraju na NFZ?
Odpowiedz@Eander: Popieram. Sama mieszkam w UK, korzystam z tutejszego NHS, bo mi przysługuje. W Polsce odwiedzam ginekologa i dentystę - prywatnie.
Odpowiedz@Zain: Istnieje jeszcze trzecia opcja - nie dawać ani na dzieci obcokrajowców (nie mieszka tutaj = won), ani na patologię, ale to drugie niestety jest mało prawdopodobne. W każdym razie zwykła ludzka przyzwoitość nakazywałaby leczyć swoje dzieci w kraju, w którym się mieszka, a nie w tym, z którego się pochodzi. No bardzo dziwne.
Odpowiedz@Zain: Człowieku, jak "Chciałaś odbić się od dna i walczyć o lepszą jakość życia poza granicami Polski", to świetna sprawa. Tylko refundacja takich operacji odbywa się ze składek NFZ. Składek których pracujący i żyjący w UK nie opłacają. Wyobraź sobie, że masz problem wymagający operacji np. nogi. Lekarz w Polsce chce Ci amputować. To jedziesz do UK i walczysz o to aby Ci zrefundowali operacje?
Odpowiedz@Zain: Niech kobita leczy cörke w kraju, w którym płaci podatki. Sprawa 500 plus i jak inaczej i lepiej, czy gorzej wydać te pieniądze, to już nie co inna bajka.
Odpowiedz@Zain: Na ciężko chore BRYTYJSKIE DZIECI?! A jak zawalczyła o lepszą przyszłość, to niech ją ma w UK. Czyli co? 10 osób ma robić przez 30 lat żeby wyleczyć dziecko z najbogatszego kraju świata? A jaki ja w tym interes?
Odpowiedz@htmzor: A czy to nie jest przypadkiem tak, że każdy obywatel UE może się leczyć w dowolnym kraju UE, ponieważ podpisaliśmy takie porozumienia itp.? Czy coś źle mi się o uszy obiło? Bo jeżeli to prawda, to kometarze tego typu są niesłuszne.
Odpowiedz@myszolow: Dotyczy to tylko nagłej i koniecznej pomocy lekarskiej np. po wypadku samichodwym, który wydarzył się na terenie innego kraju UE, czy naprawde innych nagłych spraw typu zawał serca, czy udar.
Odpowiedznie wiem po co ten komentarz na koniec (chociaż słuszny) bo pretensje chyba trzeba mieć do brytyjskiej służby zdrowia ..?
OdpowiedzGdzie można się dorzucić do zbiórki?
Odpowiedz@minutka: wpisz w google victoia komada, jest kilka zbiórek
Odpowiedz@Pixi: Dzięki, nie zauważyłam, że w tagach jest nazwisko... Drodzy Piekielni, okażmy się niepiekielni i pomóżmy ile kto może!
OdpowiedzNie ma tak źle, bo w średniowieczu, to by ja do lasu na pożarcie wilków wywalili.
Odpowiedz@boom_boom: A w Sparcie (ponoć) to nawet zrzucili ze skały zaraz po porodzie. W ten sposób eliminowali nieprawidłowe geny. "Temu" Spartanie uchodzili za społeczność zdrową, sprawną i fizycznie wyszkoloną. Radzili sobie, badań prenatalnych nie było. Dziś są. Nawet ustawa zezwala na aborcję, gdy płód jest uszkodzony. A jak ktoś nie chce ich zrobić, lub decyduje się na urodzenie chorego dziecka - powinien liczyć na siebie sam. Nie sądzę, żeby społeczeństwo było stać na utrzymywanie tysięcy niepełnosprawnych dzieci, oraz ich matek - bo przecież pracować nie mogą. Tym bardziej, gdy opieka i kasa potrzebna będzie do końca życia potomka. Skazanego na cierpienie i niedostatek "dla idei". Brutalna prawda, ale prawda.
Odpowiedz@Armagedon: taki pan z Austrii Adolf mu było to gazem takich leczył :/
OdpowiedzMoże i jestem bez serca, ale spójrzmy na to z innej strony (nie wchodząc w to czy Polska, Anglia czy Zimbabwe): chcąc nie chcąc służba zdrowia ma określony budżet. Wieczne narzekanie że kolejki u lekarzy, czekanie na badania, kiepskie warunki w szpitalach. Z drugiej każdy by chciał żeby wszystko było refundowane, w tym wypadku najlepiej te 1,5mln plus roczny pobyt w stanach.
OdpowiedzTa twoja znajoma to niezła naciągara - wyjechała za chlebem z kraju? To niech leczy na koszt kraju w jakim przebywa. Niestety, ale myśleć trzeba wcześniej i do przodu...
Odpowiedz@iks: nawet nie w tym w którym przebywa- niech się leczy tam gdzie płaci podatki.
Odpowiedzlekarz nie ma kwalifikacji żeby wystawić zaświadczenie, że nie ma odpowiednich kwalifikacji do leczenia? Polska...
Odpowiedz@krzycz: Prawdopodobnie potrzeba było zaświadczenia od lekarza-orzecznika, a dostarczyli od jakiegoś randoma.
Odpowiedz@poprostumort: Na stronie fundacji jest informacja, że takie oświadczenie już mają (od dobrego lekarza) i czekają na decyzję od NFZ odnośnie refundacji kosztów. Nie wiem dlaczego autorka tej historii nie podaje aktualnych informacji.
Odpowiedz@Agatorek: nie podaje żeby ludzie dalej wpłacali na konto rodziny. Sami rodzice mówią,że jeśli uzyskają refundację to całość zbiórki wydadzą na pobyt w stanach w trakcie opieki. To tez kosztuje ale ludzie chętniej wpłacą kasę na operację uroczego malucha niż pobyt rodziców w USA. Cała ta historia wylądowała tu po to by rozreklamować zbiórkę funduszy i ok, niech robią co mogą. Ja tylko dalej nie rozumiem dlaczego refundować operację ma polski podatnik skoro rodzice żyją i pracują/płacą podatki i ubezpieczenie w UK. I dlaczego zbiórka jest w Polsce a nie w UK.
Odpowiedz@bezznaczenia: napisałam niżej w komentarzu, że w UK pewnie też zbierają, ponieważ na stronie są podane też konta walutowe. Co do pokrycia kosztów przez NFZ, to pewnie próbują gdzie mogą (każdy może złożyć wniosek, ale przecież nie każdy wniosek zostanie pozytywnie rozpatrzony), w UK odmówili im refundacji.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2017 o 14:59
Victoria...wiem,że to nie na temat, ale ojciec to Polak czy Brytyjczyk...tak wiem głupie,ale hm....
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: co za różnica? Jeżeli rodzina Victorii ma zamiar zostać w Wielkiej Brytanii to chyba lepiej, że jej imię jest łatwe dla Brytyjczyków.
Odpowiedz@Pattwor: może i tak, ale uwierz mi, imiona dzieci bardzo dużo mówią o ich rodzicach....a tak w ogóle, ta historia przypomina mi poniekąd, sprawę jednego polskiego chłopczyka z okolicy. Dziecko niestety urodziło się z chorobą genetyczną, raczej pełnoletności nie dożyje,wymaga lekarstw i rehabilitacji, oprócz tego ma jeszcze rodzeństwo. Regularnie są organizowane zbiórki na wyjazd na obozy rehabilitacyjne do Polski, lekarstwa czy inne terapie. On dziwo, szczególnie w okresie letnim, często widać rodziców całej gromady jak piją sobie piwka na ławce... wszystkie dzieci mają własnie angielskie imiona....tak wiem, nie wolno szufladkować, podła jędza ze mnie. Mam nadzieję, dla Vuctorii wszystko skończy się dobrze.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: ups, my też chcemy nadać naszemu przyszłemu dzieciakowi angielskie imię. Czas zacząć pić na ławce w parku...:P
Odpowiedz@Bryanka: nie wiem jak to się będzie komponować z waszym nazwiskiem, ale tutaj to powstały takie hardcorowe mixy,że gdyby te dzieciaki wróciły do Polski, to nie miałyby życia w szkole... wiesz, angielskie imiona to jedno. Najgorsze są imiona ,, z kosmosu''o których najstarsi Anglicy czy polscy imigranci nie mieli zielonego pojęcia. Mam w rodzinie dziecko z takim imieniem . Masakra
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: O nie, my hardcoru nie mamy zamiaru uskuteczniać :P Mamy polsko brzmiące nazwisko, ale nie typu Maślanka, czy Bździński. Do Polski nie mamy zamiaru wracać.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Co możesz w tej sytuacji powiedzieć o rodzicach wspomnianej Victorii? Ja jedynie mogę zauważyć, że myślą naprawdę praktycznie. Chcą ułatwić córce życie w anglojezycznym kraju poprzez danie jej takiego imienia. Nie wyobrażam sobie nazwania dzieci Wojtek, czy Jaś, gdy mieszka się w Holandii, czy Wielkiej Brytanii, jeśli nie zamierza się wracać do Polski. A wymowa Victoria/Wiktoria jest taka sama, więcnie powinno być problemu. Rodzice nie wymyślili dziwnego imienia.
Odpowiedz@Pattwor: nie wiem jak u was w Holandii, ale tutaj jak Polacy wyjeżdżają z angielskim imieniem dla dziecka to na 99% są patolami. Mam nadzieję, że rodzice małej to własnie ci co przez imię chcą dziecku ułatwić start na przyszłość. Choć teraz przez brexit nic nie jest do końca wiadome i być moźe rząd powie im bye bye za 2 lata. Mnie może też.
Odpowiedz@Pattwor: jak chcą ułatwić jej życie w anglojęzycznym kraju, to niech ją leczy tamtejsza służba zdrowia. Historia choroby będzie na miejscu i to już w języku angielski, nie trzeba tłumaczyć z polskiego. W razie komplikacji pomoc, jaką dostanie, będzie szybsza i lepsza.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Nie wiem gdzie mieszkasz, ale w sumie to współczuję takiej patologii na około. Tych co siedzą tutaj powyżej 5 lat i nie ciągną benefitów, nie wyrzucą.
Odpowiedz@Bryanka: wiesz jak to jest. Tych normalnych ciężko spotkać, bo są właśnie normalni i wtapiają się w społeczeństwo. W przeciwieństwie do wyróżniającej się, głośnej patologii.Nie wiem w którym roku przyjechałaś, ale te późniejsze fale emigracyjne to niestety w dużej części patologia
Odpowiedz@rodzynek2: Erm... my tu mówimy jedynie o anglojezycznym imieniu. Nigdzie nie powiedziałam, że rodzice dobrze robią oczekując refundacji z NFZ, czy samego leczeniu dziecka w Polsce.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Ja przyjechałam w 2010, mąż bodajże w 2008. Powiem szczerze, że w sumie to w typowo polskiej dzielnicy mieszkaliśmy niecałe pół roku, a i tak najbardziej rzucały się w oczy hordy młodych pijanych Anglików (mieszkaliśmy koło dwóch pubów). Resztę czasu mieszkaliśmy (i mieszkamy) na wsi, więc tutaj jedyną "patologią" jest to, że komuś pies nasra na trawniku przed domem.
OdpowiedzPrzykra sprawa i żal dziecka, to zapewne przyzna każdy z nas. Jednakże dziwi mnie roszczeniowa postawa rodziców i autora/autorki. Pracowali za granicą, tam mieszkali to dlaczego oczekują, że w Polsce ich córa zostanie zoperowana? Z jakiego tytułu? Nie odprowadzają tu, ja wynika z historii, składek na NFZ.
OdpowiedzO co chodzi w końcówce? Przecież w WB aborcja jest legalna, łatwo dostępna i niedroga w stosunku do zarobków. Nie ma tam żadnej ochrony życia poczętego. Fajnie by było gdyby każdy chory miał zapewnione każde leczenie, bez względu na koszty. Życie to nie bajka, żaden system żadnego kraju nie jest w stanue tego zapewnić. Tysiące śmiertelnie chorych ludzi wyprzedaje majątek, zadłuża się, szuka pomocy wszędzie byle tylko opłacić leczenie ratujące życie. Może to i okrutne, ale przy ograniczonych środkach trzeba wartościować potrzeby, 1,5 miliona to kupa forsy, wydanie jej na ratowanie zdrowia, nie życia, byłoby niesprawiedliwe względem społeczeństwa. To tylko nogi, ludzie niepełnosprawni mogą żyć normalnie, śmiertelnie chorzy bez leków nie będą
Odpowiedz@Rispekt: dokładnie, znam kogoś, kto wcale nie ma rzepek kolanowych i nierozwinięte nogi. Ma wyższe wykształcenie, mieszka i utrzymuje się sam, prowadzi samochód i rozrywkowe życie. Ma to od zawsze, nie tęskni do innego stanu rzeczy.
OdpowiedzBędę może nieco chamska, ale muszę spytać. Czy rodzice Victorii mówią po angielsku? A dokładniej, czy czytają i piszą? Gdyż wrzuciłam w google (ot, ciekawość) kilka sformułowań dot. dr paley'a/UK/foundations i wyświetliło mi się, że w Sothampton General Hospital w UK praktykuje lekarz ortopeda ze specjalizacją w pediatrii, po stażu z dr paley'em. Znam ten szpital, pracowałam tam. http://www.uhs.nhs.uk/ContactUs/Directoryofconsultants/Consultants-by-service/Bones-and-joints-consultants/Childrens-orthopaedics/GentMrEdward.aspx
OdpowiedzWitam. Warto zajrzeć - Popko.pl :)
OdpowiedzRadź sobie sama bo to twoje dziecko a nie wszyskich Polaków czy wszystkich Anglików. Niby z jakiej racji ktokolwiek ma coś sponsorować czyjemuś dziecku? Bo chore? Żaden argument. Każdy, kto odmawia badań prenatalnych albo godzi się urodzić dziecko pomimo wykrytych wad powinien podpisywać papier, że jest świadomy sytuacji i nie będzie żebrał kasy "na leczenie" i że stać go na godne utrzymanie, leczenie i rehabilitację takiego dziecka do końca jego życia.
OdpowiedzOwszem, taki lekarz specjalista istnieje. Cos, mimo wszystko, dziwna historia i troche nie trzymajaca sie kupy. Ten wielki cudotworca przylatuje niby sam z siebie z USA do Polski na wlasne koszta i ryzyko, tylko - zeby zbadac i ocenic polskie dziecko, chore, ale nawet bez zagrozenia zycia? A nie mozna odwrotnie - pacjenta dostarczyc do lekarza, czy to nie duzo taniej? Ponadto, dlaczego po operacji konieczny jest CALOROCZNY pobyt w Stanach, przeciez DALSZE leczenie, po tej wspanialej operacji, powinno byc mozliwe w miejscu zamieszkania. Wladze administracyjne w Ameryce chyba nie wydalyby wizy ROCZNEJ, dla calej rodziny, tylko w celu leczenia tam chorego dziecka i to - gdy nie maja udowodnionych z gory 100%-pewnych srodkow do zycia na caly czas pobytu. Boja sie przyjecia ewentualnych pasozytow, ciagnacych potem srodki z systemow spolecznych i nie sa wcale filantropami. Amerykanskie leczenie jest (chyba) najdrozsze na swiecie. Kto bogaty, niewatpliwie zyje dluzej. Czysty rachunek gospodarczy, czyli ani brytyjskiemu NHS (finansowanemu czysto z podatkow i wzglednie biednemu), ani polskiemu NFZ (ktory chyba w ogole nie jest odpowiedzialny za nieubezpieczonych w nim zagraniczniakow) nie oplaca sie wywalac MILIONY na leczenie (z nieznanym skutkiem), ewentualnie z jakas szansa umozliwienia jednostce chodzenia po swiecie bez protez. Po to jest wyrazny regulamin i dokladne przepisy. Jak jest roznica zdan, to istnieja sady cywilne, decydujace wyrokiem (ALE TEZ DROGIE). Za ta ogromna kwote mozna leczyc sporo DUZO ciezszych nieodwracalnych przypadkow (n.p. rozne raki), ktore (bez leczenia) skonczylyby sie niewatpliwie smiertelnie. Tu jest "TYLKO" chodzenie, badz NIECHODZENIE. A dlaczego dodatkowo mialoby ubezpieczenie placic za przelot i pobyt CALEJ (iloosobowej?) rodziny w Stanach, przeciez tylko DZIECKO jest chore. Kto biedny, temu wiatr zawsze w oczy wieje. Takie jest zycie, nie za bardzo bajkowe, jesli popatrzec trzezwo na swiat. Z losem nie ma co sie targowac, czasem trzeba sie pogodzic.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: cała historia jest tu https://www.siepomaga.pl/victoriakomada Mnie też to dziwi, że rodzice dziecka zwrócili się do polskiego NFZ, przecież nie opłacają tutaj składek na leczenie. Zwłaszcza, że nie jest to operacja ratująca życie (na które też brakuje pieniędzy w kraju) Ponadto uważam też, że na operację (ewentualnie na wizyty kontrolne) może jeździć jeden rodzic (finansowanie rocznego pobytu w Stanach dla "całej rodziny" to jakieś nieporozumienie)
Odpowiedz@Agatorek: na stronie nie ma nawet wzmianki o tym,że rodzice żyli i pracowali w UK i dziecko się tam urodziło. Niech sobie zbierają gdzie chcą (chociaż w UK pewnie szybciej zebrali by potrzebną kwotę), wpłaty są dobrowolne, ale dlaczego żądają refundacji operacji z pieniędzy polskich podatników? Ja się do głupiego endokrynologa państwowo dostać nie mogę (a od dekady odprowadzam składki) a tu przyjeżdża ktoś i mówi "dajcie mi 2 mln zł na operację dziecka urodzonego w UK" mimo,ze od lat do NFZ nie wpłacił nawet złotówki.
Odpowiedz@bezznaczenia: jak nie jak tak? przecież jest napisane w jakim mieście się urodziła a potem,że objeździli wszystkie szpitale w Anglii szukając pomocy. Jedynie dziw mnie,że była pod opieką lekarską w czasie ciązy. W UK ciężarnymi opiekują się położne. Chyba, że to był taki skrót myślowy. Z innej beczki, po uj im polski NFZ skoro szybciej kasę uzyskaliby od rodaków w UK.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Być może zbierają też pieniadze w UK (na stronie podane są też konta walutowe), ale jak widać (z informacji na stronie) dużo im jeszcze brakuje do wymaganej kwoty, więc byłoby im na rękę, gdyby za operację zapłacił NFZ, a resztę kosztów (pobyt w USA) pokryliby z tych datków. Wg mnie ludzie nie wpłacają zbyt dużo pieniędzy, ponieważ i bez tej operacji Victoria będzie żyła.
OdpowiedzMieszka w UK to niech tam leczy dziecko. Dlaczego polscy podatnicy mieliby za to płacić?
Odpowiedz@Katka_43: a dziecko ma w ogóle numer PESEL? jeżeli nie, to jakim cudem moga leczyć na NFZ dziecko, którego nie ma w systemie? które nawet nie ma w Polsce swojej przychodni? dużo osób na emigracji tak ma, że uważa Polskę za ciemnogród i gówno a jak przychodzi co do czego to na kolanach do tej Polski wracają. Ja wiem, że Polska ma wiele wad, taka samo jak UK, ale no kurde...
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Jeżeli dziecko urodziło się w UK, to, zgodnie z tamtejszym prawem ma brytyjskie obywatelstwo, a jeżeli ma rodziców Polaków lub jeden z rodziców jest Polakie, to zgodnie z polskim prawem dziecko ma jeszcze polskie obywatelstwo. Jeżeli rodzice dopełnili w Polsce formalności córka powinna mieć PESEL.
Odpowiedz@rodzynek2: w UK jest prawo krwii. Jesli jedno z rodzicow nie ma obywatelstwa brytyjskiego to dziecko ma polskie obywatelstwo...Wylacznie w USA kazde narodzone dziecko tam dostaje z automatu obywatelstwo.
Odpowiedz@rodzynek2: zapomnialam dopisac. Dziecko moze dostac obywatelstwo jesli mozssz udowodnic 5 lat mieszkania tam.
Odpowiedz@krystalweedon: Z tego co wiem, to dziecko może "dostać" brytyjski obywatelstwo z automatu jeżeli rodzice są osiedleni w WB w momencie narodzenia dziecka.
OdpowiedzTo dlaczego rodzice chcą leczyć w Polsce jest dość proste. W Polsce wszystkie dzieci mają ubezpieczenie, niezależnie od ubezpieczenia rodziców i opiekunów. Nie wiem w jakim zakresie. Uzyskanie numeru PESEL dla dziecka polskich rodziców to chyba formalność. W Angli może nie być tak łatwo.
OdpowiedzTa akcja ma niezly PR. Po co w tym tekscie wzmianka o tym, że kolezanka wrocila do kraju zostawiajac partera na Wyspach? NHS finasuje więcej niz NFZ. Fakt mogli by cos dorzucic, bo i tak jakas czesc z tych 300.00£ bylaby przeznaczona na te protezy i amputacje. Czy rodzice maja mieszkanie z council'u i pobieraja benefity na dziecko? Znajac zarobki na Wyspach to nie powinno stanowic problemu uzbierania kwoty na bilet i utrzymania się kilkumiesiecy tam...
OdpowiedzWspółczuję dzieciom wielu osób które się tutaj wypowiadają. Choroba niestety nie wybiera a nie mieszkamy przecież w Sparcie aby decydować kto jest wystarczająco zdrowy aby żyć. Ja jako matka na pierwszym miejscu postawiłabym dobro swojego dziecka. Guzik by mnie obchodziło kto mi pomorze i dlaczego, gdzie place podatki, czy mi się cokolwiek należy czy nie. Walczyłabym jak lwica o swoje dziecko i tyle. Zawsze myślałam że to normalne. Jak ktoś uważa, że życie bez nóg jest ok to niech je sobie sam ustnie w momencie kiedy będzie mieć szansę aby chodzić. Może przydałoby się wysłać kogoś na szkolenie do tego lekarza w stanach? Chyba warto się uczyć od najlepszych zamiast ciachać kończyny.
Odpowiedz@MyCha: tyle rzeczy cię guzik obchodzi, decyzje specjalistów cię guzik obchodzą, zdanie innych cię guzik obchodzi, pieniądze cudze cię guzik obchodzą... a jednak oczekujesz że reszta świata, z Pomorzem na czele będzie pokornie słuchała twoich światłych rad? Masz tupet. P.S. W Skierniewicach mają budować. Ale za 5 lat. A z Norwich do Southampton 3h drogi, a nie 5 lat. Jeszcze jakieś rady ?
Odpowiedz@SirCastic: Akurat opinia specjalisty by mnie w tym przypadku obchodziła. Konkretnego lekarza który podjąłby się chociaż próby ratowania nóg mojego dziecka. Nawet jakby operacja się nie udała to amputować nogi można zawsze. Przynajmniej miałabym poczucie, że zrobiłam wszystko co się da aby moje dziecko mogło chodzić. Co do cudzych pieniędzy. Zdrowie dziecka zawsze będzie ważniejsze od pieniędzy. To normalne, że rodzice w takiej sytuacji próbują je zdobyć gdzie tylko mogą niezależnie od wszystkiego. Prosić można zawsze i to nie jest piekielne. Nie każda prośba zaś powinna i może być spełniona. Jaki związek z historią mają Norwich i Southampton?
Odpowiedz@MyCha: Victoria się w Norwich urodziła, a w Southampton urzęduje na ortopedii pediatrycznej dr. Gent, który współpracuje z dr. Paleyem. Po wtóre już w śniadaniowej TV pokazywali jak polskie dzieci są leczone przez Paleya na wniosek polskich ortopedów - nie te bogate, nie te z koneksjami, tylko te, którym można i trzeba tak pomóc. Więc coś tu nie kaman - NHS nie chce pomóc, NFZ nie chce pomóc... zmowa kas chorych? Zmowa ortopedów?
Odpowiedz@SirCastic: A mnie zastanawia właśnie czemu nie było konsultacji z dr Gent (bo chyba nie było skoro od razu uderzają do dr Paleya). Ta sprawa jest bardzo dziwna.
Odpowiedz"lekarze zaproponowali formę leczenia - amputację obu nóg nad kolanem" bałbym się pójść z bólem głowy :D
Odpowiedz@JohnDoe: ale i tak nie wydaje mi się aby NFZ zrefundował operację. To kupa hajsu którą można przeznaczyć na wiele innych rzeczy. A nie na nieubezpieczone dziecko którego rodzice nie odprowadzają składek.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: mi nie chodzi o to czy zrefunduje czy nie, czy sie nalezy, czy nie. czy ubezpieczenie pokryje, czy nie. czy to w Polsce czy w UK.. bez roznicy. nie tego dotyczyl moj komentarz. chodzi o podejscie lekarzy (o ile jest prawdziwe, nie znam tematu wiec hipotetycznie sie wypowiadam). problem z noga - uciac (zaproponowali rozwiazanie). tylko to jest usuniecie problemu a nie leczenie.
OdpowiedzPolska jest krajem na dorobku, względnie biednym i po prostu nie stać nas na takie techniki leczenia, tak trudno to pojąć?
Odpowiedz