Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio były tu historie o dynamice rodziny i jej piekielności. Podniosły się…

Ostatnio były tu historie o dynamice rodziny i jej piekielności. Podniosły się głosy, że takie rzeczy to fake.

Mogę wam opowiedzieć jak wyglądała moja rodzina, która dla mnie była i jest piekielna (choć zapewne niektórzy z was będą uważać inaczej).

W moim rodzinnym domu było nas sporo. Dziadkowie ze strony mamy, rodzice,  ja i moje rodzeństwo(sztuk 2.). Nasi rodzice tracili jakoś zainteresowanie swoimi dziećmi,  gdy osiągały one wiek 4-5lat. Od tego momentu opiekę nad dziećmi sprawowali dziadkowie, a rodzice byli non stop w pracy. Fakt, nigdy niczego nam w domu nie brakowało, nie chodziliśmy głodni, mieliśmy zawsze czyste i ładne ubrania, ale nie mieliśmy rodziców, którzy powinni się nami opiekować i nas chronić, okazać trochę miłości, porozmawiać.

Gdy miałam około 5 lat i nie miał kto się mną zająć, byłam podrzucana mamie do pracy. Pracowała w hotelu, więc dla mnie był to idealny plac zabaw, a i personel znał mnie dobrze.
Pewnego dnia jednak wydarzyło się coś, co przyczyniło się do zrujnowania mojego całego życia.

Dobry znajomy z pracy (mojej mamy oczywiście), który miał mieć na mnie oko przez kilka minut, dopuścił się okropnego czynu, jakim jest molestowanie. Wyobraźcie sobie małą dziewczynkę, dla której wszyscy pracownicy tamtego miejsca byli przyjaciółmi, zostaje przez jednego z nich skrzywdzona i nie do końca zdaje sobie sprawę z tego co się wydarzyło, ale wie, że to było coś złego.

Tamten dzień zmienił moje życie. Już nie byłam tak otwarta, nie lubiłam być dotykana, dotyk powodował u mnie paraliż (i wciąż powoduje). Nikt nie zauważył zmiany w moim zachowaniu, a nawet jeśli zauważył to nic z tym nie zrobił. Ja sama byłam w stanie zrozumieć co się wtedy wydarzyło dopiero lata później.

Brak domowego ogniska sprawił, że nie potrafię sobie poradzić z uczuciami. Nie wiem jak zachować się w różnych sytuacjach, totalnie nie radzę sobie w życiu. Jako nastolatka próbowałam zwrócić na siebie uwagę rodziców poprzez bunt. Zawsze słyszałam, że przesadzam i mam przestać wyolbrzymiać. Po serii niepowodzeń po prostu się poddałam, w tamtym okresie zauważyłam również, że nie posiadam żadnych ciepłych uczuć względem rodziców.

Z domu rodzinnego wyprowadziłam się mając 19 lat. Tak daleko jak tylko mogłam, z tego względu do rodzinnego domu przyjeżdżam 2 razy w roku na kilka dni. Robię to tylko i wyłącznie dla dziadków. I co zabawniejsze, od momentu mojej wyprowadzki rodzice przypomnieli sobie o córce. Chcą wiedzieć co u mnie. Chcą rozmawiać. I myślą, że mogą kontrolować moje życie. Wzbudzają u mnie poczucie winy, gdy mówię że przyjadę w odwiedziny tylko na kilka dni, a nie na dwa tygodnie tak jak oni by chcieli. Hitem był pełen oburzenia telefon od mojej mamy, bo wysłałam jej kartkę na urodziny, ale nie napisałam w niej "kocham cię" i że w ogóle nigdy jej nie mówię, że ją kocham. Cóż, i vice versa. 

Rodzice chyba zaczynają sobie uświadamiać, że zawalili. Lub po prostu boją się zostać sami na starość. Jednak żal jaki do nich mam jest zbyt duży, bym od tak mogła im wybaczyć zaniedbanie.

Dziś mam 25 lat. I jestem wrakiem człowieka, zmagam się z depresją. Ledwo radzę sobie w pracy, moje życie prywatne praktycznie nie istnieje. Funkcjonuje na zasadzie praca-dom. Jeśli jakikolwiek mężczyzna wykaże choć najmniejsze zainteresowanie moją osobą, buduje wokół siebie jeszcze większy,  niż dotychczas, mur. Z czasem przestałam o siebie dbać, bo w końcu żaden facet nie zwróci uwagi na taką zaniedbaną dziewczynę. Nie potrafię zaufać i otworzyć się na tyle przed drugą osobą, by poprosić o pomoc. Nie potrafię o tym rozmawiać twarzą w twarz, boję się, że usłyszę to samo co słyszałam od rodziców jako nastolatka, "przesadzasz".

Dla mnie patologiczna rodzina to nie tylko alkohol i przemoc. To również dobry dom, gdzie rodzice mają w du*ie swoje dzieci.

Dla jednej osoby coś może być tragedią, dla drugiej wyolbrzymianiem. Nie oceniajcie nie znając sedna.

by Luna25
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
16 16

Próbowałaś rozmowy z psychologiem? Przeżyłaś traumę w dzieciństwie i tkwisz w niej nadal. Czas coś z tym zrobić bo takie życie na dłuższą metę będzie dla ciebie męczarnią, aż w końcu nie daj Boże coś sobie zrobisz. Terapia pomoże i może otworzysz się na ludzi, nie wszyscy są tacy jak ten zbok.

Odpowiedz
avatar Luna25
-1 11

@alijana: problem jest w tym że nie mogę się przełamać by to opowiedzieć. Próbowałam, kilka razy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

@Luna25: ale nikt za ciebie tego nie przełamie. Teraz jesteś dorosła masz życie we własnych rękach. Spraw żeby stało się lepsze. Bo nikt za ciebie tego nie zrobi. W tej chwili sprawiasz że oprawca, mimo iż pewnie już zapomniał o sprawie, wygrywa. Przełamałaś się raz pisząc o tym tutaj, możesz to zrobić kolejny raz.

Odpowiedz
avatar Luna25
7 7

@alijana: łatwej jest coś wyznać gdy jest się anonimowym. Nigdy nie udało mi się tego opowiedzieć rozmawiając z kimś twarzą w twarz

Odpowiedz
avatar Bryanka
7 7

@Luna25: Napisz zatem list do rodziców, albo opisz psychologowi na papierze co Ci leży na sercu. Jak to mówią "papier przyjmie wszystko", a i to dobra forma terapii. Jak byłam nastolatką to w ciężkich chwilach pisałam takie listy, nigdy ich nikomu nie pokazałam, ale samo pisanie pomagało.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 5

@Bryanka: mozesz tez zwyczajnie dac link do tego wyznania- pisanie juz masz za soba

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Luna25: Widzisz ludzie dobrze radzą wyślij list do rodziców, do terapeuty idź z gotowcem. On/ona to zrozumie w końcu są od tego, żeby znaleźć sposób pomocy każdemu kto o nią prosi. Zrób ten krok bo warto

Odpowiedz
avatar Axisss
2 2

@Luna25: Jeśli nie przechodzi ci przez gardło żeby Powiedzieć psychologowi to to napisz i zanieś mu na piśmie - choćby wydruk z tej historii. Wiem jak to jest sama tak mam że gardło się zaciska i choćbym nie wiem jak próbowała fizycznie nie jestem w stanie mówić, jeśli coś mnie poruszy za bardzo... Dobry psycholog sobie wtedy poradzi, tylko musi mieć od czego zacząć ;)

Odpowiedz
avatar clubber84
13 15

Przestępstwo pedofilii (molestowania nieletnich) nie ulega przedawnieniu, także teraz możesz zgłosić się z tym na policję. I podeślij tą historię matce lub ojcu - jeśli ty nie pamiętasz kim był ten osobnik, to może matka sobie przypomni, z kim Cię wtedy zostawiła. Oj, chłop będzie wtedy bardzo zdziwiony, jak zapuka do niego policja. Pozdrawiam

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lutego 2017 o 11:26

avatar Luna25
6 8

@clubber84: pozostaje tylko czy ktoś uwierzy i zainteresuje się czymś co wydarzyło się 20 lat temu?

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 5

@Luna25: badanie przez bieglych i opinia sadowo-psychiatryczna byly juz takie przypadki

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
3 5

@clubber84: A nie jest przypadkiem tak, że się przedawnia z dniem ukończenia przez ofiarę trzydziestego roku życia? W każdym razie autorka źle zrobiła, że nigdzie tego nie zgłosiła. Jej krzywda się już oczywiście nie odstanie, ale ten facet pewnie robi to samo innym dzieciom, nawet teraz. Choćby z tego powodu należy go zawlec przed sąd.

Odpowiedz
avatar delmet
0 0

@clubber84: Żeby zgłosić przestępstwo trzeba mieć dowody. Inaczej skończy się tak, że będzie słowo przeciwko słowu, a w takim wypadku każdy uczciwy Sąd uniewinni domniemanego pedofila i być może dostaniemy ,,piekielną" historyjkę o skorumpowanych sędziach, którzy chronią pedofilów. I teraz zadaj sobie pytanie jakie dowody można mieć po 20 latach. Paradoksalnie po tak długim czasie dużo łatwiej jest udowodnić zabójstwo niż mniej poważne przestępstwa.

Odpowiedz
avatar maskonur
12 12

Współczuję Ci ogromnie. Faktycznie powinnaś iść do psychologa. Rodzice wyrządzili Ci krzywdę takim odrzuceniem, nie miałaś do kogo pójść ze swoim problemem. Nie piszesz tego, ale domyślam się że rodzice do dziś nie wiedzą co zrobił Ci ten człowiek. Powiedz im. Jeśli zapytają dlaczego nie powiedziałaś wtedy, to powiedz prawdę: że nie miałaś w nich oparcia, nie widziałaś sensu w mówieniu, bo wcześniejsze lata pokazały Ci że nie warto, bo nikt się nie zainteresuje. Poza tym ten pedofil prawdopodobnie nadal krzywdzi dzieci (jeśli trafiają się jakieś w otoczeniu), może warto to zgłosić na policję. Może takich dziewczynek jak Ty jest więcej? I koniecznie idź do psychologa, na terapię. Rodzice zniszczyli Twoje dzieciństwo ale nie daj sobie zniszczyć dorosłości.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
4 6

Niestety to, że ktoś zostaje rodzicem, nie zawsze oznacza, że w pakiecie spływa na niego rodzicielska miłość. Jest wiele domów gdzie dzieci się hoduje, bo w powszechnej opinii, taka kolej rzeczy, że trzeba się hajtnąć i machnąć potomków. Panna czy kawaler to wstyd i nie wypada. Tak więc wielu rodzinach nie ma miłości, przytulania, uczucia miłości itd. Osobom, które wychowały się w miłości, ciężko zrozumieć jak można własnego dziecka nie kochać, nie przytulać itd. Nawet spotkałam się z oskarżeniem o zmyślanie i manipulacje by wzbudzić litość, bo sytuacja była taka jak u autorki, dzieci zadbane, alkoholu się nie nadużywało. Rozumiem ich i nie mam żalu, bo mają inny punkt widzenia, dla nich to nie do pomyślenia. Widzę że, świadomość społeczeństwa, powoli już kieruje się w stronę wolnego wyboru w decydowaniu o swoim życiu...ale to jeszcze trzeba kilkunastu lat by odeszło pokolenie (nie wszyscy tacy są, wiem), które ma wryte w głowy wybór między małżeństwem i kapłaństwem, bo reszta to margines i można poświęcić się rodzinie lub Bogu, bo inaczej to pójście na łatwiznę/ lenistwo/ kalectwo / choroba (wstaw dowolne)

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 11

@KurkaRurka: bo sa ojcowie i dawcy spermy matki, i kobiety, ktore urodzily ( rodki?) dziecko to nie zabawka wiec niech sie za robienie dzieci nie biora osoby, ktore nie potrafia potem poradzic sobie z konsekwencjami serio na rodzicielstwo powinny byc jakies testy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@bazienka: nie wiem skąd masz te minusy. Wg mnie masz rację. Rodziny zastępcze czy osoby chcące adoptować są prześwietlane z każdej strony (a i tak nie raz okazują się niezłą patologią) a wszyscy z góry zakładamy, że jeśli ktoś sam sobie urodził dziecko to zapewne będzie przecudnym rodzicem. A ile się słyszy ostatnio o dzieciaczkach pobitych przez opiekunów, niejednokrotnie ze skutkiem śmiertelnym...

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
2 4

@bazienka: Tak masz rację, ale przeczytaj cały komentarz. Wyjaśniłam tam, że kiedyś ludzie do wyboru albo założyć rodzinę albo iść do seminarium/klasztoru i był nacisk ze strony rodziny, że kawaler czy panna to jak kalectwo więc ludzie szli do ołtarza i płodzili dzieci. Porozmawiaj z kimś 40+. Tak teraz masz wybór i poprawia się świadomość na temat rodzicielstwa, a kiedyś szło to z automatu. Idź do kina na "Sztukę kochania" to może zrozumiesz o co walczyła Wisłocka. Ewentualnie jeśli masz w swoim otoczeniu, młode małżeństwo bez dziecka ile razy byli ponaglani o dzidziusia. Nikt ich nie pyta o to czy są gotowi, czy ich stać i czy w ogóle chcą dziecko.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
0 2

@bazienka: Tak masz rację, ale przeczytaj cały komentarz. Wyjaśniłam tam, że kiedyś ludzie mięli do wyboru założyć rodzinę albo iść do seminarium/klasztoru. Był nacisk ze strony rodziny, że stan cywilny kawaler czy panna to jak kalectwo, więc ludzie szli do ołtarza i płodzili dzieci, bo tak trzeba. Tak, teraz masz wybór i poprawia się świadomość na temat rodzicielstwa, a kiedyś szło to z automatu. 1. Porozmawiaj z kimś 40+, jak było, szczególnie na wsiach, gdzie potrzeba było rąk do pracy w gospodarstwie. 2. Idź do kina na "Sztukę kochania" by zobaczyć o co walczyła Wisłocka. 3. Jeśli masz w swoim otoczeniu, młode małżeństwo bez dziecka, zapytaj ile razy byli ponaglani o dzidziusia. Nikt ich nie pyta o to czy są gotowi, czy ich stać i czy w ogóle chcą dziecko

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@KurkaRurka: jesli odnosze sie do czesci komentarza nie oznacza to, ze nie przeczytalam go calego po prostu odnioslam sie do tego, co mnie uderzylo i tyle w dzisiejszych czasach jest wybor i niektorzy naprawde nie powinni sie rozmnazac... co do Wislockiej, to coz... jestem seksuologiem, znam temat ;) a to, ze ktos poczuwa sie i nadaje sobie prawo do pouczania innych w kwestii posiadania potomstwa, to coz... nie moj problem tylko tej osoby ja sie opinia obcych nie przejmuje, tym bardziej tyvch, ktorzy sami dzieci mnie maja, a uwazaja, ze sama powinam je miec

Odpowiedz
avatar Iras
5 9

Powiem ci, ze ten "brak zainteresowania" w rzeczywistości nim nie jest. Problem tu polega na tym, że są ludzie (często tacy, którzy sami w dzieciństwie nie mieli za wiele dóbr materialnych), którzy chcą "zapewnić dziecku wszystko, co najlepsze i czego potrzebuje" - zapominają przy tym jednak o tym, że potrzeby nie kończą się na tym co można kupić. Podejście, że wyolbrzymiasz itp. - to tez nie do końca świadome postępowanie, a ocenianie swoją miarą, całkowicie pozbawione świadomości, że to co dla jednej osoby jest mały pikuś - dla drugiej będzie tragedią nie do zniesienia. Nie chodzi o to, że ich bronię. Jedną z podstaw w takiej sytuacji jest kwestia, że warto zrozumieć co kierowało innymi. Dlaczego? łatwiej jest się pogodzić z tym co było wiedząc, że nie było to efektem złej woli, olewania, tylko brakiem umiejętności spojrzenia na coś z innej perspektywy niż swoja. Patrząc na opis rodziców odnosze też wrażenie, że tobie samej przydałoby się spojrzeć z innej perspektywy. Z twojej - olewali cie, ale czy faktycznie tak było?

Odpowiedz
avatar Luna25
-1 9

Mam starsze rodzeństwo, które było w ten sam sposób traktowane przez rodziców. A nawet gorzej, bo rodzice okazywali nam uczucia i troskę gdy byliśmy mali (mniej więcej do 5 roku życia), po tym okresie się "nudzili" i pojawiało się kolejne dziecko. Byłam najmłodsza, mogę się tylko domyślać jak czuło się moje starsze rodzeństwo gdy byłam jeszcze oczkiem w głowie rodziców.

Odpowiedz
avatar lady1990
0 2

@Luna25: rodzice się nie nudzili, tylko jeśli ty masz 25 lat a twoje rodzeństwo jest 5 lat starsze, to ma teraz 30. to był rok 1987 jak się urodziło. więc pomyśl teraz tak: rodzice dorastali w komunie, ciężkiej komunie, gdzie na półkach sklepowych nie było niczego. może postaraj się zrozumieć ich i się w nich wczuć. chcieli dać dzieciom wszystko co najlepsze, to czego sami nie mieli. ciężko pracowali by dać wam wszystko. rodzice z wami mieszkali i brali udział w waszym wychowaniu - no i co z tego? dużo dzieci było wychowywanych przez dziadków gdy rodzice pracowali. dziś z kolei są opiekunki/nianie i całe dnie wypełnione zajęciami dodatkowymi. więc nie miałaś źle, rodzina się tobą zajmowała. a to że rodzice nie byli wylewni w uczuciach? no cóż, dorastali za czasów komuny, prawdopodobnie zostali wychowani tak, że nie są wylewni w uczuciach. to dopiero w tych czasach mówi się, o wychowywaniu dzieci z mówieniem im o uczuciach itp. za czasów komuny tak nie było. nie było jakiegoś wielkiego okazywania sobie uczuć. prawdopodobnie dla twoich rodziców jest oczywiste, że cię kochają i są przekonani że o tym wiesz bo to jest oczywiste.a skoro coś jest oczywiste, to po co o tym mówić. oni nie chcieli dla ciebie źle, wszystko co robili robili z myślą o tobie i twoim rodzeństwu. spójrz na nich z innej strony

Odpowiedz
avatar polaquita
1 3

@lady1990: nie potrzeba pieniędzy aby przytulić czy powiedzieć, że się kocha. Nie rozumiesz, bo nigdy cię to nie dotknęło. Zamiast obrażać autorkę tym komentarzem, pomyśl, że może wyjątkowo warto wsłuchać się w to co mówią inni.

Odpowiedz
avatar polaquita
1 1

@lady1990: co do zimnego wychowu: nie, to nie było normą. Większość dzieci miała jednak normalnych rodziców, z którymi spędzała wolne dni i rozmawiała o tym co u nich się dzieje.

Odpowiedz
avatar lady1990
1 1

@polaquita: Po pierwsze: A skad wiesz, co mnie dotknelo a co nie? Po drugie: w czym prosze pokaz mi obrazilam autorke? W ktorym miejscu? po trzecie: To ty pare komentarzy nizej kazalas mi sie "zamknac" i to jest obrazliwe, ale nie ukazywanie to czemu rodzice mogli byc jacy byli. pokazalam czemu tak moze byc. nie musi tak byc, to nie jest najprawdziwsza prawda, tylko spojrzenie z innej perspektywy, co nie musi byc prawda. bo nie wiemy jacy sa jej rodzice, znamy tylko z opisu i mozemy przypuszczac. jak widac dla ciebie tylko twoja racja jest jedyna i niezaprzeczalna. przyjmij do wiadomosci, ze mozesz nie miec racji, tak samo jak i ja moge nie miec racji i nikt stad moze nie miec racji :)

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
4 4

Współczuję Ci. W swoim życiu, a zwłaszcza w czasach szkolnych zetknęłam się z dzieciakami z patologicznych rodzin. Zarówno tych "otwartych" (picie, ćpanie, bicie), jak i tych pod tzw. krawatem. Potomkowie tych drugich mają paradoksalnie dużo gorzej, bo raczej nie znajdują w nikim z zewnątrz oparcia. To, że chodzą w pięknych ubrankach a rodzice zarabiają duże pieniądze na prestiżowych stanowiskach sprawia, że ludzie z zewnątrz nie traktuję dzieci wołających o pomoc poważnie i uznają, że "małolatowi w tyłku się poprzewracało", a często stoją za tym prawdziwe dramaty rozgrywane za zamkniętymi drzwiami. Autorko, jesteś młoda, masz kontrolę nad swoim życiem. Poszukaj dobrego psychologa i nie bój się! Dla psychologa też w pewnym sensie będziesz anonimowa, tak jak jesteś tutaj, gdyż psycholog wysłuchuje dziennie dziesiątek podobnych historii. Dałaś radę wyrzucić to z siebie tutaj, na forum. Stań przed lustrem i wyrzuć to z siebie na głos. A potem idź po pomoc. Masz przed sobą całe życie które nie musi być piekłem. Zamykając się na świat sprawiasz, że s***** który Cię skrzywdził wygrywa. Wiem, że łatwo jest pisać zza szklanego ekranu, ale nikt za Ciebie życia nie przeżyje. Trzymam za Ciebie kciuki.

Odpowiedz
avatar chrom491
5 5

Ja mam podobnie, ale nie mam traumatycznego przeżycia więc poprostu "w dupie mi sie poprzewracało" bo nie jest ze mną tak źle. Lubię być sam lub poprostu przyzwyczaiłem się.

Odpowiedz
avatar polaquita
1 1

@lady1990: tak, kutwa, małe dziecko, którego spłodzacze nie słuchają w drobnych kwestiach przełamie wstyd i im powie o czymś takim. Byś już się lepiej zamknęła

Odpowiedz
avatar lady1990
-1 1

@polaquita: po pierwsze nie tym tonem. zamknąć to się sam/a możesz. po drugie tak małe dzieci mają to do siebie, że nie trzymają języka za zębami. małe dziecko nie wie, że to co go spotkało to coś złego, nie umie tego jeszcze odróżnić. powie choćby babci czy dziadkowi, skoro rodzice rzekomo nie słuchają. dzieci jeszcze nie mają rozwiniętego pojęcia wstydu, np. dlatego potrafią rozgadać rzeczy, których nie powinny, bo najzwyczajniej nie zdają sobie sprawy, że mają tego nie mówić :)

Odpowiedz
avatar WarLittlePincess
1 1

Możesz wejść na otwarty miting DDA (Dorosłych Dzieci Alkoholików, często łączą się z Dorosłymi Dziećmi z Rodzin Dysfunkcyjnych, a z Twojej historii wynika, że to może Cię męczyć. Można posłuchać historii innych ludzi, jak sobie radzą, co ich męczy, nie trzeba nic mówić. A może o sposób na otwarcie się? Tylko podpowiadam, wujek gogle pewnie podpowie więcej, Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Fantagiro
0 0

Poczytaj o DDA (Dorosłe dzieci alkoholików) i DDD (Dorosłe dzieci z rodziny dyzfunkcyjnej). Przyjdzie taki czas, że odważysz się i poszukasz pomocy. Właściwego terapeutę znalazłam za 3 podejściem. Terapia to długa droga ale warto ją przejść by zaznać spokoju. Życzę Ci abyś odnalazła swoje szczęście i spokój w życiu.

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
1 1

Współczuję, że padłaś ofiarą molestowania, ale tak jak parę osób zauważyło, brak wylewności rodziców nie musiało być spowodowane przez brak uczucia czy olewanie. Pracowali dla Was, Wasi dziadkowie widocznie mieli już czas, by się Wami zająć. Mogło być też bez problemu tak, że zostali wychowani w "zimny sposób" (mój ojciec jest taki sam - nigdy od kiedy skończyłam 6 lat mnie nie przytulił, nie powiedział, że mnie kocha; okazuje to w inny sposób, choć jak byłam młodsza, to nie potrafiłam tego dostrzec i byłam momentami strasznie rozgoryczona). Teraz doszło do sytuacji ,w której Ty masz do nich żal (odnoszę wrażenie, że również o to, że Cię kretyn raz dotykał), a oni do końca nie wiedzą, co się dzieje. Podstawą powinna być szczera rozmowa z nimi na temat tego, co się stało, jak się czujesz. Z psychologiem, czy bez. Nie będzie ona łatwa, bo demony powrócą pewnie z podwójną mocą, ale małymi kroczkami dojdziesz do oczyszczenia. Albo będziesz dalej dusić w sobie urazę, aż się zamęczysz.

Odpowiedz
avatar polaquita
-1 1

@Nimfetamina: jaka szczera rozmowa jeśli przez 25 lat jej życia jej nie nauczono mówić o sobie i o uczuciach? Czemu ona ma rozumieć, że ktoś nie dorósł do roli rodzica? Nie potrafisz kochać to nie rób dzieci, proste. Dziecko nie ma obowiązku zgadywać, że do pomidorówki matka dała twoje ulubione świderki zamiast krajanki, bo tak chce ci okazać miłość.

Odpowiedz
avatar lady1990
0 0

@polaquita: Równie dobrze mozna powiedziec, ze jej rodzicow nie nauczono mowic o sobie i o uczuciach. Kto powiedział, że nie potrafili kochać? Czemu to rozpatrujesz 0-1? Owszem dziecko nie ma obowiązku niczego zgadywać, ale steirdzenie że nie umiesz kochac, to nie rob dzieci... Wlasnie poswiecenie i praca dla rodziny to jeden z elementow pokazywania, ze sie kocha :)

Odpowiedz
avatar polaquita
1 3

niestety, jak się mówi, że miało się ujowe dzieciństwo, bo rodzice byli zimni i bili, mówią, że się przesadza i "wydziwia". Dla niektórych źle jest dopiero wtedy jak dzieciak ląduje w szpitalu lub niedojada. Póki na zewnątrz "dobra rodzina" jest OK. A to, że dziecko jest na ostatnim miejscu w szeregu to nic takiego. Nie wiem po co takim ludziom dzieci? Bo szklanka wody?

Odpowiedz
avatar lady1990
-1 1

@polaquita: A gdzie w historii jest mowa, że bili? Tak, najlepiej zrob z nich zwyrodnialców :) CO katowali dzieciaki :) Przeciez ci ludzie ciezko pracowali, by utrzymac dzieci. By mialy co jesc, by zapewnic im jak najlepszy byt. Naprawde ciezko to zrozummiec? To w dzisiejszych czasach dopiero mowi sie o bardziej szczegolnym zwracaniu uwagi na dziecko itp itd. 25 lat temu nie bylo to w ogole powszechne, wiec ja sie nie dziwie, ze ci rodzice byli jacy byli. Po prostu nie wpadli na pomysl, ze mozna inaczej

Odpowiedz
avatar sprzataczka
0 0

@lady1990: A czytania ze zrozumieniem to Cię w szkole nie uczyli?

Odpowiedz
avatar lady1990
0 0

@sprzataczka: uczyli, ciebie widocznie nie, skoro jesteś sprzątaczką :*

Odpowiedz
avatar sprzataczka
1 1

Moja mama ma do mnie pretensje, że z nią nie rozmawiam, nic jej nie mówię, że mój mąż zawsze pierwszy jej o czymś powie niż ja... gdy byłam młodsza NIGDY ze mną o niczym nie rozmawiała, przy stole w gościach mogłam siedzieć tylko gdy jadłam, potem miałam się ulatniać i nie uczestniczyć w rozmowach. Gdy jej o coś zapytałam, to odpowiedzią było "jesteś za mała żeby wiedzieć", "ja tam nie wiem" itp. Nie interesowała się tym co się działo w szkole (uczyłam się bardzo dobrze i to jej wystarczyło). Dzięki takiemu ignorowaniu i braku rozmowy czuję przeogromny strach w momencie odezwania się na forum, wśród znajomych bądź większej grupy ludzi. Czerwienię się na twarzy i głos mi się łamie jak mam przemówić publicznie. Nikt mnie nie nauczył jak się rozmawia. Teraz mama ma do mnie pretensje, że jako dorosła kobieta nie rozmawiam z nią. Obwinia mnie o to, że dowiaduje się wszystkiego na końcu i o całe zło świata.

Odpowiedz
avatar lady1990
-2 2

@sprzataczka: Jesteś już dorosłą osobą. Przestań zganiać winę na matkę. Ja jako dziecko siedziałam też przy stole w gościach tylko jak jadłam albo w ogóle z innymi dziećmi miałam osobny stół. Nie widzę w tym nic złego. Rodzice też mówili, że teraz mówią dorośli i jak skończą to mogę mówić ja, albo że nie wolno się wcinać w rozmowę i zawsze czekałam i czekam też dziś, aż ktoś skończy mówić i dopiero potem ja mówię. nie wcinam się komuś do rozmowy. wiem, że to miało to na celu i nie było podyktowane niczym złym. i tak, dziecko nie musi wszystkiego wiedzieć. powiedzmy, że dwójka dorosłych rozmawia o jakiejś sytuacji z pracy, np. że kogoś zwolniono. i po co dziecku taka wiedza? twój strach to po prostu cecha charakteru jaką może być nieśmiałość. nieśmiałość nie musi się też wykazywać w każdej dziedzinie życia. ja np. mimo tego co opisałam wyżej jestem śmiała osobą :) występowałam w przedstawieniach i mówiłam wiersze na forum itp. więc nie zwalaj wszystkiego na matkę. to jest tylko moje zdanie a ty masz swoje to spoko i tyle ;]

Odpowiedz
Udostępnij