Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

I ja doświadczyłam nieco bardziej publicznej wizyty u ginekologa niż bym chciała.…

I ja doświadczyłam nieco bardziej publicznej wizyty u ginekologa niż bym chciała.

Walentynki na całego, rano chirurg szczękowy, po południu gin. Jak powiedziała przyjaciółka- i buzi, i dupci.

Zaskoczenie pozytywne, przyszłam, usiadłam w poczekalni.
Wyczytywanie pacjentek po nazwisku, a nie jak w poprzedniej przychodni, kto pierwszy przyszedł, ten lepszy niezależnie od zapisów na godziny.
W gabinecie gina i położnej zamki zatrzaskowe- nie do otworzenia z zewnątrz- doktor wywołuje po nazwisku, do położnej się puka.
Dalej pełna profeska, wchodzę, wywiad, oddzielne dyskretne pomieszczenie z toaletą do rozebrania się, załątwienia potrzeby fizjologicznej ( przydatne, bo badanie obejmuje uciskanie brzucha).
Wychodzę, montuję się w fotelu, cytologia, uciski, usg transwaginalne.
I wchodzi pani położna (drzwi pomiędzy jej a doktora gabinetem). Zero pukania. I gada w najlepsze z panem doktorem. Parawanu brak. ŻENADY BRAK z jej strony również. Dyskusja trwa. Żadnego "przepraszam", czy coś.
A ja unieruchomiona na "samolocie".

I powiem Wam, że nawet jakoś nie chodzi o wstyd w moim przypadku ( jestem seksuologiem, nie mam problemu ze swoim ciałem czy znagością), ale o to, że państwo zachowywali się tak, jekby to było NORMALNE- prowadzić sobie rozmowy przy rozebranej pacjentce.
Ale jakby to była ofiara molestowania seksualnego? Dziecko? Dziewczyna pierwszy raz u ginekologa? Ofiara gwałtu?
Słabo.

Przy czym, mimo iż sama możliwość wejścia do gabinetu podczas badania osoby postronnej, albo ustawienie fotela w miejscu wyeksponowanym, nie np. za parawanem, jest już wystarczającą piekielnością, to błagam... nawet jak się taki niefortunny przypadek zdarzy, to się przeprasza i wycofuje, a nie wchodzi i gada przy rozkraczonej pacjentce z sondą ginekologiczną w wyeksponowanym wnętrzu, patrząc jej w krocze, bo przy nim znajduje się doktor...

ginekolog intymność

by bazienka
Dodaj nowy komentarz
avatar FlyingLotus
1 9

Aż strach iść się przebadać... Jeszcze ktoś gotów pomyśleć, że to norma, biorą pod uwagę, że to już nie pierwsza taka historia.

Odpowiedz
avatar katem
2 2

@FlyingLotus: Obawiam się, ze mało jest pań, którym się to nie przydarzyło. Mi też - i to, gdy byłam w wieku ok. 20 lat. Nie dość, że "samolot" ustawiony na wprost okna (choć za oknem tylko drzewa, ale w oddali ulica) to wpakowała się pielęgniarka i jak w historii. Za młoda byłam, więc się nie odezwałam. Od tej pory jednak mi się to nie przytrafiło, a gdyby - to nie omieszkałabym nawrzeszczeć na intruza.

Odpowiedz
avatar Allice
0 0

Zaczynam się zastanawiać czy nie chodzi o miejsce do którego chodzę... Chociaż tłumów emerytem nie widziałam. Ulica od dwóch zwierzaków? Wiem że nie powinnam pytać ale aż mnie korci ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@Allice: hahah jak jestes z Gda to trafiony

Odpowiedz
avatar Allice
0 0

@bazienka: tak. I Ci powiem że u pana doktora nie mam problemów z "tłumem emerytek" chociaż opóźnienie z godzinne pamiętam. Ale położna chyba nie wparowała mi nigdy

Odpowiedz
avatar Allice
0 0

@bazienka: teraz tak patrzę na historię i się zastanawiam jak ja to czytałam :D. Ale powiem Ci szczerze: tam nie jest źle, problemów z terminami nie ma, z badaniami też, z receptami od położnej też.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@Allice: no ja dzis mialam ze 20 minut opoznienia takze luz i rozumiem, ze polozna czasem musi sie z lekarzem naradzic i odwrotnie ale po cos sa np. parawany czy zwykle PUKANIE i poczekanie na "prosze"

Odpowiedz
avatar Xirdus
8 16

Weź pod uwagę to, że dla nich naga pacjentka na fotelu to rzeczywiście norma.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 13

@Xirdus: ok, ale dla mnie to, ze mnie ogladaja rozkraczona i wyeksponowana wszem i wobec OBCY LUDZIE, juz norma niekoniecznie jest... gin to gin, sie w zyciu juz naogladal i w sumie to chyba wspolczuc mu ale jak tak sobie obca babeczka moze wejsc znienacki i zero zazenowania? tylko rozmowy i dywagacje? dla mnie to juz norma nie jest

Odpowiedz
avatar Zmora
3 7

@bazienka: Jak ju stwierdzasz, że gin już się naoglądał, to chyba musisz wiedzieć, że położna też już się naoglądała. Nie ułaskawiam położnej, jedynie stwierdzam fakt, że to nie jest jednak taka kompletnie obca babeczka prosto z ulicy.

Odpowiedz
avatar nasturcja
5 5

@Xirdus: To czy to norma dla personelu czy nie nie ma dokładnie żadnego znaczenia. Pacjentka ma prawo do prywatności a w tym przypadku jej naruszenie nie było podyktowane żadną koniecznością. Na takie coś spokojnie można napisać skargę.

Odpowiedz
avatar SaszaGrigoriewna
6 6

Niby to "ficzer" tylko przychodni na NFZ, ale tak nie jest. Miałam niemal taką samą sytuację ostatnio w prywatnej placówce (Enel-Med) w Warszawie. Postawiłam się lekarzowi, kazałam zatrzasnąć drzwi po wyjściu pani pielęgniarki, a po zakończonej wizycie wysmarowałam skargę. Efekt dokładnie taki, jaki bym osiągnęła pisząc do Rzecznika Praw Pacjenta, czyli żaden. Dostałam generyczną odpowiedź i tyle.

Odpowiedz
avatar jasiobe
-1 7

Jestem facetem, więc ten temat ( niejako z natury, he he he - zaśmiał się Xiąże Pan ) jest mi obcy, ale.... gdybyście miały przygotowany woreczek z czarnym tuszem do drukarek i walnęły w łeb osoby wchodzącej, albo przynajmniej w ścianę naprzeciwko, hmm...? Nawet potem w sądach można argumentować... stres... to, tamto, bla bla... . Tak się tylko zastanawiam, przecież każdy ma prawo do odrobiny intymności, że o godności już nie wspomnę.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
4 10

Zastanawia mnie czemu w głupich dyskotekach i klubach dla hipsterów są bramkarze a u ginekologów nie ma. Można by w ramach stażu na medycynie wybierać co roślejszych studentów na bramkę żeby ciałem tarasowali wejście do gabinetu dla przypadkowych intruzów i gapiów. Albo chociaż brać jakichś takich Sebów z ulicy oni by i za flaszkę postali te pół dnia na bramie kiedy ginekolog ma dyżur. Ochroniarz ginekologiczny miałby np. czerwony fartuch z narysowanym płodem trzymającym hantle żeby ludzie wiedzieli kto to jest i czego strzeże. Kiedyś istniała straż przemysłowa, dziś istnieje też straż rybacka, leśna, ochrony kolei, straż dla zwierząt to przecież straż ginekologiczna tez by mogła. Co by się stało jakby zamiast baby sprzątaczki zatrudniać jakiegoś miśka pakera który by ogarnął sprzątanie i za te parę złotych jeszcze postał w czerwonym fartuchu i bronił czci dam badanych za drzwiami?

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-2 6

Na to wszystko mały suchar: Ginekolog wraca do domu, siada przy stole z rodziną, na kolacji i rzecze: Nareszcie twarze... ;> Jestem facetem więc mnie takie wizyty nie dotyczą, ale wydaj mi się, ze jedyne, co byłoby nie na miejscu to taka wizyta położnej gdy w drugim gabinecie jest pacjenta, która ma pełny wgląd na sytuację. Płci odmiennej oprócz lekarza raczej nie ma co się spodziewać. Dla nich to normalka, tak samo jak dla balsamisty rozmowa o normalnym życiu podczas pracy nad "klientem". Dla rodziny byłby to szok, dla ludzi z zawodu, to już codzienność. Tym bardziej, że ginekologami nie zostają ludzie rządni naoglądania się jak największej ilości miejsc wiadomych... No może młodzi lekarze płci męskiej... ale im też na pewno przechodzi po kilku wizytach kobiet mocno odbiegających wiekiem i wyglądem od ich wyobrażeń gorącej 18-tki. Najważniejsze, aby nigdy nie doszło do sytuacji jak z filmu "Dzień świra", bo to może pozostawić traumę...

Odpowiedz
avatar nasturcja
3 5

@Doombringerpl: To czy to jest dla nich normalka jest zupełnie nieistotne. Położna nie przyszłą badać tej pacjentki ani nie została wezwana na konsultacje. Jej odczucia nie mają znaczenia bo nie miała prawa się tam znajdować w trakcie badania niezależnie czy robi ono na niej wrażenie czy nie.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
-2 2

No ale z trzeciej strony skoro lekarzowi można pokazać, to czemu nie pigule? Rozumiałabym oburzenie na otwarcie drzwi na całą poczekalnię albo zaproszenie bandy studentów, ale pielęgniarki się wstydzić?

Odpowiedz
Udostępnij