Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znowu będzie długo i pewnie nudno. Niecierpliwym odradzam, bo wstęp będzie długi…

Znowu będzie długo i pewnie nudno. Niecierpliwym odradzam, bo wstęp będzie długi i opisy obszerne.

Od wyjścia z onko w grudniu bardziej leżę niż biegam, na czym oczywiście cierpi też najbliższe otoczenie, a najbardziej ukochany Diesel(owczarek niemiecki ok. 45 kg). Przez chorobę zostały Mu ograniczone długie spacery, do których przez osiem lat Jego życia tak konsekwentnie Go przyzwyczajałem. Ostatnio zauważyłem, że upływa termin obowiązkowych szczepień przeciwko wściekliźnie więc uniosłem się honorem i wybieram się do weta. Biorąc pod uwagę przymus okrążenia osiedla (Diesel nie toleruje innych szczekaczy) trasa na ok. dwa kilometry w jedną stronę.
Dylemat pierwszy: Ze wzgl. na to, że mój kundelek nigdy nie był przyuczany do kagańca rzadko w nim chodzi. Ale u weta są różne zwierzaki i o nieszczęście nietrudno do wyboru miałem trzy kagańce:

a) brezentowy, w którym Diesel bez problemu może sobie jakiegoś nieostrożnego spokojnie dziabnąć,
b) skórzany, który (jakimś cudem) notorycznie sam sobie ściąga i
c) metalowy (nazywam go „bojowym”).

To trzecie ustrojstwo dostałem od instruktora z K-9, który lata temu przekazywał mi do rąk własnych pluszową kulkę (Diesla) z dołączonym urządzeniem z prętów zbrojeniowych i betonu, na kółkach, utwardzanego kryptonitem wielkości całego psa. ;) Pomyślałem, że i tak założę go dopiero przed lecznicą, więc psu chyba kręgosłupa nie złamię. W drogę.

Zaglądam do poczekalni i widzę trzy starsze panie z dwoma kotami i jakimś małym szczekoszczurem, więc grzecznie wyjaśniam, że zaanonsuję tylko lekarzowi przybycie (umówione wcześniej telefonicznie) i poczekam sobie na zewnątrz, bo mam obawy o bezpieczeństwo małego pchlarza, który oczywiście zdążył wydrzeć swoją mikromordę na Diesla co oczywiście spowodowało gwałtowne podniesienie ciśnienia mojemu pupilowi. Starsze panie okazały się bardzo miłe, nie ma problemu, a lekarz słysząc łoskot wydobywający się z gardzieli mojego pupila zaproponował zostawienie książeczki i zaszczepienie Diesla na zewnątrz. W końcu roboty na pięć sekund. Układ dla wszystkich chyba idealny. Wyszedłem i czekam. Na razie historia bardziej na wspaniali.pl, ale zapomniałem dodać, że przyciągam kłopoty jak grawitacja więc nie mogło być tak do końca różowo. Zmęczony spacerem przycupnąłem na ławce luźno trzymając smycz. Pies po komendzie przysiadł obok.

I właśnie wtedy z samochodu parkującego przed wetem wysiadł młody byczek. Z daleka było widać twardziela, bo ja byłem w dwóch polarach, czapce i rękawiczkach, a on w podkoszulce i kurtce oraz świecącą w słońcu łysą glacą przy sporym przecież mrozie. Obszedł sobie furę i spokojnie wypuścił tylnymi drzwiami młodego amstaffa (bez żadnych zabezpieczeń).

I tutaj akcja rozwinęła się błyskawicznie. Młody pies rzucił się z zębami w naszym kierunku, a mój weteran zrobił to samo w kierunku przeciwnym. Zjechałem pięknie z ławki boleśnie obtłukując sobie mało szlachetną część ciała, ale zanim zdążyłem choćby krzyknąć (wiem, bez języka brzmi to groteskowo, ale mimo wszystko jakoś mówię) Diesel po prostu rozjechał lżejszego o połowę napastnika. Chyba musiało boleć, bo rozległ się skowyt i młody oddalił się w bliżej nieokreślonym kierunku. Po chwili rozległ się drugi skowyt. Rozsierdzony byczek potraktował Diesla z buta. Błąd. A właściwie dwa.
Jego, że kopnął mojego psa.
Mój że rzuciłem się na łysego zapominając, że w moim stanie mogę się bić najwyżej z plakatem boksera wiszącym na ścianie.
Poleciałem ryjem w śnieg i tutaj moja relacja staje się trochę niepełna, gdyż okulary poleciały w ch.. przepraszam, gdzieś, a ja z bliska przyjrzałem się strukturze śląskiego śniegu. Zanim ogarnąłem śnieg z twarzy usłyszałem warczenie, łomot , krzyk i coś zwaliło mi się na klatę wydając dźwięki przegrzanej koparki.

Dosłownie po kilkudziesięciu sekundach usłyszałem prośbę o odwołanie psa i ktoś z tyłu dźwignął mnie pod pachy stawiając na nogi. Diesel grzecznie położył się obok, a policjant który mnie podniósł oddał mi moje zdefragmentowane patrzałki. Koleś od amstaffa stał trzy metry ode mnie… skuty. Obok nas było na śniegu kilka czerwonych plamek, ale żaden z nas jakoś na rannego nie wyglądał.

Zagadka cudownie szybkiego pojawienia się naszych stróżów prawa okazała się banalnie prosta. Po prostu wspomniane wcześniej starsze panie, widząc od początku całą akcję przez okno poczekalni bez zwłoki wezwały patrol jednocześnie alarmując weta, który właśnie wychodził do nas ze szczepionką w ręce. Nietrudno było ustalić sprawcę przy zgodnych zeznaniach czterech osób (no i moich).

Na koniec kwiatek: Jeśli ktoś dobrnął do końca tego zagmatwanego posta to pewnie pamięta co mój wierny sierści uch miał założone na pysk. Krew na śniegu była psia, bo rozciął sobie wargę o kaganiec. A rozciął, bo tak przywalił skur****nowi w twarz, że mu złamał szczękę w dwóch miejscach. Wiem to po wczorajszej wizycie policji w celu złożenia oficjalnych zeznań ws tego zdarzenia.

P.S. Możecie mnie objeżdżać do woli, ale i tak serdecznie dziękuję tym trzem starszym paniom z Czechowic-Dziedzic (w szczególności p. Łucji) za szybką i przytomną interwencję.

przychodnia weterynaryjna

by izamarkow
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
20 28

Ja cię na pewno nie objadę. mam nadzieję,ze dochodzisz do siebie, Dieslowi kup coś pysznego

Odpowiedz
avatar konto usunięte
36 50

@healthandsafety: Czytaliśmy różne historie? Bo ja przeczytałam ze amstaf ruszył w kierunku człowieka i jego psa. Diesel słusznie uznał to za atak i obronił swego pana.

Odpowiedz
avatar krzycz
16 26

@healthandsafety: "może biegł się przywitać"... A może biegł zagryźć? bardzo dobra reakcja Diesla, który podjął decyzję o obronie swojego pana. A może miał zaczekać i zapytać łaskawie cacy amstaffa czy zamierza przegryzać tętnice czy tylko chce sobie przycupnąć obok? Dres mógł go nie wypuszczać samopas, tylko jak Diesla - na smycz i w kaganiec jak idzie do ludzi.

Odpowiedz
avatar Hobgobllin
0 30

@healthandsafety: do Twojego poprzedniego komentarza niestety nie mogę dodać własnego, ponieważ ma za dużo minusów ( ciekawe dlaczego?prawda w oko kole). Sama mam dużego owczarka, który nie jest entuzjastycznie nastawiony do większości psów ALE nie wyobrażam sobie nadkładać drogi bo mogę spotkać innego psa i nie wyobrażam sobie żeby mój pies ruszył się/zmienił pozycję bez komendy. Owszem właściciel amstaffa głupi- co do tego nie ma wątpliwości,ale chwwalić się poświęceniem, że nadkładałeś drogi bo masz agresywnego psa ( tak agresywnego jeśli nie jesteś w stanie go opanować i nie toleruje innych psów) to już skrajna głupota.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 9

@krzycz: Dokładnie! Tym bardziej że pan właściciel to sebix

Odpowiedz
avatar healthandsafety
-5 21

@maat_: Ocenianie ludzi po pozorach, takie to proste. Skoro mial lysa glowe = sebix, bo nikt inny nie tnie wlosow na zero. A to, ze nie mial kurtki? Jakbym miala wejsc tylko do samochodu, potem z samochodu do przychodni i powrot do domu to tez bym nie brala kurtki, bo po co?

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
4 12

@Hobgobllin: Napisał też o tym, że ostatnio nie może spacerować ze swoim psem. Może wykorzystał wizytę u lekarza jako okazję do dłuższego spaceru.

Odpowiedz
avatar izamarkow
-2 8

@healthandsafety: Nikogo nie nazwałem sebixem. Sam jestem łysy. I nie czepiam się ubrania, tylko postawy właściciela psa. Chyba pod serem można spodziewać się innych zwierzaków. Można że sobą wziąć chociaż smycz.

Odpowiedz
avatar Hobgobllin
12 24

@SzatanWeMnieMocny: cytując "Biorąc pod uwagę przymus okrążenia osiedla (Diesel nie toleruje innych szczekaczy) trasa na ok. dwa kilometry w jedną stronę" PRZYMUS okrążenia osiedla bo pies NIE TOLERUJE. Nie rozumiem wybiórczego traktowania tesktu- TAK właściciel amstaffa kretyn i piekielne jego zachowanie, ale jeśli właścieiel musi unikać innych psów więc idzie okrężną drogą, pies w poczekalni u weta zachowuje się jak się zachowuje, pies ciągnie właściciela tak że spada z ławiki (?!) to nie jest to dobrze wychowany/wytresowany pies, tylko pies mający problem. A autor niejako z dumą o tym opowiada. Popatrzmy w ten sposób: mam na imię Sebix jestem łysym karkiem mój staffik ma obroże nabijaną ćwiekami, chodzimy okrężną drogą bo nie toleruje innych psów, ostatnio tak mnie pociągnął, że się wywróciłem. I co o takim Sebixie pomyślicie? ;) jak dla mnie eot.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

@izamarkow: ogolnie psy powinny byc wyprowadzane na smyczy ( poza specjalnymi ogrodkami, i moze gdzies za miastem by sie wybiegaly), a agresywne rasy dodatkowo w kagancu co do nieutryzmania smyczy, bo taki argument sie pojawil- jest roznica pomiedzy dysproworcja w masie psa i sile wlasciciela, a tym, ze wlasciciel jest akurat chory i wlasnie przeszedl chemie, co znaczaco oslabia orgamizm to co miales z psem nie wychodzic, bo jestes po chemii? nie lubie psow, tresura mnie mierzi, jak i inne cechy sprawiajace, ze pies jest psem ale blagam, bierzcie pod uwage wszystkie okolicznosci a nie tylko te, ktore sa wam wygodne

Odpowiedz
avatar ejbisidii
2 18

Czechowice? Ach, usłyszałam kiedyś piękną nazwę Twojej miejscowości z ust pewnej gimnazjalistki: Czechowice - Dziewice :)

Odpowiedz
avatar Naboo
0 18

Ciebie i twoje historie lubię ale Diesla po prostu kocham. Mam nadzieję ze nic wam się złego nie stało.. .

Odpowiedz
avatar Arielka
5 11

..."ale zanim zdążyłem choćby krzyknąć (wiem, bez języka brzmi to groteskowo, ale mimo wszystko jakoś mówię)"... Przepraszam, ale nie bardzo zrozumiałam, możesz doprecyzować? A co do psa... Diesel , dobra robota :D

Odpowiedz
avatar Litterka
6 10

@Arielka: z tego, co rozumiem, Autor ma amputowany język na skutek nowotworu :(

Odpowiedz
avatar izamarkow
5 9

@Arielka: Nowotwór złośliwy podstawy języka. W lipcu lekarze wycięli mi 3/4 języka z okolicami. Dziurę załatali mięśniem z lewej nogi i skórą z lewej ręki. Stąd mówię bardzo niewyraźnie.

Odpowiedz
avatar Arielka
3 5

@izamarkow: Bardzo mi przykro - szczerze Ci współczuję :( Mam nadzieję, że wrócisz do zdrowia. Piszesz wspaniale i liczę, że jeszcze podzielisz się historiami ze swojego życia, ale życzę Ci, by nic więcej piekielnego Ci się nie przydarzyło :) Powodzenia :)

Odpowiedz
avatar krzycz
-4 8

szkoda, że tylko w dwóch miejscach :(

Odpowiedz
avatar Agatorek
8 20

Proponowałabym zapisać psa (tego wspaniałego owczarka niemieckiego, Diesla) na jakieś szkolenie. Wydaje się (z tego co piszesz), że w ogóle nie reaguje na żadne komendy, jest trochę agresywny i zbyt wyrywny. Miałam kiedyś psa (też owczarka) i nawet kroku nie zrobił bez komendy poza otwartą bramę (oczywiście brama była na ogół zamknięta) i nigdy się nie rzucał na żadne zwierzę bez powodu (to, że inne psy szczekają to nie jest powód). Nawet na szczekoszczurki z mikromordami (inne rasy nie zasługują na użycie ich prawidłowych nazw?).

Odpowiedz
avatar Takamagda
2 2

Też odniosłam wrażenie że Diesel jest jedynym słusznym psem :P

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 10

Brawo dla Diesla. Szkoda tylko tego amstaffa, że trafił na poje..nego właściciela. PS Da się tu do postów jakoś dodać zdjęcie?

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
3 7

@rodzynek2: Musisz mieć wykupiome konto premium. Pięć dych miesięcznie plus vat.

Odpowiedz
avatar Ahmik
-1 9

Autor jest po chemii- agory. Jak jesteście chorzy to ile macie siły? Wystarczy żeby utrzymać wielkiego psa, który się nagle szarpie? Jakby nie był szkolony to na hasło żeby odpuścił by nie zareagował. A dwa że pies który atakuje wygląda trochę inaczej od tego który chce tylko obszczekać- tzw język ciała. Inne psy zazwyczaj potrafią odróżnić czy inny pies chce się bawić, zaatakować czy tylko obszczekać. Każdy informuje o swoich zamiarach mową ciała. Trzeba tylko umieć ją odczytać i znać choć trochę gatunek- pies inaczej od"mówi" niż kot.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
0 2

@Ahmik: Jak pies jest dobrze, fachowo wychowany to smycz można położyć na ziemi, a pies nie odbiegnie. Nie trzeba żadnej siły, żeby go utrzymać. Też zgadzam się z tym, że w tej sytuacji reakcja psa była mimo wszystko właściwa (to znaczy ostatecznie wyszła na korzyść), ale jednak wciąż jest to niebezpieczne, jeżeli autor nad nim nie do końca panuje.

Odpowiedz
avatar PanBydzia
0 0

@MarcinMo: No nie przesadzajmy, nawet dobre i fachowe wychowanie to nie wszystko, każdy pies ma swoje cechy indywidualne, charakter i przeżycia, a nawet zaburzenia. Nie każdego psa można, aż tak dobrze wychować, zawsze może się pojawić bodźiec, któremu pies się nie oprze. Jak widać w opowieści pies słucha, ale nie toleruje innych psów, to że warczy nie znaczy, że pies coś zrobi, ale osłabiony chorobą autor chciał być zapobiegawczy, nigdy nie wiadomo czy ten mały nie rzuciłby się, byłoby to samobójstwo ale się zdarza, york sąsiadki zaatakował mojego psa o masie ~30kg.

Odpowiedz
avatar greggor
5 17

I jak spod ziemi 3 policjanci. "I tylko smoków, tylko smoków, tylko smoków brak!"

Odpowiedz
avatar tick
8 8

Wiem, że ONki są nadpobudliwe i bardzo szybko reagują (i bardzo szybko się przeważnie uspokajają). Wiem, że są psy, którym obecność innych psów przeszkadza, ale... ale powinieneś nauczyć psa radzenia sobie z takimi sytuacjami i stresem. Szkolenie na sytuacje zagrozenia to jedno, ale brak tolerancji do innych psów to już zupełnie co innego.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
1 17

"Mu", "Jego", "Go" o kundlu? Pomnik też mu, o pardon, Mu postawiłeś? To jest już chyba regułą, że im większy i bardziej agresywny pies, tym bardziej popieprzony właściciel. Nie umiesz ułożyć psa, chodzisz z nim na spacery okrężną drogą, żeby nie rozszarpał innych psów i się tym nonszalancko chwalisz. Człowieku, ty masz coś z głową. Co do amstaffów. Tym zawsze towarzyszą dwa typy kolesi: łysy koks, albo "wannabe gangsta", szczyl, który naoglądał się teledysków Cypress hill i mu się wydaje, że jest królem dzielnicy.

Odpowiedz
avatar tick
-3 5

@Fomalhaut: to nie tak, że pies jest nieułożony... Pies może być i najlepiej wyszkolony, ale w pewnych okolicznościach nie będzie się czuł pewnie czy komfortowo (czyli będzie się stresował). Odpowiednie szkolenie potrafi to zamaskować, że pies będzie ukrywał swój niepokój. Niestety, nie jest to dobre, bo jak zostanie przekroczony próg wytrzymałości, to zaatakuje bez możliwości odwołania. Niestety, ale praktycznie wszystkie metody szkolenia, od awersyjnych po współczesne tzw pozytywne (np. kliker) traktują psa jak przedmiot. Zrób to - nagroda, zrób tamto - nagroda, zrób siamto - nagroda, tak nie rób - nagroda... A gdzie jest samopoczucie psa? Czy taki pies jest szczęśliwy, czy tylko się właścicielowi tak wydaje?

Odpowiedz
avatar Arielka
-3 13

@Fomalhaut: niektóre psy i na pomnik zasługują... tak Cie drażni zaimek pisany dużą literą ?

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-3 9

@Fomalhaut: Szczerze? Gówno wiesz. Jak zwykle zresztą. Twoje komentarze to takie brednie, że już nawet nie chce mi się udowadniać Ci, że się mylisz.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 6

@tick: Pies to zwierzę stadne, w psim stadzie istnieje mocno zarysowana hierarchia. Dla psa domowego przywódcą stada jest jego właściciel. Pies instynkt posłuszeństwa temu, który zapewnia pożywienie i bezpieczeństwo ma w genach. Pies przyuczany do odpowiednich zachowań nie czuje się "nieszczęśliwy", bo posłuszeństwo silniejszemu leży w jego naturze. Zresztą dlatego właśnie pies został tysiące lat temu przez naszych przodków udomowiony. Pies trzymany w domu, szczególnie ten duży i groźny, musi wiedzieć kto jest szefem. Jeżeli właściciel nie zada sobie trudu ułożenia takiego psa, ten może się zbuntować, chcieć przejąć przywództwo w stadzie, wtedy tragedia gotowa.

Odpowiedz
avatar tick
2 4

@Fomalhaut: Niestety, ale się mylisz. Pies jest zwierzęciem społecznym, a nie stadnym. A to duża różnica. Pies nie jest wilkiem, co widać najlepiej po wilczaku czechosłowackim. Owszem, ma pewne zachowania stadne, ale nie w tym sensie, w którym piszesz. Uaktualnij, proszę, swoją wiedzę :)

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-2 6

Ciebie objechać? Chłopie!! Gratulacje dla psa. Zasłużył na nagrodę.

Odpowiedz
avatar imhotep
14 14

Może źle liczę, ale: amstaff rzuca się na Diesela - 5 sekund amstaff rozjeżdża się na asfalcie - 5 sekund byczek daje kopa owczarkowi - 10 sekund autor rzuca się na byczka, dostaje strzał i ląduje na śniegu - 10 sekund kilkadziesiąt sekund (przyjmijmy 60) i policjant podnosi autora. Razem daje to 90 sekund na to by starsza pani zdążyła zobaczyć co się dzieje, wyciągnąć telefon i wybrać numer, wytłumaczyć co się dzieje i gdzie, dyspozytor przyjąć wezwanie i przekazać je patrolowi, a patrol przyjechać. Fajnie ;)

Odpowiedz
avatar izamarkow
-2 6

@imhotep: Daję Ci dużego plusa za czasówkę. Aż tak szybko się to nie odbywało, ale opowieść zajęłaby dwa razy więcej miejsca. Starałem się tylko przedstawić kolejność zdarzeń. Nie wiem czy w Twojej miejscowości funkcjonują patrole policyjne, może nie dorobiliście się komisariatu. A szkoda. U nas są częste i chwała im za to. Poza tym, jeśli obliczyłeś akcję na ok. 90 sekund to w takim razie Twoje dzieci muszą się rodzić po ok. trzech miesiącach od poczęcia. Ot, taki pędziwiatr. I jeszcze serdecznie przepraszam, że nie dołączyłem mapki dzielnicy. Do komisariatu jest jakieś 300 metrów w linii prostej.

Odpowiedz
avatar imhotep
2 2

@izamarkow: Dzięki za plusa. Po prostu zwracam uwagę, że przez taki opis taka historia (dla mnie) wydaje się być nierealną. Dlaczego tak uważam, chyba też jest jasne. Twoje inwektywy są chyba nie na miejscu.

Odpowiedz
avatar olennnkaaa
-1 1

Dałam plusa ponieważ uważam, że czasami mimo trudu w wychowaniu pewnych nawyków u psa nie da się pozbyć. Mam mieszańca dobermana z wyżłem, pies waży około 30kg moim zdaniem jest raczej średniego wzrostu (informacja dla czepliwych - pies ma wagę prawidłową ;) ). I chociaż całe jego 15 letnie życie próbuję go nauczyć, że tzw. potocznie "panowie śmietnikowi" nie zrobią mu krzywdy to i tak za każdym razem jak któregoś widzi to zaczyna się trząść, jeży mu się sierść i pokazuje zęby. Dlaczego? Bo go jak był szczeniakiem kilku takich panów kopało go właśnie pod śmietnikiem dopóki ktoś zareagował. Od tamtej pory - nie zbliża się do wielkich betonowych śmietników, a Panów tam buszujących po prostu by pogryzł. Ma traumę i już. Co do psów - też nie lubi, w swoim domu tylko toleruje póki się nie zbliży do miski, na dworze psy ignoruje, chyba, że pies (lub człowiek bo też miałam taką groteskową sytuację) próbuje/atakuje nas/jego. Pies sąsiadki - mały, szczekający kundel raz w życiu go zaatakował, mój wziął go w pysk za sierść potrząsnął, rzucił, a tamten nigdy się już do nas nie zbliżył. Atak trwał kilka sekund, to brzmi śmiesznie, wyglądało przerażająco, ale tamtemu nic się nie stało (jak to w ogóle możliwe? Ano tak, że jak wcześniej pisałam Lobo waży 30kg tamten pies ważył 3-5kg). Psa za reakcję nie ukarałam, bo uważam, źe to był prawidłowy odruch obronny. :)

Odpowiedz
avatar tick
-1 1

@olennnkaaa: nie odbierz tego jako czepiania się - po prostu taka ogólna refleksja :) Ludzie mają psy, często niejednego, często wiele lat i... kompletnie ich nie rozumieją. Co bardziej "światli" coś słyszeli o sygnałach uspokajających, coś słyszeli o metodach pozytywnych, o klikerze... ale dalej nie ma komunikacji. Psy są społeczne, żyją w grupie i dla grupy. Do tego potrzebują bardzo dobrze rozwiniętej komunikacji. Jednak człowiek, w swoim wielkim zadufaniu i nadmiarze pychy uważa, że może wszystkim sterować. Więc steruje psem. I np. agresję "leczy" metodami pozytywnymi (czyli nagradza pożądane zachowanie). Niestety, ale efekt jest tylko ciut lepszy od metod awersyjnych, bo pies powstrzymuje się od agresji (liczy na nagrodę), ale to nie rozwiązuje problemu. Pies dalej ma problem, ale go nie pokazuje. Ludzie (w większości) nie "słuchają" swojego psa. Nie rozumieją tego, co psiak chce przekazać, co "mówi". A mówi naprawdę bardzo dużo, wystarczy uważnie patrzeć: wyraz całego pyska, układ łap, pozycja ciała, gesty - to wszystko zastępuje naszą mowę. Test z komunikacji ;) skłońcie swojego zwierzaka, żeby wykonał jakąś czynność (usiadł, poszedł za wami, podszedł do was), ale bez użycia słów, gestów rękoma i głową. Wyłącznie całym ciałem.

Odpowiedz
avatar olennnkaaa
0 0

@tick: pewnie, jak idę do lodówki to też idzie hahahaha. Wiem, że pies mówi do nas calym swoim ciałem - żyję z nim 15 lat, wiem kiedy go boli brzuch, gdy jest smutny, jak żle się czuje etc. ;) co to ma jednak do mojego psa i faktu, że pewnych zachowań nie da się oduczyć?

Odpowiedz
avatar tick
0 2

@olennnkaaa: teraz się przyczepię - dlaczego chcesz go oduczać? Psiak ma problem z pewnymi sytuacjami, które go mocno stresują (aż do zachowań agresywnych). Czy nie lepiej jest NAUCZYĆ psa radzić sobie w sytuacji stresującej? Oduczając danego zachowania nie usuwasz problemu, tylko powodujesz, że pies nie okazuje niepożądanego zachowania. Ale problem w głowie psa ciągle tkwi i kiedyś może wybuchnąć. Zawsze powtarzam: pies, który pokazuje emocje, nawet zachowania agresywne, jest psem "bezpiecznym". W ten sposób pies przekazuje informacje i oczekuje na informacje zwrotne. Pies, który nie pokazuje emocji, jest psem niebezpiecznym - nie komunikuje się. Np relacja między psem polującym a jego ofiarą - tu nie ma agresji, nie ma komunikacji - chcę dopaść, zabić i zjeść.

Odpowiedz
avatar olennnkaaa
1 1

@tick: bo np. Mojej babci trudno jest utrzymać 30kg psa i raz prawie się jej wyrwał, a jak ugryzie takiego pana pod śmietnikiem to jak myślisz czyja będzie wina? Tego pana bo grzebie po śmieciach, takie ma źycie, czy psa bo go kiedyś ktoś strasznie skrzywdził i ma reakcję obronną bo ich widzi? Mam wrażenie, że próbujesz udawać mądrego/mądrą, ale w ogóle nie masz pojęcia o czym piszesz! Pies okazuje zawsze reakcje na WSZYSTKO. Na jedzenie, na hałas, dźwięki, na kolor etc. Przykładowo: jest jedna piosenka przy której mój pies wyje. Biega po domu, skacze i wyje. Cieszy się- nie jest zestresowany tylko ZADOWOLONY. Inna sytuacja: mój pies nigdy, od szczeniaka nie szczekał jak ktoś zadzwonił do drzwi czy wchodził po schodach. Zrobił to RAZ gdy po schodach szedł koleś który następnie po 10sek wybił szybę. Rozumiesz? Om ma mnóstwo reakcji na wszystko. Źadnej reakcji u niego nie neguję jest psem, dbam o to by był szczęśliwy. Jeśli jednak próbuje drugiego człowieka zaatakować jeśli ten go nie krzywdzi to próbowałam w psiej głowie ułożyć, że ten człowiek nie jest zły, nie atakuj. Po latach Lobo dalej się jeży, dalej szczeka, ale się nie wyrywa. Wychowałam go najlepiej jak potrafię, ale nie oduczam go czegoś tylko dlatego, że mi się to nie podoba. Moja pierdoła jest okropną wredotą. Potrafi ze stołu ściagnąć mi książkę i schować za łóżko bo czytam zamiast się przytulać. Nawet na niego nigdy nie krzyczę za to, tylko przytulam. Bo daje mi jasny sygnał, że mnie potrzebuje. Weź kiedyś psa i naucz się z nim źyć, a potem dawaj rady, bo te które piszesz są wyssane z palca. :))

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2017 o 13:59

avatar tick
-2 2

@olennnkaaa: :D rewelacja, przeczytałaś co napisałem, ale nie zrozumiałaś :D

Odpowiedz
avatar olennnkaaa
1 1

Zrozumiałam, tylko się nie zgadzam. To bardzo duża różnica

Odpowiedz
avatar tick
-2 2

@olennnkaaa: Nie, nie zrozumiałaś, co widać po twoim komentarzu. Uznałaś, że cię atakuję, i postępujesz dokładnie jak twój pies - rzucasz się z zębami do wyciągniętej ręki z pomocą. Wiesz co jest najtrudniejsze w pracy z psami? Przekonać właścicieli do zmiany zachowania i innego spojrzenia na swego pupila. Bardzo rzadko trafia się opiekun, który od razu chwyta o co chodzi i jest zdziwiony, że "można tak prosto". Całe szczęście zdajesz sobie sprawę, że twój pies ma problem, może poszukaj lepszego specjalisty behawiorysty, który pomoże pracować z psiakiem.

Odpowiedz
avatar olennnkaaa
0 0

@tick: hahahah, idź, spójrz w lustro i zastanów się czy udawanie w internecie przemadrzałego pyszałka buduje twoje ego. :)

Odpowiedz
avatar tick
0 0

@olennnkaaa: :D miłego dnia Nie muszę w żaden sposób podbudowywać swojego ego, ponieważ zdaję sobie sprawę, że mimo posiadania dość dużej wiedzy i doświadczenia, są przypadki, które potrafią zaskoczyć.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lutego 2017 o 12:11

avatar ljubomora
2 8

Mu, Go, Jego - o psie? Serio? O.o

Odpowiedz
avatar kijek
6 8

Kaganiec dla psa nie jest dla jego wygodny, ale dla bezpieczeństwa innych, a pisanie o innych psach "szczekoszczury" bo nie dorównują Twojemu wagą i wzrostowi to pokazanie na tacy czytelnikom jak płytki jesteś. Kocham owczarki niemieckie, ale nie cierpię bezmyślności właścicieli, których zasranym obowiązkiem jest umieć okiełznać ich siłę. Psa uczy się tolerować inne psy, a nie ryzykować zdrowie innych bo jesteś zbyt leniwy na wiedzę o tym, jak prawidłowo chować psa. Od dawna wierzę, że dla pewnych ras psów właściciele powinni mieć obowiązek je przeszkolić i wiedzieć co właściwie trzymają w domu. Pozdrawiam mimo wszystko bo też mam takiego osobnika w domu tylko, że mój w przeciwieństwie do Twojego umie żyć wśród ludzi i innych czworonogów i współczuję mu, że trafił na Ciebie bo traci bardzo dużo nie umiejąc odnaleźć się wśród innych psów.

Odpowiedz
avatar Nimfa90
5 5

Jako posiadaczka sporego psa z rodzaju Amstaff pochwalam to, że Twój pies się słucha i wykonuje komendy, ale mówiąc wprost dałeś d*py na poziomie socjalizacji psa.

Odpowiedz
avatar LJ73
2 6

Ty jakoś szczególnie celowo podkreślasz że masz na pokładzie stawonoga? Myślisz nastukasz od tego więcej "mocnych" ? Nie wystarczy napisać np. że "jestem wątły" i po raz kolejny przyznaję się, że średnio panuję nad moim psem.

Odpowiedz
avatar ASpunx
0 2

@LJ73: daj sobie spokój. Nie wiem czego się chłopa uczepiłeś tylko za to, że opisuje sytuację w jakiej się znajduje...

Odpowiedz
Udostępnij