Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wspomnienia z czasów wynajmu mieszkania. Ponieważ moja osobista kawalerka okazała się za…

Wspomnienia z czasów wynajmu mieszkania.
Ponieważ moja osobista kawalerka okazała się za mała na 2 osoby plus pies, postanowiliśmy z lubym wynająć coś większego. Po dłuższych poszukiwaniach trafiliśmy całkiem fajne ogłoszenie. Mieszkaniem opiekowała się Agencja Nieruchomości. Obejrzane, decyzja podjęta, negocjujemy cenę - pani pośrednik potwierdza obniżkę u właściciela.
Cud, miód, orzeszki - nazajutrz podpisujemy umowę i można się od ręki wprowadzać.

Pierwszy zgrzyt nastąpił dnia następnego - byliśmy umówieni na podpisanie umowy o 12:00. O 11:00 dostałam SMS-a od pani pośrednik, która przeprasza, ale umowa nie może zostać podpisana, bo pan właściciel pokłócił się ze swoją partnerką i się tam wprowadza...
No OK, rozumiem, zdarza się, nie płaciliśmy zaliczki ani kaucji - szukamy dalej. Kilka godzin później kolejny SMS - właściciel jednak wynajmuje, czy możemy podjechać podpisać umowę? Pojechaliśmy. A trzeba było uciekać ;)

Pomijając fakt, że właściciel jednak nie zaakceptował "utargowanej" przez nas kwoty za najem, zdecydowaliśmy się podpisać umowę. Przez równe 12 miesięcy, które tam spędziliśmy, średnio raz w miesiącu któreś z nas dostawało SMS-a od właściciela, że mamy się wyprowadzić, bo on musi się wprowadzić - wszystkie odwoływane w ciągu kilku godzin bądź dni - po pewnym czasie zaczęliśmy to zwyczajnie ignorować.

Gdy do końca umowy zostały 2 miesiące, staliśmy się dumnymi posiadaczami własnego M. Koniec remontu był zaplanowany na koniec grudnia, a nasza umowa wygasała ostatniego października. Zapytaliśmy właściciela, czy w związku z powyższym zdecyduje się przedłużyć z nami umowę na te 2 miesiące?
Nie widział problemu. I w połowie października napisał SMS-a - że trzeba się do końca miesiąca wyprowadzić, bo on wraca, bo się z kobietą rozstał i nie ma się gdzie podziać. I najlepiej gdybyśmy wynieśli się zaraz, a najpóźniej 1.11 :)

31.10 siedzimy spakowani na ostatnich kartonach, przenosimy się na chwilę do rodziny. I o 23:00 dostajemy SMS-a - że możemy zostać tak długo, jak chcemy.
No cóż, nie było chęci skorzystania ;)

wynajem mieszkania

by Sylwia1989
Dodaj nowy komentarz
avatar Edwin
11 13

Faktycznie. Nie trzeba było podpisywać tej umowy :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 20

Zeby dorosły mężczyzna robił z gęby cholewę to jest wstyd

Odpowiedz
avatar SirChmiel
6 10

Żeby dorośli ludzie dawali się tak robić w konia - też wstyd. Jest umowa = pisemne wypowiedzenie zapewne z co najmniej miesięcznym okresem, a w historii same SMSy...

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 0

@SirChmiel: No chyba, że się jest umówionym "na gębę", ale chyba wtedy większość osób i tak podchodzi poważniej do tego, a nie, z dnia na dzień przez SMSa, każe się wyprowadzać.

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
9 9

Związek pełen pasji - w dosłownym znaczeniu.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

jak mieliscie juz te umowe na koolejne 2 mies podpisana to mogl sobie mowic co chcial zreszta wczesniej tez- nie mial podstaw prawnych, by was z mieszkania wywalic

Odpowiedz
avatar Fuu
-4 8

Nie rozumiem targowania się o cenę najmu. Sama wynajmuję swoje mieszkanie, ale tylko firmom, które tam lokują pracowników. Oni przynajmniej płacą tyle ile w ogłoszeniu. Natomiast każda osoba prywatna, która oglądała mieszkanie próbowała coś ugrać. Głównie rozchodziło się o kasę samą w sobie, jednak szczytem był gość, który zarządał (nie poprosił czy zapytał, właśnie zarządał) łóżeczka dla dziecka, bo jego żona jest w ciąży i 'jak pani wstawi to ja się zastanowię czy biorę'. Nie po to wystawiam w określonej cenie (niewygórowanej jak na tą okolicę i metraż) żeby z niej schodzić. Nie żebym nigdy na rękę nie szła moim lokatorom - nawet telewizor drugi wstawiliśmy, co by sie chłopakom obecnie tam urzędującym lepiej żyło. :)

Odpowiedz
avatar rodzynek2
4 8

@Fuu: Targowanie się o cenę najmu i nie tylko to normalna rzecz. Przynajmniej można próbować.

Odpowiedz
Udostępnij