Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Turnus rehabilitacyjny w raczej znanym ośrodku, jednak o dość słabych opiniach (mój…

Turnus rehabilitacyjny w raczej znanym ośrodku, jednak o dość słabych opiniach (mój błąd, którego więcej nie popełnię). Turnus stacjonarny (czyli z nocowaniem na miejscu), trzytygodniowy. Biorą w nim udział dzieci niepełnosprawne ruchowo bądź intelektualnie. W tym samym czasie na miejscu przebywa około 30 dzieci i co najmniej drugie tyle rodziców/opiekunów. I ja ze swoim synkiem. Tyle tytułem wstępu.

Jak się trafi jakaś infekcja to zaraz połowa dzieci ją łapie. Mogłoby się wydawać, że lekarze/pielęgniarki jakoś będą weryfikować czy przyjmowane dzieci są zdrowe. No właśnie: mogłoby się wydawać, ale w rzeczywistości tak nie jest. Z nami w pokoju był chłopiec z zapaleniem oskrzeli, jego mama wcale tego nie ukrywała. Za to nie pozwalała wietrzyć pokoju (nawet jak wychodziła na zajęcia).

Codziennie przychodziła pielęgniarka, która niby sprawdzała dzieciom temperaturę, ale miała tak dobry "sprzęt", że pokazywał u jednego dziecka od 36,2 do 37,8 w 2-3 kolejnych pomiarach.

Ale wszystko przebiła terapeutka, która w czasie zajęć, siedząc na przeciwko mojego synka, przyznała, że od kilku dni zmaga się z jakąś infekcją i codziennie wieczorem ma 38-38,5 stopnia. No ale przecież rano już się dobrze czuje, więc wszystko w porządku.

Musieliśmy zakończyć turnus po półtora tygodniu, bo synek się rozchorował. A ja zaraz po nim...

turnus NFZ choroby

by lemongirl
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
0 10

No wiesz, sytuacja jest złożona, bo nie wiadomo ile czasu na taki turnus się czeka, czy jest odpłatny, czy po rezygnacji z wyjazdu nie ponosi się jakichś konsekwencji... Bez tych informacji trudno jest wyrokować. Z tego co wiem - grypa szaleje. Podobno tylu zachorowań nie było od lat. Ludzie pracują, bo muszą. Gdyby pani terapeutka poszła na zwolnienie - twoim synkiem nie miałby się kto zająć.

Odpowiedz
avatar lemongirl
-4 10

Nie, sytuacja jest bardzo prosta: pracując z dziećmi trzeba być na tyle odpowiedzialnym, żeby ich świadomie nie zarażać, zwłaszcza, że wirusy w takich miejscach rozprzestrzeniają się momentalnie. I jest to zupełnie nieistotne czy na turnus czeka się pół roku, czy trzy lata, czy jest płatny, czy nie, czy są jakieś konsekwencje.

Odpowiedz
avatar mitzeh
1 1

@lemongirl: z jednej strony - zgadzam się całkowicie, tym bardziej, że w tym konkretnym przypadku mówimy o dzieciach wymagających rehabilitacji, a więc często bardziej podatnych na różne choroby zakaźne. Z drugiej - nie wiem, gdzie znajduje się ów ośrodek, ale biorąc pod uwagę fakt, że to placówka państwowa i zajmująca się osobami niepełnosprawnymi, i biorąc pod uwagę moje własne doświadczenia zawodowe z takimi miejscami, jestem w stanie sobie wyobrazić, że pracownica wolała z różnych względów nie przynosić pracodawcy L4. Nie znając szczegółów, ciężko jest mi jednoznacznie potępić właśnie tę panią.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
3 5

Dziewczynka, z którą dzieliłyśmy pokój w ośrodku rehabilitacyjnym miała podejrzenie krztuśca. Powiadomoła o tym szpital ok. 3 dnia pobytu. Co jeszcze ciekawsze, pani doktor ordynator dowiedziawszy się o tym powiedziała, że jeśli to potwierdzą, to będzie musiała opuścić ośrodek, jednak w żaden sposób do tego czasu nie oddzielając jej od innych dzieci (my po awanturze dostaliśmy osobny pokój, ale dla lekarki nie było to oczywiste)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

"Codziennie przychodziła pielęgniarka, która niby sprawdzała dzieciom temperaturę, ale miała tak dobry "sprzęt", że pokazywał u jednego dziecka od 36,2 do 37,8 w 2-3 kolejnych pomiarach." bo taki sprzęt jest legalny. I ponoć certyfikowany. Od czasu zakazu używania rtęci naprawdę ciężko zmierzyć czymkolwiek porządnie zewnętrznie temperaturę ciała, no chyba że każdemu do przełyku załadujemy profesjonalny czujnik.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2017 o 0:12

avatar mg1987
0 0

Ale rtęć w jarzeniówkach już jest legalna. :p

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@mg1987: bo i mniej przypadków stłuczenia i rozlania dziadostwa na pewno było.

Odpowiedz
avatar poprostumort
1 1

@Caron: Taki sprzęt jest legalny i certyfikowany - potrafi zmierzyć temperaturę bardzo dokładnie. Warunek jest jeden - stała konserwacja i okresowa kalibracja. Tylko w wiekszości placówek taki termometr leży sobie, jest używany jak tylko jest potrzeba, ale żeby skalibrować? Albo co gorsza zapłacić komuś kto okresowo sprawdzi działanie i skalibruje? Potem są takie kwiatki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@poprostumort: oh, jest sprzętowiec. Kalibracja to nie problem. Ponoć problemem jest koniecznośc przeprowadzenia ok 20-30 pomiarów jeden po drugim. Podczerwieniówki fiksują. Podobnie, jak n idziesz mierzyć o 4 rano, do sali gdzie panuje typowy, nocny zaduch śpiących tam ośmiu osób. Albo pomiar u osoby przywalonej poduchami jak księżniczka w piernatach. Albo u upoconego, gdzie pot schładza powierzchnię czoła.

Odpowiedz
Udostępnij