Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w kawiarnio-lodziarni, kawa, lody, świderki, gofry i ogólnie same przyjemności dla…

Pracuję w kawiarnio-lodziarni, kawa, lody, świderki, gofry i ogólnie same przyjemności dla podniebienia. Kilka zasad, których szkoda że klienci nie znają albo nie pamiętają lub też znać nie chcą:

- nie, to nie ja ustaliłam ceny i to nie moja wina, że "tak drogo"
(przykro mi, ale za jakość trzeba płacić, a lokal oferuje naprawdę wysokiej klasy produkty)

- nie, to nie moja wina że gałka lodowa ma mieć około 45 gram
(jestem rozliczana z tego co sprzedaję)

- nie, nie moja wina że świderek mały ma mieć 7 obrotów a duży 10
(tak mnie uczono, tak mam robić, rozliczają mnie z ilości sprzedaży)

- nie, nie moja wina, że lenistwo niektórych jest okropne
(wybaczcie, ale specjalnie za Wami nie będę latać z gałką loda na wafelku, bo Wam się nie chce poczekać dwie sekundy aż nałożę loda)

- nie jest moim obowiązkiem sprzątać po Was śmieci przyniesione z innego lokalu, bo kosz 5 metrów to tak daleko, nie raz to słyszałam)

- nie, nie ja pracuję na Tesco i jak zostawiacie wózek po zakupach na środku ogródka między fotelami, to wypadałoby go odprowadzić pod sklep

- nie, to nie moja wina, że nie mogę robić z dwóch smaków jednej gałki

- nie, to nie moja wina że "gdzie indziej mają taniej"

- nie, nie jestem jasnowidzem i nie wiem ile mam liczyć gałek jak ktoś mówi "no po jednej"
(przy tłumie ludzi ciężko się domyślić kto z kim przyszedł)

- nie, nie jestem robotem i idąc na 12 h do pracy mam prawo napić się wody, klient może poczekać te dwie minuty

- wybaczcie mi też fakt, że skoro przychodzę do pracy przed 9, żeby przygotować kawiarnię do pracy, która jest czynna od 10, Wy nie możecie się napić kawy, ekspres potrzebuje czasu żeby się rozgrzać, a ja obudzić

- wybaczcie, że po 21 lub po 20 galeria zamyka sklepy, fakt że u nas nie ma rolety i nadal się kręcimy, to nie znaczy że otwarte, ja też muszę policzyć kasy, pochować lody itp, nie jest całodobowo

- nie, nie jest moją winą, że otwarte dopiero od 10, ja po 12 h w niedzielę czasem muszę przyjść na rano do pracy i też ma prawo odpocząć, tak samo jak reszta pracowników galerii.


Wybaczcie Drodzy Klienci, że nie jesteśmy na każde zawołanie, że nie jesteśmy robotami. Jesteśmy pracownikami, na których nie macie prawa się wyżywać, nie obchodzi mnie Wasz wredny charakter, jesteśmy ludźmi, mamy uczucia. Nie podnoście tonu i nie wymagajcie cudów, chcecie dobrej obsługi, traktujcie ją z godnością, niektórzy z nas naprawdę lubią swoją pracę.

Dziękuję i zapraszam ponownie!

gastronomia

by ~skrzynka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bypek
2 16

"...niektórzy z nas naprawdę lubią swoją pracę." Jeszcze. Zapomniałaś dodać na końcu: "jeszcze".

Odpowiedz
avatar victoriee
36 56

Co to za jakaś dziwna moda na wylewanie na piekielnych swoich frustracji i pisania wyliczanek zwracając się do czytelników per "wy"? Może lepiej wydrukuj te żale i wyeksponuj w swoim miejscu pracy? Wtedy jest szansa, że choć jeden z Twoich klientów to przeczyta. Bo my się raczej nie zobaczymy.

Odpowiedz
avatar Naevari
20 30

@victoriee: Yup, to mnie tutaj frustruje. Szanuję ludzi i nie widzę powodu, żeby w zamian trzeba było się do mnie zwracać takim tonem. Wyżywanie się na niewinnych osobach to zresztą dokładnie to, co robią ci klienci - więc jak się na nich oburza, to dobrze byłoby nie robić tego samego.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
11 23

@victoriee: Mam nadzieję, bo po tej historii szczerze bym nie chciała zobaczyć się z autorką. Moje szczęście, że lodów nie jem.

Odpowiedz
avatar paski
13 17

@victoriee: Ja zauważyłam jeszcze jedną dziwaczną modę, ale to nie tylko na piekielnych. Tak jakby próba wzmocnienia przekazu dodatkowym "nie", w tym przypadku: -nie, nie jestem jasnowidzem (zamiast po prostu: nie jestem jasnowidzem) -nie, nie moja wina (zamiast nie moja wina) itd. od nie, nie coś tam .. zaczyna się większość podpunktów w tej historii.

Odpowiedz
avatar hibiskus
0 6

@bazienka: No tak, tylko sprzedawcy potrafią czytać...

Odpowiedz
avatar vertigo
-1 3

@victoriee: raczej chodzi o to że człowiek się zastanowi nad innym lokalem zanim zacznie wyzywać/krzyczeć/wydziwiać/etc...

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
6 10

@paski: Rzeczywiście, ta dodatkowa partykułą powoduje, że wyobrażam sobie autorkę jako tupiącą z fochem nogą jak małe dziecko.

Odpowiedz
avatar jedendwatrzy
3 5

@victoriee: dokładnie! cieszę się, że nie tylko ja to zauważyłam. prawdopodobnie nie przeczyta to żaden z klientów, a my, czytelnicy, w efekcie jesteśmy oskarżani o wszelkie zło. :)

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
6 16

Deklaruję się polepszyć byt i Waszych pracowników i klientów tylko jedyne czego potrzebuję to wkręcić się jakoś do rady nadzorczej firmy albo na któryś z prezesowskich stołków. Swoją drogą pasowałoby udostępnić gdzieś posiedzenia tych waszych śmiesznych ludzików z zarządu jak siedzą na meetingu i głosują że duży lód ma mieć dziesięć obrotów a mały siedem a gałka lodowa 45 gram. Wszyscy byśmy chętnie zobaczyli dokumenty racjonalizatorskie które określają te obroty na świderek i stosunek obroty/cena kiedy to się opłaca a kiedy nie. Czy na przykład jeśli wybiorę ścieżkę kariery w waszej lodziarni to mam szansę podążyć wysoko ścieżką awansu w myśl zasady Napoleona "Każdy żołnierz nosi buławę w plecaku" czy raczej istnieje szklany sufit i zwykły pracownik nie ma co marzyć o stołkach prezesowskich? Bo bym złożył CV i spróbował jakoś przepchnąć na zebraniu walnym sprawozdawczo-wyborczym jakąś elastyczniejszą liczbę obrotów żeby tak nie rzeźbić. Bo już mnie te baby po lodziarniach denerwują. W Polsce to ci tą łychą rzeźbi i rzeźbi tego loda byle się nie nabrało więcej niż norma wynosi a jak se pojechałem do Lido di Jesolo to tam mi nakładały taką kupę lodów na wafel aż do porzygu i nie certoliły się z cyzelowaniem.

Odpowiedz
avatar Armagedon
29 47

- Nie ty ustalałaś ceny, ale to nie zmienia faktu, że jest drogo. Klient ma prawo się zdziwić, albo zrezygnować z zakupu. - Klient nie wie, ile porcja lodów ma ważyć, za to widzi, że gałka jest mniejsza niż gdzie indziej. - Klienta nie interesuje ile "obrotów" mają mieć świderki. - Jeśli kawiarnia jest samoobsługowa - nie masz obowiązku nosić zamówienia do stolika. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że wszyscy klienci mają ci za złe, że tego nie robisz. - Może mam jakieś dziwne podejście, ale moim zdaniem sprzątanie śmieci ze stolików JEST obowiązkiem personelu kawiarni, bez względu na to, z którego sklepu owe śmieci pochodzą. A koszy w lokalu może powinno być więcej. - Tak, wózek po zakupach należałoby odprowadzić pod sklep. Można jedynie mieć nadzieję, że nie wszyscy klienci wchodzą z wózkami "na ogródek", bo nie byłoby jak poruszać się po lokalu. - To nie jest wina klienta, że nie możesz zrobić z dwóch smaków jednej gałki. Zapytać może. - To nie jest wina klienta, że gdzie indziej miał okazję kupić lody taniej. - Nie sądzę, żeby ktoś oczekiwał od ciebie, że będziesz jasnowidzem. Klient nie zawsze myśli logicznie. - Nie, nie jesteś robotem, ale klient też nie jest jasnowidzem i nie wie ile godzin pracujesz. Podejrzewam, że mało go to obchodzi i nie będzie ci wylewnie współczuł. Pracę wybrałaś sobie sama. Osobiście, jako "Drogi Klient", wybaczam ci, że nie jesteś robotem, że wybudzasz się dopiero koło dziesiątej, że po zamknięciu masz jeszcze trochę zajęć, a nawet to, że nie obchodzi cię mój wredny charakter i że decydujesz do czego mam prawo. A nade wszystko wybaczam ci, że lubisz swoją pracę i nie chcesz jej zmieniać.

Odpowiedz
avatar hibiskus
7 13

@bazienka: Nie - na w X jest taniej, jedyne co wolno odpowiedziec to - a u nas cena wynosi aaa zl, ewentualnie dodajac, ze wynika to z dbalosci o wysokiej jakosci skladnikow. Ale oczywiscie, lepiej pouczac...

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
16 22

@Armagedon: O, ładnie wyliczone. Ja od siebie dorzucę jeszcze jedno: "wybaczcie że po 21 lub po 20 galeria zamyka sklepy, fakt że u nas nie ma rolety i nadal się kręcimy to nie znaczy że otwarte, ja też muszę policzyć kasy, pochować lody itp, nie jest całodobowo" Jedna z podstawowych zasad obsługi klienta mówi, że w punkcie usługowym dopuszczalne są tylko dwa stany: - otwarte na oścież - zamknięte na cztery spusty Bardzo mi przykro, że klienci widząc krzątające się pracownice i żadnych zamkniętych drzwi, ani rolet uważają, że lokal jest nadal otwarty. Pewnie nie są jasnowidzami.

Odpowiedz
avatar Etincelle
13 17

@Fomalhaut: klienci muszą być jasnowidzami. Sprzedawczyni - jak wynika z historii - już nie.

Odpowiedz
avatar hibiskus
2 6

@bazienka: Nie, nie należy. Ale nie Ty jesteś od wchodzenia w tego typu dyskusje z klientami. Odsyłasz do osoby decyzyjnej, a nie wdajesz się w jałowe dyskusje. Naprawdę tak ciężko to pojąć?

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 5

@hibiskus: ja probuje powiedziec, ze sama idea zadawania takich pytan kasjerowi jest durna i bezcelowa a nie co kasjer moze albo nie moze powiedziec, gdy takie pytanie padnie

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
6 8

@bazienka: Nie jest durna. Przychodzę do sklepu, firmy itp. Za ladą stoi pani, która dla mnie firmę reprezentuje - to chyba oczywiste, że jak mam wątpliwość to zadaję pytanie. No chyba, że uważasz, że za każdym razem jak chcę się coś dowiedzieć to mam wołać kierownika?

Odpowiedz
avatar hibiskus
1 5

@bazienka: Po pierwsze, nie Tobie oceniać czy jest czy nie jest durna. Po drugie - dokładnie to, co napisałam. Cena wynosi tyle i tyle z powodu takiego i takiego (dbałość o wysokiej jakości składniki na przykład). Jak namolnie domaga się rabatu czy obniżki, mówisz, że nie możesz. Jak nie odpuszcza - odsyłasz do osoby decyzyjnej. Co jest w tym takiego trudnego?

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

@Baobhan_Sith: co innego pytanie o oferte, o rabat przy wiekszym zamowieniu a co innego zapytanie czemu maja tak drogo. jak to czemu? bo takie ceny ustalilo szefostwo i tyle. i kasjer nie ma na to ZADNEGO wplywu, wiec po co z nim negocjowac argumentami ponizej poziomu?

Odpowiedz
avatar hibiskus
0 2

@bazienka: Ale z jakiegoś powodu ustaliło je na takim, a nie innym poziomie. I być może ten powód jest racjonalny i do przyjęcia dla klienta - często wręcz punkty usługowe same się chwalą, że mają na przykład steki ze specjalnie sprowadzanej wołowiny (czy to prawda, to już temat na zupełnie inną dyskusję). Jeśli tak jest, to chętnie przystanę na wyższą cenę i spróbuję tych "wyjątkowych specjałów". Dlaczego nie wolno mi o to zapytać? Trochę odwracając sytuację - jeśli wybieram w sklepie komputer, to przecież wolno mi zapytać dlaczego jeden jest droższy od drugiego i czym się między sobą różnią?

Odpowiedz
avatar Bubu2016
20 30

Kolejna porcja pouczeń dla klientów... Normalnie strach z domu wyjść.

Odpowiedz
avatar BORCH
0 8

@Bubu2016: Może takie pouczenia nie byłyby w ogóle potrzebne gdyby klienci nie dostawali zapalenia mózgu tylko dlatego, że są "klyętami" i oni płacą, i mają wręcz obowiązek wymagać cudów za swoje pieniądze, i przecież za ich pieniądze to obsługujący są ich osobistymi niewolnikami ... i nie chce mi się już wyliczać czego to jeszcze "klyęty" wymagają od kelnerów, barmanów, kasjerów itp. itd. Po prostu dobrze by było, żeby klienci okazywali się jednak ludźmi i pamiętali, że po drugiej stronie lady stoją ludzie tacy sami jak oni.

Odpowiedz
avatar hibiskus
-1 9

@BORCH: Takie pouczenia są w ogóle niepotrzebne i w ogóle niedopuszczalna. Jeśli nie podoba Ci się praca w usługach, to zatrudnij się w przemyśle albo rolnictwie, przecież nikt Cię tam na siłę nie trzyma. Zachowując konwencję, po prostu dobrze by było, żeby sprzedawcy okazywali się po prostu pracownikami i pamiętali w jaka jest ich rola.

Odpowiedz
avatar BORCH
3 5

@hibiskus: Właśnie takie myślenie mnie powala. Sprowadzasz opisaną sytuację do relacji pomiędzy pracownikiem a klientem. Domyślnie chcesz traktować pracownika jako zobowiązanego do uległości wobec uprzywilejowanego klienta. A jednocześnie zapominasz o relacji pomiędzy człowiekiem a człowiekiem, która według mnie powinna być nadrzędna. Gdyby wszyscy traktowali się po prostu po ludzku to żyłoby się i pracowało zdecydowanie lżej.

Odpowiedz
avatar hibiskus
-1 5

@BORCH: Bo w sytuacjach służbowych jest to relacja pomiędzy pracownikiem a klientem - i pracownik ma się po prostu zachowywać profesjonalnie, swoje żale i pretensje zachowując dla siebie. Uwierz mi, codziennie spotykam się z ludźmi, którzy mają dużo poważniejsze problemy niż to, że gałka lodów waży za mało. Którzy reagują różnie na to, co muszę im przekazać - i nie przyszłoby mi do głowy, żeby komukolwiek z pacjentów zwracać uwagę na to, że na przykład nieodpowiednio się ubrał (a zwracam na to uwagę na przykład moim studentom - bo to należy do moich obowiązków w tej konkretnej relacji). Z drugiej strony - nie wolno mi pouczać studentów, że nie powinni palić (mimo, że czuję smród papierosów z odległości 10m), a pacjentom często mówię, że powinni rzucić palenie. Dalej nie widzisz różnicy?

Odpowiedz
avatar BORCH
1 3

@hibiskus: Ja wolałbym, żeby relacje w stosunkach służbowych (np między pracownikiem a klientem) wynikały z dobrego wychowania i kultury osobistej obu stron. Wtedy nie byłoby miejsca na żadne żale i pretensje. Możesz mi wierzyć, że spotkałem już ludzi (na szczęście niewielu), dla których "waga gałki lodów" byłaby powodem do rozpętania III Wojny Światowej. I to tylko dlatego, że mogli zgnoić kogoś kogo uważali za ustawionego niżej na drabince społecznej, takiego jak np. kasjerka czy sprzedawca, którzy w dodatku nie mogą im podskoczyć bo wiążą im ręce ich relacje z własnym pracodawcą. Robi się trochę długo ale posłużę się jeszcze twoim przykładem, żeby zobrazować o co mi chodzi. Swoim studentom możesz nakazać nosić strój wymagany w ich pracy (o ile dobrze zrozumiałem jest to strój lekarski). Natomiast co do ich stroju noszonego pod fartuchem możesz ich jedynie upomnieć, że np. wyglądają nieprofesjonalnie. I to jest według mnie profesjonalizm. Ale ... mogłabyś też wykorzystać swoją pozycję w relacji nauczyciel - student i po prostu "uwalić" studenta ubierającego się niezgodnie z twoimi wyobrażeniami. I niestety tego rodzaju "chore" reakcje zdarza mi się widywać coraz częściej. Czasem jet to dość łagodne w stylu marudzenia pod nosem, ale widziałem już kasjerkę zwyzywaną chamsko bo nie zadzwoniła po koleżankę na drugą kasę.

Odpowiedz
avatar hibiskus
-2 4

@BORCH: Relacje służbowe muszą być jasno i dokładnie określone - "wynikanie z dobrego zachowania" jest zbyt mało precyzyjne. To, że ktoś próbuje krzykiem coś wymusić, świadczy tylko o nim. I odpowiednia reakcja to po prostu nie reagowanie na takie sytuacje - podobnie jak nie reaguje się na krzyk dziecka, które próbuje coś wymusić. Poza tym - co rozumiesz przez zgnoić? Nakrzyczeć? Naprawdę robi na Tobie wrażenie, że zupełnie obca osoba powie Ci, że jesteś głupi? Wracając do mojego przykładu - nie podoba mi się piercing. Nie podobają mi się wszelkie tunele, tatuaże i inne tego typu upiększania ciała. Ale nie wolno mi wymagać od studentów, żeby zdejmowali te ozdoby wtedy, kiedy mam zajęcia laboratoryjne. Wtedy wolno wymagać mi tylko fartucha i długich spodni (ze względu na ich własne bezpieczeństwo - i nie wpuściłam kiedyś do labu studentki w krótkiej spódniczce). Z drugiej strony - na oddział nie wpuszczę nikogo z nadmiarem biżuterii - dopuszczalne są tylko krótkie wkręcane kolczyki. Nawet obrączki/pierścionki trzeba zdjąć - i za tym przemawiają względy epidemiologiczne. I znowu - nie dopuściłam kiedyś do zajęć w szpitalu studentki z toną żelastwa na sobie - mimo że jakiś czas wcześniej najlepiej zaliczyła laboratoria. Więc mogę nie zaliczyć (a raczej - nie dopuścić do zajęć - skutek ten sam) zajęć za nieodpowiedni ubiór - ale nie dlatego, że takie jest moje "widzimisie". Ja też mogłabym napisać podobną do tej tutaj epopeję - o tym jak ludzie zachowują się na sorach, o tym, że przychodzą o drugiej w nocy z katarem albo o tym, że zostałam zwyzywana od idiotek. Karetka to temat na oddzielną wręcz powieść - i też dałoby się z tego zrobić idiotyczny apel/odezwę. Tylko że ja o takich historiach zapominam w momencie jak pacjent opuszcza gabinet. A autorka historii którą komentujemy zupełnie niepotrzebnie robi z tego apel do narodu.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 4

@hibiskus: A Ty znowu swoje odnośnie pracowników i klientów... W Japonii jest to nie do pomyślenia...

Odpowiedz
avatar hibiskus
-2 2

@GlaNiK: Witam, witam. Znowu zwyzywasz mnie od idiotów? To był naprawdę cudowny popis wysokiej kultury:)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 2

@hibiskus: Naucz się czytać ze zrozumieniem. Nigdzie nie użyłem zwrotu "idiota" lub "idiotka".

Odpowiedz
avatar hibiskus
-2 2

@GlaNiK: Fakt, przepraszam - źle zapamiętałam. Nie nazwałeś mnie "idiotką", a "tępą dzidą". Przyjmij moje przeprosiny :D

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-1 1

@hibiskus: Przeprosiny przyjęte. Jak już się w jedną stronę czepiasz i trzymasz bardzo dokładnie swoich wytycznych to bądź konsekwentna. Póki co mam wrażenie, że jesteś bardzo wybiórcza w byciu nad wyraz dokładną i robisz to tylko wtedy kiedy Ci pasuje.

Odpowiedz
avatar hibiskus
-1 1

@GlaNiK: No tak, bo w końcu nazywanie ludzi którzy się z Tobą nie zgadzają "tępymi dzidami" to przejaw wysokiej kultury. Jesteś wzorem dla wszystkich:)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-1 1

@hibiskus: Dziękuję ;-) Dyskusja z Tobą często nie ma sensu. Twoje wypowiedzi świadczą o tym, że Twoja "racja" jest "najtwojsza" i tyle, żadne inne argumenty i tłumaczenia do Ciebie nie docierają. Nie mówię, że zawsze, ale często.

Odpowiedz
avatar hibiskus
-1 1

@GlaNiK: No cóż, ja mam identyczne wrażenie - tylko, że w odniesieniu do Ciebie. Poza tym - nawet nie starasz się zrozumieć tego, co do Ciebie piszę. Zrozumienie ironii to już w ogóle jest chyba nieosiągalny poziom... Btw. to Ty zacząłeś mnie wyzywać - a ja tylko się z Tobą nie zgadzam. Naprawdę uważasz, że to właściwe zachowanie? To jest ten wzór zachowania który starasz się promować?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-1 1

@hibiskus: Ale ja Ciebie rozumiem. W pełni zrozumiałem Twój punkt widzenia. Różnica jest taka, że do Ciebie nie dotarło wiele, mimo iż wiele osób Ci to tłumaczyło to samo na różne sposoby, a Ty dalej swoje i tyle.. Nie staram się promować żadnego wzoru zachowania.

Odpowiedz
avatar hibiskus
-1 1

@GlaNiK: I tak doskonale zrozumiałeś, że postanowiłeś sobie mnie powyzywać...

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-1 1

@hibiskus: Zazdrościsz mi czy jak? Jeżeli oczekujesz przeprosin to się ich nie doczekasz. Nie mam problemów z przyznaniem się do błędu, niemniej jednak w tym wypadku przepraszał nie będę. EOT

Odpowiedz
avatar hibiskus
-1 1

@GlaNiK: Czego mam niby zazdrościć? Jaki to ma niby związek z czymkolwiek w tym wątku? Jeśli w rzeczywistości reagujesz tak jak w tym wątku, to swoim zachowaniem tylko potwierdzasz wszystko to, o czym piszę.

Odpowiedz
avatar hibiskus
-1 1

@hibiskus: Hmm... powtarzam - czego niby zazdroszczę? I czy rozumiesz co znaczy EOT? znowu brak konsekwencji... Nie mój drogi Interlokutorze - moje odpowiedzi potwierdzają tylko jedno - jeśli ktoś zaczyna mnie wyzywać to przestaje być dla mnie partnerem w dyskusji:)

Odpowiedz
avatar hibiskus
-1 1

@GlaNiK: Usunąłeś komentarz na który zdążyłam już odpowiedzieć. Jeszcze jedno potwierdzenie tego, o czym mówię... Miej chociaż honor nie wypierać się rzeczy, które już opublikowałeś. Bo tak to wygląda, jakbym odpowiadała sama sobie.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@hibiskus: Nic nie usunąłem, sama dobrze wiesz, że komentarz idzie usunąć tylko przez chwile, zarzucasz mi coś, czego nie zrobiłem. Zobacz wyżej, może go przegapiłaś. Nie moja wina, że nie zwróciłaś uwagi, na który komentarz odpowiadasz. Tak wiem co znaczy EOT dlatego go tam umieściłem. Zaprzeczasz sama sobie mówiąc, że nie jestem partnerem do rozmowy i jednocześnie dalej komentujesz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2017 o 11:47

avatar hibiskus
0 0

@GlaNiK: Odpowiadałam na Twój komentarz, który był odpowiedzią na mój z 15 lutego z 23.19. Usunąłeś go - trafiłam z odpowiedzią w tym bardzo krótkim oknie, kiedy był jeszcze widoczny. Z resztą - po moich odpowiedziach widać, że odnosiłam się do zdania, którego nie ma w Twoich widocznych odpowiedziach. Usunąłeś - i nawet do tego nie masz odwagi się przyznać. Brawo, kolejny godne naśladowania zachowanie. W końcu wyzywanie ludzi od tępych dzid jest takie kulturalne...

Odpowiedz
avatar hibiskus
10 22

Kolejna, biedna, uciemiężona sprzedawczyni, którą silą trzymają w pracy. Naprawdę, marzę o punktach uslugowych zatrudniających roboty...

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
6 8

@hibiskus: Później dopiero krzyk i lament, że ludzie wolą kupować w marketach, gdzie na upartego nawet nie trzeba mieć kontaktu z kasjerem, bo kasy bywają samoobsługowe, albo przez internet. No ciekawe, dlaczego.

Odpowiedz
avatar szafa
-4 8

@eulaliapstryk: Jaki krzyk i lament? W tym momencie są takie braki kadrowe w handlu, że wszyscy marzą o tym, żeby były u nich zautomatyzowane kasy. Jakby u nas w markecie tak było, to bym sama uścisnęła rękę prezesa za pomysł- po pierwsze za to, że nie będzie już wreszcie kontaktu z klientem, po drugie za to, że wreszcie będzie można kogoś zatrudnic, bo jak do tej pory, to do wykładania towaru chętnych nie brakuje, ale jak ktoś słyszy "praca za kasą/ladą", to jest "to ja się zastanowię". Autentycznie ludzie wolą pracowac za 1500 bez kontaktu z klientem niż za 2000 w markecie (sama próbowałam znajomą namówic, bez skutku). @hibiskus I pewnie jeszcze marzysz o tym, żeby twój mąż był też robotem i dzieci też. Ależ wtedy będziesz miec fajnie, nie będziesz się musiała nikim ani niczym przejmowac, tylko spokojnie koncentrowac na sobie. Ale nie martw się, na pewno przyjdą takie czasy.

Odpowiedz
avatar hibiskus
-1 5

@szafa: Mąż (przynajmniej z tego co wiem:P) robotem nie jest. Dzieci nie mam, ale raczej mało możliwe, żebym potrafiła urodzić robota:) szkoda, mogłoby być zabawnie...

Odpowiedz
avatar hibiskus
2 6

@eulaliapstryk: Od pewnego czasu tankuję na stacji przy jednym z marketów - nie dlatego, że zależy mi na oszczędności rzędu 3zł na baku, a dlatego że nie muszę tłumaczyć "panu tankującemu" (nie wiem jak to stanowisko się nazywa) że wiem jakiego paliwa potrzebuję i że ich dodatki uszlachetniające uszlachetniają głównie zyski stacji. A potem przy kasie, że nie potrzebuję hotdoga, płynu do spryskiwaczy ani specjalnych kadzidełek odpędzających złe moce. I naprawdę brakuje mi tutaj automatycznej kasy - byłoby już idealnie.

Odpowiedz
avatar Polio
15 19

Przepraszam, że zapytam (chociaż nie jestem sprzedawcą, też nie jestem jasnowidzem): 1. Trzeba myć po sobie stoliki, czy wy to robicie? 2. Podajecie desery w szklanych naczyniach? Jeśli tak, czy trzeba je myć samemu? 3. Jakie jest odchylenie standartowe nakładanych przez Was porcji - czy jeśli otrzymam 43g porcję mam prawo do reklamacji? Czy jeśli okaże się, że porcja wynosi 46g mam obowiązek zwrócić różnicę sprzedawcy? Pytam, gdyż nie chciałbym nikogo urazić, gdyby nieszczęśliwym trafem los skierował moje kroki do Waszej lodziarni.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
7 9

@Polio: Ale uważaj! Jeżeli zwrócisz różnicę, będziesz musiał posprzątać! ;)

Odpowiedz
avatar Ovca
10 12

O ja pier... Pracujesz tam za karę czy jak? Nie chciałabym nigdzie trafić na takie babsko jak Ty. Sorry. Zupełnie mnie nie dziwi, że klienci narzekają.

Odpowiedz
avatar hibiskus
4 12

@szafa: Właśnie o to chodzi - nic nie rozumiesz - podobnie jak autorka. Wasze zachowanie pokazuje, że to WY robicie łaskę, że pracujecie za tą ladą/kasę. Jaśnie Pani czasy pomyliła... Co najmniej 28 lat za późno... fajnie by było pracować w sklepie za PRLu, prawda? Wtedy sprzedawca to był KTOŚ...

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
10 10

@szafa: Nikt nie robi sprzedawcy łaski i nikt nie ma prawa traktować go jak kogoś gorszego sortu. Każdy ma prawo do profesjonalnej obsługi. Z historii autorki wynika, że takiej obsługi w jej przypadku brakuje. W kawiarni, czy knajpie gdzie jest dużo stałych klientów przy takim nastawieniu długo by nie popracowała.

Odpowiedz
avatar BORCH
-2 4

@hibiskus: Dla mnie problemem jest to, że wielu klientów chce po chamsku sytuację z czasów komuny odwrócić o 180 stopni. Czyli można traktować kasjerkę/sprzedawcę jak PANISKO, żądać czegoś czego spełnić nie może (bo ograniczają go wytyczne pracodawcy) a następnie wyżyć się na nim jak ostatnie chamisko, bo jako pracownik nie może się odezwać (bo ograniczają go wytyczne pracodawcy).

Odpowiedz
avatar BORCH
1 3

@kertesz_haz: Nigdzie w tekście autorka nawet nie zasugerowała, że nie traktuje klientów profesjonalnie. Ja raczej odniosłem wrażenie, że mimo styczności z takimi klientami po prostu zaciska zęby i "pcha ten wózek dalej", a opisanie historii na Piekielnych jest dla niej pewnego rodzaju zaworem bezpieczeństwa do spuszczenia pary :)

Odpowiedz
avatar hibiskus
-2 4

@BORCH: Nie może żądać czegoś, co nie mieści się w granicach usługi - i nie dostanie tego, niezależnie od tego jak głośno będzie krzyczał. To, że ktoś się zachowuje niezgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami kultury świadczy źle tylko o nim. I z doświadczenia wiem, że im bardziej się nie dajesz sprowokować i nie wchodzisz w takie pyskówki, tym krzykacz szybciej kończy, bo nie ma "partnera" do krzyku. Najważniejsze, żeby takim krzykiem nic nie osiągnął. To jest naprawdę bardzo proste.

Odpowiedz
avatar BORCH
1 3

@hibiskus: Niestety moje doświadczenie zawodowe i życiowe mówi mi, że nawet jeśli coś nie mieści się w granicach usługi to klient i tak może tego zażądać. W dodatku często żądając czegoś teoretycznie niemożliwego wykazuje się wyjątkowym uporem a często chamstwem w determinacji do osiągnięcia swojego widzimisię. Zgoda co do tego, że chamstwo takiego klienta świadczy o nim. Wchodzenie z takim w pyskówki niczego nie rozwiązuje a najczęściej jeszcze pogłębia konflikt - tu również zgoda. Smutne jest jedynie to, że na przykład pracodawcy (lub ich przedstawiciele) w takich konfliktach stają po stronie klientów przeciwko własnym pracownikom. Stosują zasadę "nasz klient nasz PAN" i gnoją pracownika jeszcze bardziej.

Odpowiedz
avatar hibiskus
-1 3

@BORCH: Nie - nie może tego zażądać. Może PRÓBOWAĆ to zrobić - i ważne, żeby krzykiem i chamstwem tego nie osiągnął. Ale reakcją sprzedawcy na chamstwo nie może być bycie równie niegrzecznym. I to głównie w takich sytuacjach pracodawcy stają po stronie klienta - nawet jeżeli to od jego krzyków się zaczęło. Wg mnie zupełnie słusznie.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-1 1

@hibiskus: Może zażądać (w sensie zrobi to choć nie powinien), ale pracownik tego żądania nie spełni.

Odpowiedz
avatar hibiskus
0 2

@GlaNiK: No i nie spełni - nie musi, a nawet nie powinien. Z czym masz problem? Bo chyba z tym słynnym czytaniem ze zrozumieniem :D

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-1 1

@hibiskus: Zacytuję Ciebie: "@BORCH: Nie - nie może tego zażądać. Może PRÓBOWAĆ to zrobić - i ważne, żeby krzykiem i chamstwem tego nie osiągnął." Wyraźnie napisałaś "NIE MOŻE TEGO ZAŻĄDAĆ". Przyjmij na klatę swoje wypowiedzi.

Odpowiedz
avatar hibiskus
-1 1

@GlaNiK: Ponownie zapytam - z czym masz problem? Wolno mi wymagać od sprzedawcy tego, co jest w ramach uslugi. Nic poza tym nie mogę żądać - jeśli chcesz używać tego slowa. Czego znowu nie rozumiesz? Klien może PRÓBOWAĆ uzyskać uslugę ponadstandardową - próbować jest kluczowym slowem.

Odpowiedz
avatar swiezewinogrono
5 9

W skrócie: dawajcie pieniądze, nie oczekujcie niczego w zamian i przeproście że zajęliście mój cenny czas.

Odpowiedz
avatar BORCH
2 8

@swiezewinogrono: W skrócie to raczej oczekujcie dokładnie tego co jest w naszej ofercie. A rozwijając: Jeśli na drzwiach widnieją godziny otwarcia to zostaniesz w tych godzinach obsłużony (ale nie wcześniej czy później). Jeśli w cenniku widnieje cena za towar lub usługę to właśnie tyle ona kosztuje (kasjer/sprzedawca raczej nie może jej obniżyć - ceny ustala szef/właściciel a pracownik jest z nich rozliczany). Prawdę mówiąc nie chce mi się ciągnąć tej wyliczanki ale mógłbym w takich punktach opisać każdy aspekt pracy z klientami. Sprowadza się to jednak do tego żebyśmy się NAWZAJEM traktowali po ludzku, a nie wykazywali totalną głupotą tudzież chamstwem.

Odpowiedz
avatar hibiskus
0 6

@BORCH: Mówienie o godności i traktowaniu się po ludzku jest cudownym, nic nie znaczącym wytrychem. Masz zachowywać się profesjonalnie - tyle i aż tyle. Nie możesz obniżyć ceny - w porządku, nie obniżaj. Ale mam prawo Cię o to zapytać - przecież nie znam zasad pracujących w każdym miejscu.

Odpowiedz
avatar BORCH
0 4

@hibiskus: "Mówienie o godności i traktowaniu się po ludzku jest cudownym, nic nie znaczącym wytrychem. " Powyższe zdanie jest według mnie najsmutniejszym podsumowaniem naszej małej dyskusji. Jeżeli godność i ludzkie traktowanie nic już w dzisiejszych czasach nie znaczą to chyba czas umierać. Dla mnie profesjonalizm wymuszony tresurą (np. groźbą kar, zabrania premii, zwolnieniem z pracy itp.) jest wart funta kłaków. Człowiek może reagować jak pies Pawłowa, ale jeśli nie ma własnego sumienia do oceny sytuacji to czy to jeszcze jest Człowiek ??

Odpowiedz
avatar paski
0 2

@BORCH: O ile na chamstwo i brak podstawowych zasad kultury nie ma usprawiedliwienia, o tyle takie kwestie jak: -rabacik -przeoczenie godzin otwarcia -pytania o czas wykonania usługi i dlaczego tak długo, a czy się nie da szybciej... to w sumie codzienność w handlu i usługach. Nie warto się denerwować :)

Odpowiedz
avatar hibiskus
1 5

@BORCH: Tak, bo mówienie o godności i traktowaniu po ludzku pojawia się najczęściej wtedy, kiedy nie ma "twardych" argumentów. Nie tylko w takich sytuacjach - przywołuje je też na przykład Kościół w niekończących się dyskusjach o antykoncepcji (gdzie hierarchowie nie rozumieją zupełnie nic). Schodzisz na tematy filozoficzne - a to nie prowadzi do odpowiedzi w ten sposób. Pracownik w pracy ma się zachowywać profesjonalnie - nie ma znaczenia jakimi środkami zostanie to osiągnięte (oczywiście w ramach prawa i umowy, którą sam dobrowolnie podpisał).

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 0

Chyba "z szacunkiem", a nie "z godnością".

Odpowiedz
avatar kszysztow
-1 1

Ale Cie Janusze i Grażyny zminusowały- jaśnie kurde państwo wielkie.....

Odpowiedz
Udostępnij