Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Orange, ach ten Orange... Rok temu zmieniłem miejsce zamieszkania i okazało się,…

Orange, ach ten Orange...

Rok temu zmieniłem miejsce zamieszkania i okazało się, że do nowej lokalizacji albo nie ma możliwości podłączenia do linii albo musiałbym wyłożyć z własnej kieszeni od 1500 do 3000 złotych w zależności od firmy. Nie specjalnie mi się to opłacało, więc postanowiłem zainteresować się ofertami na internet mobilny LTE.

Po długiej analizie padło na ten nieszczęsny Orange. Co prawda na początku nic nie zapowiadało katastrofy. Ba! Warunki były idealne. Według map byłem w zasięgu LTE (i to nie gdzieś na granicach). Nadajnik niecałe dwa kilometry od domu, skierowany idealnie w moją stronę a pomiędzy nami szczere pole. Do tego cenowo też super, plus możliwość dokupienia dodatkowego transferu. Jedynym mankamentem mógłby być sprzęt, gdyż Orange proponował tylko malutki routerek (Airbox 2, wersja bez wyjścia antenowego). Na szczęście nie był to problem gdyż po rodzicach odziedziczyłem modem, router i oraz dualną antenę zewnętrzną, których już nie potrzebowali.

Poszedłem jednak do salonu by upewnić się jak to na prawdę jest z tym zasięgiem. Miła pani stwierdziła, że problemów nie będę miał żadnych bo kilka osób w tamtej lokalizacji korzysta i nie ma żadnych problemów (a jedzie mi tu czołg?). Mimo to poprosiłem o przesłanie umowy i sprzętu kurierem gdyż tylko w taki sposób mam możliwość uzyskania czternastodniowego okresu próbnego (z tego co wiem w innych sieciach nawet jak się podpisze umowę w salonie to taki okres przysługuje). Poza tym poprosiłem na piśmie zapewnienie, że będę miał internet LTE. I to ostatnie mnie uratowało.

Już po pierwszym podłączeniu było coś jest nie tak. Zarówno na moim sprzęcie jak na Airbox'ie maksymalnie jedna kreska zasięgu 3G. Od czasu do czasu wskakiwało na 3G+. Na początku próbowałem manewrować anteną w każdą możliwą stronę. Zmieniałem też jej lokalizację. Gdy to nie pomogło zadzwoniłem do Orange. Niby coś konfigurowali, włączałem i wyłączałem router, cuda na kiju mi przez ten telefon gadali. I tak zleciał pierwszy tydzień.

W końcu się wkurzyłem bo internet jeśli już łaskawie działał to nie osiągałem nawet 0,5 Mbps pobierania, ale głównie go nie było. Wysłałem więc formularz rezygnacji. Po tygodniu odpowiedź: Odmowa rezygnacji z umowy z powodu zawarcia umowy w salonie. Szlag mnie trafił. Następnego dnia pojawiłem się w salonie. Pomimo twardych argumentów i umowy w ręce jedyne co udało mi się wycisnąć z pani mnie obsługującej to:
"Ale Pan podpisał umowę w salonie."
"Ale w systemie jest w salonie."
"...salon..."
"...system..."

Podejście drugie, tym razem w innym salonie. Tutaj pani cały czas na okrągło opowiadała o kontakcie z pomocą techniczną i jakiejś aplikacji BOK na androida... Zacząłem wysyłać wiadomości email, męczyłem wszelkie formy kontaktu z Orange, telefony do BOK trzy razy dziennie. Nikt nie umie mi pomóc, a w ogóle to mamy to w dupie siedź se dziadzie z prehistorycznym internetem przez dwa lata a my dokończymy kawę...

W końcu się wkur... Bardzo zdenerwowałem. Zabrałem umowę, zapewnienie o sile zasięgu od pani z salonu oraz składającą się z kilkuset screenów dokumentację działania internetu (gui routera gdzie widać aktualny zasięg, speed testy z różnych stron oraz momenty kiedy internet w ogóle nie działał) i udałem się rzecznika praw konsumenta. Ten stwierdził, że na podstawie posiadanych dowodów bez problemu mogę zrezygnować z umowy a wcześniejsza odmowa była bezpodstawna. Wytoczył do Orange pismo w mojej sprawie i jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki wszystko co było do tej pory niemożliwe załatwiłem w raptem 20 minut. Aktualnie posiadam internet mobilny od Cyfrowego Polsatu. Co prawda płacę 10 złotych więcej i nadajnik jest 4 kilometry dalej. Ale zasięg LTE na co najmniej 4 kreskach mam zawsze, plus dostałem porządny router i antenę.

Czemu natomiast opisuję to tak późno. Ano wczoraj na maila przyszły mi wszystkie "zaległe" faktury od czasu rezygnacji i ponaglenia do zapłaty. Jutro idę do Salonu Orange. Czekajcie na kolejną dawkę bezsensu, matactwa i bredni w wykonaniu tej firmy.

Orange

by Satsu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Czarnechmury
4 4

Ostatnio przedłużałam umowę na neo. Konsultant dzwonił już w listopadzie, ale nie miałam czasu. Potem przeglądałam oferty na necie, bo już mi raz t-mobile proponował super ekstra korzystną i tylko dla mnie! ofertę (okazało się, że nie tylko i nie super, żeby nie powiedzieć do bani). Sprawdzając co mogę na swoich liniach puścić okazało się, że niewiele :p konsultant zadzwonił znowu, przedstawia ofertę. Ale ale,oczywiście to co mi proponował nie szło by u mnie. Trochę się zdziwił,że to sprawdziłam.

Odpowiedz
avatar glan
2 6

Faktury powiadasz... kiedyś po necie krążyło zdjęcie faktury oraz kilkunastu faktur korygujących do niej. Jednej głupiej faktury nie potrafią wystawić. Oczywiście wystawione przez tpsa przemianowaną później na Orange. Widać, że standardy obsługi są u nich po staremu. :)

Odpowiedz
avatar Madeline
1 3

@glan: Fakt, nie potrafią. U mnie zajęło im pół roku żeby poprawnie wystawić fakturę :/

Odpowiedz
avatar le_szek
5 15

Heh, sam sobie zaprzeczasz :) "Po długiej analizie padło na ten nieszczęsny Orange. Co prawda na początku nic nie zapowiadało katastrofy." To przecież jak stary dowcip o telefonie do helpdesku: - Dzień dobry, jestem użytkownikiem Windows Vista - Tak? - I mam problem... - To już pan powiedział.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
1 5

Czasem wydaje mi się, że Orange to stan umysłu... Pewnego pięknego dnia, rodzice odbierają telefon: "Witamy! Mamy dla państwa świetną absolutnie spersonalizowaną ofertę od jedynego słusznego operatora Orange dla naszych stałych klientów!" Cóż, szkoda tylko, że ani rodzice, ani nawet ja i brat, od dawna nie mamy już niczego w Orange. Internet, TV, komórki, wszystkie w innych firmach...

Odpowiedz
avatar Hancia
2 10

W każdej sieci "okres próbny" kiedy możesz zwrócić umowę w ciągu czternastu dni obowiązuje tylko gdy zawierasz umowę poza punktem stacjonarnym, chyba że jest w regulaminie promocji napisane inaczej (np. przetestuj na miesiąc za złotówkę i jak nie chcesz, zwróć). Dwa - żadna konsultantka nie napisałaby ci zapewnienia, że będzie ci działać lte, bo niby na jakiej podstawie? I używając jakiego formularza? Bo odręczną notatkę to sobie wiesz gdzie możesz wsadzić. Nikt normalny nie powinien tego uznać. Trzy. Konsultanci w salonach są głównie od sprzedaży, żeby uzyskać pomoc techniczną należy dzwonić na infolinię, gdzie szaraczki z pierwszej linii uderzeniowej albo pomogą, albo przekierują do stricte techników, albo zgłoszą odpowiednią formatkę. Obowiązują procedury, więc nie dziw się, że konsultant wysyłał cię w odpowiednie miejsce. Cztery. Odstąpienie od umowy czy wypowiedzenie? Obie rzeczy różnia się procedurami. Pięć. Faktury nie przychodzą jednocześnie i w jednym mailu, chyba że poprosisz o wysłanie duplikatu. I kilka innych, poważnych rozbieżności... Ogólnie historia trąca mi zmyśleniem na popularny temat, ale jeśli faktycznie miałeś taką sytuację to współczuję.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@Hancia: Sześć. Cała przyczyna tego wszystkiego leży zupełnie gdzie indziej. Wystarczyło kupić kartę z LTE za 5 PLN i wypróbować. Działa - biorę abonament; nie działa - nie będę kopał się z koniem.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 4

@Hancia: Zgadzam się, że uzyskanie takiego pisemnego zapewnienia jest mało prawdopodobne, ale jeśli już zostało wydane, to może być nawet napisane na papierze toaletowym przy pomocy patyka maczanego w ekskrementach, a i tak będzie tak samo ważne, jak wypełniony formularz.

Odpowiedz
avatar kaps
-1 3

W Cyfrowym Polsacie jest 14 dni na odstąpienie od umowy na internet zawartej i punkcie i 10 dni na odstąpienie od umowy telewizyjnej.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 2

Po raz kolejny napiszę, jakby w Polsce dało się za takie coś uzyskać od Orange sensowne odszkodowanie, to by im się odechciało mieć klienta w d...

Odpowiedz
avatar nuclear82
7 11

A wystarczyło kupić prepaida z tej sieci (są nawet takie które już domyślnie mają ustawioną taryfę na internet mobilny) i przetestować, tym bardziej że modem miałeś. Wydałbyś 25 zł i nie babrałbyś sie w gównie związanym z umową na 2 lata. Mądry Polak po szkodzie, jak zwykle. Kiedy wy się kuźwa nauczycie podchodzić do tych spraw pragmatycznie, nie wierzyć konsultantom na czcze słowo. Konsultant ma za zadanie sprzedać Ci to za wszelką cenę. Lider wisi nad nim i grozi mu wywaleniem z pracy z dnia na dzień jak targeta nie wyrobi. Tak się w Polsce pracuje i sprzedaje.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lutego 2017 o 13:04

avatar Grav
-1 5

Jeśli chodzi o te faktury, to na dzień dobry należy zaznaczyć, że albo w przecięgu tygodnia przyjdzie korekta na zero zł i przeprosiny, albo sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury jako próba wyłudzenia. To działa cuda :)

Odpowiedz
avatar Mikidz
0 0

Coś Ci powiem odnośnie faktur w Orange. Kiedyś miałem u nich abonament na jeden z telefonów firmowych. Po zrezygnowaniu z umowy nie zapłaciłem ostatniej faktury na 40zl. (mój błąd, przeoczyłem maila). Nie wysłali żadnego przypomnienia przez prawie rok, po czym przyszedł nakaz zapłaty... Z sądu, e-sądu właściwie. Nakaz do jakiejś firmy krzak która rzekomo kupiła mój dług, oczywiście kwota powiększona 3 krotnie, bo "koszta zastępstwa procesowego itd". Zaplacilem 40zł do Orange zaleglej faktury i postanowiłem sprawdzić najpierw co to za firma i czy to nie przekręt zanim zapłacę resztę. Teraz najlepsze, wysyłają mi wezwania do zapłaty na całą kwotę 120zl (mimo że już 40 zapłaciłem, co z resztą sami potwierdzają ich konsultanci którzy do mnie wydzwaniaja non stop). I wszystko ok, mógłbym wpłacić im te pozostale 80zl i niech spadają, ale na wezwaniu jest zapis, że "wpłata jakiejkolwiek kwoty to moja deklaracja uznania długu w całości". I nijak moje prośby o wysłanie prawidłowego wezwania do zapłaty z prawidłową kwota... Sądem straszą, ale wezwania nie zmienią. I co konsultant do mnie dzwoni, to inna kwotę podaje. Cyrk na kółkach, bo zapłać im bracie 2 zł za mało, to zaraz znowu będzie sąd i koszty egzekucyjne...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Orange... ktoś jeszcze uważa tą "firmę" za nadającą się do czegokolwiek? Oni nawet nie mają solidnej infrastruktu... przepraszam- nie mają żadnej infrastruktury- oni po prostu przejęli tego trupa po Tepsie i tak sobie go wykorzystują. W mojej miejscowości była jedna taka centralka- totalnie przegnita, ścianek niet, drzwiczek już dawno niet, kable na wierzchu. Kiedy wymienili? Jak się centralka całkiem rozleciała i wszystko zaczęło smutno wisieć na drutach. Wtedy się łaskawcy zreflektowali, pewnie jak ludzie masowo zaczęli zgłaszać brak usług. Ich zapewnienia i wyliczenia w salonach, że "tak, właśnie sprawdziłem i na pewno u Państwa będzie internet 100/200/500Mbps!" można sobie w buty wsadzić, bo jak potem przychodzi technik i mierzy, to tylko się pyta "który idiota panu takich bredni naopowiadał? tu jest takie zadupie, że będzie dobrze jak wyjdzie stabilne 5Mbps a i tego nie obiecam". W ogóle ich ogarnięcie w salonie- umowa sukcesywnie przedłużana w jednym i tym samym salonie, więc jakieś bonusy były dołączane. W przy kolejnym razie się okazuje, że mimo posiadania kompletu papierów klient wyparował z systemu. Tak całkiem-całkiem. Na infolinii nic nie wiedzą. Umowa była przedłużana kilka razy, wszystkie papiery z podpisami z tych wszystkich lat są na stole- nie mogę panu przedłużyć umowy i co mi pan zrobi. Ich supermegahiperniezawodny sprzęt. W pewnym momencie zaopatrzyłem się na allegro w najtańszy używany badziew od TP-Linka tylko po to, żeby sprawdzać u klientów czy to wina sprzętu, że nie ma synchronizacji, albo ją zrywa. Gdybym miał podawać jakieś liczby- tylko dwa razy się zdarzyło, że był problem z łączem- raz z kablem i raz z centralką- cała reszta to były ich cudowne LiveBoxy. Jeszcze większą farsą były "porady" zaciągnięte chyba wprost z oderwanego od rzeczywistości skryptu ich "help"desku- <<proszę wymienić listwę zasilającą do której jest podłączony modem, bo pewnie jest uszkodzona>>. Tak kurna- puszcza rozrzedzony prąd na modem, czy coś, bo inne rzeczy na złość chodzą dobrze... Przez 3 lata chodziłem naprawiać to, co ich konsultanci i sprzedawcy uważają za "działającą usługę", a technicy po którymś wezwaniu przestali w ogóle przyjeżdżać. Czasem sam się dziwiłem, że dalej się z tym je&ię. Nieraz włosy z głowy rwałem i wiesz co Satsu? Dochodzę do wniosku, że robiłem to o 3 lata za długo, bo to coś można jedynie zaorać- do tego się całe to Orange nadaje.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
0 0

Nie warto było się wysilać. Jeżeli wysłałeś odstąpienie od umowy w ustawowym terminie i faktycznie umowę zawierałeś kurierem to mogą Ci naskoczyć i wysyłać faktury nawet całymi ciężarówkami. Pójdą do sądu, to tylko kosztami postępowania zostaną obciążeni. Wpiszą do BIG, albo KRD to jeszcze Tobie odszkodowanie wypłacą.

Odpowiedz
avatar yfa
0 0

Wylosowało mi się, to odgrzeję. Orange to owszem, stan umysłu ...ale Polkomtel to stan bezmózgowia. Szukaliśmy kiedyś alternatywy dla telefonów do firmy, bo Orange gubił czasem zasięg. Kupiliśmy startery wszystkich sieci, sprawdziliśmy we wszystkich miejscach, gdzie ma działać, wybór padł na Plusa. Jak tylko podpisaliśmy umowę na 2 lata i przenieśliśmy wszystkie numery ...zasięg nam magicznie zniknął w biurze. Tak, w głównej siedzibie nie mieliśmy zasięgu. Telefonów abonamentowych - gdzie dowolne prepaidy działały. Dlaczego? - bo jako firma nie mamy ochrony konsumenckiej, bo umowy terminowej nie mogliśmy bezkarne zerwać. Dziesiątki reklamacji rozpatrzone negatywnie ("nie gwarantują zasięgu"). System billingowy sklecony chyba przez studenciaków - jakaś dziwna aplikacja, która nie mogła połączyć się do ich serwerów, przez stronę nic nie da się pobrać, z fakturami też był jakiś kwas. Po roku męczarni postanowiliśmy zapłacić 4-cyfrową kwotę i jednak wyjść z tego syfu, bo bez telefonów funkcjonować się nie da przecież. Tyle czasu liczyliśmy jednak na to, że coś poprawią. To było dość dawno, później była wyciszona sprawa wycieku wszystkich danych z Plus Banku, potem kolejna wyciszona afera Cyfrowego Polsatu z MUX4, który - mając koncesję na DVB-H, uruchomili w DVB-T, ostatnio Solorz poświęcił Superstację, która nie pasowała pisofilom. Ja już z usług tych firemek nigdy nie skorzystam. Bardzo długo na to pracowali.

Odpowiedz
Udostępnij