Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zachorował mi chomik. Niektórzy pewnie powiedzą, że po co leczyć zwierzę za…

Zachorował mi chomik.
Niektórzy pewnie powiedzą, że po co leczyć zwierzę za parę złotych? Dla mnie jest sens i nie chcę o tym dyskutować. Uparłam się, że go wyleczę.

Nie znałam żadnego weterynarza w mieście, w którym studiuję, więc poszłam do takiego, którego poleciła mi znajoma. Facet chomika obejrzał, dał mu zastrzyk, skasował 25zł, powiedział, żeby zgłosić się za dwa dni. Dobra.

Za dwa dni zapłaciłam kolejne 25zł. Facet postawił diagnozę - problemy neurologiczne, trzeba go będzie leczyć do końca jego życia, nieleczone się pogorszy i umrze w cierpieniach.

Panika. Nie jestem w stanie wydawać kilkaset złotych na leczenie chomika co miesiąc. Kolejne dwie wizyty, każda 25zł - stówa poszła. 80zł za samo pojawienie się i 20zł za leki.

No i nadeszły święta, wróciłam do domu. Chomikowi się nie poprawiało, więc poszłam z nim do swojej pani weterynarz. Powiedziałam co i jak, co zdiagnozował poprzedni lekarz, jakie podawał mu leki.
I co mi powiedziała?

Facet mnie oszukał i naciągnął. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy weterynarz pomoże tak małemu zwierzęciu - ale chomik cierpiał wiecie na co? Na grzybicę. Miał łysy brzuszek i było to widać gołym okiem, gdy się go obróciło do góry nogami. Za trzy wizyty zapłaciłam 12zł, chomik ma się świetnie, a element wystroju klatki, który nieprzyjemną dolegliwość spowodował, został wymieniony (dostał domek z plastikowym denkiem, do którego sikał i w tym spał, podrażnił sobie głupol skórę. Z domkiem się pożegnaliśmy!).

Uważajcie. Warto skonsultować decyzję z innym lekarzem, czy to weterynarz, czy ktoś bardziej "ludzki".

uslugi weterynarz chomik

by Zanate
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Zanate
6 12

@lazy_lizard: Dokładniej dyszka za wizytę, reszta jako kontynuacja. 2zł za leki, bo "ja to nawet nie wiem jak te kropelki wycenić...". Ale chomik został zważony i dawka została dobrana odpowiednio :)

Odpowiedz
avatar Zanate
20 26

@lazy_lizard: Podejrzewam, że niewiele osób chodzi do weterynarza z chomikami. Za koty płacimy zdecydowanie więcej (ostatnio ~300zł za diagnostykę po tym, jak dziad zeżarł gumkę do włosów). Poza tym są jeszcze na tym świecie ludzie, którym jednak zależy na dobru zwierzaka, a nie na tym, żeby wydoić właściciela, "bo przecież studiowałem to mi się należy". Na szczęście.

Odpowiedz
avatar timo
8 14

@lazy_lizard: Załóżmy, że weterynarz bierze 120 zł za godzinę. Pierwsza wizyta: 5 minut = 10 zł; druga wizyta: podanie leku, 1 min = 2 zł; trzecia wizyta: podanie leku, 1 min = 2 zł. Suma wychodzi 14 zł. Normalnie psucie rynku, że ja pierdzielę, bo wzięła 12, a nie 14 zł.

Odpowiedz
avatar Piotrek1
1 11

@Zanate: W piecu dobrem zwierzęcia nie napalisz.

Odpowiedz
avatar Zanate
12 22

@lazy_lizard: Już Cię nie rozumiem, sama sobie zaprzeczasz - w jednym miejscu mówisz, że każdemu zwierzęciu trzeba zapewnić opiekę, w drugim, że inne są bardziej potrzebujące. Masz jakieś spaczone pojmowanie świata. Boli Cię to, że mój weterynarz zrobił tak, jak uważał za słuszne? W portfel mu zaglądasz i decydujesz, kto jest bardziej potrzebujący i komu powinien spuścić z ceny, a komu nie? Nie zapędzasz się, dziewczyno? Jeśli uważasz, że może ten pierwszy facet zrobił dobrze, biorąc ode mnie stówę za błędną diagnozę, straszenie śmiercią zwierzęcia i nieskuteczne leczenie, bo przecież mu się należy bo skończył studia, to chyba nie mamy o czym gadać. Ja jednak jestem zadowolona z diagnozy drugiego lekarza - przynajmniej była trafna, przynajmniej nie męczyłam zwierzęcia przez dwa tygodnie jak w przypadku pierwszego weta. A to, że wzięła dychę za odwrócenie futrzaka do góry nogami i zobaczenie czegoś, czego pierwszy doktor nawet nie raczył sprawdzić, to już tylko i wyłącznie jej sprawa.

Odpowiedz
avatar Zanate
12 16

@lazy_lizard: Dycha za wizytę, bo to chomik. Wcześniej z myszami płaciłam za pojawienie się tyle samo. Za szczury płaciłam 20, za koty płacę po 70. Jaki to wolontariat? Cena adekwatna do włożonej pracy.

Odpowiedz
avatar Armagedon
13 17

@lazy_lizard: Za wyciśniecie gruczołów mojemu psu wet również bierze dychę. Nawet za wizytę nie liczy. A musi założyć rękawiczkę, wsadzić psu palec w tyłek i umiejętnie nim manipulować przez jakiś czas. A potem jeszcze dezynfekuje stół i wietrzy gabinet, bo wydzielina z gruczołów strasznie cuchnie. Jakoś sobie nie narzeka.

Odpowiedz
avatar Zanate
10 10

@lazy_lizard: No tak, za bardziej wypasionego chomika płaci się więcej. Odstaw dziewczyno cokolwiek bierzesz, bo zdecydowanie za mocno wchodzi. Gatunek =/= gabaryty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 16

@lazy_lizard: Przy gruczołach powinno być więcej, bo śmierdzi, czyli trudniejsze warunki, więc jaka to inna bajka? I chyba nie zrozumiałaś tego, co napisał timo, albo specjalnie zignorowałaś. Poza tym stała klientka może dostać zniżkę, a może pani weterynarz zrobiło się jej żal, bo wcześniej zapłaciła, a może cała sprawa trwała 10 minut. 12 zł w 10 minut? Spoko, biorę. Policz sobie, ile to wychodzi przy 8 godzinach dziennie, 5 dni w tygodniu, i przestań, za przeproszeniem, pieprzyć.

Odpowiedz
avatar Zmora
4 4

@lazy_lizard: @Zanate: Wiecie co, ja nie wiem gdzie wy do wetów chodzicie, że macie takie problemy. U mnie liczą za czas wizyty. Owszem stworznia bardzo duże są zapisywane na dłuższe wizyty niż te bardzo małe, ale ogółem różnica nie aż taka. Leki za to liczą za gabaryty, bo wiadomo, tu się płaci z ilość.

Odpowiedz
avatar Zanate
12 18

@lazy_lizard: tam u kobiety jest zawsze pełno ludzi, czasem się czeka po godzinie, dwóch w kolejce. Może jakbyś nie wyznawała zasady, że Ci się należy bo jesteś po studiach, bez względu na to, czy diagnoza jest dobra czy zła, a stówa za zdiagnozowanie banalnej choroby (widocznej gołym okiem!) to doskonała cena, to byś częściej widywała pełną poczekalnię?

Odpowiedz
avatar Zanate
10 18

@lazy_lizard: Myślę, że po dość konkretnym opisaniu pozostałych objawów to jednak nie było "trafienie". Fajnie, że się cenisz - powiedz to np. specjaliście od gryzoni, dr. Piaseckiemu we Wrocławiu, który za wizytę z chomikiem faktycznie bierze stówę, ale gość nawet operacje takim maluszkom robi i zna się na rzeczy. Nie chodzi się do niego z grzybicą. Skoro płaczesz, że nie masz pacjentów 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, to widocznie nie jest tak różowo. Inni to mają - ale oni kochają zwierzęta, nie pieniądze. W tej robocie, jak i w każdej innej dziedzinie medycyny, ważne jest też podejście do pacjenta, nie tylko studia i chęć zarobku. Ale w Tobie nie ma ani krzty empatii. Co Ty w ogóle robisz w tym zawodzie, skoro zależy Ci tylko na kasie?

Odpowiedz
avatar Zanate
11 17

@lazy_lizard: Trzeba było zostać adwokatem. Lepiej zarabiają, a brak ludzkich odruchów wręcz im w pracy pomaga.

Odpowiedz
avatar Izura
9 13

@lazy_lizard: Kurde, masz inne ceny to huk, Ale w zyciu bym nie chciała weterynarza z takim podejsciem. Jak miałam z krolikiem problem to za wizytę, diagnostyke, polecenie innego do jednego schorzenia, zeskrobine z ucha, leki i strzykawki placilam 50zł, mogłam w cenie mieć te zastrzyki robione zamiast samemu. Z godzinę siedzielismy w gabinecie. Ciekawe na ile byś mnie podliczyla.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
11 11

@lazy_lizard: Na ile weterynarz wycenia swąja wiedze i prace to tylko sprawa weterynarza i ludzi, którzy przynoszą do ńich pacjentów. Jeżelimtylko nie łamią przepisów weterynaryjnych i płacą stosowne podatki nam nic do tego.

Odpowiedz
avatar Ezrianne
11 11

@lazy_lizard: moja mama wzięła psa ze schroniska. Jako że nie miała czasu a nie mieszkam już z nią i mam bliżej to specjalnie dla niej przeszłam się do weterynarza, który jest znany w moim mieście i z tego co ludzie mówią jest dobry. Zajęłam mu pół godziny zadając pytania dotyczące psa i mojej jaszczurki. Nie wziął nic. Jak przyszłam z mamą i psem mama zaczęła zadawać mu pytania, on sam zważył psiaka, wypryskał go lekiem przeciw pchłom, obejrzał, ściął pazury i dał tabletkę na odrobaczenie. Kosztowało to 26 zł za pół godziny roboty. Przy następnej wizycie znowu psina była ważona i szczepiona, została dokładnie obejrzana czy pchły się nie pojawiły, wyczyścili jej uszy i zmierzyli temperaturę. Dostała też kolejną tabletkę na odrobaczenie i mama zapłaciła mniej niż 30 zł. Nie płaciła za wizytę a tylko za to, co zostało wykorzystane przez lekarza. Dostałyśmy na to wszystko paragon. I żeby nie było zawsze trzeba czekać tam w kolejce. Na pewno mieli doliczone do kosztu leków trochę, aby zarobić na tym ale za 2 wizyty mniej więcej po pół godziny i pełno pytań wzięli około 60 zł. Czy to takie złe że ktoś chce pomóc zwierzętom a nie "wydoić" ich właścicieli?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@lazy_lizard: Jeśli diagnoza trwała 2 minuty (skoro od razu widać grzybicę), cała konsultacja koło 5 minut, 10 zł wcale nie jest poniżającą stawką. W końcu pani weterynarz nie robiła żadnych badań, zastrzyków czy innych zabiegów, tylko stwierdziła, co z chomikiem się dzieje i dała krople. A poza tym z historii wynika, że zna autorkę, więc chyba nic dziwnego, że nie chciała jej naciągać?

Odpowiedz
avatar no_serious
9 9

@lazy_lizard: Pani weterynarz wycenia się jak chce i za ile. Poza tym być może to znajoma, może spuściła z ceny. Zresztą to jej sprawa i co Ci przeszkadza? Ty się ceń za ile chcesz. Dobry specjalista zawsze się obroni i promocyjne ceny u konkurencji nic nie zdziałają. A do słabego nie pójdzie nikt, nie ważne jak tanio się ceni.

Odpowiedz
avatar Leone
11 11

@lazy_lizard: mam trzy koty (jeden bez oka, jeden z nowotworem, po amputacji przedniej łapy), przez pewien czas pomagałem też w fundacji. Więc dość często jeździłem po różnych weterynarzach w Krakowie, wiem do których warto pójść na długie leczenie, do których tylko na szczepienie zwierzaka. I zauważyłem pewną prawidłowość - weterynarze, którzy traktują swój zawód jak zwykłą pracę, mają większe stawki, a poczekalnia u nich nigdy nie jest zapełniona. Natomiast weterynarze którzy lubią to co robią, starają się nie tylko dlatego że to ich praca, ale po prostu chcą pomagać, mają mniejsze stawki, a poczekalnia u nich jest zawsze zapełniona i trzeba czekać często kilkadziesiąt minut na swoją kolej. I nikt nie narzeka, każdy jest zadowolony. Z moim kotami chodzę zazwyczaj do jednej pani weterynarz, u której zostawiam czasem 100, czasem 300zł, a czasem mnie wygania z kliniki gdy pytam ile płacę, bo głupio jej brać pieniądze za 10 minut sprawdzenia stanu zwierzaka i krótkiej rozmowie. Pamięta jakie mam koty, co się z nimi działo, na co chorowały, ba, nawet jakie są stosunki między nimi - i to wszystko sprawia, że będę do niej chodził tak długo, jak mam taką możliwość i bez najmniejszego problemu zapłacę nawet wysoką kwotę jeśli będzie trzeba. Dzięki temu moje zwierzęta mają zapewnioną świetną opiekę.

Odpowiedz
avatar Katka_43
9 11

@lazy_lizard: Ty to pewnie jesteś takim lekarzem, który z powodu kaszaka chciał amputować mojemu psu ogon. I tak, druga pani weterynarz usuneła kaszaka za darmo, przy okazji kontroli uszu.

Odpowiedz
avatar Zanate
7 7

Tak, pani doktor jest znajoma. Leczyłyśmy u niej myszy chore na nowotwory (dwie samiczki kupione w zoologicznym, potem z dwóch się zrobiło 20 - nie dopilnowali ich w sklepie). Dwa szczury, chomik, cztery koty. Koty czasem leczone u innego weterynarza, do którego nas pani odsyła, też jesteśmy zaznajomieni. Ba, jak wzięliśmy dwa kłaki ze schroniska, to długo mieliśmy i wizyty i leczenie ZA DARMO u tych drugich ludzi - "w zamian" za to, że wzięłyśmy koty bezdomne, bo koty były, jak to nazwali, "na gwarancji rozruchowej" ;D no ale jak widać są ludzie, którym żyłka pęka, bo gdzieś na drugim końcu kraju są ludzie, którym nie zależy na kasie, i przez to inni mniej zarabiają. Smutno się człowiekowi robi, jak pomyśli, że ktoś kto jest lekarzem i ma za zadanie pomagać, potrafi być tak zachłanny i chciwy.

Odpowiedz
avatar jass
8 8

@lazy_lizard: Wyobraź sobie, że istnieją weterynarze, którzy jak przyniesie się znalezioną biedę - czy to kot czy gołąb - nie biorą za leczenie ani grosza. Generalnie weterynarze źle nie zarabiają więc nie dramatyzuj, jak czasem policzą mniej albo nie wezmą pieniędzy w ogóle - bo znajda/długie leczenie a to n-ta wizyta/bo stadium terminalne - to wielka krzywda im się nie stanie. Chwała bogom że są jeszcze ludzie dla których dobro zwierza się liczy, a i do właściciela mają serce, a nie tylko liczą zera na koncie.

Odpowiedz
avatar Evergrey
8 8

@lazy_lizard: Ale w czym problem? Każdy kto ma działalność gospodarczą ma prawo sprzedawać swoje usługi bądź towary za cenę jaką uzna za słuszną. To się nazywa wolny rynek. Ja za wizyty ze swoim psem nie płacę już wcale. Swego czasu wyłożyłam na niego równowartość porzadnych wakacji w Grecji. Teraz płacę już tylko za ewentualne leki. Jakoś nie widzę żeby przez to moja wetka zbiedniała. Klinika full wypas, na parkingu całkiem nowe audi. A weterynarz świetny i z sercem. A jak ktoś jest partaczem jak wet z historii to nawet bym go za darmo nie chciała.

Odpowiedz
avatar Evergrey
2 4

@Katka_43: Lazy_Lizard to jest takim weterynarzem, który za zajrzenie psu w ucho bierze 40 zł.

Odpowiedz
avatar Gbursson
0 0

@no_serious: jesteś adwokatem?

Odpowiedz
avatar MarcinMo
1 1

@lazy_lizard: A wiesz co znaczy dumping? Chyba nie biorąc pod uwagę, jakie głupoty piszesz. Dumping to cena poniżej kosztów usługi. Żeby cena mogłaby uznać za dumpingową musiałbyś wykazać, że koszt wynajęcia, oświetlenia gabinetu i innych materiałów użytych podczas wizyty przekracza sumę zapłaconą przez klienta. Powyżej tych kosztów każdy przedsiębiorca dokonuje własnego rachunku ekonomicznego i Tobie nic do rachunku innego weterynarza.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
10 18

W Polsce się ludziska jeszcze nie przestawili że weteryniorz to nie ino dochtór ode krowy jak się cieli albo ode świni, ale i inkszą gowiedź, jako chomiki i kawie domowe leczyć poradzi. Mało jest takich wyspecjalizowanych wetów którzy poszli tylko w choroby chomicze. Jedynie gdzie możesz szukać to jest w Warszawie taka specjalna dzielnica zbudowana pod kątem chomików a nazywa się Chomiczówka. Śpiewał o niej Sidney Polak który sam wygląda trochę jak chomik jeśli się dobrze przyjrzysz.

Odpowiedz
avatar Zanate
6 6

@Piotrek1: Specjalnie dla Ciebie przeczytałam ten kodeks i nie znalazłam w nim nic, co nie zostałoby dopilnowane. Ba, nawet art.23 mówi, że cena za usługi jest umowna, więc o co Ci człowieku chodzi?

Odpowiedz
avatar Zanate
6 6

@Piotrek1: Nie wypowiedziała się o nim niekorzystnie, choć faktycznie, może to tak wyglądać w tekście. Powiedziała mi po prostu, że chomik ma chorobę skóry i jej zdaniem dlatego tak się telepie - i faktycznie tak było. Po prostu go swędziało, a nie umierał. I o dziwo wcale nie wymagał leczenia po 100zł za tydzień. Policzyła 10zł za wizytę i diagnostykę, następnych nie liczyła już jako "wizytę", a zwyczajnie po ludzku zrobiła zastrzyk wykupionymi wcześniej lekami w końskich dawkach po ułamku kropelki.

Odpowiedz
avatar Armagedon
11 17

@Piotrek1: KAŻDY szanujący się gabinet weterynaryjny bierze tylko raz kasę za wizytę. Za pierwszą. Każda następna bytność w gabinecie jest traktowana jak kontynuacja leczenia i płacisz już tylko za podane leki, lub zmianę opatrunku. Stały pacjent gabinetu nie płaci też za wizytę podczas kolejnych szczepień. Uiszcza tylko kwotę należną za samą szczepionkę. Ciekawe, co byś powiedział o prywatnej przychodni "ludzkiej", jeśli po pierwszym, opłaconym badaniu w gabinecie i udzieleniu porady, lekarz kazałby ci płacić pełną stawkę za wizytę każdorazowo, gdy przychodzisz tam potem, powiedzmy, na zastrzyki? Różnica polega tylko na tym, że u weta zastrzyk wykonuje sam lekarz. I tę usługę, po prostu, dolicza do ceny zastrzyku. A ty pewnie sądzisz, że pani weterynarz z historii powinna za każdym razem brać z osiem dych za wizytę i dodatkowo po pięć dych za dwie krople leku, którego cała buteleczka kosztuje grosze?

Odpowiedz
avatar Zanate
6 10

@lazy_lizard: Biedna jesteś, skoro nie możesz przyjąć do wiadomości, że nie każdemu zależy na kasie tak bardzo jak Tobie.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
12 12

@Piotrek1: @lazy_lizard: Ile weterynarz sobie życzy za wizyte jego sprawa, jeżeli tylko działa zgodnie ze sztuką weterynaryjną, nie łamie przepisów i płaci podatki. @Armagedon ma racje. Kolejne wizyty są traktowane jako kontynuacja leczenia i są z reguły dużo tańsze od pierwszej.

Odpowiedz
avatar kazmirz
9 9

@Piotrek1: Zniszczyles mnie teraz: tak dla scislosci "Art. 23 Wysokość honorarium za wykonane czynności lekarza w eterynarii jest wartością umowną." oraz "Art. 40 - 1. Lekarz weterynarii nie moŜe wypowiadać publicznie niekorzystnych ocen o działalności zawodowej innego lekarza weterynarii lub dyskredytować go w jakikolwiek sposób. " Jedyna osoba lamiaca artykul 40 jestes Ty :) Publicznie wypowiadasz sie niekorzystnie o innym lekarzu :)

Odpowiedz
avatar kazmirz
10 10

@Piotrek1: Czesto slysze o magicznym psuciu rynku, ale z moich obserwacji to problem glównie tych którzy nie potrafia konkurowac jakoscia i bez cen regulowanych odgórnie jest im ciezko sie utrzymac na rynku.

Odpowiedz
avatar Katka_43
4 6

@Piotrek1: To dlaczego sam łamiesz ten artykuł, wypowiadając się niepochlebnie o innym lekarzu?

Odpowiedz
avatar Evergrey
7 7

@Piotrek1: A może po prostu ktoś jest dobrym weterynarzem i spokojnie może policzyć mniej albo wcale za kontynuację leczenia bo i tak będzie miał mnóstwo roboty? Sorry ale jak ktoś jest dobrym fachowcem to klientów będzie miał zawsze. Tutaj weryfikują cię umiejętności a nie cena wizyty. W większości klinik w których byłam ze swoimi psami kontynuacja leczenia była darmowa. Płaciło się tylko za leki.

Odpowiedz
avatar Piotrek1
-3 3

@Evergrey: Ciekawe czy ktoś ci leczył psa za 12zł. Stosowanie cen dumpingowych nie pozwala na wykorzystanie potencjału diagnostycznego dzisiejszej medycyny. Za 12zł nie da się zrobić nawet zrobić badania lab. Widziałem wiele psów które były leczone przez róznych magików za grosze i czesto były zle zdiagnozowane. Zobacz ile kosztuje pierwsze lepsze szkolenie. Ktoś kto ledwo co opłaca ogrzewanie i zus raczej nie pójdzie na wartościowy kurs ani nie zainwestuje w porzadny sprzet. I miłość do zwierzat nie ma nic do tego. Przypadek fundacji zajmującej się kotami - kastrowali koty w niepełnym znieczuleniu bo na drugi lek do anestezji nie było pieniedzy. Wszystkie te panie mozna śmiało nazwać miłośniczkami zwierzat, a mimo to ich działania nie wpływają pozytywnie na zycie kotów. @kazmirz: A co ja mam do art 23? Nigdzie się na to nie powoływałem. Faktem jest że to śmieszne pieniądze, jak kupujesz buty w sklepie to wiecej płacisz za to że ci ktoś pudełko poda. To ta kobiecina nazwała wg autorki innego lekarza oszustem i naciągaczem mimo że jej diagnoza też nie była do końca zgodna ze sztuka. Inna rzecz że na ten moment mnie ten kodeks nie obowiązuje. @Armagedon: Jak pójdziesz na zastrzyki to płacisz za każdy zastrzyk oddzielnie. Tak jest np w luxmedzie. I o ile pamietam każda iniekcja kosztuje koło 5zł. W wiekszości lecznic jest pierwsza wizyta za x, druga w ramach jednej choroby za mniejwięcej 1/2x. Chyba że ktos ma polityke " biore na zaś więcej a potem nie kasuje", ale nikt normlany nie będzie leczył po cenach dumpingowych.

Odpowiedz
avatar Zanate
5 5

@Piotrek1: Ale to nie wymagało badania laboratoryjnego. Znaczy co, miałam płacić na zapas bo może przyjdzie pani z pieskiem, którego będzie trzeba zbadać?

Odpowiedz
avatar Evergrey
4 4

@Piotrek1: Za panel badań mojego psa zapłaciłam ok.220 zł. Były robione w IDEXie czyli renomowanym laboratorium z jednym z lepszych zapleczy diagnostycznych w Europie. 220 zł to nie jest wcale duzo. Więc jeśli taki IDEX może sobie liczyć tak śmieszną cenę za pełen panel trzustkowo jelitowy to nie widzę powodu dla którego zwykły wet miałby liczyć tyle samo za badanie gorszej jakości. Tak się składa że mój pies to przypadek dla doktora Housea weterynarii. Pełne zdiagnozowanie to zajęło ponad pół roku. Pieniędzy wlozylismy w to multum. I wyobraź sobie że za wiele wizyt nie zapłaciliśmy ani grosza. Bo nie każdy wet liczy sobie 50zł za włożenie palca w tyłek psa. I jakoś sobie ten gabinet radzi. Przyjezdzają tam ludzie nawet z sąsiednich województw. Wiesz czemu? Bo mają w dupie to że tacy ludzie jak Ty uważają że stosują dumpingowe ceny. Po prostu leczą zwierzaki najlepiej jak potrafią. A sprzęt i salę operacyjną też mają na tip top.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
0 0

@Piotrek1: Widzę, że następny, który mówi o dumpingu nie wiedząc co to jest. Dumping to jest cena poniżej kosztów. Jak za wynajem gabinetu, światło i wszystkie użyte materiały zapłacił mniej, niż te 12 złotych to nie jest to dumping. A raczej czynsz w przeliczeniu na 10 minut 12 złotych nie przekracza. A co do interesowności wetów mam przykład na własnej skórze. Znalazłem koty na działkach. Przygarnąłem je, oczywiście najpierw zabierając do weterynarza bo były w złym stanie. Pierwszy weterynarz stwierdził, że nie ma czego ratować, bo nie są rokujące i że uśpi je za 250 zł. Postanowiłem skonsultować sprawę z kim innym, zanim się zdecydowałem, bo jednak decyzja o uśpieniu jest nieodwracalna. Trafiłem do kobiety, która stwierdziła, że skoro koty są znalezione, to będziemy leczyć za darmo i weźmie tylko za leki. Leczenie trwało prawie miesiąc i wizyty były co 2 dni. Były podawane kroplówki, witaminy, leki itp. Faktycznie nie wzięła ani grosza. Teraz już od 10 lat zawsze z kotami chodzę do niej, kastrację miały wykonaną u niej, wszystkie szczepienia u niej (wszystko już po normalnych cenach). I kto wyszedł na tym lepiej, pomimo, że lekarka o której pisze pewnie w Twojej opinii "przestała się szanować"?

Odpowiedz
avatar Iras
6 6

Takie małe wyjaśnienie z zaplecza weterynaryjnego, bo widzę, że niektóry nie kumają w jaki sposób są liczone ceny wizyt: Pierwsza wizyta - Przychodzisz ze zwierzakiem - niezależnie od gatunku i wielkości, bo "coś mu jest" - tu płacisz za badanie, to że wet wie na co zwrócić uwagę, pomacać itp. - średnio 50 - 100 zł. Gryzoni to również dotyczy. Druga wizyta - tu droga się rozwidla - na diagnostykę, albo kontynuację leczenia. Przy kontynuacji można się i w dyszce zamknąć - i jest to opłata za to, że wet wie jak np. zrobić zastrzyk + cena leku. Jeśli wymagana jest dalsza diagnostyka - pojawiają się ceny badań dodatkowych + to, że wet umie je wykonać. W sytuacji, gdy przychodzisz obciąż pazury z kotem, czy też opróżnić gruczoły okołoodbytowe (ciekawostka - wydzielina z gruczołów u psa w porównaniu z fretkowymi pachnie fiołkami...) - cała wizyta zamyka się w cenie zabiegu - czyli wiedza co, gdzie, w jaki sposób. A, że jest to rutynowy zabieg - to i cena niska. A tak na koniec - co do chomika z historii - jeśli wizyty były trzy, to diagnoza o grzybie była błędna. Spanie w moczu jak najbardziej może spowodować wyłysienie, tyle, ze jesli wystarczyło trzy razy zakroplić to oznacza to, że problem miał podłoże na zasadzie odparzenia - anie grzyba. Leczenie grzybicy - niezaleznie od gatunku i wielkości trwa tygodniami - a zbyt wczesne zaprzestanie smarowania przedłuża to do miesięcy.

Odpowiedz
avatar Iras
6 6

Jeszcze coś, a nie mogę już edytowac - te 12 zł. za 3 wizyty to rzeczywiście niewielka suma - jednak adekwatna do wysiłku. W szczególności, że jak na początku historii wsppomniano - podejście, że jak zwierzak kosztuje 5 czy 10 zł. (zazwyczaj do 100...) to nie opłaca się go leczyć - jest bardzo częste. Więc nie powinno dziwić podejście lekarza, który straci 5 minut, ale zwierzak nie będzie musiał się męczyc. Co do pierwszego weta - najwyraźniej liczył po prostu za każdym razem wizytę. W praktycznie każdej lecznicy ceny są ustalone z góry - są to rzeczy typu "wizyta 50zł."; "zabieg drobny 25 zł" itp. - zazwyczaj od lekarza zależy co wpisze. ALE często bywa, że lecznica należy do kogoś innego - a przyjmujący wet jest tylko zatrudniony - w tej sytuacji, szczególnie gdy lecznica jest niewielka z 25 zł. zarobi może około dyszki. I tak na koniec - jakim cudem dawałaś sobie wcisnąć, że problemy skórne są objawem neurologicznym??

Odpowiedz
avatar Zanate
0 0

@Iras: Nie wiedziałam, że ma problemy skórne. Nie odwracałam go sama do góry nogami, bo nie umiem unieruchomić go tak, żeby nie wierzgał, a to tak małe zwierzątko że boję się łapać go mocniej, żeby go nie uszkodzić. On z kolei tego nie lubi i się broni, więc nie widziałam tego, dopóki nie pokazała mi tego weterynarz. Zabrałam go do lekarza dlatego, że mocno się trząsł podczas chodzenia i było widać, że mu to bardzo przeszkadza. Sama podejrzewałam, że może złamał sobie łapkę, bo potrafi czasem zahaczyć o szczebelki klatki i trzęsie się z bólu - a tu niespodzianka, swędziało go po prostu. Facet wcześniej wprawdzie wziął go do ręki, ale nie nazwałabym tego badaniem. Powiedziałam mu, że chomik się trzęsie, a on powiedział, że skoro nie kicha to na pewno problemy neurologiczne i straszył, że będzie mu się to pogarszać, aż w końcu przez to zdechnie.

Odpowiedz
avatar Zmora
2 2

@Zanate: No to też się nie popisałaś. Kurde, ja miałam kiedyś i chomiki, i myszy i regularnie się je oglądało. Jak się wymacało coś dziwnego na brzuchu, to nie ma przebacz, odwrócić trzeba było. Jak sie nie wymacało, to czasem też się na brzuszke popatrzyło, tak dla pewności. Teraz mam szczury i regylarnie je do ucha przykładam (bo szczury mają tendencję do chorum oddechowych), wymacuję (bo tendencję do nowotworów też mają) i odwracam (bo akurat mam szczurzyce, więc trzeba dodatkowo na spodnią stronę zwracać uwagę). Jak mam wrażenie, że szczur się za dużo drapie, to też od razu łapaj go i oglądam futro, czy mu się coś nie wgryza (jak pasożyt albo inny szczur). I nie, szczury tego nie lubią. Ale kurde, jak chcę mieć zdrowe szczury to tak trzeba. Po to jest właściciel, żeby o zwierzęta dbać w każdy możliwy sposób, a nie tylko czasem żarcia sypnąć.

Odpowiedz
avatar Zanate
2 2

@Zmora: Szczury też odwracałam, ba! Same się pokazywały. Chomik tego nie lubi i nie będę na siłę robić mu czegoś, czego zrobić z nim nie potrafię. Zabrałam go do lekarza jak tylko zauważyłam, że coś jest z nim nie tak, bo wyszłam z założenia, że LEKARZ lepiej zdiagnozuje zwierzę niż ja i moje oglądanie. Jak widać niestety błędnie, za co przyszło mi sporo zapłacić.

Odpowiedz
avatar otella
0 0

A propos podejścia ludzi do leczenia chomików: Mój chomik zachorował, poszłam z nim do weterynarza, który postawił sprawę jasno: próbujemy leczyć, jak się przez X dni nie poprawi to nie ma szans - usypiamy. Niestety, trzeba było zwierza uśpić. Łącznie kosztowało mnie to ok. 120zł i dużo nerwów. Co słyszałam od bliskich znajomych i rodziny? - Tyle kasy na weterynarza? Pfff, to tylko głupi chomik! - Trzeba było mu kark skręcić/przestać karmić od razu jak zachorował - (już po uśpieniu) Jeszcze kombinujesz gdzie go pochować? Na śmietnik wyrzuć! Sytuacja miała miejsce 2 lata temu, do teraz mnie trzęsie jak myślę o tym, w jaki sposób potraktowano mojego "tylko głupiego chomika".

Odpowiedz
avatar Annvampire
0 0

Ja bym się przeszła do tego pseudo weterynarza i wygarneła mu co o nim myślę!!! To jest jawne oszustwo i wyłudzenie pieniędzy. Może następnym razem by się zastanowił...

Odpowiedz
Udostępnij