Miałam dzisiaj 'klienta', którego mianuję Wariatem Roku 2017.
Nie zliczę ile razy dziennie proszę klientów, żeby nie kładli banknotów na taśmę, bo mogą zostać wciągnięte i zniszczone.
Czy to takie wyczerpujące położyć należność za zakupy na specjalnej tacce? Dla niektórych najwyraźniej tak.
Krótko po otwarciu sklepu do mojej kasy podszedł klient w wieku 55-60 lat. Był bardzo zajęty rozmową przez telefon - rzucił na taśmę, tuż obok wybranych produktów 100 zł. Jak nietrudno się zorientować - zostały brutalnie wciągnięte pomiędzy taśmę a wagę. Nawet nie zdążyłam zareagować.
Czekałam aż jaśnie pan skończy swoją rozmowę przez telefon,
bo chciałam mu zwrócić uwagę, na to co właśnie się stało.
W końcu, niechętnie odkleił się od swojego smartfona, i rościł pretensje dlaczego jego zakupy są jeszcze nie skasowane i gdzie jego reszta.
Powiedziałam,że czekałam aż szanowny pan raczy zainteresować się,co stało się z jego pieniędzmi,bo jakoś ich tu nie widzę,poza tym pieniędzy nie kładzie się na taśmie, bo mogą ulec destrukcji.
Krzyknął:
- JAK TO! PRZECIEŻ POŁOŻYŁEM NA TAŚMIE STO ZŁOTYCH!
GDZIE MOJE PIENIĄDZE?! TO KPINA I ZŁODZIEJSTWO!
Nadal spokojnie, odpowiedziałam,że do kładzenia pieniędzy służy specjalna tacka, a pieniądze,które położył na taśmie zostały zapewne zniszczone.
Wtedy się zaczęło. Miałam wrażenie, że mam przed sobą zbiega z szpitala psychiatrycznego. Delikwent poczerwieniał, zaczął toczyć pianę z ust i drzeć się tak, że słyszano go w całym sklepie, a nawet i na pobliskiej wysepce banku ING. Myślałam, że mnie pobije. W międzyczasie z czerwonego zrobił się niemal fioletowy. W mojej obronie zdążyła stanąć inna klientka, którą Mr Furiat zwyzywał od najróżniejszych i kazał się odpier.... - ekhm, odczepić.
Ściągnięta wrzaskami, zjawiła się Joanna - także kasjerka, pracująca znacznie dłużej niż ja.
Wysłuchała jednym uchem ryków furiata, i wyjąwszy z kieszeni nieodłączne nożyczki podważyła blachę, pod którą znajduje się mechanizm wagi. Po podniesieniu mechanizmu, naszym oczom ukazało się nieco zmięte i naddarte oblicze Jagiełły.
Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z koleżanką i oddaliłam się ochłonąć po agresji tego przyjemniaczka.
Ciekawe czy swoich najbliższych traktuje tak samo. W każdym razie współczuję im takiego kogoś w rodzinie.
A nie można było od razu mu wyjąć tego banknotu? Jest pisemna informacja o tym czego nie wolno kłaść na taśmę?
Odpowiedz@forg: Niestety, ale nie wiedziałam wcześniej jak rozbroić ten cały mechanizm. To są nowe kasy, więc gdybym coś zepsuła kierowniczka urwała by mi nogi przy samej dup.ie.Koleżanka nauczyła się jak to robić od.... magazyniera, który jest jednocześnie naszym nadwornym pomagierem od zablokowanych kasetek i tym podobnych bolączek. Za krótko pracuję w PiP,żeby samodzielnie rozbierać kasę na elementy pierwsze. Poza tym do jasnej ciasnej od czego jest tacka na pieniądze wyłożona tak aż razi w oczy?
Odpowiedz@forg: Pisemna informacja o tym czego nie wolno kłaść na taśmę? A kto ją przeczyta? Większość nawet gdyby dostała jakąkolwiek tabliczką z pisemną informacją w ryj to i tak nie zrozumiałaby o co chodzi.
OdpowiedzAutorko wpisu: dlaczego nie zawolalaś od razu pomocy? A gdzie ochrona? Facet powinien zostać uspokojony albo wyproszony. Z troski o innych klientów. A dlaczego informacja pisemna? Bo dopiero wtedy ta historia mogłaby być piekielna. Złożymy się, że w sądzie facet wygrałby zwrot kasy i do tego jakiś bonus? Skąd miał wiedzieć że nie wolno?
Odpowiedz@forg: Ty tak serio?
Odpowiedz@forg: nie ma też informacji o tym, że pieniędzy nie należy wrzucać do toalety i spuszczać wody, a myślę, że większość ludzi tego nie robi.
Odpowiedz@forg: Kasjerki zakładają, że klienci nie są skrajnymi debilami i widząc, jak działa taśma sami wpadną na to, by nie kłaść tam pieniędzy. Jak widać błędnie, jednak część klientów jest debilami.
Odpowiedz@forg: Na taśmę kładzie się zakupy. Pan chciał kupić swoje 100 zł?
Odpowiedz@forg: i przez takie podejście jak Twoje w Ameryce na mikrofalówkach są ostrzeżenia żeby nie podgrzewać żywych zwierząt oraz dzieci. A myślałam że to skretynienie zza oceanu do nas jeszcze długo nie dotrze :( @tysenna: plus za analogię. To samo mi się cisnęło na usta.
Odpowiedz@forg: a palce miedzy drzwi a futryne wlozysz jak sie zatrzaskuja? bo nie ma kartki, ze sie tego nie robi? z mostu skoczysz? co do wezwania ochrony sie zgadzam
Odpowiedz@forg: Ty sobie jaja robisz? Chcesz powiedzieć, że dorosły mężczyzna może nie wiedzieć, że taśma może mu "wciągnąć" cienki przedmiot jak gazetę czy pieniądze? Pomijając już fakt, że taśma nie służy do płacenia... No myślenie rodem z Ameryki... U nas taki facet to zwykły debil (jeszcze, bo widzę, że niektórzy kretyni bardzo by chcieli zrzucać winę za swoją głupotę na innych i jeszcze ciągnąć kasę za to kasę jak w USA).
Odpowiedz@Jakucja: Ale przy pisemnej informacji obsługa sklepu byłaby kryta. W takim wypadku jak ten z historii facet ma prawo zażądać swoich pieniędzy...
Odpowiedz@kalulumpa: Nie, nie ma prawa. Kasjerka miała prawo nawet nie widzieć tych pieniędzy na taśmie gdy kasowała innego klienta. Podjechały zakupy, pieniądze nie.
Odpowiedz@Imnotarobot: najdurniejsze przepisy są w Maku. Właśnie dlatego, że to amerykańska korporacja a tam można pozwać za wszystko.
Odpowiedz@forg: W Ameryce to może wygrałby zwrot, ale to nie Ameryka, tylko Polska.
Odpowiedz100 zł, to nie w kij dmuchał!
Odpowiedz@boom_boom: Wiem i gdybym wiedziała wcześniej jak wydobyć tą stówę - zrobiłabym to.
Odpowiedz@HermionaGranger: ale nie macie żadnych techników pod telefonem? Różne zaciachy z mechanizmem mogą się zdarzyć, odzyskany banknot, nawet podarty można wymienić w banku. Oczywiście zachowanie klienta poza wszelką krytyką, jakkolwiek reakcja pod tytułem 'wciągło i nie ma, rób pan co chcesz, zapewne je zniszczyło, koniec tematu" chyba tylko podkręciła sytuację.
OdpowiedzCzy ja wiem, czy klient był taki piekielny? W sumie miał prawo porządnie się wkurzyć. Ta stówa mogła być jego dziennym zarobkiem a mogła też być ostatnimi pieniędzmi. Nie powiesz mi chyba, że na jego miejscu bez cienia emocji i z uśmiechem zgłosiłabyś kasjerce, że taśma "zjadła" Twoje pieniądze? Fakt, kładzenie pieniędzy na taśmę jest nierozważne (swoją drogą pierwsze słyszę o takiej sytuacji), ale skoro już "się stało" to mogłaś od razu zawołać kogoś, kto uratowałby sytuację. Oszczędziłabyś nerwów i sobie i klientowi.
Odpowiedz@ZjemTwojeCiastko: Szlag mnie trafia, jak czytam taki bełkot. Płaska taśma, która się przesuwa w stronę szczeliny!!! Czy współcześni muszą mieć piktogramy do wszystkiego, żeby w życiu nie zginąć? Tak, klient był piekielny, nawet, gdyby te pieniądze miały mu życie uratować, bo był po prostu głupi!
Odpowiedz@czekoladziara: mało, że głupi, to jeszcze chamski. Można było na spokojnie poprosić o zawołanie kierownika. A najpierw można było myśleć.
Odpowiedz@tysenna: a pieniądze głupich i chamskich klientów są gorsze? Właściciele sklepów chcą tylko zarabiać kasę od mądrych i domyślnych klientów? Ciekawe jak tą sutuację skomentowałby właściciel sklepu. Albo ktoś, czyj zarobek zależy od wielkości utargu. W normalnym sklepie zadbanoby o klienta-który może i bezmyślny i głupi oraz cygański ale chce wydać u nas pieniądze.
Odpowiedz* oraz chamski-tak miało być.
Odpowiedz@forg: ja w sumie uważam, że podejście dbania i chuchania na klienta który jest chamem, prostakiem i idiotą do tego prowadzi nas ostatecznie w bardzo złym kierunku. Ja rozumiem, że jest kapitalizm, że wolna konkurencja i że klienta zyskać ciężko a stracić łatwo. Nie trzeba mi tego tłumaczyć. Szkoda tylko, że znaczna część społeczeństwa nienauczona w domu za grosz kultury wykorzystuje tę sytuację w opisany powyżej sposób - domaga się wszystkiego krzykiem i machaniem rąk - bo on jest wielki pan i płaci. Sprzedawca, barman, kelner, handlowiec i taksówkarz mają nadskakiwać każdemu, niezależnie jakim jest bucem. I gdzieś w tym wszystkim zapominamy, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Przy czym zgadzam się z ZjemTwojeCiastko - kasjerka też mogła to inaczej ubrać w słowa i szukać rozwiązania problemu zamiast rozkładać ręce.
Odpowiedz@czekoladziara: Nie zauważyłam, by w moim komentarzu pojawił się jakikolwiek "bełkot". Zwróciłam tylko uwagę, że można było szybko załagodzić sytuację, zamiast podnosić ciśnienie klientowi, sobie i ludziom w kolejce. Oczywiście klient postąpił głupio, ale skoro już się stało, to trzeba szukać wyjścia z sytuacji a nie umywać ręce. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że w identycznej sytuacji wypowiadający się tutaj użytkownicy zachowaliby anielski spokój i uśmiech na twarzy. Wyzywanie kasjerki jest naganne, ale będąc pod wpływem emocji człowiek nie zawsze postępuje racjonalnie i kulturalnie.
Odpowiedz@forg: to jak nasram na środek sklepu, to też mi wolno bo generuję utarg? Ludzie złoci...
OdpowiedzOk, napiszę jeszcze raz. W normalnym sklepie sprzedawca, któremu zależy na kliencie reaguje inaczej. "Położył pan banknot na taśmie, to nie był dobry pomysł ale już zatrzymałam taśmę i zaraz ktoś podejdzie i spróbuję pomóc". A tu mamy reakcję: "jesteś baranem, taśma zjadła twoje pieniądze, masz problem".
Odpowiedz@forg: masz rację. Ja pewnie nie byłabym aż tak miła ale powiedziałabym coś w stylu: "Nie należało tu kłaść pieniędzy i prawdopodobnie się zniszczyły, ale zawołam kogoś komu może uda się pomóc". Jeśli banknot po wyciągnięciu z maszyny nie nadawałby się do użytku poleciłabym klientowi udać się do NBP po wymianę i tyle. Choć z drugiej strony jeśli ktoś zaczyna drzeć się na kasjerkę za swój własny i wyłączny błąd to nie wiem czy nawet miłe podejście by coś pomogło.
Odpowiedz@forg: racja, ale mimo wszystko sama będąc kasjerką nie dziwię się - czasami aż nie chce się być pomocnym widząc przykład bezmyślności po raz setny danego dnia.
Odpowiedz@Supervillain: Tu sie zgodze... czasami mi rece opadają jak widzę np,że starsi ludzie mają kartę płatniczą i nie potrafią z niej korzystać. Wyjdę pewnie na wredną piz..ę ale jak ktoś po raz milion któryś dziennie pyta mnie gdzie włożyć kartę mimo,że pinpad z czytnikiem karty mają przed nosem. Nie pomagam wkładać kart ani wpisywać pinu - chcieli kartę, niech sobie radzą albo zapytają doradcy z banku.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 stycznia 2017 o 22:53
@HermionaGranger: Ty nie "wyszłaś" na wredną piz_dę. Ty, po prostu, JESTEŚ wredną piz_dą. Zastanawiam się tylko, czy masz to w genach, czy tak cię wkur_wia bliska styczność z klientem? Jeśli praca kasjerki ci nie odpowiada, to ją zmień. Najlepiej na taką, gdzie w ogóle nie będziesz miała kontaktów z większą ilością osób. Może jakieś popołudniowe sprzątanie pustego biura? A historyjka jest raczej z tych mniej wiarygodnych. Setki razy robiłam zakupy w marketach, setki razy kładłam zakupy na dziesiątkach taśm, pierdyliard osób robiło to samo stojąc przede mną, lub za mną. I jeszcze NIGDY nie widziałam, żeby ktoś NAJPIERW rzucał banknot na sunącą taśmę, a dopiero potem wykładał zakupy. A ty twierdzisz, że w twoim sklepie zdarza się to NAGMINNIE. Taśma przesuwa się automatycznie, dopóki pierwszy z produktów nie dojedzie do obudowy kasy. Wtedy zatrzymuje się sama. Więc banknot MUSIAŁBY leżeć całkiem płasko przynajmniej parę centymetrów przed pierwszym produktem, żeby mógł zostać wciągnięty. (Ponadto mam wrażenie, że takie taśmy powinny mieć jakieś zabezpieczenia w razie "wciągnięcia" czegoś pod obudowę, ale może nie wszystkie mają.) Czy tak, czy siak, nie wciskaj nam tu kitu, koleżanko, że "nawet nie zdążyłaś zareagować", bo zdążyłabyś to zrobić na pewno. Prędkość taśmy - to nie jest prędkość formuły 1. A facet MUSIAŁBY robić wszystko wolniej, jedną ręką, bo w drugiej dzierżył telefon. Czyli, wyjąć portfel, wyciągnąć z niego banknot, położyć na taśmie (a taśma "jedzie"), schować portfel, a potem, po jednym, przekładać na taśmę zakupy. I jeszcze taki drobiażdżek. Jeśli FAKTYCZNIE te pieniądze zostały wciągnięte do środka - to facet tego RACZEJ nie zauważył. Więc twoja odpowiedź na jego pytanie "gdzie są moje pieniądze?" jest raczej z dupy. Bo co to znaczy, że "zapewne zostały zniszczone"? Znaczy - celowo i za karę? Jeśli (w co jednak poważnie wątpię) historia jest prawdziwa, to nie jestem zdziwiona, że facet dostał furii.
Odpowiedz@Armagedon: A z jakiej racji mam wpisywać PIN nie do swojej karty albo ją wkładać do czytnika? Żeby oskarżono mnie o kradzież nadmiernej ilości pieniedzy z konta, czy uszkodzenie karty?Kiedyś jedna babcia prawie wpadła w histerię jak spytałam ją czy chce wypłacić gotówkę (mamy funkcję Cashback) i drzeć się do czego ja ją namawiam, że ją naciągam i próbuję okraść. Mam swego rodzaju alergię na starszych ludzi, nie wszystkich - tych roszczeniowych. Niejednokrotnie dostaję ciężkiej ku..wicy jak mi jakieś babska wracają z ryjem wydartym na pół sklepu, bo coś tam było taniej - podtykając mi paragon pod nos, a informowana,że reklamacjami nie zajmuję się ja tylko koleżanka na kasie monopolowej - w 99% spotykam się z krzykami,że one nie kupowały u koleżanki, tylko u mnie i ja mam im oddać pieniądze + krzyk,że je odpędzam. Poza tym prawie 80% personelu kasowego mógłbyś nazwać wrednymi piz_ami i ujami, bo jak to twierdzi druga koleżanka trzęsąca kasą monopolową, i działem z %%% : "mają kartę, to niech się nauczą nią posługiwać". Taka prawda, bo większość seniorów jest odporna na wiedzę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2017 o 7:04
@Armagedon: No no, bez przesady z tą piz_dą. Takie problemy generują w 99% ludzie starsi, a ci mają podejście albo typu "załatw mi gówniaro, bo od tego tu jesteś", albo - niestety znacznie rzadziej - "pomóż kochanieńka, bo ja się nie znam". I o ile pomagać skołowanym babciom mogę bez końca (też codziennie pracuję z klientem), to ta pierwsza kategoria otwiera mi nóż w kieszeni i nie kiwnę palcem, żeby zrobić dla nich coś, co nie zostało uwzględnione w moim opisie obowiązków. Bo niby z jakiej racji.
Odpowiedz@Armagedon: Wystarczy, że inny klient zagada kasjera i płaski przedmiot taśma wciągnie w sekundę. Nie tylko banknoty, ale też karty kredytowe, doładowania, paczuszki z przyprawami, prasę, przybory szkolne itd.
OdpowiedzNo wybacz, jeśli miał zapłacić jeszcze raz, bo taśma może mu zniszczyła 100zl a może nie, a Ty nie wykazywalasś żadnej chęci oddania mu resztek banknotu, żeby mógł je wymienić w banku to faktycznie jest to kpina i złodziejstwo.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Zgadzam sie, bo co jeśli on byłby miły i uprzejmy to straciłby te pieniądze? A tak miał i zakupy i resztę- o ile mu się należała..
Odpowiedzej no on jest starszym czlowiekiem i mu sie NALEZY, nei wiesz? starszych ludzi zasady nie obowiazuja
Odpowiedz@bazienka: Jakie znów, urwa, ZASADY, i co mu się, urwa, NALEŻY? O czym ty znowu, bezmyślna babo, bredzisz?
Odpowiedz@Armagedon: ...ale rozumiesz, sfrustrowany człowieku, pojęcie sarkazmu, tak?
Odpowiedz@Cyraneczka: Mylisz się. To NIE BYŁ sarkazm. Na pewno!
Odpowiedz@Armagedon: byl byl nie spotkalas nigdy starszej osoby, ktora argumentuje- milcz gowniaro, jestem starsza to moge/nalezy mi sie? ja cierpie na przesyt takich
OdpowiedzMam kumpla nerwusa. Nerwus jak cholera ale odwrotnie niż ten pieniacz sklepowy. Kiedyś zdarzyło mu się być świadkiem takiej sytuacji, stanął w obronie kasjerki i starszy pan, zwyzywał go od prostaków i że mu zrobi z mordy sieczkę. Dziewczyna kumpla (obecnie już żona) powiedziała mi, że zdołała tylko usłyszeć jak kumpel syczy, "co mi chooju zrobiszszszszsz?" i przecisnał się przez kolejkę do dziadygi. Jedna bańka i dziad siedział zdziwiony na podłodze. Dla kumpla skończyło się spoko,bo ochroniarz mu szepnął "idź Pan stąd".
Odpowiedz@Iceman1973: twój kumpel powinien byc odosobniony od spoleczenstwa; mam nadzieje ze zona zupy nie przesoli
Odpowiedz@kazmirz: Ty natomiast nie powinieneś stawiać diagnoz bo Ci źle wychodzi. Żonę kocha, szanuje, nigdy się źle do niej nie odezwał a że nie lubi takich osobników jak opisałem... cóż, ja też nie lubie.
Odpowiedz@Iceman1973: Mimo wszystko to, że się czegoś nie toleruje czy nie lubi nie oznacza, że reakcją może być napaść fizyczna.
OdpowiedzSytuacja z punktu widzenia klienta: Przychodzi gościu do sklepu, wykłada 100 zł i swoje produkty na taśmę. Niestety jest zajęty rozmową, więc nie zwraca szczególnej uwagi na to co się z produktami dzieje. Ufa, że kasjerka je skasuje. W pewnym momencie gościu zauważa, że kasjerka siedzi i nic nie robi. Spieszy mu się, więc pyta o co chodzi i słyszy coś w stylu: "Pieniądze były i znikły. Nie ma ich. Pewnie zostały zniszczone, ale ja nie wiem. Posiedzę sobie jeszcze trochę i porobię nic.". Widząc postawę "nie mamy Pana płaszcza i co nam Pan zrobisz" gościu się trochę zdenerwował. A wystarczyło zawołać kogoś w momencie kiedy kasa wciągnęła banknot. Z historii wynika, że gdyby doświadczona kasjerka nie usłyszała krzyków, to autorka siedziałaby sobie i czekała na koniec świata, bo przecież sama kasy otworzyć nie potrafi i zawołać nikogo też jej się nie chciało.
Odpowiedz@notaras: Dla mnie gęganie przez telefon w momencie kiedy podchodzi się do kasy bez żadnego skinienia głową, dzień dobry, czy pocałuj mnie w zad jest jawnym olaniem mnie i kompletnym brakiem wychowania. Później się psiachmać dziwicie kumie,że panie kasjerki są niemiłe.
Odpowiedz@notaras: Ciekawe, jeżeli ktoś blebla prrzez telefon, ciepie pieniędzmi po sklepie nie patrząc gdzie - to niech się nie dziwi że pieniądze znikają. Dał kasjerce? - nie. więc jego problem.
Odpowiedz@HermionaGranger: Ja nie twierdzę, że klient się dobrze zachował. Ja twierdzę, że Ty postawą "nie mam Pana płaszcza i co mi Pan zrobisz" doprowadziłaś do eskalacji konfliktu. Gościu wie, że położył na taśmie pieniądze. Pieniądze zniknęły, a kasjerka mówi, że ich nie ma. Klient miał prawo pomyśleć, że kasjerka chciała go okraść. Poza tym z treści historii wynika, że nie chciałaś nic zrobić z tym problemem, w końcu zamiast wezwać jakieś wsparcie, to siedziałaś i czekałaś aż klient skończy rozmawiać. @Bastet Nie "ciepie pieniędzmi po sklepie nie patrząc gdzie", tylko kładzie na taśmę przed produkty, pewnie widział jak taśma podjeżdża do kasjerki. Mógł myśleć, że autorka te pieniądze otrzymała. Kładąc pieniądze na tej specjalnej podkładce też nie dajesz ich kasjerce, tylko "ciepiesz nie patrząc gdzie". Wystarczyło żeby kasjerka natychmiast wezwała pomoc i powiedziała klientowi, że taśma "zjadła" banknot. Zamiast tego autorka wybrała gimnazjalny wariant "ja nie wiem o czym Pan mówi". Być może wtedy klient też zachowałby się w taki sposób, ale w historii byłoby trochę mniej piekielności.
Odpowiedz@Bastet: @HermionaGranger: szybkie pytanie: gdyby facet z dowolnego innego powodu nie zauważył co się dzieje z pieniędzmi, to siedzenie na dupie i oznajmienie "Pieniądze były i znikły. Nie ma ich. Pewnie zostały zniszczone, ale ja nie wiem. Posiedzę sobie jeszcze trochę i porobię nic (...) i co nam Pan zrobisz" byłoby ok? Czy zabranie komuś 100 zł za karę, że przy kasie rozmawiał przez telefon jest ok?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2017 o 22:02
@KoparkaApokalipsy: Kasjerka nie ma obowiązku przyglądać się produktom na taśmie. Obsługuje klienta, który jest przy kasie. Potem zajmuje się kolejnym. Twoim problemem jest pilnować SWOICH pieniędzy zanim je przekażesz kasjerowi.
Odpowiedz@Bastet: Ależ oczywiście, że kasjerka nie ma obowiązku przyglądać się temu co klient wykłada. Tylko, że w tym wypadku kasjerka widziała te pieniądze i zamiast zrobić to, co powinna zrobić (wezwać pomoc i poinformować klienta, że taśma wciągnęła banknot) postanowiła bawić się w "ja nic nie wiem". Gdyby autorka nie zauważyłaby banknotu sytuacja wyglądałaby inaczej.
Odpowiedz@notaras: Z punktu widzenia klientki z kolejki: Przychodzi gościu do sklepu i wykłada swoje produkty na taśmę, przy okazji też kładąc na niej swoje pieniądze jak ostatni kretyn. Do tego wbrew wszelkim prawom kultury osobistej, tudzież logice w ogóle, facet nawija przez telefon mimo, że za moment będzie musiał płacić i wypadałoby wiedzieć co się dzieje. No ale taśma wciągnęła jego banknot, kasjerka nie zdążyła zareagować bo dopiero co obsługiwała kogoś innego. Jaśnie pan zajęty rozmową nie zauważa, że kasjerka usiłuje zwrócić mu uwagę i nie kasuje. Łaskawca zainteresował się sytuacją i dowiaduje się, że przez swoją głupotę prawdopodobnie stracił pieniądze. Jak na prostaka przystało wydarł się na kasjerkę bo niemożliwe przecież by to był jaśnie pana błąd i na pewno ona go okradła. Poinformowany o błędzie w zachowaniu facet dostaje ataku szału i nie pozwala nikomu dojść do głosu, wszystkich wyzywa, a kasjerka za moment chyba poprosi ochronę o ile zdąży bo facet agresywny. Wtem zjawia się inna kasjerka i okazało się, że umie otworzyć taśmę i po nikogo dzwonić nie trzeba. Niestety banknot w miarę cały i debil prawdopodobnie niczego się nie nauczył. Owszem, wystarczyłoby i pewnie zadzwoniłaby gdyby dureń nie zrobił wiochy. Problem w tym, że facet też się powinien łaskawie zainteresować i w ogóle dać się poinformować dlaczego kasjerka dzwoni. No ale lepiej wybuchnąć i zwyzywać, bo facet się nie "trochę zdenerwował" tylko dostał szału.
Odpowiedz@Imnotarobot: "Jaśnie pan zajęty rozmową nie zauważa, że kasjerka usiłuje zwrócić mu uwagę i nie kasuje." I cytat z historii: "Czekałam aż jaśnie pan skończy swoją rozmowę przez telefon, bo chciałam mu zwrócić uwagę, na to co właśnie sie stało." Nie "usiłuję zwrócić mu uwagę", tylko "czekam". Czekam i nic nie robię. Nie "dowiaduje się, że przez swoją głupotę prawdopodobnie stracił pieniądze", a kasjerka "jakoś ich tu nie widzi" i nie zamierza z tym nic zrobić. Można powiedzieć "taśma wciągnęła pana banknot", albo "ja tu żadnych pieniędzy nie widzę". W pierwszym przypadku dostajesz jasny komunikat, w drugim słyszysz coś w stylu "wiem, ale nie powiem". "na pewno ona go okradła" A co miał pomyśleć? Wie, że położył stówę, a kasjerka mówi: "Jaką stówę, ja żadnej stówy nie widziałam". "Owszem, wystarczyłoby i pewnie zadzwoniłaby gdyby dureń nie zrobił wiochy." Autorka miała czas, żeby czekać na jaśniepana, ale nie miała czasu, żeby zawołać pomoc? Musiało minąć wystarczająco dużo czasu, żeby klient zajęty rozmową telefoniczną zauważył, że kasjerka siedzi i nic nie robi. "Problem w tym, że facet też się powinien łaskawie zainteresować i w ogóle dać się poinformować dlaczego kasjerka dzwoni." Tylko, że z historii wynika, ze kasjerka nigdzie nie dzwoniła, nie wzywała pomocy i nie próbowała wyciągnąć banknotu. Nie podjęła ŻADNEJ akcji. Poza tym facet dał kasjerce szansę i zamiast "taśma wciągnęła banknot" usłyszał "ja panie żadnego banknotu nie widziałam, a nawet jeśli jakiś tu był, to został już zniszczony". Żeby była jasność, uważam, że taki wybuch złości jest piekielny, jednak autorka wybrała chyba najbardziej konfliktowe wyjście z sytuacji.
Odpowiedz