Lodowisko, Zakopane. W ciągu moich wizyt na tym obiekcie, zdążyłam zebrać wystarczającą ilość piekielności na historię.
1. Dzieci.
Spotkałam rodziców, którzy uczyli swoje pociechy jazdy - bardzo fajnie, nie mam nic przeciwko. Natomiast puszczanie 4-5 letnich dzieci na taflę, bez opiekuna (tzn. rodzic jest, ale po drugiej stronie barierki i bynajmniej nie kontroluje dziecka, tylko śmieje się z tego, jak "słodko" młody upada), musi być stresujące zarówno dla maluchów, jak i dla innych użytkowników lodowiska.
Dzieciaki bez dorosłego obok zazwyczaj nie były zainteresowane jazdą, a jeśli już - jechały pod prąd, lub prostopadle do kierunku jazdy. Uznały także, że wjeżdżanie bloczkami wspomagającymi, poruszanie się po lodzie w innych ludzi, jest świetną zabawą.
2. "To jest moje prywatne lodowisko".
W tej kategorii zabłysnęła czwórka matek, każda wyposażona w pakiet dziecko + bloczek. Panie na początku urządziły sobie kółeczko plotkarskie (w którym komentowały zachowanie nastolatków) w rogu lodowiska, zabierając dzieciakom bloczki i zamieniając je na siedzenia. Uwierzcie mi, trudno jest wyminąć kółeczko pań i ich przewracające się pociechy (bez bloczków trudno im było utrzymać równowagę), szczególnie dla początkującego.
Następnie panie puściły dzieci samopas, przez co maluchy, na oko trzyletnie, zamieniły się w diabełki z podpunktu 1. Matki natomiast wpadły na jakże wspaniały pomysł - ustawiły się jedna koło drugiej w zwartym murku, czyniąc fragment toru prawie nieprzejezdnym.
3. "Nie mogę wytrzymać bez telefonu".
Znalazło się kilka osób, które stało przy barierce, tępo wpatrując się w ekrany komórek. Jedna pani zabłysnęła intelektem i dobrą chwilę spędziła na środku toru, wpierw robiąc sobie "selfiki", a następnie próbując uchwycić na swoich zdjęciach innych jeżdżących. Po swojej sesji spędziła jeszcze trochę na wybraniu najlepszych ujęć, wciąż nie ruszając się z centrum obiektu.
Pewien chłopak korzystał z komórki w czasie jazdy. Był tak zajęty urządzeniem, że niefortunnie się przechylił i upadł. Jednak bardziej niż upadkiem przejął się swoim telefonem, bo chwilę poleżał, nie spuszczając ekranu z oczu. Zastanawia mnie, dlaczego ludzie płacą za jazdę, a zajmują się komórkami.
Lodowisko
Co to jest bloczek?
Odpowiedz@maat_: Zgaduję, że takie ciężkie, jeżdżące coś pomagające uczącym się maluchom utrzymywać równowagę.
Odpowiedz@maat_: Wygładzają lód przed osobą, która takiego bloczka używa oraz pozwalają się oprzeć, jeśli zachodzi ryzyko wywrotki.
Odpowiedz@ZebraPajama: Nie wygładzi to lodu, może jedynie zebrać największy śnieg z wierzchu. A to bardzo źle o lodowisku świadczy...
Odpowiedz@sla: @ZebraPajama: Dzięki za wyjaśnienie. pozdrawiam
Odpowiedz@sla: W moim ,,zadupiu" bloczki wygładzają i to całkiem nieźle. A że lód niemiłosiernie krzywy to też nie jest żadna tajemnica.
Odpowiedz@ZebraPajama: u mnie są pingwinki - taki plastikowy pingwin na nartach, którego dzieciak przed sobą popycha, sprytne :D
Odpowiedz@Caron: W mojej rodzinnej miejscowości również ;) Tylko w Zakopanem spotkałam się z bloczkami.
OdpowiedzOsobiście dodałabym punkt 4: Cwaniaki, którzy owszem potrafią jeździć, ale potrafią śmignąć tak obok ciebie, że cię przyhaczą. A że robią przekładankę, czy jadą tyłem, to nawet nie zauważą, że przez nich leżysz. I żeby nie było, że sama jeździć nie umiem- potrafię zazwyczaj to co typowy cwaniak, ale nie jeżdżę tak na lodowisku pełnym osób. Mam przez takie osoby wrażenie, że jazda na stawie w rodzinnej miejscowości jest o wiele bezpieczniejsza, bo tam na siebie ludzie uważają.
Odpowiedz@Habiel: Osoby, które naprawdę potrafią jeździć raczej nikogo nie przewrócą, na nikogo nie wpadną. Najgorsze są cwaniaki (zwykle nastolatkowie płci męskiej), którzy nauczyli się rozpędzać... tylko o skręcaniu czy hamowaniu się zapomniało.
Odpowiedz@sla: Spotkałam się z ludźmi, którzy robili przekładanki i jeździli bardzo szybko i to między innymi. Najbardziej zdenerwował mnie chłopaczek-cwaniaczek, który widział, że jedzie para, gdzie chłopak uczy dziewczynę jeździć, a sama dziewczyna się chwieje, a on śmignął między nimi i zajechał drogę dziewczynie. No i dziewczyna zaliczyła lód, a chłopaczek śmigał zadowolony dalej.
Odpowiedz@Habiel: Łyżwą takim w twarz.
OdpowiedzZdarzało mi się zrobić selfie na lodowisku, ale najpierw upewniałam się, że stoję w takim miejscu, że nikomu nie przeszkadzam...
Odpowiedz"Zastanawia mnie, dlaczego ludzie płacą za jazdę, a zajmują się komórkami." Czasem zmieniam muzykę w słuchawkach, czasem muszę komuś pilnie odpisać (tak, zaraz teraz już, nie za pół godziny), czasem niektórzy chcą po prostu chwilę odpocząć. Jeśli nie stoję na środku toru - co cię to kurczę obchodzi? Na środku lodowiska z reguły jest pusto (jeździ się dookoła) więc stanięcie tam nie jest bardzo złym pomysłem. Nie rozumiem też czemu przeszkadzają ci osoby przy barierkach.
OdpowiedzZ racji bachorków prz brzegach lodowiska, na środku panował duży ruch - większość zachowujących się normalnie właśnie tam jeździła. Jeśli chodzi o osoby przy barierkach - myślałam, że barierki służą do chwilowego odpoczynku lub asekuracji jeżdżących, a nie jak w przypadku osób z komórkami, które opisałam- do ponad godzinnego (bilet bez ograniczeń) pisania ze znajomymi.
Odpowiedz@ZebraPajama: Na środku stanąć nie można, w kącie stanąć nie można, przy bandzie stanąć nie można - to gdzie stanąć można byś nie krytykowała? Nie licz na to, że zawsze wszyscy będą grzecznie jeździć w kółeczko.
Odpowiedz@sla: Moim skromnym zdaniem godzinne posiadówki przy barierce to lekka przesada. Tyle.
Odpowiedz@ZebraPajama: No skoro bilet bez ograniczeń, to co złego że ktoś przez chwilę w ramach odpoczynku (tudzież wyższej konieczności) korzysta z telefonu? Byłem nie tak dawno na lodowisku, zdarzyło mi się w telefon zajrzeć, ba, w trakcie jazdy nawet - nic sobie ani nikomu innemu nie zrobiłem - jestem wcieleniem zła?
OdpowiedzNajwiększą piekielnością na lodowiskach... ... są ich właściciele uważający, że zgarnięcie śniegu z tafli szuflą i zalanie jej raz dziennie wystarczy.
OdpowiedzCo do nr 2. Trochę inaczej,bo zamiast lodowiska górka do zjeżdżania. Przyjeżdża w moje okolice dużo osób, zwłaszcza w zimie. Lata temu wraz z całą grupą dzieci z okolicy, czyli z 6,poszliśmy sobie na saneczkach / listku/ worku pozjeżdzać na górę. Trochę się bawimy, zabawa przednia, aż przychodzi grupa pańć wraz z dziećmi, z wielkiego miasta, no i do nas smarków, że mamy spadać, bo to ich góra i nie mamy czego tu szukać. Może myślała, że nas przestraszy czy coś. Trochę się zdziwiła, gdy jej powiedziałam, że stoi na ziemi należącej do mojego taty:) Co ciekawe taka sytuacja, że ktoś chciał nas z tej góry wygonić było więcej i za każdym razem pojawiały się teksty sugerujące, że to ich pole.
Odpowiedzta, sam w zakopanym na lodowisku( może nawet tym samym) musiałem się kiedyś ratować szczupakiem w przód bo mi jakieś bezpańskie dziecko pod same łyżwy upadło, znam twój ból.
Odpowiedz