Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W miasteczku moich rodziców w czasie ferii zimowych jest akcja prowadzenia zajęć…

W miasteczku moich rodziców w czasie ferii zimowych jest akcja prowadzenia zajęć dla dzieciaków szkolnych w domu kultury i okolicach - planszówki, zajęcia plastyczne, tańce, śpiewy, łyżwy i podobne. Dzięki temu dzieci nie siedzą bite 2 tygodnie przed komputerami i część dowiaduje się, że w ogóle jest w mieście lodowisko i budynek ze sceną. Kilka razy prowadziłam w tym czasie zajęcia z kaligrafii - uczyłam prawidłowo trzymać pióro, ćwiczyłam różne alfabety, pokazywałam też zabawy z atramentem i papierem (choćby pisanie głupim sokiem z cytryny i ogrzewanie kartki). Prowadziłam, bo chciałam i mogłam. Do tej pory przed świętami albo tuż po odzywał się ktoś z organizatorów akcji, sprawdzając, czy wciąż chcę i mogę i uzgadniając szczegóły.
W tym roku nikt się nie odezwał, a i ja się nie wyrywałam, bo mam swoje sprawy, którymi muszę się zająć. Aż do wczoraj.

Wczoraj po południu dostałam SMS od dziewczyny, z którą byłam razem w gimnazjum - i do tego ograniczały się nasze kontakty, nawet nie miałam jej numeru telefonu. Napisała mi, że wysyła mi mail z informacjami o tegorocznych warsztatach, bo w tym roku jest w grupie organizatorów - i tyle. Pomyślałam, że trochę późno mnie werbują, ale że i tak nie planowałam się włączać, to sprawę olałam, pocztę sprawdziłam dopiero późnym wieczorem. I się deczko wpieniłam.

Zamiast zaproszenia dostałam gotowy program. Ze swoimi warsztatami wpisanymi 3 razy w tygodniu - środa, czwartek, piątek. Dodatkowo informacje, że w tym roku budżet jest ograniczony i prowadzący zajęcia muszą sami przynieść materiały, jeżeli nie ma ich na liście tych, które już kupiono (tutaj krótki spis podstawowych przyborów plastycznych, na których, rzecz jasna, nie było papieru piórkowego, peluru czy papieru biblijnego).
Odpisałam krótko i jadowicie, że żądam usunięcia mnie z programu i wpisania nazwiska osoby, która poprowadzi zajęcia, ponieważ ze mną nikt sprawy nie konsultował i nie deklarowałam udziału.

Dzisiaj, godzina 11 z minutami, mieszam rosół w garze i odbieram telefon. Dzwoni była koleżanka z gimnazjum. Dlaczego nie chcę prowadzić kaligrafii?
Hm... Bo nie? Bo mam swoje sprawy? Z których nie muszę się tłumaczyć? Bo nikt mnie nie zapytał, czy w tym roku chcę i mogę? I, wreszcie, bo nie podoba mi się dłużej zasuwanie za darmo, skoro część prowadzących dostała w zeszłym roku za to wynagrodzenie (nagrody pracownicze i gadżety dla załogi domu kultury i nauczycieli), a ja głupiej koszulki nie dostałam?
Jej odpowiedzi składały się w dużej mierze z "ale". Ale jak to, ale dlaczego, ale przecież wolontariuszom nie można płacić, ale co ona ma teraz zrobić (a tego to ja już nie wiem i nie mój problem)?
Zapytałam, dlaczego nie zapytała odpowiednio wcześniej, czy w tym roku się piszę. "Bo nie miałam ani twojego maila, ani telefonu, dopiero teraz dostałam" (guzik prawda, a jeżeli nawet, to pozostali organizatorzy mieli moje kontakty od lat). To dlaczego w ogóle wpisała nieuzgodnioną atrakcję do grafiku? "Bo... bo przecież co roku byłaś! Skąd miałam wiedzieć, że teraz się zrobisz wielką panią i się wypniesz!"
No to się tak wypięłam, że skończyłam rozmowę.

Dwie godziny temu zadzwoniła moja matka. Rozmawiała ze swoją koleżanką z domu kultury - podobno zostawiłam wszystkich w bardzo trudnej sytuacji, bo w ostatniej chwili odwołałam warsztaty uzgodnione od 2 miesięcy i to jeszcze w weekend. Ktoś tu usiłuje ratować swoją skórę.

Dziewczyna załapała się do pracy w miejskim wydziale kultury (wypytałam matkę). Cóż, maile z opisem sprawy do jej zwierzchnika i dotychczasowych organizatorów (większość wciąż siedzi w tej akcji) już poszły.

Tak sobie czekam na to, co się jutro będzie działo.

by Ursueal
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
26 26

I bardzo dobrze! Takich bezczelnych typków trzeba tępić!

Odpowiedz
avatar Naboo
18 20

Oj, też nie lubię, kiedy ktoś organizuje mój czas bez mojej wiedzy, na dodatek wymaga, żeby jeszcze zainwestować własne pieniądze w materiały... Gdyby ta panna trafiła na mnie, w poniedziałek miałaby pozamiatane....

Odpowiedz
avatar Litterka
28 28

My też czekamy na ciąg dalszy ;)

Odpowiedz
avatar DreamsFaded
16 20

Ale jak to masz swoje sprawy? I niby czemu masz nie dopłacać z własnej kieszeni? To jest ZASZCZYT! Powinnaś być dumna, że możesz pomóc, a nie jeszcze wydziwiasz ;) Dobrze zrobiłaś :)

Odpowiedz
avatar imhotep
20 20

@DreamsFaded: I jeszcze będzie mogła sobie wpisać do CV.

Odpowiedz
avatar DreamsFaded
10 10

@imhotep: A widzisz, nie pomyślałam o najważniejszym plusie! No sobie dziewczyna zaprzepaściła szansę na zdobycie doświadczenia :(

Odpowiedz
avatar bloodcarver
17 19

Tak sobie myślę, że pewnie właśnie dlatego nie pytali, żeby właśnie postawić przed faktem dokonanym i "zmusić" do kupna materiałów. A swoją drogą bardzo słusznie, w momencie jak oprócz czasu żądają jeszcze wkładania własnej kasy, pora uciekać. Zostać to można tam, gdzie po kilku razach proponują umowę i zapłatę.

Odpowiedz
avatar Isssias
3 9

W dobie internetu i prostoty dostępu do wszelkich informacji, na świecie jest coraz więcej osób nie potrafiących pisać, czytać ze zrozumieniem, a nawet wypowiedzieć porządnie zdania.

Odpowiedz
avatar Ursueal
4 4

I nic się nie stało. Dostałam krótkiego maila, że jestem przepraszana za "nieporozumienie" i warsztaty kaligraficzne w tym roku nie zostaną ujęte w programie. Podpisała się nieznana mi referentka z ośrodka kultury. I tyle. Nie chce mi się grzebać w tym dłużej, bo satysfakcji bardzo niewiele, a zamieszania sporo - nie jestem na miejscu, nie chce mi się działać przez pośredników, postanowiłam dać tematowi umrzeć. Ale będę pilnować tego na przyszłość. Inna sprawa, że trochę szkoda mi tych warsztatów, bo dawały dzieciakom dużo radości (zwłaszcza robienie kolorowych bazgrołów), a parę starszych osób zachęciłam na nich do czytania Tolkiena, pokazując im tengwar - bo znali go tylko z filmów. Ale trudno, nie w tym roku. @Elza Bargieł - proszę o wiadomość prywatną na Piekielnych.

Odpowiedz
Udostępnij