Zajechałam dzisiaj na zakupy do supermarketu T., ponieważ miałam kilka atrakcyjnych kuponów. Po skasowaniu produktów w kasie samoobsługowej podaję kasjerce kupony - pierwszy z nich upoważniał mnie do wbicia czterokrotnej liczby punktów na kartę (kto korzysta, powinien wiedzieć, o co chodzi).
Kasjerka: Ale te punkty tu nie wejdą.
Ja: Jak to nie wejdą?
Kasjerka: Na kasach samoobsługowych nie wchodzą.
J: /rozglądając się/ A gdzie tu jest taka informacja?
K: Mogę pani anulować paragon i pójdzie pani do zwykłej kasy.
J: Ale ja pytam, gdzie tu jest informacja, że wielokrotności punktów nie można wbijać na kasach samoobsługowych.
K: To anulować pani ten paragon?
J: /po dokładnym przeanalizowaniu moich wcześniejszych słów i upewnieniu się, że używam języka ojczystego/ Proszę mi najpierw pokazać informację, o którą prosiłam.
K: To jak, anulować?
Na szczęście inne kupony bez problemu weszły, inaczej krew by mnie zalała. Byłam w trasie, zakupy na kilkaset złotych, dziecko w wózku zaczyna płakać. I po raz kolejny odstać swoje trzeba...
Nie jestem z siebie dumna, ale zdołałam powiedzieć tylko podniesionym głosem: "Ten sklep już po raz kolejny robi ludzi w (...)"
Punkty, które zdobyłabym, w przeliczeniu na otrzymywane później kupony wynosiłyby około 10 zł. Ilu ludziom, podobnie jak mnie, nie chciało się zmieniać kasy i jeszcze raz kasować wybranych produktów?
Uprzedzając komentarze, że jednak mogłam powalczyć, a teraz płaczę na piekielnych - człowiek po całym dniu bieganiny i jazdy myśli tylko o tym, żeby jak najszybciej dotrzeć do domu. A według mnie, skoro sklep wymyślił promocję, to powinien się jej trzymać, a nie kombinować na sto tysięcy sposobów (bo o innych też mogłabym sporo napisać), jak tu zaoszczędzić na punktach.
sklepy
Ja mam mieszane uczucia co do tego sklepu. Z jednej strony z moich doświadczeń to właśnie tam najczęściej cena na paragonie różni się od tej z półki, z drugiej strony oprócz zwrotu różnicy dają mi zawsze kupon na 2 zł, więc zawsze mam przekąskę na ich koszt.
OdpowiedzTechnicznie rzecz biorąc to nie powinna anulować paragonu, tylko zawiesić transakcję w systemie. Kasa drukuje zapis transakcji (wygląda prawie jak normalny paragon - dodatkowo na dole ma kod kreskowy), potem wystarczy przejść do innej kasy, zeskanować, zatwierdzić transakcję i potem normalnie - płatność i do widzenia. Często tak robią jeśli np któryś towar nie ma kodu, lub jest uszkodzony i obsługa go wymienia. Kasjerka zawiesza transakcję i może obsługiwać następnych ludków, a panią/pana zapraszamy, zakupy do koszyka i prosimy do obsługi klienta. Tam dobiją brakujący towar i skasują należność. Ale akurat w T...o personel nie jest przeszkolony do tego typu działań.
Odpowiedz@mobydickk: Owszem, że można zawiesić paragon, ale w każdym sklepie wygląda to inaczej. W moim PiP są kasy dotykowe,mamy funkcję "opcje kasjera" i po zawieszeniu paragonu wypluwa się,że jest anulowany,ale jest zachowany pod przyciskiem "zawieszone paragony". Wtedy moge obsługiwać inną osobę, a do zawieszonego paragonu powrócić w dowolnym momencie wciskając "odwieś paragon". Bardzo to przydatne, zwłaszcza kiedy klienci są roztargnieni i zapomną portfela za auta,a za nimi kolejka jak w PRL ;)
Odpowiedz@mobydickk: Może w niektórych. Swego czasu miałam podobną sytuację - duże zakupy, na kasie samoobsługowej i chęć użycia kuponu do zwiększenia punktów - też dostałam informację, że na samoobsługowych nie wchodzą, gdy stwierdziłam, że w takim razie trudno - dostałam propozycję zapłacenia w innej kasie. I odnoszę jakieś "dziwne wrażenie", że gdyby autorka historii nie wyskoczyła z pretensjonalnym "gdzie tu jest taka informacja" też by podobną propozycję dostała.
OdpowiedzPewnie wyjdę na tego złego, ale pomijając to, że sklep miał w nosie poinformowanie które było w jego obowiązku, kobieta która obsługiwała kasy raczej nie była temu winna, a i pewnie takich przypadków miewa kilka dziennie w górę, więc piekielność przypisałbym także autorce która nalegała na pokazanie informacji Bogu winnej kobiecie :) Wkurzenie wkurzeniem, ale cóż, ciśnięcie niewinnej kobiety która tylko tam pracuje też ją zapewne wkurzyło :)
OdpowiedzNie jestem przekonana o jej niewinności. Raczej sklanialabym się w kierunku jej niekompetencji. Na pytanie o regulamin mogła zareagować inaczej, np wezwać zwierzchnika, a nie powtarzać jak mantrę kasowanie paragonu.
Odpowiedz@jeremyxfile: Moment, moment. Czy ja powiedziałam do kasjerki, że robi ludzi w (...)? Nie, ja tak powiedziałam o sklepie. A że kasjerka nie potrafiła odpowiedzieć na proste pytanie - mało tego, zachowywała się, jakbym tego pytania w ogóle nie zadała - to już inna sprawa.
Odpowiedz@jeremyxfile: To pewnie nie pierwsza taka sytuacja, więc to kasjerka powinna interweniować aby taka informacja znalazła się przed kasami. Dla własnej wygody i aby nie użerać się później z klientami
Odpowiedz@jeremyxfile: Kobieta o tyle była niewinna, że zachowywała się z pewnością zgodnie z podstawowym przepisem ich "wewnętrznego regulaminu" - ignorować żądania klienta bez względu na stopień ich zasadności. Widocznie za wezwanie do sprawy kierownika też pracowników sięgają jakieś negatywne konsekwencje. Niestety, nie możemy jednak pominąć i takiego prawdopodobieństwa, że baba była zwyczajnie złośliwa i świadomie i z premedytacją ignorowała żądania klientki na zasadzie - zobaczymy, czy upór zwycięży. W danym przypadku zwyciężyła jej złośliwość.
OdpowiedzA ja myślę że jednak wprowadziła Cię pani w błąd. Też robię zakupy w tym sklepie i nigdy nie miałam takiego problemu, wszystkie kupony zawsze były zatwierdzone łącznie z tym zwiększającym ilość punktów.
OdpowiedzPracuje w tej o to sieci i niestety Ale główny zarząd robi klientom i pracownikom pod górkę . Wysyłają kupony które bardzo często nie wchodzą w system i my nie możemy nic z tym zrobić a co do kuponów na punkty sprawdzajcie czy aby napewno się wybijają bo bardzo często nie są przez system dobijane na kartę . I racja pracownica może zachować transakcję i przywołać na innej kasie.
OdpowiedzMam kilka kart lojalnościowych, ale nie zauważyłam żadnego pożytku z tych, na które zbiera się jakieś punkty - albo za te punkty dostaje się jakieś badziewie, albo zanim uzbierasz na coś w miarę przyzwoitego, kończy się ich wartość. A na noszenie wszelkiego rodzaju kart trzeba by mieć chyba dodatkowa torbę.
OdpowiedzTen babsztyl ewidentnie podał informacje wyssane z palca. Tak jak napisał ktoś z facebooka, niezwykle dziwne jest to, że kupon nie wchodzi w kasie automatycznej. Jakoś jak ja robię w tego typu markecie zakupy i akurat mam kupony to nigdy nie było problemu z kuponami. Krótko mówiąc: ktoś zrobił cię w bambuko.
OdpowiedzI czemu się niby dziwisz? Personel niedouczony, bo za 2100 brutto to kto ma tam niby pracować? System szwankuje co dzień a nie ma komu naprawiać. Zatrudniają masę imigrantów ze wschodu i na domiar złego sieć po prostu plajtuje, ale oficjalnie nikt tego nie przyzna, potrafią tylko zwalniać pod byle pretekstem a braki personelu kompensując likwidowaniem zmian nocnych w kolejnych placówkach. Ogółem T to dno i kilo mułu.
Odpowiedz@tomdomus: Nie wiem, czy plajtuje, jak już to nie w Polsce (podobno ta sieć nasz kraj ma najlepszą stope zwrotu ze wsszystkich krajów w których sieć działa), ale ma ogromne kłopoty finansowe w Wielkiej Brytanii i żeby się tam ratować sprzedaje lub zamykamsklepy w Europie środkowo wschodniej. I w ciągu trzech, jak nie więcej, lat od ogłoszenia tycha zmiarów nie sprzedała, przynajmniej w Polskce, ani jednego sklepu i zamknełamcałe pięć.
OdpowiedzW informacji można sprawę z bonami załatwić. Mnie się udało bezproblemu zaatwić spraę z bonami, ale wtedy żadne bony nie wchodziły przez kase.
OdpowiedzNo w końcu jakiś poważny problem a nie tam jakieś niemiłe sprzedawczynie czy upierdliwy szef.
OdpowiedzJako pracownik tej zacnej firmy mogę wam powiedzieć, że na kasach samoobsługowych wyskakują czasem błędy co do bonów, kuponów lub płatności. Jest to zgłaszane na bieżąco ale rozwiązanie problemu trwa czasem nawet kilka dni, więc nie wyżywajcie się na nas :) sorry taki mamy system
OdpowiedzInna rzecz, że te kupony to w ogóle śmiech na sali - raz w miesiącu robię u nich zakupy przez internet, za kilkaset złotych. W zamian raz na kwartał dostaję kupony o wartości jakichś 10-15zł, których zresztą nie wykorzystuję, bo nie da się ich zrealizować przy dostawie, a do najbliższego marketu mam za daleko, żeby to miało sens. W każdym razie przy zakupach o takiej wartości mogliby albo wprowadzić jakąś sensowną zniżkę/promocję, albo w ogóle się w to nie bawić, bo to trochę śmieszne. A ostatnio jeszcze zmienili regulamin i wprowadzili w dostawach opłatę za reklamówki :P
OdpowiedzTaaa, sieć T. i problemy z ich kuponami. Dla mnie największym przebojem był nie wchodzący kupon z ich własnej gazetki - przetestowane w 2 marketach (nawet na informacji nie weszło).
Odpowiedz