Zmieniam pracę.
Znaczy się chciałam zmienić pracę.
Zostałam zaproszona na dzień próbny do prywatnego żłobka. W pracy z dziećmi doświadczenie mam, wykształcenie kierunkowo zupełnie inne, ale spróbować warto. Dojechałam na miejsce, przywitałam się z "kierowniczką", zostałam oddelegowana do sali i druga opiekunka miała mi wszystko wyjaśnić.
I tutaj zaczęły się piekielności, które pozwolę sobie wypunktować, coby historia miała ręce i nogi.
1. Na stronie żłobka jak byk napisane "wykwalifikowany i przeszkolony personel w kierunku opieki nad dziećmi 0-3". No nie do końca, opiekunka jest księgową, ja mam wykształcenie w kierunku informatyki.
2. "Gwarantujemy indywidualne podejście do każdego dziecka". Znowu zapaliła mi się czerwona lampka. Jakim cudem dwie osoby są w stanie INDYWIDUALNIE ogarnąć każde dziecko, gdy jest ich ponad 20 sztuk?
3. Kierowniczka gwarantowała zarobki na wysokim poziomie. Nie wiem dla kogo wysokim poziomem jest 9 zł/h przy 12 godzinach w pracy przy dzieciach, ale niech jej będzie.
4. Higiena, higiena, higiena. Pieluchy zmieniane na podłodze w sali zabaw, obok stał stolik, przy którym dzieci później jadły obiad.
5. Prywatność. Zdaję sobie bardzo dobrze sprawę z tego, że tak małe dzieci jeszcze nie do końca mają "ogarnięte" czym prywatność jest. Natomiast sytuacja, w której 3-letnia dziewczynka prosi o zamknięcie drzwi do łazienki twierdząc, że się wstydzi, a "kierowniczka" reaguje na to krzykiem jest dla mnie niedopuszczalna.
6. Zastraszanie maluchów. Szarpanie, krzyk, grożenie (wsadzę cię do kojca, mama po ciebie nie wróci) były na porządku dziennym - przynajmniej z tego co udało mi się zaobserwować przez 10 godzin.
Oferty pracy nie przyjęłam, nie chcę brać udziału w tym cyrku. Sprawa zgłoszona do odpowiedniej instytucji, poinformowałam również kilku rodziców, na których namiary znalazłam przez stronę żłobka na Facebooku. Mam nadzieję, że zamkną to małe piekiełko, bo dzieci szkoda...
w-wa
A z jakiej racji było w ogóle tam ponad dwadzieścia dzieci, skoro na dwie opiekunki powinno być ich maks 16? Zgłoś to, zgłoś, niech baba nie naraża dzieciaków swoim "żłobkiem".
Odpowiedz@mskps: Nie mam pojęcia. Tak właściwie to była JEDNA osoba, bo kierowniczki zazwyczaj nie ma. Ja miałam być tą drugą.
OdpowiedzTo chyba pierwsza opisana na piekielnych sytuacja, która została zgłoszona. Zazwyczaj widzę tylko jak ludzie narzekają i nie wykonają nawet jednego głupiego telefonu, żeby coś z tym zrobić. Brawo ty :)
Odpowiedz@Tapionvirgo: Po prostu próbuję się postawić w roli rodzica. Wysyłasz dziecko do fajnego, kolorowego żłobka z ogrodem, mnóstwem zabawek itd. z nadzieją na to, że dostanie dobrą opiekę "jak w domu", a później wychodzą takie kwiatki, o których rodzic nie ma pojęcia.
OdpowiedzNapisz konkretnie co to za żłobek i gdzie on jest.
OdpowiedzCieszę się, że nie ograniczyłaś się tylko do wrzucenia tego na Piekielnych, ale zadziałałaś odpowiednio. Prawidłowa postawa, brawo. :)
OdpowiedzGratulacje za postawe ale dziwie aie ze z takim wyksztalceniem chce ci sie pracowac w zlobku.
OdpowiedzA może jednak warto było się skusić na tą "super" ofertę? Oczywiście tylko po to by mieć pewność że wszyscy rodzice dowiedzą się o tym (może jakieś potajemne nagrania?) i zgłosić w odpowiednim momencie. Bo tak znając Polskie realia może przyjść kontrola i jedyne co zrobią to cośtam posprawdzają i stwierdzą "że wszystko OK i nic złego tam się nie dzieje"
OdpowiedzChyba musiałaby być dziennikarką. Wtedy to się nazywa „prowokacja dziennikarska” i pomijając niektóre sytuacje, przeważnie można liczyć na współpracę z policją, lub choć jej przychylność. Jako zwykła osoba raczej zostałaby pozwana przez pracodawcę o szkodzenie wizerunkowi firmy.
OdpowiedzMi też się podoba, że ktoś nie ograniczył się do napisania na piekielnych.
Odpowiedz