Sytuacja piekielna nie tylko dla mnie, a i dla niektórych z Was.
Otóż opowiem Wam dlaczego w naszym kraju, ludzie po studiach pracują w przysłowiowym McDonald’s (Praca jak każda inna, też wspomagałam gastronomię zza lady i zaplecza)
Udało mi się, znaleźć bardzo dobrą pracę na etat, za godziwe pieniądze.
W wymaganiach na to stanowisko, było min. wykształcenie wyższe i znajomość Offica.
Pewnego razu nastały takie zmiany, że wylądowałam w pokoju z panią Basią (imię zmienione)
Basia lat 50+, której świat rządzi się swoimi prawami. Można by książkę napisać. Jest tak zaabsorbowana swoim życiem prywatnym, że bardzo często i chętnie dzieli się szczegółami, ze współpracownikami, a także z rodziną, wydzwaniając do kolejnych ciotek, wujków czy matki, bo jakże ważnym wydarzeniem jest zakup łóżka.
Piekielność pierwsza (dla mnie) Wspomniane wcześniej rozmowy. Długie, ze szczegółami z życia prywatnego, a przede wszystkim głośne, przechodzące w momentami w przekrzykiwanie się z rozmówcą. Pokoik mały, więc dystans między nami to około 1,5m.
Piekielność druga (dla niektórych z Was) Obsługa komputera pozostawia wiele do życzenia. Basia prosiła mnie o założenie folderu na pulpicie. Do wyskakujących okienek, często wzywa kolegę, mimo, że niemal codziennie pokazują się te same komunikaty, po prostu nawet ich nie czyta, są po polsku, informują o dalszych krokach lub błędzie. Np. system wywala okienko z informacja, że nie można wpisać daty z przyszłości (wprowadzamy dane w których, zaszły zmiany), no to telefon do kolegi dwa pokoje dalej i ten przychodzi, tylko po to, by jej przeczytać cóż tam jest napisane.
Ogólnie, nie ogarnia komputera, bardzo często ma podstawowe problemy z obsługą, mimo że pracuje w firmie ponad 20 lat. Jak długo ma do czynienia z komputerem nie wiem, ale na pewno, jest to co najmniej 10 lat. Obecny system, na którym głównie pracujemy funkcjonuje od 2 lat. Rozumiem, że starsze pokolenie dłużej się tego wszystkiego uczy, ale program w miarę prosty i intuicyjny, (mi zajęło to miesiąc) i jakoś inne osoby nawet starsze od niej, radzą sobie bardzo dobrze.
Opisane sytuacje to jest jakieś 10% tego, co ta kobieta wyprawia. Pozwala jej się na to, bo jak wspomniałam, Basia lubi się dzielić szczegółami swojego życia, kreując, jakoby los był wobec niej złośliwy i okrutny. Prawda jest taka że,i zespół nieformalnie dzieli się, na osoby które kiedyś w karierze dzieliły z Basią pokój, czyli znają ją z autopsji i na pozostałych, którzy współczują, pomagają i idą na rękę, bo ona poszkodowana.
Osobiście, uwiera mnie fakt, że wiele osób niejednokrotnie, po długich poszukiwaniach, bierze pracę poniżej swoich kwalifikacji, a tu miejsce zajmuje ktoś, kto od kilku lat w biurze ma problemy z obsługą komputera, a pracę traktuje jak infolinię dla rodziny.
praca leń wspópracownik
Na pewno takie przypadki maja duzy wplyw na sytuacje na rynku pracy, tutaj pelna zgoda. Jednak z moich obserwacji wynika, ze niestety glownie chodzi o to, ze studia w tym kraju nijak nie przygotowuja Cie do pracy i funkcjonowania w spoleczenstwie. Zdobywajac dyplom, a nie majac zadnego lub sladowe doswiadczenie gdziekolwiek, ciezko jest znalezc prace. Dodaj do tego jakies dziwne przeswiadczenie absolwentow ze wszystko im sie nalezy i ze fakt posiadania dyplomu znaczy ze powinni od razu obejmowac stanowiska przynajmniej managerskie. Rozmawialem z wieloma absolwentami i tylko niewielki ich procent mial jakiekolwiek pojecie o tym, jak zabrac sie za budowanie swojej kariery. Reszta oczekiwala, ze wysle CV i wszystko zrobi sie samo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2017 o 12:29
Też mam taką boską koleżankę. Prowadzi rozmowy telefoniczne ze swoim facetem i córką, zastanawia się podczas tych rozmów co by zjadła, co leży w lodówce, czy kot narobił i gdzie i mnóstwo innych rzeczy. W chwilach gdy potrzebuję skupienia jest to maksymalnie irytujące. Na szczęście teraz jest w ciąży, termin dopiero za pół roku, potem macierzyński... Ufff
Odpowiedz@InkazLubinka: Tak bardzo to się nie ciesz, bo jak po macierzyńskim wróci do roboty, to się dopiero zacznie polka w trzecią stronę z figurami :)Wróżę odpieluszkowe zapalenie mózgu w chemicznie czystej postaci!
Odpowiedz@InkazLubinka: koleżankę? Ja mam taką matkę... Codziennie telefon i szczegółowe sprawozdanie, źe w piecu się nie chciało dobrze palić (o czym wiedziałam) i komin czyścili, a ten węgiel to taki marny w tym roku, a A. (moja siostra) do miasta jechała i matki nie zabrała. Wprawdzie zapytała, czy ją zabrać, ale tonem jakimś takim, że mamie się odechciało. A babcia to... No i w ten deseń z pół godziny, albo i lepiej. A na sugestię, bardziej czy mniej delikatną, że mnie to mało obchodzi i że chcę odpocząć, jest foch na dwa dni, a potem od nowa. Już nawet przestałam tłumaczyć, niech sobie nadaje. Z tego co wiem, to jest jej jedyną przyjemność i wentyl bezpieczeństwa.
OdpowiedzTypowy pasożyt i emocjonalny terrorysta. Jedyna metoda to odmawiać, nie pomagać, olewać, nie wdawać się w dyskusje. I tyle. Jakby chciała to by się nauczyła, a nie chce bo nie musi. Takie babska zawsze są nieszczęśliwe i niewdzięczne dlatego nawet jak się obrazi to jej stan nie ulegnie zmianie.
Odpowiedz@maat_: Obecnie nie odzywam się do Basi, no chyba, że w ostateczności, w sprawach służbowych, w wyniku pewnej awantury, ale to na osobną historię. Opiszę niedługo
Odpowiedz@maat_: mam taką za ścianą w biurze. Pisanie w excelu jak w zeszycie w kratkę w sumie by mnie nawet nie raziło (to znaczy jak się szerokość kratki w excelu kończy, to przechodzimy do następnej), ale to teatralne wzdychanie nad kserem kiedy coś nie wychodzi tak jak miało być to jest prawdziwa masakra, oczywiście telefon przy uchu non-stop.
OdpowiedzA morał z tego? "Pani Halinka" to stan umysłu, a nie wiek. Jestem rówieśnicą Basi (a może nawet od niej starsza) i komputer jakoś ogarniam, jak widać. A jakby mnie tu ktoś hejtował, że w godzinach pracy piszę komentarze na Piekielnych: a psińco, jestem freelancerem i mam nienormowany czas pracy :)
Odpowiedz@pchlapchlepchla16: Moja droga - niestety, większość naszych rówieśnic (bo ja w wieku analogicznym) tak się zachowuje jak opisana w historii Basia. Szlag mnie trafia przy tym dlatego, że takie "Basie" powodują, że wśród młodszych ludzi generuje się stereotyp: pani 50+ to właśnie taka "Basia", więc znalezienie pracy w tym wieku jest rzeczą praktycznie niemożliwą - chyba, że po znajomości (bo znajomi wiedzą, że w tym stereotypie się nie mieścisz). A komputer mam opanowany w stopniu zdecydowanie ponadprzeciętnym. Dobre parę lat temu szukałam pracy - poszłam na rozmowę do pewnej firmy, gdzie miałabym pracować w dziale handlowym i m.in. obsługiwać program fakturujący. Nie przyjęli mnie, bo powiedziałam, że programu nie znam, ale na jego opanowanie wystarczy mi 2 dni. Usłyszałam, że to niemożliwe, bo pani, z którą rozmawiałam potrzebowała na to dwa lata. Dla mnie argument nie do przeskoczenia - okazałabym się mądrzejsza od potencjalnej kierowniczki. A program nie był skomplikowany - stary program dosowski jeszcze - a na komputerach to ja pracuję od 1988 roku i opanowywałam znacznie trudniejsze programy. Od 8 lat mam swoją działalność i sobie chwalę. W przypadku posiadania własnej firmy wiek nie jest już sprawą istotną.
Odpowiedz@pchlapchlepchla16: @katem: Dziadek mojego męża w wieku 80 lat! Zapisał się na kurs obsługi internetu a potem obróbki zdjęć na uniwersytecie trzeciego wieku. Jak się chce to można.
Odpowiedz@maat_: Tak to bywa, że dopiero wtedy, gdy coraz trudniej ruszyć się z domu, człowiek docenia, jaka to wygoda, ten cały net. Po grzyba na przykład łazić na pocztę i stać w kolejkach albo zawracać dzieciom czy wnukom odwłok, skoro można zapłacić czynsz, światło, gaz, doładować telefon itp., nie ruszając się z domu? A już gdy się ma dzieci czy wnuki za granicą, to bez skajpa ani rusz!
Odpowiedz@pchlapchlepchla16: Ale dziadek był niezwykle energiczny, chciał nauczyć się obsługi internetu by pisywać i rozmawiać z kolegami z Armii Andersa rozrzuconymi po całym świecie. Spodobało mu się, a potem poszedł na kurs obróbki zdjęć, szczególnie upodobał sobie ptaki i zamieszczał zdjęcia na jakimś forum miłośników takiej fotografii. Z racji wieku nie były to jakieś ekstrawaganckie stworzenia ale takie miejskie karmnikowe. Pasja w tym wieku to bardzo ważna sprawa
OdpowiedzAle ad rem: dlaczego Mojżesz ciągał swoich Żydków przez 40 lat w kółko po pustyni? Pustynia Arabska to przecież nie Sahara! Chodziło o to, żeby w tym nowym państwie Izrael do władzy doszli od razu ludzie, urodzeni już w drodze. Ludzie wolni, którzy już nie umieją myśleć jak niewolnicy. Może w naszym kraju dlatego m.in. jest, jak jest, że jeszcze żyje masa ludzi, którzy pamiętają, jak dzień pracy zaczynał się od herbaty, papierosa i prywatnych telefonów (mea maxima culpa)? Z tymi telefonami to w czasach, gdy nie każdy miał stacjonarny, jeszcze miało jakiś sens, ale teraz, gdy byle łepek z podstawówki prędzej ogarnia komórkę, niż uczy się czytać?
OdpowiedzCiekawym jest, że człek im starszy tym bardziej otwarty na nowe doświadczenia seksualne, alkoholowe, czytelnicze a nawet naukowe bo habilitację robi statystycznie jakieś 95% procent ludzi po pięćdziesiątce więcej niż dwudziestolatków. Tymczasem nie działa to na komputery. Jak grałem kiedyś maniakalnie w Dwarf Fortress to mi zajęło z pół roku zrobienie jako takiego zamku a przyszedł trzyletni siostrzeniec to postawił krasnoludom wypas lepszy niż w Malborku. To samo w Stars!, X-com, Fritzu 10 i Dance Dance Revolution Extreme 2, we wszystkim był lepszy. Cały czas zachodzę w głowę że takie stare Grażyny na przykład po wsiach to ogarniają skomplikowańsze czynności niż smartfony a jednak jak przychodzi coś z Androidem albo Windozą pokombinować to i w miesiąc się nie nauczą. A jak wisi ogłoszenie z gminy że w bibliotece jest robiony kurs komputerowy dla seniora za darmo to przyjdą ze dwie na krzyż. I potem jojczą że trudne. Co ciekawe algorytm obsługi kompa nie jest trudniejszy niż zrobienie kiszonki dla kur albo nasieczenie królikom mlecza. Taki młody szczyl to rozwali mnie co prawda w Lotusa 2 albo w Vib Ribbon ale już w gumofilcach na pole nie wyjdzie i świńskiego gnoja widłami nie rozrzuci i stąd przewaga starszeństwa nad młodością.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Mało którego dwudzistolatka stać by tę habiitację zrobić.. A po 50-tce to: dzieci odchowane, żyje sie juz raczej dla siebie samego, można sie realizować bardziej niż w wieku 20 lat.. A co do kursów komputerowych to w moim mieście chyba jakiś ewenement jest bo zawsze pełno chętnych na niego- nawet miejsc brakuje.. Moje miasto liczy do 25tys mieszk..
OdpowiedzMoja ciotka poszła na uniwersytet trzeciego wieku. Poszła tam mając 65 lat, nowy komputer i zero pojęcia jak to włączyć. Minęło już 9 lat od tego czasu. Dziś ma konto na fb i Twitterze, pisze maile, obsługuje Skype, robi zakupy online, przestala chodzic z oplatami na poczte i do banku po odkryciu bankowosci internetowej, umie zabukowac dowolne bilety czy wycieczke... Miala dwa profile randkowe a dziś ma stałego partnera. Dla chcącego nic trudnego :)
OdpowiedzPo pladze historii kompletnie pozbawionych przecinków mamy coś w ramach kontrastu: historię upstrzoną mnóstwem niepotrzebnych i losowych przecinków. Niestety, przez to kompletnie niestrawną, mimo merytorycznego sensu.
Odpowiedz@timo: Zgadzam się, przecinki są stawiane bardzo niedbale, źle się to czyta.
OdpowiedzTo ja dodam jeszcze jedną przyczynę tego, że ludzie po studiach często sprzątają, pracują w marketach czy innych makach (pomijam ludzi ze znajomościami, pieniędzmi lub szczęściem) - stawki. Szukam sobie w wolnych chwilach lepszej pracy niż aktualna. Jako że znam parę języków, dobrze ogarniam komputer i jakieś doświadczenie w pracy biurowej mam, to i zaglądam na oferty różnych sekretarek i innych tam biurw. Wymagania standard - przynajmniej angielski, doskonała obsługa komputera (zwłaszcza excel), doświadczenie, prawko. I jakie tam stawki są powalające? 2000 brutto. 2200 brutto. 2500 brutto (z dopiskiem w oferujemy "Atrakcyjne wynagrodzenie"). Moja znajoma w jakimś prawniczym biurze miała 1300 na łapę na umowę zlecenie. No proszę Was. Moi pracownicy w markecie nigdy nie mają mniej niż 1500 na łapę na umowę o pracę, a teraz mają miec parę stów więcej. U konkurencji marketowej to i po dwa na rękę mają zwykli sprzedawcy. Tak więc tak.
OdpowiedzWiesz co ci powiem. ja się akurat nasłuchuję o poziomie obecnej edukacji wyższej i studentkach na uczelniach wyższych i tak. laski na grafice i multimediach - nie ogarniające ni w ząb komputera - NIC, zero jakiegokolwiek zainteresowania tematem studiów, zwalanie na innych prac zespołowych na zaliczenie, roszczeniowość, dziecinność, brak samodzielnego myślenia, jakiejkolwiek logiki. Studenci wcale nie są lepsi - ot, porobione "kwalifikacje" swoją drogą zupełnie nieżyciowe i odstające zupełnie od runku pracy, w taki sposób że pobrane wszystkie warunki, egzaminy pozaliczane na pół gwizdka a zadasz takiemu proste pytanie z jego dziedziny - to on się nie zna.. Ale, ale zapytaj takiego o oczekiwania finansowe to na start on chce co najmniej 6k Poza tym osoby powyżej 50 roku życia nie można zwolnić z pracy Od tak sobie.
OdpowiedzOczywiście, zgadzam się z Tobą. Takich również znam. Np kolega poszedł na sportowy kierunek i nie miał by problemu ze skonczeniem kierunku, tylko że jemu się nie chce. Po 4 latach był na 2 roku. Ale po co kończyć studia jak co roku przychodzi, młodszy "towar". Mógł by, już w zawodzie coś, ale lata po barach i czy fast foodach dorabia po parę groszy ma swoje sprawy, bo dopuki jest na studiach to rodzice utrzymują. Nie szkoda mi go. Szkoda mi natomiast dziewczyny która skończyła dwa kierunki z bardzo dobrymi wynikami, a pracuje w fabryce gdzie lutuje kabelki, bo w jej okolicy nie ma innej pracy. Ciuła powoli bo słabe zarobki by będzie atakować stolicę, ale na start też, trzeba sporo uzbierać.
Odpowiedz@KurkaRurka: A mnie nie. Serio, jest młoda i da radę. Nie jest też jedyną "biedną" osobą w kraju, które "atakują" większe miasta. Na start nie trzeba aż tak wiele jakby ci się wydawało, wręcz dokładnie tyle samo co na stancję i życie na studiach. Inna sprawa, że pracy w innym mieście z powodzeniem można szukać mieszkając nadal tam, gdzie się jest a tylko zorganizować sobie pieniądze na przeżycie 1 miesiąca po znalezieniu tej pracy. No ale takie miałczenie że po 2 kierunkach krucho z robotą itp to właśnie domena tych "świetlanych" kierunków, po których człowiek ma oderwany od rzeczywistości obraz świata, gdzie w XXI wieku wykwalifikowany specjalista musi najpierw się zwolnić, pojechać do danego miejsca oddalonego o kilka godzin jazdy od naszego miejsca zamieszkania i dopiero wtedy zacząć organizować sobie tam zarobek.
Odpowiedz