Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na gorąco, jeszcze mnie nosi. Kilka miesięcy temu wprowadziłem się z moją…

Na gorąco, jeszcze mnie nosi.

Kilka miesięcy temu wprowadziłem się z moją lubą do pierwszego samodzielnego mieszkania. Okolica spokojna poza jednym WARIATEM mieszkającym pod nami, który odkąd tylko się osiedliliśmy całymi dniami wydziera się do telefonu (i nie jest to zwykły krzyk - ten facet drze się jak kompletny oszołom na cały blok), klnie, rzuca przedmiotami, wali w ściany, i co najgorsze włącza swoje radio z maksymalną głośnością (ogólnie w godzinach 6-22, ale nie raz i nie dwa jego zachowanie budziło nas w środku nocy).

Jestem człowiekiem ugodowym, ale jestem też pracującym na pełny etat studentem piszącym magisterkę, podobnie zresztą jak moja dziewczyna. Dlatego staraliśmy się temu zaradzić.
Pukanie w rury nie pomagało - odkrzykiwał, że nas załatwi, wyzywał od najgorszych.
Pierwszy telefon na policję: "Nie przyślemy patrolu. Chyba, że poda mi pan swoje dane". Operator był typowym leniem, który odmówił przyjęcia zgłoszenia i uzależnił wykonanie swojej pracy od tego czy podam mu dane. Jak się potem dowiedziałem, popełnił tym samym wykroczenie. W rozmowie podkreślał także, że jeśli zajście nie ma miejsca w godzinach 22-6, to oni nic nie mogą zrobić. Co również jest nieprawdą (patrz: art. 51 kodeksu wykroczeń i 144 kodeksu cywilnego). Żałuję, że nie zażądałem numeru służbowego.

Drugi i trzeci telefon na policję: zgłoszenie przyjęto, ale ponieważ IDIOTA nie otwierał drzwi, patrol pokręcił się i pojechał. Nie mam do nich pretensji, bo faktycznie nic nie mogli zrobić.
Czwarty telefon: Luba podaje swoje dane. Patrol przyjechał, panowie powiedzieli co i jak: "Niestety, jeśli nie otworzy, to ręce mamy związane". Popukali w drzwi i pojechali.

I tu sytuacja zaczęła robić się naprawdę groźna.
Ponieważ hałas i zachowanie ŚWIRA pewnego dnia przekroczyły już wszystkie granice, zacząłem koncert na rurach grzewczych. Inni sąsiedzi również podejmowali próby przyprowadzenia go do porządku. Jeden z wyrywnych (i nieco patologicznych, trzeba przyznać) sąsiadów zaczął nawet walić do jego drzwi, grożąc mu przy tym - normalnie wzbudziłoby to moje wątpliwości moralne, ale wtedy kibicowałem mu z całych sił. Po kilku minutach darcia się, DZIAD przylazł do naszego mieszkania i wywiązał się taki oto dialog:

KRETYN: *wali w drzwi*
JA: *otwieram* - Czego?
K: To ty walisz w rury?
J: Tak. I nie na ty.
K: Posłuchaj gnoju...
J: Nie! Albo gadamy normalnie, albo nie gadamy i wzywam policję.
K: Dobrze, porozmawiajmy na spokojnie.
J: Proszę pana, my jesteśmy studentami. *łudziłem się, że coś do niego dotrze* Nie przyjmujemy gości, nie puszczamy muzyki...
K: GÓWNO MNIE TO OBCHODZI, GNOJU! *zaczął wymachiwać mi łapami przed nosem - dopiero teraz zauważyłem, że w dłoni ściska gaz pieprzowy* JA BĘDĘ SOBIE SŁUCHAŁ RADIA JAK MI SIĘ PODOBA! TRZEBA BYŁO SOBIE KUPIĆ DOM JEDNORODZINNY, CH*JU!
J: Przestań się drzeć, człowieku. Innym sąsiadom też przeszkadza to...
K: JA PIE**OLĘ TAKICH SĄSIADÓW! I CIEBIE TEŻ PIE**OLĘ.
J: DOBRA, KONIEC DYSKUSJI! - krzyknąłem i zacząłem zamykać drzwi. W tym momencie TEN WAŁ przystawił mi do twarzy gaz. W odruchu obronnym szybko się odsunąłem i zatrzasnąłem drzwi.

Piąty telefon: patrol przybył, policjanci spisali moje dane, powalili w drzwi i powiedzieli: "Nie otwiera, to nic nie zrobimy. Proszę zebrać najlepiej kilku sąsiadów i złożyć zawiadomienie na komisariacie". Ponieważ jak wspomniałem nie mam zbyt wiele czasu, a i tak zdecydowaliśmy już z dziewczyną o wyprowadzce (co prawda z innych przyczyn, choć po części za sprawą PSYCHOLA), odpuściliśmy sobie.

I "grande finale" sprzed niecałej godziny. Z powodu problemów ze snem siedzę przed komputerem, godzina 2:00. Nagle dobiega mnie hałas na klatce i odgłos sprayu. Nim zdążyłem dobiec do drzwi i je otworzyć MENDA zdążyła uciec. Drzwi wymazane szarą farbą od góry do dołu. Ponieważ miałem na uwadze jego groźby i ten cały gaz, postanowiłem nie schodzić do niego na dół. Tym bardziej, że nerwy mam słabe, i jak boga kocham, zabiłbym jak psa.

Dlatego wykonałem telefon szósty: przyjęte. I kiedy tak czekam na patrol (w międzyczasie wykonałem zdjęcia drzwi), słyszę jak ten BEZMÓZG wraca, żeby dokończyć. Otworzyłem z hukiem:
JA: POJE**AŁO CIĘ!?
KRETYN: *z puszką w ręku, cholernie wystraszony* No co? - zapytał tylko, bo był tak zaskoczony, że od razu zbiegł do siebie i zamknął się w swojej norze.
JA: DZWONIĘ NA POLICJĘ, CHU*U!

Patrol przyjechał. Wysłuchali, obejrzeli drzwi, uwierzyli w moją wersję i zaczęli walić do niego. Niestety nie otworzył. Panowie zachowali się wzorowo, to muszę przyznać - poradzili co robić, wyłożyli jak załatwić formalności. Na przyszłość kazali zatrzymać sprawcę siłą (to wydaje się najrozsądniejsze rozwiązanie, ale uwierzcie - gdybym go dopadł jeszcze zrobiłbym mu jakąś krzywdę i wtedy to ja poszedłbym siedzieć).

I podsumowując.
RZECZONY SKUR**SYN to dziad w wieku 70 lat, który ma żółte papiery i "Gó*no mogą mu zrobić". Jeśli nie złożę doniesienia wraz z innymi sąsiadami, nie nakłonię właściciela mieszkania do zgłoszenia szkody, albo sam nie zgłoszę incydentu z gazem jako napaści, to facet pozostanie bezkarny. Jeśli z kolei zrobię którąś z tych rzeczy, czeka mnie batalia - zeznania, papiery, komisariat, postępowanie, sąd i jego zemsta. A ja nie mam na to ani czasu, ani ochoty, ani siły.

I sami oceńcie, co w tej sytuacji jest najbardziej piekielne: dyspozytor, który chciał szantażem wyciągnąć ode mnie dane; IMBECYL z mieszkania niżej; prawo, które nie pozwala na doraźne ukaranie sprawcy; sąsiedzi, którzy niemal w ogóle nie reagują na jego zachowanie i udają, że nagle ogłuchli. Najgorsza jest świadomość, że TEN PO**EB jest całkowicie bezkarny.

Rady typu: "zemścij się, nie daj mu wygrać" ładnie wyglądają na papierze. Niestety facet jest tak nieobliczalny (a w dodatku chory), że moja dziewczyna boi się wychodzić na klatkę, a ja nie mam pewności, co może jeszcze mu strzelić do łba.

Kiedy będziemy się wyprowadzać zemszczę się. Okrutnie. Mam już kilka pomysłów. A Wam przychodzi coś do głowy?

Trzecie piętro piekła

by exoproblematique
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Polio
26 26

Nie słyszałem o człowieku, który dostał ostrzegawczy w*******l i się nie uspokoił. Si vis pacem, para bellum.

Odpowiedz
avatar Polio
11 11

@Jango_Fett Dużo więcej słyszałem o bezkarnych ludziach, którzy rozzuchwalili się tak bardzo, że doszło do tragedii.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
13 15

@Polio: Racja. Wielokrotnie to pisałem. Większość, znakomita większość takich pajaców żeruje na swojej famie niepoczytalności. Oklepany po ryju w sposób słuszny potrafi znormalnieć cudownie. Przy nawrotach powtarzać. Nie ma innego sposobu. A ten nie dość że skuteczny to i miły i relaksujący dla aplikującego.

Odpowiedz
avatar zakius
4 4

@tatapsychopata: tylko upewnić się, że sąsiedzi nic nie wiedzą, albo wiedzą tylko tyle, że wyjechałeś z domu na weekend czy coś on ma przecież papiery, że coś z nim nie tak, więc jego zeznaniom średnio można ufać, ale zawsze lepiej się zabezpieczyć

Odpowiedz
avatar konto usunięte
24 26

Skoro ma żółte papiery, nikt mu nie uwierzy. Spuść mu oklep najlepiej wespół z sąsiadami.

Odpowiedz
avatar imhotep
5 5

@mietekforce: W razie czego akurat wszyscy możecie poświadczyć, że byliście u jednego z nich i dyskutowaliście o literaturze i sztuce ;)

Odpowiedz
avatar imhotep
2 4

@Tararara: Ale on jeszcze miał zagłuszacz GSM i pewność, że tamta osoba nie ma stacjonarnego. Nie wiem jak ty, ale ja takiego sprzętu nie trzymam na podorędziu ;)

Odpowiedz
avatar Rak77
26 34

@kalulumpa: A słyszałaś o czymś takim jak figura retoryczna? Ja też nie potrafiłbym zabić beznamiętnie psa

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
2 6

Dawna nomenklatura gradacji upośledzenia, to: kretyn, debil, idiota. Warto sprawdzić, zanim się zacznie pouczać. A co do reszty, to generalnie masz rację.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 28

Poza tą główną, widzę tutaj dwie, ogromne piekielności: - facet ma żółte papiery, więc nic mu nie można zrobić - oj, jak ja wiem, jak bardzo tacy ludzie są bezkarni, to się po porostu w głowie nie mieści. Coś takiego jak "żółte papiery" w ogóle nie powinno zostać stworzone. Iście szatańskie dzieło. - policjanci pukali i odchodzili, bo nikt nie otwierał - no to są jakieś jaja. Gdyby mu mieli spuścić wpi*rdol za czynny opór przy zatrzymaniu, to pewnie najpierw kazaliby mu podpisać zgodę z dokładnie opisanymi punktami, w które miejsca będą celować pałą. W jakim kraju ja żyję...

Odpowiedz
avatar slothqueen
24 26

"Ma żółte papiery i g**no mogą mu zrobić" - to tak nie działa. Albo jest ubezwłasnowolniony i rzeczywiście za siebie nie odpowiada, ale odpowiada za niego (i wszystkie jego wybryki) inna osoba, która ma obowiązek dziada pilnować, albo odpowiada, jak każdy inny. Jeśli ktoś ma stwierdzoną, dajmy na to, schizofrenię, ale nikt nie orzekł konieczności ubezwłasnowolnienia, to nie można wszystkich przejawów złośliwości/cwaniactwa takiej osoby zwalać na chorobę. To bzdura i sposób cwaniaczków na zaszczepienie w ludziach wyuczonej bezradności.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 6

@slothqueen: oczywiscie mialam u siebie pana ze schizofrenia paranoidalna sad stwierdzil niepoczytalnosc w trakcie czynu i pan kare ODBYWAL tyle tylko, ze nie w zk a w szpitalu

Odpowiedz
avatar slothqueen
4 4

@bazienka: no więc właśnie - czym innym jest ZAŁOŻENIE, że g**no mu zrobią, bo ma jakieś papiery (pozwolenie na zachowania sprzeczne z prawem?), a czym innym jest możliwość orzeczenia niepoczytalności w toku sprawy sądowej, ze zleceniem przymusowej hospitalizacji w finale (to nie jest kara, tylko leczenie przymusowe dla dobra chorego oraz jego otoczenia, któremu on zagraża). tak czy siak, jego zachowania zgodnie z prawem nie mogły zostać po prostu zlekceważone - jeśli chory, to wio do szpitala/pociągnięcie do odpowiedzialności opiekuna prawnego. jeżeli nie - normalna odpowiedzialność karna. i wsio.

Odpowiedz
avatar iks
18 20

Powtórzę to co już w innej opowieści napisałem - klej między drzwi a futrynę.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
6 6

@iks: Albo w dziurke od klucza, bardzo skuteczne.

Odpowiedz
avatar iks
7 7

@ZaglobaOnufry: Tylko wymiana zamka a całych drzwi to różnica ;)

Odpowiedz
avatar ranunculus
2 2

@iks: Skoro i tak drzwi nie otwiera policji, to żadnej różnicy mu to nie zrobi :D

Odpowiedz
avatar DJRafi01
5 5

Polecam jak cos paralizator i gaz pieprzowy jak policja radziła zatrzymać siłą to ty tylko wykonujesz rade policjanta

Odpowiedz
avatar Agatorek
4 4

@DJRafi01: A Ty poważnie myślisz, że którykolwiek policjant przyzna się, że udzielił takiej rady? Nie sądzę, by zrobił to na piśmie...

Odpowiedz
avatar rudesloneczko
-4 8

Jeśli miałbyś okazję dostać się do jego mieszkania lub podrzucić przez otwarte okno (nie wiem na którym piętrze mieszka, to schowaj mu gdzieś niepostrzeżenie jajko. Ciebie już dawno nie będzie gdy się zepsuje a on jeśli nie znajdzie to walory zapachowe będzie miał zapewnione na długo :p

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
12 12

Na litość... Przestańcie powtarzać tą bzdurę o "żółtych papierach"! Nic takiego nie istnieje w sensie prawnym! Chory psychicznie również odpowiada za swoje czyny, przy czym zamiast do więzienia może trafić na przymusowe leczenie tzw detencję. Policjanci du...y, bo po akcji z gazem pieprzowym, mogli go zgarnąć i zawieźć do szpitala psychiatrycznego lub wezwać w tym celu karetkę. Z drugiej strony, jeśli oczekujesz, że "ktoś, coś zrobi", to bez potwierdzenia oficjalnym zeznanien lub skargą nie ma takiej możliwości. Tak działa prawo. Może się to wydawać piekielne, ale dzięki temu np. nikt nie ukaże Cię za nękanie staruszki z piętra niżej, dla której chodzenie w laciach to głośna impreza, a długie włosy oznaczają że handlujesz narkotykami.

Odpowiedz
avatar bazienka
-4 8

i co z tym zrobisz? chciales sie wyzalic czy w sumie co? bo jak nie zrobisz nic to nic sie nie zmieni zlozcie z sasiadami to doniesienie zbiorowe ty o atak z uzyciem niebezpiecznego narzedzia i zniszczenie mienia pana mozna sadownie ubezwlasnowolnic decyzja wspolnoty czy spoldzielni poparta decyzja sadowna eksmitowac i wymusic sprzedaz mieszkania duzo mozna zrobic trzeba tylko chciec ps. polecam kamere na klatka tak by obejmowala twoje drzwi

Odpowiedz
avatar Agatorek
2 8

@bazienka: Autor chciał tylko zebrać pomysły na "zemstę". A że będzie to tak samo niezgodne z prawem, jak zachowanie sąsiada, to już oczywiście nie ma znaczenia.

Odpowiedz
avatar imitacja
3 3

Oj chłopie, rozumiem cię doskonale. Niedawno sama mieszkałam pod takimi idiotami - baba z dwójką dzieci i partnerem - krzyczeli na siebie, ona się darła do telefonu i na te dzieci, słuchali głośno muzyki, telewizji.. Na nic zdawały się początkowo grzeczne prośby, więc jak oni byli głośno to też walilam im po rurach, albo parasolem po suficie. To wtedy zaczęli mieć wąty, że im rurka przecieka, bo tak mocno się tluklam i że będę za to płacić. Wzywalam do nich policję, to jak schodzili z klatki to mnie wyzwali pod drzwiami typu "zaje... Cie kur.." Wyprowadzilam się, bo nie miałam siły po jednym miesiącu tam.

Odpowiedz
avatar Garrett
10 10

Kiedyś, ktoś, gdzieś, nie pamiętam gdzie, wystrugał taką deseczkę i podstawił takiemu idiocie pod klamkę. Nie dało się nacisnąć klamki więc nie można było drzwi otworzyć. Jak pojawiała się na parkingu straż miejska czy policja kijek znikał :) Pomogło. Nic nie niszczysz, nie ma śladu.

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
1 1

@Garrett: ja tam w celach edukacyjnych puszczam w kółko "Sektor Gaza" (rosyjski ciężki pank-rock, lata 90) głośniej, tak by adresat słyszał, ale Twój sposób jest po prostu genialny!

Odpowiedz
avatar manson1205
0 0

Super glue do zamka + szpilki i tak codziennie. Sam się wyprowadzi albo uspokoi.

Odpowiedz
avatar Kowallo32
2 2

O...l mu w nocy dookola drzwi poxylina. Gwarantuje Ci ze nie wyjdzie z domu (chy ba ze przez okno albo razem z drzwiami i futryna):)

Odpowiedz
avatar Zinterstein
5 5

Propozycja na zemstę. Raz coś takiego zrobiono mojemu sąsiadowi. W szpary pomiędzy drzwiami a ościeżnicą wciśnięto jakiś zajefajny klej. Drzwi nie dało się żadna siłą otworzyć, trzeba je było wyrąbać siekierą. Sąsiad miał jak to w PRLu zwykłe z dykty, ale teraz w dobie drzwi antywłamaniowych to wyjście z domu może oznaczac potrzebę wezwania straży pożarnej. Nie namawiam. W żadnym wypadku.

Odpowiedz
avatar TheLostSoul
1 1

1. Klej między drzwi a futrynę. Nie oszczędzaj :) 2. Klej do zamka 3. Polecić normalnym somsiadom całodniową wycieczkę, włączyć na cały dzień na maksymalnej głośności jakiś wybitnie irytująsy dźwięk i samemu domostwo opuścić 4. Jeżeli somsiad z dołu ma balkon to można mu coś tam ciekawego wrzucić, coś czego bardzo by tam nie chciał i zarazem coś trudnego do zmycia (puść wodze fantazji) 5. "Przypadkiem" zalać mieszkanie 6. Jeżeli ma samochód poobklejać naklejkami, przeciąć opony, zniszczyć lusterka, ziemniak do rury wydechowej itp :))) 6. Klasyczny wpier*ol Baw się dobrze, uważaj na monitoring! 0:-)

Odpowiedz
avatar KomorniktxD1
0 0

Mam dla Ciebie propozycje - kup strzykawkę, igłę oraz kwas masłowy (można kupić w sklepie wędkarskim), zassij strzykawką kwas, podejdź do jego drzwi i wstrzyknij zawartość w szparę między drzwiami a framugą. Smród jest potężny i ciężko jest się go pozbyć :)

Odpowiedz
Udostępnij