Pani sprzątająca u mnie w pracy podzieliła się ze mną opowieścią o właścicielu obiektu, który zasłużył na Złotą Cebulę w konkursie na największego sknerę biznesu.
Żeby zaoszczędzić na kosztach utrzymania budynku, ekipie sprzątającej kazał przychodzić z własną wodą (! - bo zużywają na własną pracę, a pewnie w dodatku kradną z jego krwawicy) i pokrywać część kosztów odprowadzania ścieków (! - bo brudną wodę wylewają do jego kanalizacji). Po proteście i tłumaczeniu, że nikt nie wywozi mu z budynku beczek Chlorowianki Kran Deluxe, nikt też wwozić nie ma zamiaru, a woda do sprzątania jest niezbędna stwierdził, że rozwiąże sprawę inaczej - przed przyjściem sprzątaczy zakręcał główny zawór wody i wydawał sprzątającym po pięciolitrowej butli kranówki na głowę. Bo w domu patrzył, jak żona sprząta i wyliczył, że tyle wystarczy.
Ceremonia taka odbyła się raz. Pan podobno nie mógł zrozumieć, dlaczego firma sprzątająca wymówiła umowę świadczenia usług w trybie natychmiastowym - i to jeszcze z winy zleceniodawcy, tacy bezczelni ci sprzątacze byli.
Idąc dalej tokiem myślenia pana sknery, wyliczyć ile można brudu, w warunkach 5 litrów wody na głowe, w budynku wyczyścić i wprowadzić limity ile może zostać nabrudzone. Wszelkie przekroczenia normy mają skutkować pozostawieniem ponad normatywnego brudu.
OdpowiedzNa 143 głosy 143 plusy ❤ sknera rządzi na piekielnych :D
Odpowiedz@Farellka: Już 156 Piekielni jednomyślni jak nigdy...
Odpowiedz164/166. Pan sknera tu był.
Odpowiedz@avtandil: Z żoną.
Odpowiedz@imhotep: Może i z żoną. Może z całą rodziną, pracownikami i sąsiadami. Tym niemniej taki wynik oznacza, że głos na "słabe" był... jeden.
OdpowiedzW nawiązaniu do limitów zużycia materiałów to mnie nic chyba już nie zdziwi. Pracuję upraszczając w urzędzie a co za tym idzie przy dokonywaniu zakupów obowiązuje nas przestrzeganie przepisów ustawy prawo zamówień publicznych. Sprowadza się to między innymi do tego, że na początku roku trzeba oszacować ile pracownicy będą w danym roku srali, żeby zamówić odpowiednią ilość papieru toaletowego, bo wiadomo pieniądze publiczne nie mogą być marnowane i wszystko musi być zawczasu przewidziane i skalkulowane.
Odpowiedz@Baobhan_Sith: Wyobraź sobie, że w średnich i dużych firmach prywatnych (na tyle dużych, że opracowują roczne budżety), których prawo o zamówieniach publicznych nie obowiązuje, też prognozuje się, ile trzeba będzie kupić papieru toaletowego i tym podobnych rzeczy.
Odpowiedz@Jorn: Prognozuje. Słówko-klucz. Jak będzie plaga sraczki i skończy się za wcześnie, to szef dokupi. A jak zostanie nadwyżka, to wykorzysta się ją w przyszłym roku. A w urzędzie nie ma zmiłuj, jak się skończy to kupuj swój (wróć – sraj w domu, wnosić pewnie nie wolno…), a jak zostanie papier to niestety, trzeba komisyjnie zniszczyć i sporządzić protokół zniszczenia. :D
OdpowiedzW tym wypadku firma sprzątająca powinna wycenić litr wody na 10 zł - czyli de facto sprzedawać kranówę z marżą, normalnie i kulturalnie wystawić panu Januszowi faktury za zakupiony towar.
OdpowiedzNie potrafię pojąć, jak ktoś kto jest taki kretynem może w ogóle dorobić się biznesu większego niż stragan z warzywami.
Odpowiedz@LesnyPan: odziedziczył? lub dzięki takiej ehkm... ,,strategii oszczędnościowej'' na wszystkim naskładał wystarczająco kasy. Tutaj mamy taką słowacką Grażynę co to połowę załogi ma na czarno.
Odpowiedz@LesnyPan: Byś się zdziwił. Skąpstwo właścicieli niemieckiej sieci sklepó ALDI jesr wręcz legendarna, a przez kilkanaście lat okupowali czołówkę najbogatrzych ludzi w Niemczech.
Odpowiedz@LesnyPan: Niestety tak to często działa. Moja znajoma pracowała w biurze tłumaczeń - zrezygnowała po miesiącu, kiedy dostała 800 zeta na rękę (sama sobie winna w sumie - liczyła na obiecane premie, no i szef jej znajomy przecież). Facet oszczędza na wszystkim, co się da, sekretarek zmienił chyba z 12 w ciągu kilku miesięcy (oczywiście szukał z orzeczeniem, żeby było taniej), ale i tak biznes mu się kręci, bo ma konkurencyjne ceny.
OdpowiedzPrywaciarze to najgorsze gnidy w tym kraju.
Odpowiedz@MorogToKatolskaSzmata: Obalam - co powiesz, na przykład, o politykach?
Odpowiedz@MorogToKatolskaSzmata: Protestuję przeciwko takiemu uogólnienia! Mój szef dałby mi i cztery koła na rękę, gdyby tyle miał. A prywaciarz z niego książkowy...
Odpowiedz@avtandil: Bardzo wielu polityków to przecież prywaciarze xD. Patrz na Jakubiaka.
OdpowiedzKilka lat temu mój mąż zajeżdżał konie jednemu bogatemu delikwentowi. Jak jedna z jego klaczy zgubiła podkowy (swoją drogą już nieźle "znoszone"), to dopytywał się, czy aby nie można tych samych użyć znowu z tymi samymi (połamanymi) hufnalami. Mąż stwierdził wtedy, że gdyby miał tyle kasy co ten gość, to nasze konie chodziłyby w złotych podkowach :D Ot, priorytety.
Odpowiedz@Bryanka: Nie wiedział, to dopytał. I także wiesz już, dlaczego twój mąż większej kasy nie ma i nigdy nie będzie miał.
Odpowiedz@Jorn: Bo nie oszczędzamy na naszych zwierzętach? Jest takie przysłowie nawet - "chytry dwa razy traci". I faktycznie facet w późniejszym czasie "zaoszczędził" dodatkowo - musiał oddać swoje trzy konie gdyż został oskarżony o zaniedbanie (na żarciu i weterynarzu też oszczędzał). Nam jest dobrze z tym co mamy, zarabiamy na tym co kochamy robić, więc duża kasa nie jest nam potrzebna do szczęścia. A co będzie jutro, czy za rok, któż to może wiedzieć? Na pewno nie Ty.:D
Odpowiedzbabcia mojej kolezanki tez byla i jest sknera goscie K musieli przychodzic z wlasna herbata/kawa, kubkami ( zmywanie kosztuje), papierem toaletowym pomijam juz opcje, ze wode babcia spuszczala po "dwojce", po "jedynce" zas nie. najlepiej woda, w ktorej sie czlowiek myl. bo woda kosztuje
Odpowiedz@bazienka: Słyszałem jak ktoś taki umarł i znaleźli w materacu jakieś 50 tysięcy złotych - a raczej tyle te papierki, jakby ktoś je zamienił podczas denominacji ;)
Odpowiedz