Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

To już chyba tradycja, że w małych miejscowościach ludzie nudzą się do…

To już chyba tradycja, że w małych miejscowościach ludzie nudzą się do tego stopnia, że nie ma lepszej rozrywki od wtykania nosa w nie swoje sprawy. W całej historii trochę mi szkoda mojej mamy, która nasłucha się złośliwych komentarzy, jednak na szczęście jest na tyle mądra, by nie brać ich do siebie, tylko śmiać się razem ze mną; jednak sytuacja jak dla mnie jest jednocześnie przykra z jednego powodu, a mianowicie jak szybko potrafi się ludzi ocenić tylko na podstawie... w sumie nie wiem czego. Do rzeczy.

Od początku ubiegłego roku, spotykam się z mężczyzną (obecnie narzeczonym). Wspominałam wcześniej, że jestem na pierwszym roku studiów, On jest ode mnie starszy o 11 lat. Znamy się kilka lat (ze względu na wspólne pasje, no i mieszkał jakieś 10km od mojej miejscowości). Teraz mieszkamy razem, u Niego, w górach na cudownym, kompletnym odludziu. A na piętrze mieszka jego mama (starsza, niestety schorowana kobieta, którą trzeba się zająć, ale która jest bardzo kochana).

Ja wiem, że: "jestem jeszcze młoda i głupia, że wszystko w życiu się może zdarzyć, że w moim wieku to powinnam korzystać z życia" i takie tam. Jednak nie widzę problemu w niczym, skoro jestem w związku z mężczyzną, którego kocham, który jest troskliwy, wierny, z którym dzielimy pasje, którego moi rodzice uwielbiają. Mój wybór.
A teraz podzielę się "mądrościami" koleżanek mamy, z którymi czasem pije kawę:

-Jak ty możesz pozwalać, żeby córka się z pedofilem spotykała?
-A może on jest z nią tylko dla waszych pieniędzy? (no tak, bo przecież jesteśmy milionerami... ).
-Zobaczysz, zaraz zajdzie w ciążę żeby 500+ dostać.
-I co, pewnie jeszcze im do rachunków się dokładasz?
-(Jedna z nich zna Jego byłą dziewczynę) Zostawił X po tylu latach, to pewnie ją też dla młodszej zostawi.
-Ale jak to zaręczyła się? Przecież dziewczyna życie sobie zmarnuje.
-Pewnie ją wykorzystuje, żeby tylko matki pilnowała.
-Przecież to obrzydliwe, że oni się spotykają.
-I pewnie wszystko jej każe w domu robić, ostatnio widziałam jak wychodziła od ciebie z takimi siatami wielkimi!
I moje ulubione: -No tak, na takie auto, to każda by poleciała :D

Studiuję w innym mieście, jednocześnie udało mi się dostać dosyć fajną pracę, do rachunków dokładam się SAMA, mimo, że On nigdy o to nie prosi, zaręczyny to nie przysięga małżeńska, Jego była dziewczyna zdradziła go w jego własnym domu, gdy wyjechał na delegację; przez 5 lat harował na nią i na siebie jak przysłowiowy wół; nie wygląda na starszego ode mnie, wygląda jak normalny facet; logiczne chyba jest, że zamiast codziennie jeździć do miasta po zakupy, lepiej zrobić więcej na zapas. Jakoś nie widzę niczego złego w zrobieniu zakupów, gdy mój facet ciężko pracuje. A auta mnie nie interesują, bo wolę jednoślady.

I takie mądrości prawią trzy kobiety, które znam od dzieciństwa - dwie z nich mają synów, wiek 23 i około 26, którzy nadal z nimi mieszkają, nie pracują, wykształcenie skończyli na podstawówce, a ich jedynym zajęciem są gry komputerowe. Jedna z nich ma córkę, młodszą ode mnie, która (tadadaam) zaszła w ciążę jak miała niecałe 17 lat i obecnie pracuje jako "mama na pełen etat".
Mojego narzeczonego widują tylko czasem- NA KORYTARZU. Jak przyjeżdżamy do rodziców. Czasami akurat jedna schodzi na dół do sklepu czy coś... (A wtedy jest "a dzień dooobry dzień dobry! Jacy wy ładni!" itd.
Także tak. Mamuśka ostatnio wspomniała im o ich dzieciach i ich "osiągnięciach". Już chyba nie będą pić kawy przez dłuższy czas ;).
Po prostu denerwują mnie tacy ludzie.

ener

by mabmalkin
Dodaj nowy komentarz
avatar Bryanka
7 9

Haha, ciekawe jest to, że wszędzie tak samo gadają :P Jak związałam się z moim facetem, to wytykali mi podobne rzeczy.

Odpowiedz
avatar sophia
20 20

Moja Matka jak się zaręczyłam powiedziała żebym tylko nazwiska nie zmieniała, bo potem przy rozwodzie będzie za dużo papierologii. I tak mówiła poważnie.

Odpowiedz
avatar dzasdusia
2 2

Moja babcia po slubie przepisała na mnie mieszkanie. Ale z zaznaczeniem ze tylko dla mnie a nie dla nas, bo jak się rozwiedziemy to ona się nie będzie martwić. Chyba myśli, że mamy intercyzę spisana. Bo przecież sie rozwiedziemy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

Ale te 11 lat to przecież nic. Mojej koleżanki ojciec był starszy od jej matki o 30 lat a druga jest starsza od swojego męża o 14 lat.

Odpowiedz
avatar salee_n
5 7

11 lat to nie tak wiele. Mój Mąż jest starszy ode mnie o 17 lat i jakoś nikomu to nie przeszkadza. Tzn może przeszkadza, nie wiem, nie słucham plotek. Gadali, gadają i gadać będą, trzeba się uodpornić i ignorować te zawistne hieny. Powodzenia i duużo miłości Autorko :-)

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
13 17

Co to się porobiło że normalny wiek do żeniaczki uważany jest za patologię. Zchamiały czasy, zdurniały i obyczaje. Jeszcze za starej dobrej C.K. Monarchii świeć Panie nad jej duszą normalnem było, że kawaler brał sobie żonę jak już życia użył, majątek pomnożył i świata nawojażował. Tak 40-50 to akurat było i wtedy mu się wynajdywało jakowąś młódkę a wszyscy się cieszyli że za ustatkowanego kawalera idzie. I Bogu dzięki nikt się urojeniami kobiecymi i histeriami nie przejmował tylko najpierw rozsądek a miłość przyjdzie z czasem. Panna miała u boku ostoję i opokę co to i kapitał pomnożył, i młyny miał i cegielnie i w łożnicy poradził a ona zładować swaczynę umiała i nakrochmalić łachów i przychówek bawić. Teraz jak do młódki jaki szpakowaty pan zagada to panika a jeszcze noska zadzierają dyżurnem hasłem: "Co z tobą nie tak przegrywie jak w wieku 30-40-50 lat jeszcze sam???" Chyba że już ma ze dwójkę owoców miłości z lokalnymi parobczakami to wtedy każdego weźmie nawet i tego głupiego Stacha ze szpotawymi kulasami.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
1 3

@Drill_Sergeant: O tempora, o mores, o qrva! (Mercedes z Salonu, Dzieła wszystkie, tom XV, str. 385). "Stary uszanuje i na cudzy grosz niełasy" (Reymont)

Odpowiedz
avatar ja_2
8 8

Standardowa (choć chora) rzecz. Ale jeżeli myślisz, że masz źle to zmierz się z tym: Moja partnerka jest ok. 20 lat młodsza ode mnie, a ja mam i pozycję społeczną i kilka groszy tu i tam... Wiesz co ona się nasłucha o sobie ...? ;-) I nawet dobre studia, stała praca, podział kosztów i intercyza nic tutaj nie zmienią... taki life.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2017 o 2:16

avatar mabmalkin
0 0

@ja_2: Ja tam tylko się podśmiewam :D

Odpowiedz
avatar morgoroth
0 0

Nie przejmuj się nimi. Ich życie jest tak nudne, to się cudzym muszą zajmować. Współczujmy.

Odpowiedz
avatar moodlishka
-1 1

To rzeczywiście na strasznym zadupiu musisz mieszkać. Mój teraz już mąż jest starszy ode mnie o 10 lat i 11 miesięcy i nigdy nie słyszałm podobnych bredni, a zapewniam Cię, że Mama by mi powtórzyła. Zaczęliśmy się spotykać jak ja miałam 20, on 30. Jesteśmy razem już 7 lat.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2017 o 15:57

avatar mabmalkin
1 1

@moodlishka: Widocznie masz szczęście :)

Odpowiedz
avatar timka
1 1

Czemu Twoja mama jeszcze sięz tymi babami zadaje?

Odpowiedz
avatar bylaruda
0 0

Tiaaa. A spróbujcie wziąć ślub w wieku 21 lat ( mąż 23) i nie daj boziu nie mieć w tym czasie dziecka w drodze. To się wtedy nasłuchacie :D Plotki, ploteczki.

Odpowiedz
avatar illis
-2 2

Dobrze, abstrahując od tego, co ludzie gadają (bo gadali i gadać będą), są jeszcze dwie sprawy: 1. Matka ma koleżanki prima sort. A co za tym idzie - matka jest prima sort. Serio? Spotyka się na kawę z kimś, kto jedzie po jej dziecku z góry na dół i nie reaguje? A dodatkowo jeszcze przekazuje Ci co bardziej ciekawe smaczki? Co to jest, osobowość ofiary, czy jak? 2.Na jaką cholerę rozwodzisz się nam tutaj na temat bezzasadności zarzutów? Po co się tłumaczysz? Wiesz, jak to widzę? Z jednej strony szlag Cię trafia, że źle ocenia Cię otoczenie z racji tkwienia w związku ze starszym facetem, ale z drugiej chyba podświadomie przyznajesz temu otoczeniu rację, skoro uważasz za zasadne tłumaczenie własnych wyborów. A hasła, że "Się dorzucasz, mimo że nie prosi" albo "zaręczyny to nie przysięga małżeńska" to już kuriozum takich wywodów. Sama się zastanów gdzie jest problem, bo wydaje mi się, że nie tak do końca w ludziach. Jeśli wyciągasz jako argument kwestie dobrowolnego dokładania się do rachunków (co jest taką oczywistością, że aż huczy) albo określasz zaręczyny jako coś, co "w zasadzie przecież wiążące nie jest"( w końcu można zawsze zerwać nie? Jakby się okazało, że jednak nie jest tak bajecznie...) to może naprawdę lepiej dać sobie spokój. To nie gadanina innych jest tu zagrożeniem (choć piekielnością w rzeczy samej na pewno), ale Twoja niepewność, która wali z tej historii po oczach elegancko. PS. W Polsce nie można skończyć edukacji na podstawówce ;)

Odpowiedz
Udostępnij