W temacie żuli.
Przed kupnem własnego lokum wynajmowaliśmy z lubym przytulne mieszkanie w ścisłym centrum. Prywatna kamienica, otoczona ogródkiem i płotem, cała na wynajem a właściciel tak dobierał lokatorów by byli w podobnym wieku i się dogadywali (integracja była pełna). Bajka? No prawie- za tym płotem znajdował się opuszczony budynek- miejsce bytowania żuli. Początkowo myślałam, że budynek musi być opuszczony ze 30 lat, nie miał ani jednego kawałka szyby (a i ram okiennych brakowało), ani jednych drzwi a tynk był obdrapany na wysokość dorosłego człowieka. A, i miejscami widoczne były okopcenia.
Później miejscowy specjalista od hydrauliki uświadomił mnie, że dzicy lokatorzy doprowadzili ten klasyczny przykład architektury modernizmu do takiego stanu w 5 lat. Właścicielka zmarła a dziedzic mieszkał za granicą i majątkiem się nie interesował, miasto nic nie mogło zrobić bo teren prywatny...
Czas na główne atrakcje związane z tak uroczym sąsiedztwem:
1) załatwianie potrzeb fizjologicznych na widoku, nie przejmując się, że ktoś widzi, prawie pod naszymi balkonami...(porządny opieprz tubalnym głosem lubego pomagał na krótko)
2) jak, z powodu upojenia, nie udało im się doczołgać do budynku, to spali w tym gówn*e
3) obnażanie się- to ,że żul wychodził na podwórze zdejmował gacie i srał pod siebie to jeszcze mało. Pani żulica po pijaku zwykła latać po okolicy bez kluczowych elementów garderoby i drzeć się kto ją przeleciał jak była nieprzytomna...
4) żulica generalnie lubiła wrzeszczeć- dzięki temu znaliśmy dokładnie szczegóły pożycia tej radosnej komuny (kto komu co zjadł, kto komu co wypił, kto oddaje się stosunkom jednopłciowym) okraszając to dużą ilością przekleństw (i nie ważne, że był środek dnia a budynek sąsiadował z przedszkolem...)
5) straż miejska? Straż czy policja mogła im skoczyć. Mandat? i tak nie zapłacą...Wyrzucić? przecież to teren prywatny i nic im do tego. Mogli co najwyżej z uporem maniaka odłączać im pociągnięty na lewo prąd i gaz...
6) Prąd- mimo kompletnego zdewastowania budynku żule nie zamierzały sobie odmawiać podstawowych przyjemności- mieli dvd, tv i wieżę (na której potrafili odtwarzać w kółko "białego misia" przez 10 h, radośnie śpiewając wraz z wokalistą). Sprzęty te potrzebują prądu więc żule wprawiły się w podłączaniu do sieci na lewo. Aż pewnego dnia przyjechała straż i, chyba z desperacji, nie tylko usunęli żulowską instalację ale również zdemontowali skrzynkę i wyrwali kable do niej prowadzące, ile się dało. Dzikim lokatorom zostało śpiewanie a cappella ale przecież przydałoby się również źródło światła... Rozpalili ognisko, w środku, a jak wiadomo ognisko plus hałdy śmieci i upojenie alkoholowe to nie jest dobre połączenie. Gdy poczułam spaleniznę i wyszłam na balkon to widziałam już tylko uciekających (zygzakiem lub pełzająco) żuli a sąsiadka z góry wzywała już straż pożarną. Akcja trwała 2 godziny, ogień strawił cały dół willi... Co na to żule? Już nad ranem byli z powrotem, drąc się na całą okolice, że "sk*rwy**** strażacy zalali im cały dobytek i wywali na zewnątrz"...
7) Za naszych czasów palili się jeszcze dwa razy. Raz z ofiarą śmiertelną (bo był zbyt pijany żeby uciec a koledzy go zostawili) a my za każdym razem baliśmy się, że wiatr przerzuci ogień na sąsiednie budynki... Tuż po naszej przeprowadzce budynek spłonął doszczętnie zabierając ze sobą kolejnego miłośnika amareny.
Niech smaczku historii doda fakt, że Ci ludzie codziennie o godzinie 17, gdy normalny człowiek wraca zmęczony z pracy, wracali nawaleni do nieprzytomności niosąc siaty jedzenia (niejednokrotnie pomstując na jego jakość) kupionego przez dobrych ludzi, którzy "na piwo nie dają ale jedzenia nie odmówią"... My kupujemy im jedzenie a oni całą kasę (czy to z datków czy z zasiłków) mają na picie. I tak sobie żyją bezstresowo...
Dodam tylko, że mój ojciec jest wychowawcą w noclegowni dla bezdomnych (i nie starczyłoby miejsca na tym portalu żeby opisał swoje doświadczenia z żulami- jak chcecie to mogę coś wrzucić) i wiem jakie możliwości uzyskania pomocy mają takie osoby. Tylko jest jeden warunek- trzeba być trzeźwym! Dla niektórych to wciąż za dużo, sami dokonują wyboru.
Na koniec krótkie ostrzeżenie- gdy widzicie leżącego żula, nigdy nie dotykajcie go inaczej niż butem z grubą podeszwą (oczywiście najpierw upewnijcie się czy to żul czy tylko biednie ubrany człowiek). Osobniki żyjące w takich komunach często są nosicielami różnych chorób zakaźnych (w tym hiv i hcv) i żeby zabezpieczyć się przed kradzieżą nabijają portfele swoimi zużytymi igłami (informacja z kursu pierwszej pomocy od czynnego ratownika).
pomorze
Jak widzę śpiącego na ulicy żula, szczególnie w takie mrozy jak obecnie (a u mnie na osiedlu jest cała ekipa mieszkająca w śmietniku i kupująca denaturat w sklepie obok) to go nie dotykam niczym, bo się brzydzę. Ale zawsze mówię do niego próbując obudzić, a jak się nie budzi to dzwonię na straż miejską lub policję. Przyjeżdżają bardzo szybko i delikwentem się zajmują. Po co ma żul umrzeć, bo się nawalił i usnął na dworze, mimo wszystko szkoda mi ich. A ostatnio widziałam kilkadziesiąt osób, które wracały z przedszkola z dziećmi i omijali go szerokim łukiem, nawet nie spojrzeli w jego kierunku. Gdyby nie starszy pan, który się zatrzymał przy nim razem ze mną to człowiek by prawdopodobnie zamarzł. Znieczulica też jest straszna.
Odpowiedz@Shineoff: moje ostrzeżenie absolutnie nie dotyczy ignorowania leżącego żula. Pierwszym etapem w takim przypadku jest próba nawiązania kontaktu głosowo, jeśli nie reaguje należy poszkodowanym potrząsnąć i to w tym momencie, jeśli mamy do czynienia z żulem, lepiej użyć buta niż ręki(nawet w rękawiczce). Nie reaguje? To wzywamy pomoc i darujemy sobie dalsze działania. Chcesz zobaczyć czy nie krwawi albo zacząć masaż serca i natkniesz się na taka igłę i to Ty masz problem. Być może do końca życia.
Odpowiedz@Shineoff: Ty się brzydzisz ale inni mają się zajmować? taka to hipokryzja.
Odpowiedz@Morog: Niekoniecznie hipokryzja. Taki już "urok" niektórych zawodów. Jeden musi wejść do płonącego budynku, drugi gonić uzbrojonych bandziorów, a trzeci reanimować zaszczanego i zawszonego żula. My - cywile, nie mamy takich obowiązków.
Odpowiedz@Morog: Słusznie prawisz, znajomy był kierowca karetki transportowej,opowiadał że po każdym transporcie żula musza odkażąć prawie 3 godziny całą karetkę, zaczął golić się na łyso po tym jak załapał pchły i wszy od żuli. Taki zul nie ma ubezpieczenia a zasiłki i wszelka pomoc medyczną ma, to chory system, ze dla porządnych ludzi brakuje a na nich musi byc. Dokonali życiowego wyboru, to ludzie wolni ich sprawa
OdpowiedzRównie piekielni jak sami żule są ci "dobrzy ludzie", którzy ich dokarmiają.
OdpowiedzZebrać kilku silnych sąsiadów, zainwestować w kominiarki i sprawiać żulom regularny oklep.
Odpowiedz@Morog: była taka akcja. Z okolicznych bloków zebrało się kilku chłopa bo żule kradły im ubrania z balkonów na parterze. Wychodzisz na dymka a tu żul ubiera Twoje skarpetki, w podzięce zostawiając swoje stare (które podchodzą pod broń biologiczną). Zwrócisz uwagę to Cię zwyzywa, a następne pranie zastaniesz wysmarowane gównem...Panowie złapali jakieś sztachety i ruszyli na siedzibę żuli. Trochę animuszu stracili widząc fosę z gówna i wymiocin. Zanim przełamali wstręt by dostać się do środka i ręcznie wytłumaczyć mieszkańcom,że nie podobają im się ich praktyki, żule...wezwały policję.
OdpowiedzA co to jest, to całe "spłoną"? One spłoną? Budynki? W czasie przyszłym?
Odpowiedz@BiAnQ: Co to jest to całe "spłoną"? To jest zwykły błąd. Podczas pisania autorka zgubiła gdzieś "ł". Ot, cała tajemnica. Mam nadzieję, że zaspokoiłam twoją ciekawość. Naprawdę, jest się czego czepiać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2017 o 13:42
@BiAnQ: dziękuje za zwrócenie uwagi. Pattwor: dziękuje za wyjaśnienie BiAnQ co autor miał na myśli ;)
Odpowiedz@Pattwor: Błąd debilny jak "ludzią", a autorka niczego nie zgubiła, a zwyczajnie nie potrafi pisać, czego dowód dała poniżej, w skierowanych do ciebie podziękowaniach. I, owszem, jest się czego czepiać - jestem wzrokowcem i przez takich jełopów coraz częściej zastanawiam się, jak coś się pisze.
Odpowiedz@whateva: Nie, "ludzią" to niezaprzeczalny błąd, "spłoną" może być takim błędem, może być tez literówką. Jeżeli ktoś pisze "na szybko", to może tego błędu nawet nie zauważyć, bo przecież wyraz "spłoną" istnieje, więc żaden słownik (ani ten w telefonie, ani ten na komputerze) tego nie podkreśli/poprawi.
OdpowiedzNie będę bronić żuli, ale nie mów mi że ośrodki dla bezdomnych to taki raj. Byłem w takim około miesiąca. Jeden z pracowników (było dwóch) to był dyktator i jak mu się coś nie spodobało w tobie lub nie wykonałeś jakiegoś jego polecenia(nie mówię o obowiązkach) to won na ulicę. Ja musiałem opuścić ośrodek bo znalazłem pracę na nocki a do 21 powinienem być na miejscu. Wolałem do pierwszej wypłaty mieszkać u kolegi na działce (w styczniu). Byłem w swoim życiu w wielu miejscach zaczynając od najgorszego. Ośrodek dla bezdomnych Pogotowie opiekuńcze Areszt Dom dziecka Podejrzewam że nie wiesz (nie rozumiesz) jak ciężko wyjść z bezdomności. Alkohol i narkotyki to ucieczka od niej w pewnym sensie.
Odpowiedz@grruby80: Nie wiem kiedy i w jakim ośrodku byłeś ale wiem jak to teraz wygląda w mops. Rozumiem,że ciężko wyjść z bezdomności i tym bardziej nie rozumiem ludzi którzy każdą pomoc odrzucają w sposób chamski bo wolą pić.
Odpowiedz@bezznaczenia: byłem w jednym, ale poznałem wielu bezdomnych, którzy poznali wszystkie w naszych rejonach i nie tylko. Ludzie są traktowani jak by noc nie znaczyli, jak problem. Sprubuj w takich warunkach uwierzyć w siebie i wziąść los w swoje ręce.
Odpowiedz@grruby80: To powiem tak. W naszym regionie ci bezdomni wierzą w siebie aż za bardzo. Przyjechał facet z ofertą pracy- sortowanie suchych śmieci, pod dachem, 10 zł/h na rękę, dowóz i obiad- to go wyśmiali i spuścili na drzewo bo "im się nie opłaca za tyle du*y ruszać". Był młody chłopak (coś koło 26 lat) i się kobitom z mops żal zrobiło. Załatwiły mu szkolenie na koparki (od zera do III stopnia) ze stypendium i zatrudnieniem po. Na koszt mops wszystkie materiały i obiad w trakcie. Jak to skomentował do mojego ojca? "te głupie k**y myślą, że JA się jeszcze uczyć będę!" i poszedł chlać... W noclegowni mają zapewniony prowiant na śniadania i kolacje, dostają jedzenie z pomocy społecznej na obiady (które sprzedają za grosze na rynku bo obiady jedzą w jadłodajni), wszystkie kosmetyki, chemię, pralki, prysznice, wycieczki do kina i teatru i jedyny obowiązek to sprzątać po sobie. I co? I ciągle im mało. Dostali sprawny telewizor od darczyńcy? Wychowawcy postanowili go wstawić do pokoju tym najmniej problematycznym (bo sala telewizyjna już jest wyposażona) to napisali skargę do dyrektora, że oni nie chcą takiego starocia tylko nowy,płaski. Dostali od sponsora proszek do prania Dosia?Skarga, że dosia ich "gryzie" i mops ma im kupić ariel. Ser żółty z wyższej półki (sprawdzałam w sklepie 36 zł kg)? Skarga dlaczego oni mają 3 dni z rzędu ser jeść (oczywiście nie sam). I tak wygląda 80% mieszkańców- każdy jeden ma zasiłek z tytułu bezdomności i rentę alkoholową, ładna sumka za nic nie robienie jak się nie ponosi żadnych kosztów życia. Część ma rodziny w tym samym mieście i z bezdomności zrobili sobie sposób na życie (rozwód z żoną, żona go "wyrzuciła", fundusz płaci alimenty, mops daje żonie na dzieci i mu na życie). Ludzie którzy chcą z tego wyjść to zdecydowana mniejszość w tym miejscu. Jeden regularnie jeździ do pracy do Norwegii i odkłada na jakiś start. Drugi wynajmuje się do drobnych prac za 50 zł dziennie i obiad i też odkłada. Trzeci ogarnia teren noclegowni i wybudował sam boisko do kosza (mops dał materiały a w robocie żaden kolega mu pomóc nie chciał mimo,że skorzystały na tym też dzieci z pobliskiego domu samotnej matki- ich "nie obchodzą cudze bachory")a kobiety z mopsu mu w tym czasie szukają jakiejś fajnej opcji. Ktoś zbiera puszki, inny butelki- zawsze to coś, coś robi... Jasne,ze nie jest łatwo odbić się od dna ale trzeba chcieć anie tylko wymagać "daj i daj, to Twój obowiązek żeby mi dać". Tobie się udało mimo,że nie miałeś takich udogodnień jak ci panowie. Wielu się udało i dlatego tym bardziej oburza mnie taka roszczeniowa postawa.
OdpowiedzEee tam to jeszcze nic na dworcu w Gdyni jest taka Ewka zulowina totalna i już tak ,,żyje,, 19 lat na dworcu. Do tych meneli nie mam skrupułów
OdpowiedzAż mi się smutno zrobiło, że młodych ludzi czasem nie stać na małą kawalerkę a ktoś porzuca sobie całą kamienice o.O
Odpowiedz