Przygody kelnerki mikado188 część druga.
Kawa. O kawie można książki napisać. Nie ma nic złego w tym, że ktoś się na kawie nie zna; jak przyjechałam na stałe do Warszawy wiedziałam, że istnieje kawa czarna, biała i cappuccino. Czym jest espresso czy latte nie miałam pojęcia, pytałam baristów w kawiarni. Niestety nie wszyscy potrafią się przyznać, że czegoś nie wiedzą, każdą prośbę o doprecyzowanie, czy próbę wytłumaczenia, że coś, o co proszą nie istnieje, reagują awanturą i śmiertelną obrazą.
Cztery wybrane przypadki z mojej pracy:
1.Wchodzą dwie panie po pięćdziesiątce, chcę podać kartę, panie jednak mówią, że one tylko na kawę i ciastko, pytają jakie mamy desery. Po udzieleniu przeze mnie odpowiedzi pada zamówienie:
- To poprosimy dwa serniki i jedną białą latte, a drugą czarną.
- Proszę Pani, nie ma czegoś takiego jak biała i czarna latte. Latte to pojedyncze espresso z dużą ilością spienionego mleka.
- Ale co pani opowiada, ja byłam w Monachium i tam była czarna i biała latte!
Jako, że były to początki mojej kariery i generalnie nie miałam jeszcze odporności na ludzkie nieogarnięcie i przeświadczenie o własnej nieomylności, próbowałam dalej tłumaczyć, ewentualnie starać się dopytać o co dokładnie chodzi. Pytałam, czy może chodzi o zwykłą czarną i białą kawę, lub też o klasyczne latte i latte macchiato, czyli latte dwuwarstwowe i trójwarstwowe. Panie się coraz bardziej nakręcały, ja lekko już przestraszona (jak to świeżynka) pytam, czy mogłyby mi powiedzieć jak robi się te magiczne czarne i białe latte. Pani święcie oburzona wykrzykuje:
- Ja mam cię dziewczyno uczyć jak robić czarną i białą latte!? Ty to powinnaś umieć! Rowy kopać, a nie do kulturalnych ludzi przychodzić!
Poszłam w końcu po kierownika w zasadzie ze łzami w oczach, bo to był mój pierwszy tydzień pracy i brałam jeszcze wszystko do siebie. Menager po usłyszeniu historii wyglądała jak z mema internetowego „Are you fuc*ing kidding me?” Po czym poleciła wracać za bar, a ona je obsłuży. Po tym jak wyszły podeszła do mnie i powiedziała, że jakby kiedy wróciły mam je zbyć mówiąc, że nie podajemy czegoś takiego jak czarna i biała latte i zaproponować coś innego, a jakby się awanturowały, to po prostu wyprosić.
2. Druga historia miała miejsce jakieś 3 miesiące później. Przychodzi małżeństwo, również po pięćdziesiątce. Pani siada do stolika, pan podchodzi do baru i chce złożyć zamówienie.
- Poproszę kawę z ekspresu.
- Jaką?
- Poproszę kawę z ekspresu.
- Dobrze, ale jaką? Latte, cappuccino?
- (unosząc głos) Poproszę kawę z ekspresu!!
- Proszę pana, każda kawa jest z ekspresu, chodzi mi o ro…
- (drąc się) Poproszę kawę z ekspresu!!
Zacisnęłam usta i zaczynam odliczać do dziesięciu. Facet, szczęście w nieszczęściu, nie czekał na moją reakcję i dodał warcząc „Jak już pani zrobi, to proszę dodać do niej małą łyżeczkę mleka 3%.” Po ilości mleka strzeliłam, że chodzi o espresso. Zrobiłam, wypił. Czyli trafiłam. Podchodzi drugi raz do baru – „Poproszę sok z pomarańczy świeżo wyciskany”. „Niestety nie mamy, mogę zaproponować jedynie sok z butelki.” Cisnął we mnie 20 złotówką za colę dla żony i swoją kawę po czym wyszedł obrażony.
3. Wchodzi pani koło sześćdziesiątki z mężem. Rzuca mi od razu przy drzwiach wejściowych, nie zważając, że kończę się rozliczać z innym klientem – „Poproszę dużą czarną kawę!”. Odpowiadam: „Mamy jeden rozmiar kawy, w przypadku czarnej kawy to 200 mililitrów.” Pani patrzy na mnie jakbym ją właśnie spoliczkowała, jednak siada przy stoliku z mężem i rzuca „Daj mi kartę”. Podaję, czekam na zamówienie. Pani patrzy w menu, krzywi się.
- Dlaczego tu są tylko cztery rodzaje kawy?
- Niestety tylko tyle oferujemy.
- W Costa coffee jest więcej! I gdzie są kawy 500 mililitrów?
- Proszę pani, nie jesteśmy kawiarnią, tylko pizzerią, mamy 30 rodzajów pizz w czterech rozmiarach, ale jeżeli chodzi o kawę, to mamy tylko to i automatyczny ekspres ciśnieniowy.
- Dobra, poproszę tą czarną kawę, te 200 mililitrów.
Podaję, pani wypija, milczy. Mąż prosi o rachunek, płaci. Wstają, kierują się do wyjścia. Otwieram usta, by powiedzieć „do widzenia”, wtem kobieta się odwraca i wykrzykuje: „Wstydzilibyście się taką lurę podawać, prostaki! Więcej tu nie przyjdę!”. Wytrzeszczyłam oczy, kontrolnie zrobiłam kawę w ekspresie, wyszła normalna kawa, o standardowej mocy, jak w typowych kawiarniach.
4. Wchodzi Pani koło sześćdziesiątki. Były to ostatnie tygodnie pracy w tej pizzerii, bo pensja w stosunku do oferowanych warunków zatrudnienia i piekielności gości nie była wystarczająca, by przełknąć narastającą frustrację. Siada i prosi „czarne cappuccino z mlekiem”. Mając w pamięci kobiety z pierwszej historii, chce się upewnić, czy chodzi o standardowe cappuccino. Pani zdziwiona, zaczyna się plątać, w końcu prosi „czarne cappuccino bez mleka”. Podaję kartę i chcę wytłumaczyć z czego składa się cappuccino, ale Pani widząc cenę 6,90 w menu zaczyna dociekać czemu tak drogo. Mówię, że jak na Warszawę to typowa cena za kawę w knajpie z obsługą kelnerską. Pani prycha, „myślałam, że ze 3 złote będzie, tak to nie chce!”. Wyszła.
Nie chcę nawet myśleć co przeżywa obsługa w kawiarniach.
gastronomia
Ogólnie piekielni debile. Aczkolwiek, mimo że sama jestem totalnym laikiem jeśli chodzi o kawę (szczerze jej nie znoszę i nie zagłębiałam się w jej "bardziej zaawansowane" rodzaje), to w przypadku 2 od razu się domyśliłam, że chodzi mu o espresso, bo pewnie wg pana to znaczy "z ekspresu". :D
Odpowiedz@Rammsteinowa: i w dodatku podane predziutko czyli ekspresso ;)
Odpowiedz@berlin: u mnei byly takie hybrydy jak ekspreso ( espresso) latino ( latte) duplo ( doppio) macano, makao ( machiatto) @rammsteinowa wiesz zawsz emozna rpzeczytac menu i dopytac kelnera a nie robic z siebie idiote...
Odpowiedz@Rammsteinowa: A jak dla mnie samo kawa z ekspresu to "amerikano"
Odpowiedz@bazienka: zdarzało mi się robić karmel mochito, kafe lejt... ekspreso(bo kawa jest z ekspresu) to standard, co ciekawe moja menagerka też to tak wymawia, już się z niej nie nabijam, przyzwyczaiłam się...
OdpowiedzOch, znam to! Do mnie klient wyskoczył kiedyś z pretensjami, że podałam mu tak mało kawy i jak tak w ogóle mogę. Zamówił espresso...
Odpowiedz@ejbisidii: jeśli widzę, że ktoś nieśmiało prosi o espresso, staram się dyskretnie podpowiedzieć, że to bardzo mocne maleństwo. W 99% przypadków zmieniają zdanie :)
OdpowiedzLitości nie masz, droga Autorko, dla mej wiary w ludzkość. Mnie już tacy ludzie jedynie bawią, czasem nieznacznie podniosą jednak ciśnienie. Przeraża mnie to, co się musi dziać w głowach takich ludzi. Przepraszam za dosadność, ale jak tępym trzeba być, by wbrew wszelkiemu odzewowi rzeczywistości, ignorując fakty, egzystować w poczuciu własnej nieomylności i stanowienia centrum wszechświata? Pozdrawiam Autorkę :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2017 o 21:59
"pytałam basistów w kawiarni" Lepiej pytać perkusistów :) A jak się może zdziwić Polak, jak we Włoszech poprosi o latte, a nie caffe latte...
OdpowiedzJeżeli americano robicie tylko poprzez naciśnięcie odpowiedniego przycisku na automatycznym ekspresie, to faktycznie będzie kwaśna lura w porównaniu z kawą z prawdziwej kawiarni. Oczywiście nie usprawiedliwia to chamstwa klientki.
Odpowiedz@mietekforce: W takim razie trzeba powiedzieć po kilku łykach, że nie smakuje i "odesłać na kuchnię", nie musiałaby wtedy płacić. Costa coffee była parę metrów dalej, mogła opuścić lokal i pójść tam. Co do jakości kawy z ekspresu dla mnie to była dość normalna kawa, choć oczywiście nie tak dobra jak z ekspresu baristycznego czy przelewowego. Ten ekspres miał wbudowany młynek, a kawa, którą wsypywaliśmy była ziarnista i dobrej jakości. Ta klientka to była jedyna osoba w ciągu mojego pół roku pracy, która narzekała na jakość kawy.
Odpowiedz@mikado188: Tak jak napisałem, nie usprawiedliwiam chamstwa klientki. Wiem, jaki to jest ekspres automatyczny. Chodzi mi tylko o to, że taka kawa zawsze będzie gorsza od tej podanej przez baristę, szczególnie właśnie americano, gdzie większość automatycznych ekspresów przeparza kawę.
Odpowiedz@mietekforce: Czyż klient o tak wysublimowanym guście nie powinien wówczas wybrać kawiarni zamiast pizzerii?
Odpowiedz1. pani, ktore chciala " ekspreso z eksprezu" 2. pani, ktora kupila kawe biala, 8 zl, podala dyszke, wudalam jej 2 zl wlozyla monete do pojemniczka na napiwki i wyjela stamtad zlotowke "reszty" ( autentyk)
Odpowiedz@bazienka: odnośnie 2- no i? Chciała dać złotówkę napiwku, a tylko miała dwa złote? Może złotówka była jej potrzebna, nie wiem, na bilet w parkomacie, do wózka w sklepie? Jakoś mnie nie rusza to, że wydała sobie resztę (może poza tym że nie powinna grzebać w tych pieniądzach a ewentualnie poprosić obsługę o oddanie złotówki), lepiej dostać złotówkę napiwku niż nie dostać wcale. No, ale ja z tych którzy uważają, że za swoją pracę się dostaje wynagrodzenie, którego wysokość się zaakceptowało przy podpisywaniu umowy, więc napiwek to miły i niezbyt częsty dodatek, a nie coś, co się należy jak psu zupa.
Odpowiedz@Visenna: mogla nic nie dac a tak tylko sie osmieszyla moim zdaniem jak ten koles w "chlopach" co pieniadze z tacy wybieral
Odpowiedz@Visenna: mogła jeszcze ostatecznie powiedzieć "proszę wydać do 9-ciu", albo nic nie dać, albo dac te 2 zł, a takie wydawanie sobie samemu jest trochę śmieszne;)
Odpowiedz@Visenna: Nieważne, co chciała: wyszła wiocha. To jak rozmieniać sobie pieniądze na tacy w kościele ;) Już lepiej nic nie dać.
OdpowiedzJakoś ciągle się zbieram, by opisać historie z mojej pracy, ale jakoś nie mogę się zebrać. I tak najbardziej mnie bawi, jak klienci zamawiają ekspresso. Co zabawne - nawet Włochom się to często zdarza.
Odpowiedz@MalaSosna: Ekspresja z języka polskiego. Więc i mamy nasze swojskie, wyraziste ekspresso ;)
OdpowiedzKolejny dowód na to, że koniecznym staje się obrazkowe menu w wersji dla debili...
Odpowiedz@WilliamFoster: bodajże w Costa mają takie.
OdpowiedzMają, mają... i niwiele to zmienia ;)
OdpowiedzPrzypomniał mi się "jabłkowy oreńdż dżus" zamawiany przez Polaków wracających z USA do Polski. Nie dogodzisz ;)
OdpowiedzLatte to mleko. Caffè latte to kawa z dużą ilością spienionego mleka.
OdpowiedzMieszkam w Rzymie i pracuje w barze. Caffè latte to duza szklanka mleka z dlugim espresso, latte macchiato to duza szklanka mleka pobrudzona kawa, nie zadne trojwarstwowe wymysly
Odpowiedz@Mezalinda: Tak miałam na szkoleniu w tej pizzerii. Nie sprawdzałam jak jest we Włoszech.
OdpowiedzNie napisalam tego przeciwko Tobie, ale przeciwko klientom, ktorzy przychodzac na kawe (czy cokolwiek innego) zgrywajac swiatowcow, tak naprawde nie majac pojecia o czym mowia...
Odpowiedz@Mezalinda: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Latte_macchiato owszem, trójwarstwowe wymysły
OdpowiedzMieszkam w Rzymie i pracuje w barze. Caffè latte to duza szklanka mleka z dlugim espresso, latte macchiato to duza szklanka mleka pobrudzona kawa,a nie zadne trzykolorowe wymysly
Odpowiedz@Mezalinda: po co piszesz to samo 2 razy? zrozumieliśmy aluzję za 1 razem..
OdpowiedzZa 3 złote idzie się na Centralny i bierze siki z ekspresu. Ale Polaczki chcą za 3 złote wypasioną kawę i jeszcze żeby w dupę cmoknąć...
OdpowiedzWszyscy po pięćdziesiątce. Wygląda na to, że w tym wieku ludzie się w potwory zamieniają :)
Odpowiedz" przyjechałam na stałe do Warszawy " i tyle wystarczy. Sam obsługuję klientów i 90% wszystkich buraków stanowią Warszawiacy, a słoma z butów aż się sypie.
OdpowiedzJa trochę obok historii. Szkolą sprzedawców kawy (bo przecież nie baristów z prawdziwego zdarzenia) z fikuśnych kawek o obcobrzmiących nazwach - w porządku. Tak, są na to klienci, w kawiarniach i sieciówkach. Umiej, człowieku, zrobić mu latte, macchiato, czy co on tam chce. Ale dlaczego nie szkolą z obsługi klienta? Dlaczego sprzedawca kawy nie wie, co polski klient, zwłaszcza starszy, nie wychowany na sojowo-dyniowych latte, rozumie pod pojęciem kawa czarna/kawa biała? Nie pracujecie, kochani, we Włoszech, miłości do espresso nikt tu nie wyssał z mlekiem matki. Tu w większości przypadków pije się rozpuszczalkę, zalewajkę biurową, ewentualnie kawę z ekspresu przelewowego (z ekspresu oznacza kawę bez fusów, drodzy państwo, nie espresso). Wreszcie sieciówki to zrozumiały, tak naprawdę od niedawna wszędzie jest americano i flat white (najbliższe tego, co polski klient rozumie przez kawa czarna/kawa biała). Sprzedawco kawy, znaj się na kawach, ale znaj się też na specyfice swojego klienta, a nie opisuj ludzi, przyzwyczajonych do czegoś od lat, jako nieuków.
Odpowiedz@cheburashka: "z ekspresu oznacza kawę bez fusów, drodzy państwo, nie espresso" - no przykro mi, ale w tym przypadku oznaczało espresso. Inaczej burzyłby się czemu tej kawy tak mało. A świat się zmienia - trzeba być elastycznym, nawet mając te lat 50 trzeba myśleć i dowiadywać się nowych rzeczy, a nie tkwić mentalnie w latach siedemdziesiątych. Miałam klientów starszych, około siedemdziesięcioletnich, którzy wiedzieli co to espresso, americano, a jeżeli nie, to potrafili spokojnie opisać o co im chodzi. Najłatwiej jak w przypadku powyższych nawarczeć i zmieszać kelnera z błotem.
OdpowiedzU nas zawsze hitem byli klienci, którzy pewnym tonem mówili "jedno americano", a następnie się burzyli, że to nie biała kawa. Uwielbiam robić kawę, niestety przez klientów nawet najlepsza praca potrafi zbrzydnąć.
Odpowiedz