Miało być w komentarzach do #76605 ( Iras (PW)· 6 stycznia 2017, ale nie potrafię pisać krótko.
Współczuję klienta, który zamiast przeczytać instrukcję pierwszego uruchomienia akumulatora popisał się typowym "Ja wiem lepiej" później zwalając winę na sprzedawcę.
Moim zdaniem przebija to bardzo grzeczny (i wytrwały) pewien "fachowiec" (F). Mianowicie przyszedł ów pan do sklepu elektrycznego, pokazał paluchem wybrany towar i wywiązał się taki dialog :
(F)- O takie dwie żarówki mi pan da!
(Ja)- Proszę bardzo. 8 zł (halogeny G5.3 dla dociekliwych).
Poszedł. Paragonu nie wziął, ale kolega, nauczony doświadczeniem odkłada takowe na osobną kupkę do końca zmiany. Wraca po 10 min.:
(F)- Pan da jeszcze dwie.
(Ja)- Proszę bardzo. 8 zł.
Myślicie , że "fachowcowi" spodobały się żarówki i przyszedł dokupić? Nie. Przyszedł po następnych 10 minutach i z niepewną miną (bez żadnej awantury) pyta czy nie było by jakichś mocniejszych, bo te pasują, ale jak zapala światło to robią "pyk!" i już nie świecą.
Trochę tego pana podpytałem i okazało się, że wkładał żarówki 12V do opraw 230V, bo... pasowały. Pamiętał kolor pudełka po żarówkach i chciał takie same. Problem w tym, że żyrandol kupował pięć lat wcześniej i producent zmienił kolor opakowań.
Żarówki 12V radośnie "strzelały" po włączeniu zasilania 230V, a gdyby klient nie wskazał konkretnej żarówki to przecież pierwszym pytaniem było by; jakie napięcie i jaka moc.
Wielki szczęście, że nie kupował żarówek ledowych, bo przy ich cenach chyba by się bez awantury nie obeszło.
sklepy
Klient może i był durnowaty, ale nie da się zarzucić mu piekielności.
Odpowiedz@Armagedon: ja piekielność widzę w założeniu "ja wiem lepiej, jestem alfą i omegą, co będę pytał głupiego sprzedawcy, on się na pewno nie zna".
Odpowiedz@timo: Tyle że tu takiego założenia nie było. Myślał że wie. Ty też pewnie myślisz, że parę rzeczy wiesz, prawda? A jak się zorientował, to powiedział w czym problem. Ot, normalnie.
Odpowiedz@Armagedon: Piekielny był dla siebie, bo jakby na to nie patrzeć, marnował swoje pieniądze - 16 złotych to może nie jest dużo, ale zawsze coś.
Odpowiedz@timo: a gdzie widzisz takie podejście? Jeśli kupujesz produkt co jakiś czas, wiesz jak wygląda, to zawsze pytasz sprzedawcy, czy to na pewno to? Jak pierwsze strzeliły, uznał to za przypadek, kiedy drugie- zapytał. Nie szukajcie piekielności i gardzenia ludźmi tam, gdzie ich nie ma.
Odpowiedz@Armagedon: taaa, to jest tekst o tych co mówią: " po co mi matematyka, fizyka w szkole..."
Odpowiedz@tysenna: może nie pytam, ale czytam, co jest na produkcie napisane. Często różnice są pozornie minimalne, ale bardzo istotne.
Odpowiedz@timo: a on nie czytał. Może to była kwestia przyzwyczajenia, a może nie do końca znał parametry kupowanej rzeczy i brał na pamięć. Nadal nie ma w tym postawy "jestem alfą i omegą", ani pogardy do sprzedawcy.
OdpowiedzChciałabym zobaczyć jak taki pacjent kupuje żarówki do auta...
Odpowiedz@Aspunx nie wiesz? Wujek Google pokaże mu że ksenony dają lepsze światło jak H4, to do fiata uno kupi palniki.
OdpowiedzMi się w sumie nawet trochę szkoda faceta zrobiło. Ale czemu niby piekielny?
OdpowiedzU mnie się po prostu pytamy: 230 czy 12V? Bo wyglądają tak samo.
Odpowiedz@krogulec: Powinno być specjalne miejsce w piekle dla kogoś, kto wpadł na pomysł używania tej samej oprawy do 12 V i 230 V. Chociaż żeby tam jakąś wypustkę dołożyć czy coś w tym stylu, żeby się nie dało wsadzić jednego typu do drugiego. Oprawy Edisona jeszcze zrozumiem, w końcu standard z czasów przed jakimikolwiek normami, ale żeby tak samo zrobili z halogenami... Jeszcze lepsze są patenty ze starych zakładów pracy, gdzie obok siebie jest gniazdo wtyczkowe na 12 V (albo 24 V czy 48 V) i 230 V.
OdpowiedzNiestety, te halogeny też potrafią się spalić po włożeniu ich (mimo dokładnego sprawdzania, czy na pewno są na 230V).
Odpowiedz