Pracuje w zoologu. Sklep jak sklep, towar plus zwierzaki. Końcówka zmiany, ostatnie 10 minut, więc spokojnie sobie mopuję. Połowa sklepu już za mną, dochodzę do wolier z gryzoniami i ptakami a tam stoją dwie księżniczki.
Jedno moje „przepraszam”, cisza, żadnej reakcji. Drugie, głośniejsze, „przepraszam” - nic. W końcu, lekko chamsko, się przepchnęłam, mopuję dalej. Panienki przeniosły się do korytarza z akwariami i gadami. Pukają do terrarium.
-Proszę nie pukać. - Zwróciłam się do klientek, te jednak nie zrobiły sobie nic z mojego upomnienia.
-Ale ja przecież nie pukam. - Odrzekła jedna nie przerywając czynności.
Został mi do umycia korytarz, który okupowały. Idę, ponownie grzecznie proszę, by panie się na chwilkę odsunęły, ja sobie umyję i pójdę dalej
-A to nie możesz(!) umyć jak pójdziemy? - Oburzyła się klientka.
-Nie, bo o 21 zamykamy sklep, a do tego czasu ja mam posprzątać, bo potem muszę rozliczyć kasę i może ja też bym chciała iść do domu. - Odpowiedziałam bez namysłu zmęczona po 13-stu godzinach na nogach.
Przesunęły się choć nie bez trudności, szybko umyłam ten fragment przed terrariami (to nie była nawet minuta!) i kontynuowałam swoją pracę. Jak już byłam na finiszu, jaśnie panie przeszły przez sam środek, tak bym znowu musiała tam myć.
-Chodź stąd, bo PANI sobie sklep zaraz zamyka. - Rzuciła jedna z nich wychodząc.
Nie wiem, powinnam błagać by zostały? Rozwinąć czerwony dywan?
zoolog
A nie mogłaś zacząć od tej podłogi przy terrariach i wrócić do tego fragmentu, na którym stały wtedy, gdy się w końcu przesuną? Pomijając zachowanie klientek, ja też nie byłabym zadowolona, gdyby mnie ekspedientka tak przestawiała z kąta w kąt, żeby umyć podłogę. Poza tym, skoro miałaś umyta podłogę i klientów w sklepie, to wiadomo, że w którymś momencie "jaśnie panie" przejdą po mokrej podłodze.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2017 o 21:52
@Pattwor: mając 5 minut do zamknięcia sklepu a jeszcze fragment do umycia plus socjal, niezbyt miałam czas. I uwierz mi jest różnica między przejściem na szybko po mokrej podłodze, a ordynarnym przelezieniem by jak najwięcej ubrudzić :)
OdpowiedzPiekielne jest rozpoczynanie sprzątania jeszcze w godzinach pracy sklepu. Znaczy co innego takie rutynowe przemywanie podłogi w trakcie dnia, bo to wręcz konieczność, ale ostateczne sprzątanie po klientach powinno odbywać się, cóż, po klientach.
Odpowiedz@bloodcarver: wolontariacko?
Odpowiedz@kiniaas007: a co klienta to obchodzi? mnie też denerwuje, gdy sklep do 21, a wejdę o 20:45 i widzę wrogie spojrzenia obsługi (zwłaszcza zimą), że właśnie depcze po umytej podłodze. flustracje do szefa, że po 21:00 pracuje "wolontariacko"
Odpowiedz@biszkopcik83: "fRustracje" ;)
Odpowiedz@kiniaas007: Jeśli z szefem się umówiłaś na wolontariat, to nie moja wina.
Odpowiedz@BlueBellee: jeeej, właśnie schowałam się pod płaszczykiem wstydu :)
OdpowiedzPrzecież były jeszcze w godzinach otwarcia sklepu. Przepraszam, ale zachowałaś się po chamsku, co je to obchodzi, kiedy i gdzie sprzątasz? Przeganiać mopem klienta, no ja nie mogę, Bareja, jak za "komuny".
Odpowiedz@Katka_43: przeganiać? Prośba, żeby przesunęła się max dwa kroki? Wypowiedziane miło i z uśmiechem na ustach?
Odpowiedz@kiniaas007: "W końcu, lekko chamsko, się przepchnęłam". Sklep jest otwarty do 21:00 i do tej godziny klient ma stać. A "lekko chamsko" przepychaj się z szefem, żeby płacił Ci za pracę do 21:30, bo po zamknięciu musisz zrobić kasę i umyć podłogę.
Odpowiedz@kiniaas007: Nawet w pokłonach. One miały prawo tam być, a (że się powtórzę) zachowałaś się po chamsku.
OdpowiedzRozumiem obie strony. Ja też z pracy wychodzę punktualnie, co oznacza, że muszę zacząć "ogarniać" kiedy są jeszcze ludziki obok. Niektórzy wychodzą, inni są wypraszani przez ochronę tak na 3-4 minuty przed zamknięciem. Oburzają się, bo mają opłacone wejście do pełnej godziny. I racja. Jednak mnie nikt nie zapłaci za dodatkowy czas w pracy, więc, podobnie jak Autorka, zamykam "biznes" jeszcze przy klientach. Z wszelkimi pretensjami odsyłam "do góry".
OdpowiedzJedyną piekielną w historii jesteś Ty. Klientki były jeszcze w godzinach otwarcia sklepu. Ciężko było pozmywać podłogę tam, gdzie można było, a dopiero potem tam, gdzie stały dziewczyny? Zwłaszcza, że przegoniłaś je dwa razy(!), bo jaśnie pani idzie z mopem. A skomlenie o tym, że nie będziesz tego robić po zamknięciu sklepu, bo masz płacone do 21 skieruj do szefa, bo klientów guzik to obchodzi i prawidłowo. Skoro zgodziłaś się na takie warunki pracy to tylko i wyłącznie twój problem.
Odpowiedz@Grejfrutowa: To znaczy co? To jest orientacyjny czas zamnknięcia sklepu czy co? @krecius: Dokładnie. Szef powinien zapłacić za nadgodziny, a nie niunia się pultać, że w godzinach otwarcia, ktoś śmiał zakłócić spokój sprzątania.
Odpowiedz@krecius: zgodziła się na pracę do 21 i na sprzątanie. Robi to.
OdpowiedzW tym wypadku piekielny jest człowiek, którego w historii nie ma- Twój przełożony. Powinnaś mieć płacone za czas, który poświęcasz na rozliczenie, posprzątanie, ogarnięcie.
OdpowiedzDla mnie piekielne jest olanie pukania w terrarium. Zwracanie uwagi w sposób "proszę nie pukać" jest mało skuteczny i nie wzbudza sympatii. Można trochę żartobliwie, albo trochę naukowo wytłumaczyć dlaczego nie należy pukać. I nie przesadzajmy, nie wszystkim zwierzakom to przeszkadza. Zmywanie podłogi- jak mus to mus, ale też można to potraktować z dystansem i humorem, a nie "trochę chamsko" Zgadzam się,że czasem trafi się taki klient, że można mieć wszystkiego dość, ale jeśli prawie każdy klient jest wrogiem to zmień pracę.
Odpowiedz