Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z pamiętnika młodej projektantki… Otóż zespołowo popełniamy projekt budowy drogi wraz z…

Z pamiętnika młodej projektantki…

Otóż zespołowo popełniamy projekt budowy drogi wraz z całą infrastrukturą w Pewnym Mieście. Inwestorem jest jeden z tamtejszych Zarządów Dróg – tyle tytułem wstępu.

W związku z budową drogi konieczne jest przebudowanie kilku linii kablowych średniego napięcia, które sobie na tym terenie „som i działajom”, no ale „nie tam, gdzie trza leżom”. I są to pewnego rodzaju kable strategiczne, bo zasilają Ważne Instytucje na terenie Pewnego Miasta. No i projekt przebudowy tych linii uzgadniamy z tamtejszym zakładem energetycznym. Pomijając już fakt, że wzmiankowani energetycy zażądali do uzgodnienia projekt budowlany, projekt wykonawczy oraz kosztorys inwestorski – wszczynając przy tym trzy osobne postępowania, to clue programu leży w warunkach, jakie zostały nam postawione, żeby to uzgodnienie (dotyczące jedynie projektu budowlanego) uzyskać.

Otóż... - dla niewtajemniczonych:
W przypadku budowy czegokolwiek w pasie drogowym (kanalizacji, wodociągu, gazociągu itp.) należy od zarządcy danej drogi uzyskać decyzję zezwalającą na lokalizację w pasie drogowym infrastruktury niezwiązanej z gospodarką drogową. Czyli - upraszczając – jeśli budujemy oświetlenie uliczne albo kanalizację deszczową, to taka decyzja jest niepotrzebna, bo sieci te związane są z drogą. Ale np. wodociąg – już nie. I decyzję trzeba.
Podobnie jest z naszą przebudową linii średniego napięcia, ale... W naszym konkretnym przypadku inwestorem jest zarządca drogi – czyli Zarząd Dróg.
Dla Pana Uzgadniacza z zakładu energetycznego nie stanowi to żadnego argumentu, ani problemu. Otóż warunkiem otrzymania uzgodnienia projektu od nich jest dostarczenie w/w decyzji.

Zdębiałam.
Zgłupiałam.
Oczadziałam.
Wyszło na to, że Zarząd Dróg ma wydać samemu sobie decyzję zezwalającą na... itede.
No ale Uzgadniacz nie rozumie, Uzgadniacz „semby na tym sjat i ON WIE”.

Zrezygnowana, roztrzęsiona, z rudym włosem wiatrem rozwianym pokopytkowałam po ratunek do inwestora, czyli Zarządu Dróg. I pytam od bram, co począć, co czynić, co robić, ach cóż? Pracuje tam Pan Naczelnik, który doświadczenie zdecydowanie ma większe niż ja, w poruszaniu się w urzędniczych oparach absurdu, panujących w Pewnym Mieście i wpadł on był na pomysł szatański, acz – jak się później okaże – skuteczny i rzecze:
- Pani InzRudaszon, przygotuje Pani wniosek do nas o tę decyzję. Wystąpi Pani jako nasz pełnomocnik. Dołączy pani kopię tego pełnomocnictwa, cośmy Pani onegdaj wydali byli i my tę decyzję wydamy. No przeca kopać się nie będziemy z koniami energetycznym, albowiem czas goni nas.

I znów dla niewtajemniczonych – projektant przy tego typu inwestycjach najczęściej dostaje od inwestora pełnomocnictwo do załatwiania wszelakich spraw administracyjnych, związanych z projektem i działa.

A więc przygotowałam.
Złożyłam...
Wniosek do Zarządu Dróg, w którym występuję jako pełnomocnik Zarządu Dróg o zgodę dla Zarządu Dróg na umieszczenie przebudowywanych (kolidujących z projektowaną drogą) kabli średniego napięcia w pasie drogowym Zarządu Dróg.
I to wszystko przed Sylwestrem. Naiwna i głupia ja miałam nadzieję, że to znak tamtego roku, że nic mnie już nie zdziwi...
Dziś z rana otrzymuję telefon od Pani z Zarządu Dróg, że wydanie decyzji jest zagrożone, bo zapomniałam mojego pełnomocnictwa podbić za zgodność z oryginałem.

Mistrzu Barejo! Zaprawdę powiadam – a żywot Twój wieczny!

EDIT:
Poczytałam komentarze i witki mi opadły...

A zatem: dokładnie wiem, co napisałam i kto komu ma co wydawać - powtarzam Zarząd Dróg ma wydać decyzję samemu sobie, to jest właśnie przedmiotem całej opowieści. Ta decyzja nie ma niczego wspólnego z wykonawcą - czy w uproszczeniu czy nie. Zawiera bowiem klauzulę o treści mniej - więcej "niniejsza decyzja stanowi zgodę na dysponowanie pasem drogowym w celu uzyskania stosownych dokumentów określonych prawem budowlanym, natomiast nie upoważnia w żadnym wypadku do prowadzenia robót w pasie drogowym". Dla wykonawcy ważna jest decyzja o zajęciu pasa drogowego, którą to uzyskuje sam wykonawca - po wejściu na teren budowy. Proponuję doczytać to i owo i nie mylić pojęć.
Co do wykonawcy i drastycznych scen na budowie - znam, kupę czasu pracowałam na budowie jako kierownik, inspektor też, wiele lat również projektuję.

Tym, którzy twierdzą, że wzmiankowana decyzja jest decyzją wykonawczą, polecam zaznajomienie się z prawem budowlanym. W skrócie od siebie powiem tylko, że to decyzja o pozwoleniu na budowę jest tą decyzją, która upoważnia do prowadzenia jakichkolwiek robót budowlanych. Z decyzji, o której piszę, dla tej budowy nie wynika zupełnie nic, albowiem mówi ona o tym, że Zarząd Dróg pozwala samemu sobie na zlokalizowanie kabla energetycznego w swoim pasie drogowym na okoliczność prowadzenia inwestycji, której jest inwestorem. To tak, jakby ktoś napisał sam do siebie: pozwalam samemu sobie pomalować swój pokój na zielono.

Ponadto - lokalizacja tego kabla w terenie była wykonywana przez zakład energetyczny georadarem, poza tym uzgadniania była kilkukrotnie: m. in. na roboczo w momencie, kiedy wynikła kolizja - ustalaliśmy z nimi, co można i gdzie, potem oficjalnie na tzw. naradzie koordynacyjnej w starostwie, dlatego też nie ma opcji, żeby ktoś przypadkiem na ten kabel trafił koparką

Cała opowieść nie miała na celu udowadniania niczego, poza przedstawieniem oparów urzędniczego absurdu. Niemniej jednak za docenienie mojego "wydumanego geniuszu" - stokrotnie dziękuję :-)

budownictwo urząd

by InzRudaszon
Dodaj nowy komentarz
avatar ja_2
8 10

Normalna rzecz. Potem ktoś pociągnąlby za brak tego papierka (decyzji) z energetyki do odpowiedzialności. Najpewniej wnioskodawcą sprawy byłby.. Zarząd Dróg... Ja znam podobny przypadek, z tym, że tam nie można było ustanowić pełnomocnika... i wyszło, że obywatel NN napisał podanie do urzędnika NN. Sprawę przekazano do zaopiniowania do jedynego eksperta w tej sprawie w tym okręgu: tak, do NN. Ekspert to wnikliwej analizie i opracowaniu na kilka stron poparł pismo obywatela. Urzędnik podanie rozpatrzył pozytywnie ;) (mimo, że ja go dopingowałem mocno do... odrzucenia podania ;). Mielibyśmy o czym wnukom opowiadać ;) Dura lex, sed lex

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-5 5

@Patrycja0: Ja mam wręcz wrażenie, że autorka ma głęboko gdzieś fakt, że z powodu, że jej się nie chce załatwić papierka a4 ktoś później pójdzie za to siedzieć czy nie. I mija się z prawdą, że to Zarząd dróg wydaje papierek dla Zarządu Dróg. Papierek w dużym uproszczeniu jest dla firmy wykonawczej, której ludzie będą pracować, bo wątpię, że białe kołnierzyki z Zarządu wstaną od biurka i pójdą na budowę.

Odpowiedz
avatar InzRudaszon
3 3

@Patrycja0: Bo czytanie ze zrozumieniem to trudna sztuka :-)

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-3 3

@InzRudaszon: A pisanie jeszcze trudniejsza sztuka... Dobrze, że mi odpowiedziałaś w historii... teraz zamiast komentarzy będziemy sobie historiami odpowiadali? Skoro pracowałaś jako kierownik budowy to chyba sama powinnaś zrozumieć jak brak jednego papierka może zaszkodzić budowie albo skończyć czyjąś karierę zawodową. Więc nie wiem czemu, aż tak się burzysz, że ten papierek jest bez sensu? Jakby przepisy wymagały zgody od papież to się nic nie mówi tylko idzie się po ten papierek i się nie wstrzymuje budowy. Co do zgody to kilka razy czytałem zanim załapałem w tym bełkocie o co chodzi w temacie. Każda decyzja prędzej czy później prowadzi do tego, że wykonawca może prawnie wejść na budowę, więc jemu służy. Nawet jeżeli to jest w dokument potrzebny w fazie projektowania. To co załatwia bezpośrednio wykonawca to swoją drogą. Jak na młodą projektantkę to niezły życiorys, ale znając życie mocno podkoloryzowany. Może rzeczoznawcą budowlanym też jesteś? A epizod w NASA był?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2017 o 20:30

avatar InzRudaszon
3 3

@GuideOfLondon: Ooo, rozbolało siedzonko z zazdrości, czy o co chodzi? Jeśli odebrałeś to jako bełkot, to wniosek jest jeden - niewiele wiesz o formalnej stronie budowania. Przepisy przepisami, a debilizm urzędników swoją drogą. Chcesz realizować pomysły niedouczonych typów - twoja sprawa. Ale niech cię dupa nie boli, że ktoś się z tym nie zgadza. Spróbuj zaprojektować chociaż 100 m drogi z cała infrastrukturą, przeprowadź podziały działek do ZRIDu i wtedy wróć - to wtedy pogadamy :-)

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-2 2

@InzRudaszon: "Przepisy przepisami, a debilizm urzędników swoją drogą. Chcesz realizować pomysły niedouczonych typów - twoja sprawa. Ale niech cię dupa nie boli, że ktoś się z tym nie zgadza. " I co, masz zamiar walczyć ze wszystkimi urzędami w Polsce, bo ci się przepisy nie podobają? Chyba nie tędy droga. "Spróbuj zaprojektować chociaż 100 m drogi z cała infrastrukturą, przeprowadź podziały działek do ZRIDu i wtedy wróć - to wtedy pogadamy :-)" Ale po co? Ty masz swoją działkę, a ja swoją. Będziemy się teraz chwalić co kto umie? Co ty masz 15 lat, żeby w takie rozmowy się bawić.

Odpowiedz
avatar InzRudaszon
2 2

@GuideOfLondon: Ano widzisz, podejrzewam, ze i Ty nie masz. A skoro o projektowaniu niewiele wiesz, to po co się wymądrzasz? I nie, nie walczę z wszystkimi urzędami w Polsce. Tak daleko moje macki zawodowe nie sięgają. Ale jeżeli coś jest niepoprawne i niepotrzebne - dlaczego nie mówić o tym głośno? Zatem - którędy droga według ciebie?

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-1 1

@InzRudaszon: " A skoro o projektowaniu niewiele wiesz, to po co się wymądrzasz?" A kto ci powiedział, że się tym nie zajmuję? Akurat w tej działce też trochę działam (bardziej branża kubaturowa), ale pracowałem w wykonawstwie w drogach i coś tam wiem. Na razie najwięcej "wymądrzania się" jest z twojej strony. Którędy droga? Tędy, że jak mam coś do zrobienia, nawet bezsensownego, ale komuś potrzebnego i mi za to płacą to po prostu to robię. Wymądrzaniem się łatwo narobić sobie wrogów w tej branży. A i pytałaś się czy mnie dupa boli. Tak, boli, bo cały dzień siedzę i tłukę kosztorysy. I plecy trochę też.

Odpowiedz
avatar InzRudaszon
2 2

@GuideOfLondon: A tu się sprawa rozbija o rzecz niepotrzebną i bezsensowną - nawet jak mi za nią płacą. Przeczytaj historyjkę jeszcze raz - decyzja zostanie wydana. Co nie zmienia faktu, że jest bezsensowna i niepotrzebna. A z pewnością nikomu ani dupy, ani życia nie uratuje. Kosztorysowania współczuję - nienawidzę najbardziej na świecie.

Odpowiedz
avatar InzRudaszon
0 2

@Patrycja0: Wymuszony na kim i przez co? :-) Historia nie miała być zabawna, zatem wyszło to, co wyjść miało. Genialna? Używasz słów, których znaczenia nie rozumiesz. Pokaż mi proszę, choć jedno zdanie, w którym jest mowa/wzmianka chociażby o jakichkolwiek ponadprzeciętnych zdolnościach, czy umiejętnościach...

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
0 0

@InzRudaszon: "Przeczytaj historyjkę jeszcze raz - decyzja zostanie wydana. Co nie zmienia faktu, że jest bezsensowna i niepotrzebna. A z pewnością nikomu ani dupy, ani życia nie uratuje." Czasy się zmieniają, ustroje się zmieniają, ale porządek w papierach zawsze musi być;)

Odpowiedz
avatar InzRudaszon
0 0

@GuideOfLondon: Taaaa... A im więcej papierów, tym łatwiej zmylić przeciwnika.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
0 0

@InzRudaszon: Łatwiej też oczekiwać, że przeciwnik sam popełni błąd.

Odpowiedz
avatar Naboo
1 3

Oto Polska właśnie...

Odpowiedz
avatar Jorn
6 6

@Naboo: Nie, to nie Polska, to normalne załatwianie procedur i w każdym normalnym kraju to wygląda podobnie (z wyjątkiem czepiania się o brak poświadczenia zgodności z oryginałem, bo to sobie mogli sami szybko potwierdzić wewnętrznie). Wynika to z tego, że wszystko, co robi sektor publiczny, musi się odbywać zgodnie z procedurami, a te wynikają z przepisów. Przepisy z kolei muszą być na tyle ogólne, żeby w miarę możliwości objąć jak najszersze spektrum różnych przypadków. Żeby zwolnić Zarząd Dróg z obowiązku występowania o zgodę do Zarządu Dróg, należałoby dodać wyjątek w przepisach. Zaraz potem ktoś odkryłby, że w innej sprawie też występuje taki pozorny absurd i dodano by kolejny wyjątek. I bardzo szybko poszczególne kodeksy tak by się rozrosły, że nawet wyspecjalizowani w danej dziedzinie prawnicy nie byliby w stanie ich ogarnąć, nie wspominając już o urzędnikach i innych osobach lub instytucjach działających w oparciu o te przepisy.

Odpowiedz
avatar luska
3 3

@Jorn: Asterix, Obelix i 12 prac Herkulesa. Niby stara durna bajka, ale jakże prawdziwa:/

Odpowiedz
avatar Rak77
9 11

I w taki oto sposób kilku(nastu?) urzędników uzasadnia swoją niewątpliwą potrzebę istnienia. A kto za to płaci?...

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 8

@Rak77: No jak to? Nie wiesz? Raz krasnoludki, a raz święty Mikołaj...

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 3

@Rak77: No jak kto za to płaci. Pan, pani, ja, tamci państwo również.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
6 12

Nie, autorko, to nie Bareja. To po prostu powiem brzydko... krycie właśnej d..y Bo jak przykładowo bez zgody na wejście lub inne pozwolenie, w czasie budowy pan Mietek dotknąłby jakiegoś kabla i trzeba byłoby go sprzątnąć szufelką i szczoteczką to wtedy zrozumiałabyś do czego są właśnie te papierki. Jesteś projektantką, ale wierz mi, że dla osoby z wykonawstwa bardzo mało przyjemne jest łażenie po sądach i ewentualnie pozbawienie uprawnień. Bo jak wszystko jest fajnie to wszyscy cię klepią po plecach, a jak się coś stanie to pierwsi by pobiegli szperać w dokumentach czy wszystko ok. A winny zawsze musi się znaleźć.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2017 o 10:42

avatar GuideOfLondon
2 8

A żeby ci to bardziej uzmysłowić to powiem, że mało fajne jest patrzeć na papkę mięsa i kości, które kiedyś były człowiekiem i identyfikować kogoś na podstawie wygrzebanego z tej brei...zegarka. Przy okazji patrząć na bladego i zapłakanego kierownika na granicy szaleństwa przeszukującego papiery czy w tym czasie było polecenie na wykonywanie prac w czasie postoju maszyny. Maszyny, która nagle ruszyła...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2017 o 11:03

avatar InzRudaszon
1 1

@GuideOfLondon: Własnej, czyli czyjej? Podobno pracowałeś/pracujesz na budowie, to na pewno wiesz, ze końcowa decyzją jest pozwolenie na budowę, albo decyzja ZRID. Decyzja Zarządu Dróg zezwalająca na lokalizację jest owszem zgodą na wejście w teren. Czyli w tym przypadku Zarząd pozwala sam sobie wykonać roboty na swojej działce podczas budowy drogi, którą sam prowadzi. Papierkiem chroniącym niejako pana Mietka od bycia posprzątanym szufelką jest uzgodnienie dokumentacji na naradzie koordynacyjnej oraz uzgodnienie trasy z zarządcą sieci. Są też jeszcze zapisy w projekcie mówiące o tym, że w obrębie kabli czy inszych sieci roboty prowadzić ręcznie. Ale jak wykonawca bierze przetarg za 30% ceny kosztorysu inwestorskiego, to szuka oszczędności i co się da kopie koparką - bo szybciej i taniej. A wówczas pan Mietek na 90% spotka kabel. I co, wtedy to też jest wina projektanta? P. s. - maszyny same nie ruszają. Czasem wystarczy sprawdzić trzeźwość Mietka.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-1 1

@InzRudaszon: Nigdy się nie spotkałem, że projektant się do czegoś przyznał. Zawsze wina jest zrzucana na wykonawcę. Jak jest zaznaczona trasa istniejących kabli to co za problem kopać koparką? Jak kabla nie ma zaznaczonego to chyba lepiej trafić łychą niż bezpośrednią przez człowieka łopatą. Druga sprawa wyobrażasz sobie roboty liniowe kopane ręcznie? Stu chłopa zamiast jednej koparki? Parodia. No chyba, że kierowałaś robotami u siebie w ogródku to wtedy możesz łopatować do woli. Co do maszyn to już parę lat mamy XXI wiek i jest coś takiego jak automatyzacja. Nie potrzeba już panów Mietków, żeby wajchą machał.

Odpowiedz
avatar InzRudaszon
0 0

@GuideOfLondon: Nie wiem, na jakiej budowie pracowałeś, ja na żadnej ze swoich nie widziałam koparki bez Mietka i wajchy, czy rozcieracza bez Stefana. Spawarki i wywrotki bez Mariana i Heńka też nie widziałam, a Ty? Nawet jak taki wajchą nie macha, to raczej robi "start - stop" Problem z zaznaczoną trasą kabla jest taki, że zgodnie z przepisami (których tak kurczowo się trzymasz, jeżeli chodzi o projektantów) dopuszczalne jest 0,5 m błędu w lokalizacji sieci na mapie. Weź poprawkę na to, ze nierzadko na terenach wiejskich są stare mapy, w innym układzie współrzędnym , ksero z ksera, co czasem skali nie trzyma, nie raz i nie dwa czegoś nie zainwentaryzowano. Dla własnego bezpieczeństwa prowadzisz roboty ręcznie. A poza tym - w 99% masz taki zapis w warunkach albo uzgodnieniach zarządców sieci. Więc jeżeli taki zapis jest, to bierzesz łopatę i bez dyskusji napierdzielasz. I nikogo nie obchodzi, czy wyjdziesz kosztowo na swoje. I wracamy do czytania ze zrozumieniem: napisałam, że "w obrębie kabli", a nie na całej trasie. Czyli miejscowo, punktowo, tam, gdzie zdrowy rozsądek oraz wiedza kierownika włącza mu lampeczkę "o, tam coś może być". Naprawdę, wykonanie 2 mb wykopu łopatą jeszcze żadnej firmy z torbami nie puściło, a kilku ludzi uratowało. Uwierz mi, że rzadko jesteś w stanie łopatą rozpieprzyć rury gazowej, czy kabla. A nawet jeśli - wystarczy kupić łopaty z drewnianym trzonkiem, albo metalowe izolowane. Fiskars robi takie - wiesz? Pieniądze to nie wszystko. A znam niejednego wykonawcę, który za 1000 zł ryzykuje życiem swoich ludzi, bo wziął robotę poniżej kosztów i szuka oszczędności.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
0 0

@InzRudaszon: Z maszynami faktycznie nie sprecyzowałem. Mi chodziło raczej o kilkuset tonową maszynę w zakładzie produkcyjnym, która zmieliła chłopaka po prostu. W obrębie kabli, studni, rur itp to wiadomo, że stoi jakiś człowiek, który pomoga koparkowemu to ogarnąć. Ale i tak widziałem mnóstwo przypadków, że i tak uszkodził. Co do reszty to szkoda czasu na odpowiadania na pytania o znajomość marek narzędzi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2017 o 21:51

avatar InzRudaszon
0 0

@GuideOfLondon: A szkoda. Myślałam, że po coś jeszcze wyślesz mnie do papieża ;-) Co do maszyn - rozmawialiśmy o budowie, nie o kruszarkach w kopalni, ale ok. Tutaj masz rację - wypadki się zdarzają. Pracowałam kiedyś na budowie, gdzie Marian Stefana walcem w gorącą warstwę wiążącą na drodze wprasował. A nie dalej jak godzinę wcześniej obaj ochoczo osuszyli słuszną zgrzewkę złotego sikacza "bo gorunc, panie kerowniku". Nie wszystko jesteś w stanie przewidzieć, zawsze masz czynnik ludzki i nie możesz być w 10 miejscach naraz. A człowiek który pomaga koparkowemu ogarnąć, to wciąż nie są roboty ręczne :-) Za Fiskarsa nie masz się co obrażać - sprawdziłam, naprawdę dobry sprzęt ;-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2017 o 22:08

avatar GuideOfLondon
0 0

@InzRudaszon: Budownictwo przemysłowe to nadal budownictwo. Prace można wykonywać również na hali, a nie tylko w szczerym polu. Jak koparkowy zostawia ziemię wokół studni, chłop tę studnię odsłania z resztek ziemi to chyba jakaś robota ręczna jest.

Odpowiedz
avatar InzRudaszon
-1 1

@GuideOfLondon: Dobrze wiesz, że nie o takie roboty ręczne chodzi i nie czaruj. Mówię o wykopach i daj spokój nadinterpretacji. Roboty każdej branży można prowadzić na hali, ale przecież nie to jest sensem rozmowy.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
0 0

@InzRudaszon: Sens tej rozmowy to my już chyba dawno zgubiliśmy ;D

Odpowiedz
avatar InzRudaszon
0 0

@GuideOfLondon: Yyyy, rzeczywiście ;-) Ok, w takim razie życzę ci udanego kosztorysowo wieczoru, a ja wracam do kserowania i oprawiania swoich decyzji, opinii i inszych bumażek ;-)

Odpowiedz
avatar luska
1 1

Brawo za ostatni akapit

Odpowiedz
avatar Indira
-1 1

Co to jest za cholerna maniera pisania fonetycznie rzeczy, z którymi się autorka nie zgadza? To jakiś sposób na podkreślenie tego faktu, czy tylko niedorozwój?

Odpowiedz
avatar InzRudaszon
0 0

@Indira: Napisz coś swojego, zobaczymy, jakie ty masz maniery ;-) A może niedorozwój nie pozwala na stworzenie jakiejkolwiek opowieści, a jedynie na wylewanie wiader jadu na innych?

Odpowiedz
avatar popielica
0 0

@InzRudaszon: Ten portal nie służy do tworzenia opowieści.

Odpowiedz
avatar InzRudaszon
0 0

@popielica: Historyjek/opowieści/opowiadań - nazwij to jak chcesz.

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
0 0

A w skrócie : przy okazji inwestycji miasta, zakład energetyczny Twoim staraniem zalegalizował sobie lokalizację infrastruktury na nieruchomości. Brawo oni.

Odpowiedz
avatar InzRudaszon
0 0

@Baobhan_Sith: Jakie brawo oni? Nic sobie nie zalegalizowali, bo kable na tej działce zlokalizowane były "od zawsze", czyli mniej - więcej od czterdziestu, może pięćdziesięciu lat. Chodziło tylko o przełożenie ich w inne miejsce na tej samej działce.

Odpowiedz
Udostępnij