Piekielnych czytam już od dłuższego czasu, więc postanowiłam podzielić się i jedną z moich historii.
Bardzo lubię pracę z klientami (mimo że potrafią dopiec i zmęczyć psychicznie tak, że aż się czasem odechciewa wszystkiego) i pomimo wielu dziwnych spojrzeń i niezadowolenia rodziny rozpoczęłam pracę i tak działam sobie w handlu.
Historii z klientami jest wiele. Jednak zdarzają się perełki (jak się spodoba, to jeszcze opiszę). Pracowałam swego czasu w dużej sieci odzieżowej, co to w prawie każdej galerii istnieje. O pracy tam też można tomy napisać. Tak czy inaczej pewnego dnia porządkując przed zamknięciem strefę przy wejściu, a była to godzina prawie 22, do sklepu wszedł On z potomkiem. Stali w drzwiach ładnych parę minut, ale dopiero gdy zbliżyłam się do nich na tyle, żeby usłyszeć rozmowę, to mną tąpnęło:
On: Więc widzisz, synuś, musisz się uczyć.
Syn: Ale dlaczego, tato?
On: Żebyś nie skończył na składaniu ciuszków jak ona.
W tym momencie nie wytrzymałam i tylko spojrzałam na jednego i drugiego mówiąc "Dokładnie tak skończysz, dziecko, pracując i robiąc doktorat jak ja", po czym oddaliłam się w głąb sklepu.
Koleżanka tylko już mi opowiedziała, że mina tatusia była bezcenna i bardzo szybko opuścili sklep.
A swoją drogą do dziś nie wiem, co chciał przez taki tekst uzyskać, bo jak dla mnie to żadna praca nie jest w jakimkolwiek stopniu uwłaczająca. Cóż... jak widać się mylę.
sklepy
Ja jako poczatkujący funkcjonariusz SW,pełniąc służbę na posterunku uzbrojonym-tzw. "kogucie" usłyszałem jak przechodząca obok więzienia pani mówi do dzieciaka:"Ucz się synku bo też tak będziesz chodził jak głupek".
Odpowiedz@Yattaman: o kolega po fachu ;p ja tez ochronie wspolczulam, ale bardziej systemu zmianowego no i niech nie marudza, ja chcialabym zarabiac w wieku lat 20 czy tam 18 od razu po maturze 2k na reke
Odpowiedz@bazienka: A no witam koleżankę:-) Akurat na zmiany nigdy nie narzekalem,robie tak już 8 lat i sobie chwalę.W ogóle w przeciwieństwie do wielu naszych kolegów nigdy nie narzekalem na służbę,kasa w porządku,zwlaszcza jak na małe miasto,stabilna robota,w perspektywie szybsza emerytura, a ze trzeba się użerać z patologią-no cóż,coś za coś:-)
OdpowiedzPrzeprasam, ale czym się chwalisz? Jeśli robisz doktorat i pracujesz w sklepie to oznacza tylko że marnotrawisz zasoby, albo swój czas i pieniądze (niekoniecznie swoje) i ten doktorat jest ci zbędny.
Odpowiedz@Rak77: Nie wydaje mi się żeby się chwaliła.Może zaczepiła się w sklepie a czeka na coś lepszego?A może lubi tą robotę?Każdemu należy się szacunek bez względu na rodzaj wykonywanej pracy.
Odpowiedz@Rak77: dokładnie moje przemyślenia na ten temat
Odpowiedz@Rak77: siostra kiedyś prowadziła biuro kredytowe. Przyszedł raz do nich znajomy i tak wściekły że prawie się ropłakał, żalił się że wydał mnóstwo kasy na studia dla córki. Po studiach przez rok szukała pracy w zawodzie, potem gdziekolwiek i tak po dwóch latach w końcu zaczepiła się gdzieś w hipermarkecie jako kasjerka. Moim zdaniem, jeżeli pracuje na te studia to niech sobie robi nawet z 10 doktoratów. A tak w ogóle, kto chce zatrudnić osobę świeżo po studiach? Wszyscy chca ludzi z doświadczeniem
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Dlatego po licencjacie powinno się przejść na zaoczne i pracę zgodną z kierunkiem studiów. Po co jej ten doktorat, skoro ma magistra i nie pracuje zgodnie z kierunkiem studiów? Chyba, że te studia to w ramach hobby.
Odpowiedz@imhotep: powodzenia ci zycze z praca na kierunku, gdzie do zatrudnienia potrzebujesz papierow, ze ten zawod juz masz wszystkie 5 letnie odpadaja ja np. jestem psychologiem i mialam ten proble, w zawodzie to sobie moglam najwyzej wolontariat porobic
Odpowiedz@Rak77: a nie pomyślałeś, że może robi doktorat dziennie, więc ma zajęcia w tygodniu i musi odbywać praktyki ze studentami,również w tygodniu? np. znajoma miała zajęcia co dwa tygodnie we dwa dni w tygodniu plus praktyki co daje co jeden tydzień 3 dni poza pracą w danym tygodniu, kolejny tydzień jeden dzień bo same praktyki, więc też dzień poza pracą. praktyki są bezpłatne, a doktoranta obowiązuje taki sam rygor pracy jak innego pracownika naukowego.musi mieć zajęcia i konsultacje. i że przeciętny pracodawca może niekoniecznie puściłby pracownika co dwa tygodnie na 3 dni z pracy by poszła na zajęcia i co dwa tygodnie na jeden dzień by odbywała praktyki. raczej wątpię, żeby przy np. pracy biurowej w 8 godzinnym systemie pracy było to możliwe. przynajmniej nie na początku. a po magisterce raczej ciężko nie być na początku jakiejś ścieżki zawodowej. a np. w takim sklepie raczej ma się dość elastyczny grafik, pracuje się też w weekendy, niekoniecznie po 8 godzin, więc da radę wygospodarować dni potrzebne na uczelnię.
OdpowiedzOsoba z doktoratem a nie potrafi poprawnie używać przecinków w baardzo podstawowych zdaniach : "Dokładnie tak, skończysz dziecko pracując i robiąc doktorat jak ja".
OdpowiedzMoja córka studiując dziennie pedagogikę pracowała w sklepie spożywczym w weekendy(3 lata) Pewnego razu wrocławska aktorka(nazwijmy kat B) powiedziała do dziecka swego prawie identyczny tekst pokazując palcem na moją córkę. Bez komentarza. Jakie było jej zdziwienie gdy za jakiś czas w pobliskiej szkole spotkała moją córkę na praktykach. -A co pani tu robi? -Mam praktyki -Ojej to pani studiuje? Bez komentarza
OdpowiedzJednocześnie porządkował i wszedł?
OdpowiedzCóż, jakby nie patrzeć, robisz doktorat - uczysz się, zapewne po to, żeby docelowo pracować gdzie indziej niż w odzieżowej sieciówce - czyli nie skończyć tam ;)
OdpowiedzJeśli sposób budowania narracji typowy dla miernych opowiastek z Piekielnych to czy puenta nie trąci kompleksem licencjatu z Wyższej Szkoły Tego i Tamtego? Nie, proszę pani handlowo, doktorat to żaden prestiż, bo dostępny jest też dla półanalfabetów. Jeśli w trakcie studiów układasz ciuszki to po ewentualnej obronie dyplom schowasz do szuflady i będziesz się cieszyć, że masz co wpisać w cv za ostatnie 4 lata. Teraz nastąpi być może Twoja równie błyskotliwa co oczywista riposta, że dzięki doktoratowi pracujesz obecnie w wielkim koncernie jako najgłówniejszy specjalista, a praca przy układaniu ciuchów nauczyła pokory życiowej, dzięki czemu jesteś idealnie zbalansowanym korpotworem.
OdpowiedzMiałaś prawo poczuć się niekomfortowo w takiej sytuacji, ale czy słowa ojca były naprawdę takie piekielne? Źle to ujął, ale prawdopodobnie chodziło mu o to, że jak dziecko nie będzie się uczyć, to nie może liczyć na pracę lepszą od tej, którą wykonujesz obecnie. Ty, po obronie pracy doktorskiej, masz na to szanse. Jeśli powiedział to w sposób pogardliwy, sugerujący, że ktoś wykonujący taką pracę jest osobą niższej kategorii, to było piekielne. Ale jeśli chciał tylko przekonać dziecko, żeby się starało osiągnąć dobre wyniki w nauce, żeby znaleźć w życiu lepszą pracę niż w sklepie odzieżowym, to nic piekielnego w tym nie widzę. Owszem, popełnił pewien nietakt, ale piekielnością bym tego nie nazwał.
Odpowiedzja taki teskt od paniusi z synkiem uslyszalam jak grzecznosciowo po pracy siedzialam na stoisku bozonarodzeniowym i sprzedawalam jakies rzeczy powiedzialam, ze tak, majac skonczone 2 fakultety i prace za 2,5k, pomagajac znajomym w prowadzeniu interesu ;)
Odpowiedzswoja droga zanim znalazlam prace w zawodzie bywalo, ze bralam cokolwiek, infolinie, pokojowka, kelnerka itp dlatego mam wielki szacunek dla ludzi wykonujacych takie zawody, bo wiem, ile sie trzeba fizycznie nameczyc albo z ludzmi nauzerac kazdemu po studiach pryzdalaby sie taka "wprawka" np. na rok, zaczeliby szanowac kazda pracce
OdpowiedzMój brat, pracując w Mc też usłyszał kiedyś od pewnego dziadka, który przestrzegał swojego wnuczka, że jeśli nie będzie się uczył to skończy jak on... Brat obecnie jest celnikiem, pracującym w zawodzie... Sytuacje są różne i nie zawsze praca w sklepie przy jednoczesnym studiowaniu świadczy o tym, że człowiek schowa dyplom do szuflady, może zwyczajnie nie mieć dobrze sytuowanych rodziców, którzy mu finansują studia, albo może zwyczajnie jest ambitny i chce radzić sobie sam. Pomyślcie czasem, zanim zaczniecie pluć jadem.
OdpowiedzI jeszcze nikt w komentarzach nie przypomniał słynnej grupki archeologów? :)
Odpowiedz