Nawiązując do historii o nieodpowiedzialnym zachowaniu ojca i komentarzach o "emocjonalnej" matce.
Ojciec mojego dziecka był dla mnie wszystkim, a ja podobno dla niego też... aż do czasu jednego z badań w czasie trwania ciąży.
Poczułam się źle w pracy. Stres, zmęczenie i ciąża. Pracuje w domu opieki nad osobami starszymi z upośledzeniami umysłowo-fizycznymi. Pewnie wiele osób spyta się czemu pracowałam zamiast od razu wziąć zwolnienie? Mam wspaniały zespół, wszyscy jak jeden chór stwierdzili że oni podzielą się moimi podopiecznymi, a ja będę wypełniała papiery i zajmę się śniadaniami.
Szefowa od razu zawiozła mnie do mojego ginekologa, przyjechał także mój narzeczony i wtedy usłyszeliśmy, że to tylko zmęczenie i powinnam więcej przebywać na świeżym powietrzu, ale ma też zła wiadomość w sprawie dziecka, DOWN. Przez moment nie wiedziałam co powiedzieć! Tyle godzin pracy przy swoich podopiecznych, ale nie wiedziałam jak sobie z tym poradzę... on wiedział co robić. Wyszedł, słyszałam tą awanturę na korytarzu która zrobił mojej szefowej, bo przecież wiedział że "zarażę" płód w pracy!
Gdy szefowa odwiozła mnie do domu już go nie było, nie było też jego rzeczy.
Dałam sobie radę. Przygotowałam się na wszystko. Rozmowy z psychologami z mojej pracy, chodziłam na zajęcia dla dzieci z tą chorobą. Oswajałam się.
Urodziłam najwspanialszą istotę na świecie, zdrową. Pierwszymi osobami jakie przyszły do szpitala były z grupy, pracy… ale ojca nie było.
Gdy już każdy wiedział, że dziecko jest zdrowe zjawiła się matka mojego ex. Przyszła powiadomić mnie o tym, że wnieśli sprawę o odebranie mi praw rodzicielskich, bo jak mogę wychowywać dziecko będąc nikim. Byłam załamana, ale szybko znalazłam wsparcie, zgadliście już gdzie?
Po roku walki o prawa staliśmy na neutralnym gruncie z ojcem.
Sobota. Najgorszy dzień mojego życia. Czekam na dziecko w parku, tak jak się umawialiśmy (musiałam załatwić parę spraw w mieście), ale on nie wracał! Nie przyszedł z moim dzieckiem, z moim aniołkiem.
Policja, poszukiwania, rozpacz... odnalezienie. Tłumaczenia, że nie nadaję się na matkę, jestem nienormalna, przynoszę choroby z pracy.
Na następne spotkanie czekał długo, zabrał dziecko do matki i zapomniał zadzwonić, że zostaną dłużej. Od tego zajścia mieli się spotykać tylko u mnie. Teraz nie będzie już nic, dopóki sąd nie przyzna spotkań pod okiem psychologa.
A czemu nie było mnie wtedy również w domu? Bo jestem naiwna i myślałam, że przez chwilę potrafi się zająć naszym dzieckiem, żebym mogła kupić "tego i tamtego, ale bez tego" i sprawić przyjemność dziecku.
mam takie pytanie, jeżeli kobieta jest w takiej sytuacji jak autorka, facet okazuje się ewidentnym psycholem, ale na szczęście nie ma z nim ślubu, rodzi dziecko ale nie podaje psychola jako ojca a dziecko ma nazwisko matki, czy to w jakiś sposób chroni ich przed tym psycholem? kochana, ja rozumiem stres, ale miałaś świadków, czy ktoś wstawił się za tobą w sądzie? przecież co ten facet robi to jawne jaja
OdpowiedzTak. Niestety ojciec dziecka wniósł sprawę o potwierdzenie ojcostwa. A bogaci rodzice załatwiają dla niego wszystko. Ojciec dziecka po podaniu testowi psychologicznmu otrzymał prawa do spotkania się z dzieckiem, myślałam że przemyślał wszystko i się zmieni. Niestety on myśli tylko o sobie i o tym co mu pasuje. Jedynym świadkiem była szefowa, teraz sąsiadka która widziała jak ojciec dziecka dzwoni do domofonu i "wpuszcza" dziecko same na górę, ta sama sąsiadka zawiozła nas do szpitala.
OdpowiedzAle i tak najlepsze jest to że sędzina stwierdziła że muszę go zrozumieć bo on nie spodziewał się takiej sytuacji, a ludzie w takich sytuacjach reagują różnie. Ale jakbym to ja się tak zachowała to pewnie siedziałabym dzisiaj z moimi podopiecznymi..
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: moja koleżanka nie podała imienia i nazwiska ojca (też alkoholik i miał z deklem coś nie tak) i do tej pory nie ma praw, ani nawet się nie widuje. Więc widocznie coś chroni
Odpowiedz@Arcialeth: ale ojciec dziecka może ubiegać się o ustalenie ojcostwa.
Odpowiedz@Piekielnamatka: NO chyba,że ma coś z deklem a dziecko gdzieś....
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Nie rozumiem czemu by miala unikac podania ojcostwa. Dzieki temu ma alimenty i moze odpoczac od ciaglej opieki ten weekend w miesiacu czy ile tego jest
OdpowiedzZapraszam do innej mojej histori, odpoczynku to ja naprawdę po lub w trakcie takich spotkań nie mam. W wypadku ojca który kocha dziecko tak jest to super rozwiązanie jeżeli rodzice nie są razem, w mojej sytuacji było wszystko "grane" na czas.
Odpowiedz@Piekielnamatka: Ubiegać może, ale NIKT I NIC NIE MOŻE ZMUSIĆ do przekazania próbek.
Odpowiedz@ptah: jeżeli tatuś jest normalny. Jak nie jest to i z alimentów nici, a potem to dziecko może odziedziczyć jakieś długi i potem trzeba to odkręcać lub samo będzie podane o alimenty
Odpowiedz@Piekielnamatka: "sędzina stwierdziła że muszę go zrozumieć bo on nie spodziewał się takiej sytuacji, a ludzie w takich sytuacjach reagują różnie. " nie wiem dlaczego, ale ten tekst sędziny mi śmierdzi...
Odpowiedz@vezdohan: no właśnie. Porypanych ojców/matki trzeba jak najszybciej izolować od dzieci. I najważniejsze, wszystkie ustalenia tylko przez sąd, nic na gębę. Bo potem można mieć ,,suprajsa'' jak siostra mojej koleżanki. Facet uciekł jak dziecko było w drodze, nie kontaktował się przez kilka lat aż tu nagle wpada ze swoją nową dziewczyną i oznajmia że zabiera dziecko na tydzień niewiadomo gdzie.
Odpowiedz@Arcialeth: jak facet nie oplaci sobie badan na ojcostwo, to nie ma praw tu facet pochodzil z bogatej rodziny ( badania 2-3 tys), to i oplacil a menel przelicyz na wodke i sama wiez ;p poza tym dla menela wazniejsza wodka niz dziecko, jeszcze alimentow beda chcieli
OdpowiedzNie można wziąść zwolnienia. Można je conajwyżej WZIĄĆ...!
OdpowiedzChyba sędzia za samo stwierdzenie, że "zaraziłaś płód chorobą Downa" powinna, mocno wątpić w tego durnia. I jak chcieli udowodnić, że jesteś nikim, mając pracę i to jeszcze taką...
Odpowiedzmatko mowie ci skarz go o nieudzielenie pomocy za zdarzenie w poprzedniej historii jak najbardziej zasadne oskarzenie i potem o odebranie mu praw z uwagi na narazanie dziecka na niebezpieczenstwo ( nie chodzi o to, z emaly sie wywrocil, zdarza sie, ale ze ojciec NIC z tym nie zrobil. a jakby to byl krwotok z jakiejs waznej zyly? przeciez tu wazne sa minuty!)
OdpowiedzWiecie co mnie najbardziej w tej historii rozwala, debilizm ludzi a dlaczego ? bo "kochany" ojciec i jego matka to są tępymi nieukami Down NIE JEST chorobą zakaźną, jak w ogóle można tak myśleć ?
OdpowiedzNigdy nie napisałam że to choroba zakaźna! Ojciec mojego dziecka tak uważa, w związku z tym że pracuje z takimi ludźmi mam choćby "minimalne" pojęcie o takich chorobach.
OdpowiedzPrzepraszam że na Ciebie na skończyłam. Dopiero teraz przeczytałam dokładniej. Niedługo będzie kolejna historia..
Odpowiedz