Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o kurierze, aczkolwiek nie tylko on był piekielny. Dawno, dawno temu…

Historia o kurierze, aczkolwiek nie tylko on był piekielny.

Dawno, dawno temu z firmy kurierskiej przyjeżdżał do nas pan Zbyszek. Nigdy nie było z nim problemów. Zawsze na czas, zawsze miły, zawsze zorganizowany. Z naszym głównym magazynierem Pawełkiem ustawili sobie robotę tak, żeby każdemu było wygodnie.

Wówczas wychodziło od nas nawet 300 paczek dziennie i były to różne gabaryty - od kilograma do 30 kg.
Wszystko było ustawiane w okolicy rampy rozładunkowej. Duże pod ścianą, małe na wózku. Wszystkie etykietą adresową na froncie ściany, która powstawała z paczek.
Pan Zbyszek czytnikiem skanował paczuszki i ładował do samochodu. Zajmowało mu to 5-10 min maksymalnie. A był jeszcze czas na wymianę uwag o pogodzie :). Jeżeli była taka możliwość i potrzeba, chłopaki z magazynu pomagali w załadunku.

I pewnego razu pan Zbyszek zachorował. Było to na tyle poważne, że miało go nie być przez kilka miesięcy. Zdarzyło się to w czasie, gdy roboty było mnóstwo, a ilość paczek nie schodziła poniżej 100 szt. dziennie.
Dostaliśmy na zastępstwo jakiegoś młodzika. Nawet nie pamiętam, jak miał na imię. Od pierwszego dnia zaczął się zachowywać jak "Dyrektor Pojazdu". Wchodził bez "dzień dobry", coś burczał, nosem zahaczał o sufit.


Jedne z pierwszych słów do magazynierów były - "To mi zapakujcie paczki do samochodu". Pierwszego dnia Pawełek z rozpędu zapakował. Drugiego przepchnął wózek na rampę. Trzeciego zebrał dwa razy opieprz. Raz ode mnie, że załadunek to nie jego robota. Drugi raz od kuriera, że on tych pieprzonych ciężkich paczek nie będzie dygał sam.

I Pawełek się wkurzył. Głównie na kuriera. Następnego dnia znów był wysyłkowy Armagedon. Tylko w miejscu składowania paczek do wysyłki nie było ściany z etykietami na zewnątrz, tylko "usypana" pryzma, każda paczka z naklejką "ostrożnie" (to nie była dodatkowo płatna opcja wysyłki), każdą trzeba było wziąć do ręki albo przesunąć, żeby zeskanować.

Dodatkowo Pawełek postawił jednego do pilnowania (nie pomocy), żeby kurier nie rzucał paczkami.
Załadunek zajął kurierowi ponad godzinę. Pobawili się tak przez 3 dni. Czwartego dnia przyjechał inny kurier. Został do końca zastępstwa i wszystko wróciło do normy.

kurier v magazyn

by z_lasu
Dodaj nowy komentarz
avatar gmiacik
2 2

nie żebym bronił kuriera bo wsiur, ale też robiłem w kurierce i wiem jaka ta robota jest głupkowata. I jeszcze ok, gdy kurier się pakuje i rozwozi do klientów paczki, to wiadomo posegregować, poukładać tak, żeby pasowało, przygotować etykiety itd. każdą i tak trzeba osobno do łapy brać. ale gdy potem pracowałem rozwożąc towar do placówek, no to kur... w tym momencie to właśnie magazyn powinien odpowiadać za zapakowanie i rozpakowanie pojazdu, a nie kierowca. ile to się nawściekałem, że burdel w paczkach, albo nie chce im się przyjąć towaru to moje. niepotrzebne nerwy, strata czasu, świganie paczkami itd. dlatego lubiłem tzw. 'loty'. Polegało to na jechanie gdzieś przez pół kraju, zamiana auta z innym kierowcą i powrót. Tutaj jeździło się pod plombą, za zapakowanie i rozpakowanie odpowiadał magazyn. kierowca mógł w tym czasie spokojnie papiery ogarnąć. A jeśli jakieś paczki szlag trafił bo źle ułożone, bo spadło coś, bo hamowania itp to też odpowiedzialność ponosili ci co ładowali. i tak to powinno zawsze wyglądać.

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

Ten tekst już był, identyczny, ech.

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
1 1

Dobry kurier jest jak fryzjer/lekarz, trzeba doceniać i nie dać mu odejść. U mnie na wygwizdowie paradoksalnie wszyscy od Pocztexu po UPS są naprawdę spoko. Tylko jeden typ z DPD zatruwał mi życie, potrafiąc zostawić paczkę 3km dalej w sklepie, bo "on już dzisiaj nie ma czasu". Bez pytania, bez konsultacji, po prostu przychodziły maile, że paczka dostarczona i potem dopiero sms, że można odebrać tu i tu. Na moje szczęście wreszcie albo go wywalili albo sam odszedł i jego następca jest normalny.

Odpowiedz
avatar wiecznie_wqrwiony
0 0

Ostatnio: 15 listopada 2023 - 16:27 naprawdę?

Odpowiedz
Udostępnij