Ostatnimi czasy odczuwam głęboką niechęć przed wychodzeniem z domu w deszczowe dni. Mimo, że z cukru nie jestem i deszcz mi nie przeszkadza sam w sobie, to jednak z każdego prawie wyjścia wracam wściekła. Czemu?
Kierowcy. Ja naprawdę jestem człowiekiem z głęboką empatią. Rozumiem, że się spieszy, że nie każdą kałużę się uda zauważyć. Ale do jasnej cholery, w ciągu tygodnia zostać ochlapaną 6 razy?! Na trasie dom-sklep (około 50m)?
Za każdym razem, obładowana zakupami, lecę skulona i, nauczona doświadczeniem, wklejona prawie w ścianę budynku przy chodniku. Nic to, ściana wody szybko mnie dosięga, mimo że już prawie dochodzę do bramy...
Komuś niestety nie chciało się zwolnić - wiadomo - pośpiech. Szkoda tylko, że w 4 na 6 przypadków auto 20 m dalej musiało się zatrzymać na świecącym już chwilę czerwonym...
Mam nadzieję, drodzy kierowcy, że zmoczenie pieszego po pas, poprawiło wam humor na resztę dnia - bo pieszemu, niestety, nie.
ulica kierowcy
Historia napisana tak, że wygląda na to iż zawsze w tym samym miejscu ktoś Cię ochlapie. Więc może ta jedna kałuża jest w takim miejscu bądź tak duża i głęboka że nie da się jej ominąć? A nie jest to złośliwość kierowców.
Odpowiedz@hitman57: Albo po prostu w tej okolicy jest najwięcej chamskich kierowców. Kałuża się tworzy, ale nie jest szczególnie głęboka, ruch jest dość spory i jakoś n kierowców potrafi przejechać nie chlapiąc na ludzi a n+1 zaleje po czubek głowy... Niezupełnie dokładnie w tym samym, ale na odcinku kilkunastu metrów.
Odpowiedz@hitman57: Raczej to wygląda na to, że autorka po opisaniu sytuacji, a przed wysłaniem na piekielnych doszła do wniosku, że jest ona zdecydowanie za mało dramatyczna, więc postanowiła historyjkę mocno podkolorować.
Odpowiedz@Jorn: Ja tam miałam też taką sytuację. I ludzie robią to celowo, albo nie mieści się w ich małej główce, że deszcz = zwolnij, bo: 1. Masz dłuższą drogę hamowania, powodzenia w reakcji jak nagle na ulicę wyskoczy jakiś dzieciak 2. Możesz wjechać w kałużę i kogoś ochlapać. Pochodzę z pewnego Wygwizdowa i tam jakoś ludzie potrafią się zachować, kurde, pierwszy raz w życiu coś takiego zobaczyłam właśnie w Gdańsku, mając ponad 20 lat... Rozumiem małe chlapnięcie, bo nie zawsze ktoś zauważy/ogarnie, ale nie chlapanie wręcz po pas. A droga w wielkim mieście była bardziej równa niż te na Wygwizdowiu.
OdpowiedzKierowcy dzielą się na: -empatycznych -myślących -nieempatycznych -bezmyślych -złośliwych -i jajcarzy Ci z pierwszych dwóch kategorii cię nie ochlapią. Numer jeden dlatego, że byłoby mu ciebie żal. Może idziesz z wizytą, może zmarzniesz, może naleje ci się do butów. Numer dwa - bo rozumie konieczność prania odzieży wierzchniej i wie ile kosztuje pralnia. Dwóch następnych wjedzie dziarsko w kałużę. Jeden dlatego, że po prostu ma cię gdzieś, a zwalniać mu się nie chce, drugi - bo jest tępy. Pozostali ochlapią cię z rozkoszą i celowo. Bo jeden ma zły dzień i nie lubi pieszych, a drugi uzna to za świetny dowcip. Jest jeszcze kategoria wyjątkowa. Aroganci. Tacy zrobią ci prysznic, ponieważ sądzą, że mają do tego prawo. Więc - statystycznie rzecz biorąc - upaćkana będziesz prawie zawsze (z naciskiem na "zawsze"). Ponieważ kierowców myślących i empatycznych jest niewielu.
OdpowiedzPostaraj się zapamiętać numery rejestracyjne i zgłoś to na policję, bo z tego co wiem jest to karane mandatem. Jeśli woda zniszczyłaby Ci coś cennego, np. telefon to traktowane jest to jako przestępstwo (art. 288 Kk).
OdpowiedzTo może przestań tamtędy łazić. Albo każ prezydentowi zamykać ruch w całej okolicy podczas twoich wypraw na zakupy.
OdpowiedzNajlepiej, niech nauczy się latać, nie?
Odpowiedz@szczurzyca: Wtedy kierowcy mieli by poważny powód do zmartwień. Jak by Ajsza zaczęła latać i podpatrzyła to i owo od gołębi... :)
Odpowiedz@ziobeermann: http://c.wrzuta.pl/wi11643/f78c85c30018651d48829f8d Tak jakoś sobie to wyobraziłam ^^
OdpowiedzOd niedawna sama prowadzę auto i wcześniej też narzekalam na kretynow, co chlapią. Dziś pewnie w oczach pieszych sama jestem takim chlapiącym kretynem. Nie wiem, czy prowadzisz auto, ale uwierz, lub nie, szara tafla kałuży zlewa się czasami z szarą tafla jezdni. A skubane kałuże potrafią być zadziwiająco głębokie.
Odpowiedz@Grejfrutowa: kurczę, właśnie staram się uwierzyć, nie prowadzę, ale ze względu na prześladujący mnie ostatnio w tym względzie permanentny pech zwracam na to uwagę jako pasażer - i da się, naprawdę da się nie wjeżdżać w kałużę z maksymalną dozwoloną prędkością... chyba, że mój Skarb to jakiś unikat.
OdpowiedzA winnymi tu są służby odpowiedzialne za kanalizację i drogi. Bo jeśli tworzą się takie kałuże znaczy, że któraś z tych służb źle wypełnia swoje zadanie. A kierowcy powinni jednak starać się nikogo nie ochlapać(ale mogą też nie widzieć Ciebie lub kałuży)
OdpowiedzMiałam tak samo w drodze do pracy - dziurawa jezdnia, wąski chodnik i ogrodzenia/ściany domów. Nie sposób uciec. Kiedy jechał samochód, zamaszystym ruchem opuszczałam parasol na bok, żeby osłonić nogi i buty przed ochlapaniem - większość kierowców zwalniała i ostrożnie mnie mijała. Ale byli tacy, którzy nic sobie z tego nie robili i nawet, gdy próbowałam się schować za parasolem, i tak byłam mokra - bo niektórzy po prostu nie myślą o innych i nic tego nie zmieni....
OdpowiedzJeśli chodnik w tym miejscu jest dość często uczęszczany to można nagrać paru "kierowców" i wysłać materiały na policję(wraz z poinformowaniem ofiar o możliwości odzyskania hajsu za pralnie/zniszczone rzeczy). Informacje o mandatach w takim miejscu raczej szybko się rozejdą po okolicznych kierowcach. Jeśli nie jest to jakaś krajówka to szybko powinno pomóc. Zależnie od rodzaju drogi można też spróbować załatwić ograniczenie/próg zwalniający, ale to raczej na jakiś pomniejszych drogach. No i powinno uderzać się do lokalnego odpowiednika zdium, aby zrobili coś z drogą/kanalizacją, skoro problemy występują cały czas. Jeśli problemem jest przekraczanie prędkości w tym miejscu to można jeszcze spamować policję prośbami o ustawianie tam patrolu. Chętnie przytulą premię za mandaty za prędkość + ochlapanie przechodniów.
Odpowiedz