Historia usłyszana, także łapki za jej autentyczność nie dam sobie uciąć.
Kumpel opowiedział mi historię o pewnej parce, która znalazła sobie raczej mało etyczny sposób na dorobienie się...
Facet jest prawnikiem i zleca firmom budowanie domów. Wykonawcy zlecenia szuka na według bardzo szczególnego klucza - wyszukuje firmy w ciężkiej sytuacji (zaległości w US/ZUS, wpisane do różnej maści informacji gospodarczych). Jak już znajdzie ofiarę, to takiej firmie zleca budowę domu w ekspresowym tempie i za świetną stawkę. Tylko że w umowie są sprytnie zakamuflowane piekielne kary za opóźnienia w realizacji...
Jak już budowa jest w toku, na scenę wchodzi partnerka owego pana - pani architekt i zaczyna robić na placu budowy armagedon.
Czepia się każdego minimalnego niedociągnięcia, wyciąga jakieś pierdoły, analizuje dokumentacje w sposób, aż nadto szczegółowy - generalnie przy superekspresowym tempie prac zawsze coś wychodzi. Firma ofiara jest zmuszona do robienia poprawek i automatycznie zaczyna nie mieścić się w terminach co jest równoznaczne z potężnymi karami...
Państwo podobno postawili, a następnie sprzedali z potężnym zyskiem (bo budowali za pół darmo) w ten sposób już kilka nieruchomości. Facet celowo tak wybiera swoje ofiary, żeby nie miały możliwości ewentualnego dochodzenia swoich racji przed sądem.
Dla takich ludzi jest przygotowany specjalny kocioł w piekle.
Gdzieś w Polsce
Historia mało pradopodobna. A jeżli już coś takiego zaszło to kolega chyba mocno podkoloryzował historię.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Historia afery reprywatyzacyjnej jest równie nieprawdopodobna, a jednak się wydarzyła. Polacy doskonale potrafią kręcić...
OdpowiedzBujda na resorach wg mnie. Po 1 takim numerze, gość nie znalazłby wykonawcy. Takie wieści szybko się rozchodzą w tym środowisku.
OdpowiedzJest spora szansa, że ktoś im w końcu przygotuje betonowe buciki ... Czasem tak się kończy cwaniakowanie
OdpowiedzJakieś czternaście lat temu słyszałam bardzo podobną historię od naszego nauczyciela ekonomiki w technikum. W tamtej wersji facet był developerem i zatrudniał firmy budowlane, którym nie płacił. Firmy prędzej czy później odsprzedawały jego długi, odzyskując w ten sposób ułamek swoich należności. Długi te odkupowała kobieta, wspólniczka developera. Gotowe budynki sprzedawali, z zyskiem odpowiednio powiększonym o to, czego nie musieli wyłożyć na zapłatę wykonawcom.
OdpowiedzCzyli można to zaliczyć do urban legend.
Odpowiedz"tak wybiera swoje ofiary, żeby nie miały możliwości ewentualnego dochodzenia swoich racji przed sądem." - czyli jak? pracujace na czarno i z nielegalnymi imigrantami?
OdpowiedzMoze połowa pracowników jedt bez umowy? Bardzo częste w tej branży i nie tylko w tej.
Odpowiedz@Caron: Właśnie też mnie to dziwi co mają zaległości w ZUS i US do dochodzenia swoich praw. Nawet jakby zatrudniali nielegalnych imigrantów, to przecież przy windykowaniu długu nikogo to nie obchodzi - jest faktura do zapłacenia, to mają zapłacić i kropka.
Odpowiedz@Caron: no właśnie to jest bez sensu- bo gdyby to był np deweloper to by mógł sie pewnie dowiedzieć jaka firma fuszerki odwala i wtedy wybierać je co by sprawiło, że przez kary mógłby otrzymać budynek o wiele taniej, ale prawnik kogo pytał? chyba, że ma znajomego dewelopera co mu daje cynk, z tym, że musiałby to robić w całęj Polsce bo w jednym mieście to szybko by mu sie te firmy skończyły.. poza tym ciekawe skąd autor niby wie o takim procederze? a może sam jest budowlańcem, który nałapał kar za fuszerke i tylko tu może dać upust swoich cierpień bo rodzina i znajomi już dłużej nie chcą go słuchac? ;)
OdpowiedzZ umowami w biznesie to jest tak, że na prawnika można wydać kilkaset złotych przed podpisaniem albo kilka(naście/dziesiąt) tysięcy po podpisaniu niekorzystnej umowy, a i tak może być już zbyt późno.
Odpowiedz