Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Rzecz działa się jeszcze kiedy pracowałem w sklepie komputerowym w pobliskim mieście.…

Rzecz działa się jeszcze kiedy pracowałem w sklepie komputerowym w pobliskim mieście. Ale by przejść dalej, garść informacji o samym sklepie.

Otóż jest to mały sklep prowadzący sprzedaż różnego rodzaju sprzętu komputerowego. Podzespoły, peryferia, oprogramowanie... Zajmowaliśmy się również składaniem komputerów na zamówienie klienta oraz serwisem sprzętu. Sklep prowadzony przez nazwijmy go Pana Janusza, oraz jego żonę, nazwijmy ją Panią Grażynką. Pan Janusz - człek postawny, z widocznym z daleka brzuszkiem i gęstym wąsem pod nosem. Facet... No żeby nie powiedzieć, że atechniczny (bo to by była hiperbola), ale dość słabo znający się na informatyce. No ale w tych czasach nie trzeba wcale być mechanikiem, żeby otworzyć warsztat samochodowy. Jednakże był to facet do rany przyłóż. Pani Grażynka - kobieta około lat 50, równie... postawna co jej mąż, lecz niestety o... trudnym charakterze. Pani Grażynka, oprócz piastowania stanowiska Żony Szefa, zajmowała się księgowością w firmie. To znaczy mniej więcej tyle, że wypłaty przechodziły przez jej ręce. Niestety. I właśnie tym nieco przydługim wstępem dochodzimy do magicznego słowa: "wypłata".

Żeby nie było... Źle to ja nie zarabiałem. Dla osoby w moim wieku 2000 zł na rękę + premia co miesiąc to naprawdę nie najgorsze pieniądze. Wartym wspomnienia jest, że od początku byłem zatrudniony na umowę o pracę (stety lub niestety). Premii, mimo że była wpisana do spisanej umowy, nie zobaczyłem prawie przez cały okres pracy. Dlaczego? Otóż Pani Grażynka, delikatnie mówiąc, mnie nie lubiła. To nie tak, że ja zacząłem tę "wojenkę". Od pierwszego dnia pracy okazywała mi nieskrywaną wrogość. Dlaczego? Być może coś jej zrobiłem w poprzednim życiu? Otóż nie. Po prostu szef zwolnił jej "ukochanego siostrzeńca" i zatrudnił mnie w jego miejsce. I jeśli wierzyć opowieściom kumpli z pracy, to gość był tak niekompetentny, że aż dziw brał, że szef trzymał go pół roku. Ja natomiast, bez fałszywej skromności, byłem bardzo dobrym pracownikiem. Szef zawsze był ze mnie zadowolony, kumple mnie lubili, klienci również. Jednakże kiedyś czara goryczy u każdego może się przelać...

Szef wysłał mnie służbowym autem do klienta. Cel nieistotny. Ważne jest natomiast to, że miałem na mieście stłuczkę nie z mojej winy. Po prostu babka tak się zagapiła w telefon, że nie wyhamowała za mną na światłach. Jeden "bum, trzask" później miałem całkiem nieźle rozbity zderzak i drzwi bagażnika. Pouczony kiedyś przez szefa dzwonię po policję i oczywiście informuję telefonicznie Pana Janusza. Oświadczenie spisane, mojej winy w tym nie było zupełnie, babka dostała mandat.

Jakież było moje zdziwienie, gdy na pasku wypłaty widniała kwota 1500 złotych zamiast standardowych, "bezpremiowych" 2000. Następnego dnia w pracy idę robić raban. Na ogół jestem spokojnym człowiekiem, ale jak trzeba, to potrafię nieźle ochrzanić.

Ja[J]: *pokazuję szefowej pasek wypłaty* Pani Grażyno, czy to jakiś żart?
Pani Grażynka[PG]: *triumfalny uśmieszek* Nie. Został pan ukarany karą finansową za rozbicie firmowego auta.
[J]: *oczy jak pięć złotych* Że co? Przecież ta stłuczka nie była z mojej winy! Więc do [brzydkie słowo] na jakiej postawie zabiera mi pani 1/4 wypłaty?
[PG]: *rozkłada teatralnie ręce* Nic na to nie poradzę. Pracodawca ma prawo ukarać pracownika karą finansową.

Ja już jestem wpieniony całkiem nieźle. Ale... Przypomniało mi się szkolenie BHP...

[J]: *zapala się żarówka nad głową* Hola, hola... To w takim razie gdzie moje pisemne zawiadomienie o nałożeniu na mnie kary?*
[PG]: *zonk*
[J]: I jeśli dobrze pamiętam, to kara pieniężna nałożona na pracownika nie może być wyższa niż 1/10 jego pensji.
[PG]: *Pani Grażyna zapowietrza się*
[J]: Ponadto musiałaby to być moja wina lub zaniechanie.
[PG]: Pan chyba żartuje!
[J]: Nie. Więc proszę o przesłanie mi jeszcze dzisiaj należnych mi pieniędzy. W przeciwnym wypadku jestem pewien, że Państwowa Inspekcja Pracy się tym zainteresuje.
[PG]: *panika w oczach* Proszę wyjść. Skończyliśmy rozmowę.

Tego samego dnia złożyłem wypowiedzenie. Następnego dnia dostałem wypłatę i uwaga! Premię. Pierwszy raz. I ostatni.

*Art. 87 § 1 pkt 1–3, art. 108–112 Kodeksu pracy

informatyk pieniądze szefowa kara praca

by piekielnyinformatyk
Dodaj nowy komentarz
avatar izamarkow
4 6

To jest właśnie szczęście umowy o pracę. Kolega otrzymał w ten sposób pół wypłaty (bez stłuczki), bo takowej nie miał. Zbieg okoliczności, ale wypłatę dostawaliśmy od żony szefa. Na szczęście murem stanęliśmy za kumplem, który nawet jeśli coś przeskrobał, to na pewno nie za pół wypłaty i szef (w tajemnic przed żoną!!!) dopłacił biedakowi różnicę z własnej kieszeni. Dobre i to.

Odpowiedz
avatar Rekin_pustynny
2 2

Zamiast wypowiedzenia składa się w takim wypadku zawiadomienie do PIP.

Odpowiedz
avatar piekielnyinformatyk
3 3

@Rekin_pustynny: Chyba że bardzo lubiło się szefa (i nie chciało mu się robić smrodu przez durną żonę) a całe wydarzenie zbiegło się ze znalezieniem lepiej płatnej pracy na dodatek prawie trzy razy bliżej od domu C:

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@piekielnyinformatyk: Może ten "smród przez durną żonę" przechyliłby czarę goryczy i facet wreszcie by od niej odszedł...

Odpowiedz
avatar Jasiek5
0 0

To tak już jest jak wchodząc do firmy rozmawia się z ogonem, a nie z głową. Ja bym w ogóle z babą nie rozmawiał, a jedynie z szefem firmy. Od razu po stłuczce zadzwonił bym do szefa, a w opisanej sytuacji rozmawiał bym też tylko z szefem i jestem prawie pewny że nie musiał bym szukać innej pracy.

Odpowiedz
avatar piekielnyinformatyk
0 0

@Jasiek5: Po stłuczce gadałem z szefem. A co do głowy... Hmm... Szef siedzący pod pantoflem więc głową w tym związku chyba jest szefowa :S A nauczony wcześniejszymi "próbami interwencji" u Szefa (tak, chodziłem do niego o te wszystkie premie) poszedłem do baby która robi te wypłaty. A poza tym jak wyżej w innym komentarzu: "Całe wydarzenie zbiegło się ze znalezieniem lepiej płatnej pracy na dodatek prawie trzy razy bliżej od domu C:" więc tak czy siak wypowiedzenie miałem zamiar składać.

Odpowiedz
Udostępnij