Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W grudniu 2015 stwierdziłam, że wzrok mi się troszkę pogorszył. Dzwonię do…

W grudniu 2015 stwierdziłam, że wzrok mi się troszkę pogorszył. Dzwonię do okulisty w celu umówienia wizyty (NFZ). "Pani dzwoni w styczniu i się dowiaduje". No dobra.

Dzwonię w drugim tygodniu stycznia 2016 - wszystkie terminy do końca czerwca zarezerwowane - "Pani dzwoni w lipcu".

Prowadzę działalność gospodarczą. Za siebie i pracowników odprowadzam łącznie ok. 1500zł na zdrowotne (plus społeczne).
I tylko się zastanawiam jaki to ma sens, skoro i tak muszę chodzić prywatnie do okulisty. Akurat wizyta u tego lekarza to "jedynie" 100zł, ale jak sobie pomyśle ile inni ludzie czasem wydają na prywatnych lekarzy... Brak słów.
A jak to wygląda z drugiej strony barykady? Dlaczego tak szybko kończą się wolne terminy?

by anonimowa94
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mesing
9 9

Jestem z tej samej strony barykady co Ty autorko. Odpowiem bardzo prosto. Odległe terminy do specjalistów są związane z ch...owym kontraktem podpisanym przez ośrodek zdrowia i NFZ. Pacjenci są rozplanowani w ramach limitu jaki narzucił NFZ. Gdyby okulista przyjmował pacjentów jak leci to kontrakt z NFZ wyczerpałby się pewnie w okolicy marca i skończyło by się przyjmowanie na NFZ a lekarz by siedział bezczynnie w gabinecie i czekał na pacjentów prywatnych lub nagłe przypadki, które NFZ refunduje z innej puli. Teraz pewnie padnie pytanie dlaczego ośrodek zdrowia nie próbuje negocjować większego kontraktu? To proste. Z ekonomicznego punktu widzenia nie opłaca się to. Refundacja za pacjenta wypłacana przez NFZ jest niższa niż kwota, którą wpłaca pacjent prywatny. Większość ośrodków zdrowia to obecnie NZOZy czyli prywatne ośrodki, a te są nastawione na zysk a nie działanie charytatywne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

anonimowa94, do optometrysty idzie się nawet tego samego dnia dostać, może najpierw idź na takie badanie i spytaj, czy zaleca konsultację u okulisty. Może po prostu korekta wzroku Ci potrzebna, a nie chorujesz na nic? często oferują takie badanie za free, jeśli potem kupisz w salonie dobrane szkła lub opakowanie soczewek.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2016 o 17:04

avatar mrkjad
6 6

Chodzę do lekarzy niemal wyłącznie na NFZ i poza jednorazowym oczekiwaniem kilka tygodni an wizytę u endokrynologa nie zdarzyło się, żebym miała wizytę później niż w ciągu dwóch tygodni. Fakt, że mieszkam w sporym mieście ale serio gdzie indziej jest tak słabo?

Odpowiedz
avatar hulakula
2 4

@mrkjad: serio- we wrocławiu czas oczekiwania na wizytę u endokrynologa- jeśli jest się "nowym" pacjentem- to obecnie jakieś 3 lata. do urologa- skierowanie z września 2016- wizyta styczeń 2017. kardiolog- skierowanie z września 2016- wizyta marzec 2017.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
2 2

@mrkjad: u mnie (w dużym mieście) gdy pytałam o terminu do endokrynologa na początku marca to nie było już miejsc na ten rok.

Odpowiedz
avatar Trollitta
1 1

Z wizytami u endokrynologa to jest jakiś sen pijanego... Do żadnego specjalisty nie czekam dłużej, niż dwa tygodnie, a endo to co najmniej pól roku... Gdzie tu logika? Ale z tego, co słyszałam, wygląda to ta: pierwsza wizyta, pacjent ma wyniki badań od rodzinnego, zwykle bardzo nieaktualne, niekompletne. Skierowanie na badania i kolejny termin. Dryga wizyta - z właściwymi wynikami - leki, zalecenia, kolejna za pól roku. Na tej kolejnej bez badań, bo przecież nie było skierowania, więc skierowanie i kolejna wizyta. A później to już tak w kółko, bo leki trzeba przecież ustawić, a w endo to takie łatwe nie jest. Znam jedną przychodnie, która wizyty "po skierowania" ustawia w innej kolejce i to trochę inaczej idzie, ale i tak jest masakra. Ja akurat chodzę prywatnie, za 100zł na 3msc, plus 35zł zajadania, przed wizytą. Inaczej bym chyba nigdy leków nie ustawiła w tym systemie...

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 0

@Trollitta: Dokładnie. Dentysta, okulista, ginekolog - żaden problem, tydzień lub góra dwa i jest. Endo? W połowie roku nie ma już miejsc na NFZ. W dodatku u mnie w mieście trochę słabo z tą specjalizacją (wcześniej chodziłam do babki, która przyjeżdżała z Poznania - świetna, ale umowy jej nie przedłużyli), po odjęciu prywatnych i tych, do których nie pójdę, choćby byli ostatnimi endo w kraju - została mi jedna babka.

Odpowiedz
avatar bembenek
0 0

@Trollitta: Chodzę do endo i zawsze mam skierowanie od niego na badanie, które mam wykonać na 10 dni przed wizytą.W dniu wizyty najpierw usg (na określoną godzinę), a później lekarz. Liczyłam ostatnio, że zajęło mi to około godziny. Ale w tej Przychodni jest bardzo dobra organizacja pracy.

Odpowiedz
avatar Trollitta
0 0

@bembenek: Najwidoczniej Twoja przychodnia należy do tych wyjątkowych :)

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
7 7

Kolejki i chore terminy będą dokąd będzie istniał NFZ lub jego mutacje. Ośrodki zdrowia nie mają specjalnie wpływu na wysokości kontraktów, NFZ narzuca, damy wam tyle, bierzecie albo nic nie podpisujemy. I to się nazywa "konkurs ofert". Dlatego powinien ten rak być wypalony do żywego.

Odpowiedz
avatar bembenek
1 1

Nie wiem gdzie mieszkasz ale u mnie czas oczekiwania na okulistę to około 3 tygodni. W okolicy istnieje też sieć optyków gdzie lekarz lub optometrysta którzy badają oczy i dobierają okulary i nie mówię tu o tych co dają zniżkę za wiek i stówę dodatkowo na okulary.

Odpowiedz
avatar Betoniarka
1 3

Znam tylko przykład endokrynologa. Czas oczekiwania na wizytę 14 miesięcy, ale nie mogą zapisywać na kolejny rok, bo nowy kontrakt. Spytacie: czemu w takim razie już 14 miesięcy, skoro to ponad rok, a na przyszły rok nie zapisują? Nie wiadomo. Trzeba przyjść w styczniu, może się uda załapać pod koniec kolejnego roku. Jeśli komuś się jakoś uda dostać, natychmiast po wizycie umawia się na kolejną, wtedy jest krótszy czas oczekiwania, bo jest ciągłość wizyt. I tak się umawia i umawia na wszelki wypadek, nawet jak nie potrzebuje, żeby mu znowu ponad rok nie kazali czekać, jak potrzebować zacznie. A na innych miejsca brakuje. Logika NFZ. Swoją drogą, NIGDY nie załatwiłam nic u żadnego specjalisty na NFZ.

Odpowiedz
avatar poprostumort
0 2

Cały problem z NFZ i kolejkami do lekarzy polega na kilku problemach. Po pierwsze, przychodnie to teraz głównie NZOZy które nie renegocjują limitów jakie mają z NFZ, żeby starczyło miejsca na pacjentów prywatnych, którzy przynoszą lepsze pieniądze. Po drugie, Szpitale i przychodnie niechętnie się specjalizują - przez co często powstają oddziały mordownie - w których nie ma za wielu pacjentów, bo nikt do rzeźnika na operację np. kolana nie pójdzie, a w tym samym momencie oddział innego szpitala do którego są kolejki nie dostanie większych limitów, bo już nie ma funduszy. Po trzecie, wyłudzanie świadczeń i pacjenci widmo - są przychodnie gdzie część świadczeń jest realizowana na papierze, przez co jest mniejsza dostępność dla pacjentów. Do tego dochodzą leczący się buce - zapisani w 5 przychodniach, często nie odwołujący terminów, wydłużają sztucznie kolejki. I po czwarte, pieniądze właśnie. Wydajemy śmieszne pieniądze na ochronę zdrowia, więc dostajemy tyle ile płacimy. NFZ nie ma worka bez dna, zabranie pieniędzy żeby zmniejszyć kolejki jednej specjalizacji, wydłuży je gdzie indziej.

Odpowiedz
avatar slothqueen
0 0

W Polsce na sektor zdrowotny poświęcane jest jedynie ok. 4% PKB - to prawie najmniej w Europie, mniej daje tylko Estonia. Lekarzy brakuje, pielęgniarki są na wyginięciu - bo za te pieniądze pracować się po prostu nie opłaca. Wiem, że każdy mówi, że "nie ma biednych lekarzy", ale nie ma ich tylko dlatego, że praca przeciętnego lekarza to nie jest 8h i do domu, tylko: 8h w przychodni, a potem do szpitala, tam do rana i z powrotem do przychodni, potem na krótko dom i od nowa, z ośmioma albo i więcej dyżurami nocnymi w miesiącu. A pracować w takim trybie trzeba, bo... inaczej większość szpitali by padła z powodu braku kadry. W 2016 roku były dwa spore (drugi 30 000 uczestników) marsze demonstracyjne pracowników Ochrony Zdrowia, a pacjenci nie wiedzą, skąd kolejki i generalna agonia tego sektoru. Wot i "obiektywne", "wolne" media. Gorąco polecam zapoznać się z materiałem: http://www.dzienniklodzki.pl/zdrowie/a/chcemy-byc-lekarzami-naszych-pacjentow-chcemy-poswiecac-im-czas-i-uwage-rozmowa,9756086/

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

sa tez ludzie, ktorzy sie zpaisuja, a na wizyty nie przychodza...

Odpowiedz
Udostępnij