Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytając opowieść Zibello #76096 skojarzyła mi się sytuacja z zeszłego roku. Na…

Czytając opowieść Zibello #76096 skojarzyła mi się sytuacja z zeszłego roku. Na marginesie: jeżdżę Skodą fabią hatchback ze zdjętą tylną półką (zasłaniającą wnętrze bagażnika), co dosyć istotne.

Wracając z Żoną od lekarza, zatrzymałem się na przystanku autobusowym, żeby moja Mordka poszła już sobie pomieszkać, informując Ją jednocześnie, że z biegu podskoczę jeszcze tylko do mojego mechanika umówić się na jutro na zmianę, w drodze powrotnej zrobię jakieś zakupy i max za godzinę będę w domu, bo do centrum i z powrotem to migusiem. Magicznym słowem okazało się właśnie słowo "centrum". Klaśnięcie drzwiami, po chwili kolejne. Tylne. WTF? Wysiadła z przodu, wsiadła z tyłu? Nie. Baba, znana mi tylko z widzenia, władowała mi się do auta twierdząc, że jak jadę do centrum, to jej się nie opłaca czekać na autobus, że mogę już ruszać, bo jej się deko spieszy. Patrzę w bok - moja Mordka aż się popłakała ze śmiechu. Czemu?

Otóż zaintrygowany nietypową dla Niego sytuacją mój owczarek niemiecki (w porywach do 48 kg), podróżujący dotąd na poziomie podłogi bagażnika postanowił obczaić nietypową dla Niego sytuację, wstał (ledwo się mieszcząc pod podsufitką) i wystawił swój kochany łeb dokładnie pomiędzy tylnymi zagłówkami, czyli idealnie obok twarzy niedoszłej gapowiczki. Pani wydarła się tak histerycznie prosto w Jego ucho, że przestraszony ni to szczeknął, ni to warknął w każdym razie zabrzmiało to bardzo głośno i, niestety, agresywnie. Nagłe szarpnięcie się psa w bagażniku spowodowało też sporą turbulencję mojego niewielkiego wozidła. Pani wypadając z samochodu zrobiła to tak niefortunnie, że wykonała efektowny "pad na pysk" w błocko znajdujące się wzdłuż jezdni, przy okazji upuszczając torebkę i rozsypując całe zakupy z trzymanej w ręce reklamówki. Ja widząc, że oprócz zmiany koloru odzieży, nic się pani nie stało, dusząc się ze śmiechu opuściłem przystanek zwalniając miejsce autobusowi nadjeżdżającemu z tyłu. Ale to nie koniec.

Z racji, że moja Mordka w międzyczasie zdążyła po prostu udać się po prostu do domu wieczorem, miałem wizytę w/w gapowiczki... z Policją. Cwaniara najpierw wezwała patrol (nie wiem na jakiej podstawie), a dopiero z nimi udała się do mnie z łatwością zdobywając mój adres od pierwszej z brzegu osoby spotkanej na osiedlu. Razem z moim Dieslem stanowimy tak charakterystyczną parę, że naprawdę mało kto nie wie, gdzie mieszkam. Ale piekielność ujawniła się dopiero podczas konfrontacji: Pani zeznała:

a) podstępem zwabiłem ją do samochodu,
b) poszczułem ją wściekłym bydlęciem, które natychmiast trzeba uśpić,
c) wyrzuciłem ją z samochodu celowo, niszcząc jej odzież i zakupy.

Jak dowód przedstawiła:
a) paragon zakupowy z Biedronki z aktualną datą,
b) paragon z pralni, również z datą dzisiejszą.

W sumie niezabranie pechowej autostopowiczki, wyceniła na niecałe 170 zł plus, oczywiście mandat.

Po wysłuchaniu mojej i Mordki wersji oraz propozycji sprowadzenia dodatkowych świadków (na przystanku było kilka znajomych twarzy), policjanci, jak już się przestali śmiać, nie znaleźli powodu do interwencji i pouczyli o bezzasadnym wzywaniu patrolu oraz składaniu fałszywych powiadomień (nie wiem co nagadała wzywając patrol). Wszystko szczęśliwie rozeszło się po kościach, ale baba od ponad roku ostentacyjnie nie odpowiada na moje "dzień dobry", nadal uważając, że ukartowałem cały ten incydent. Może dlatego, że nawet Diesel, w momencie jak ją pozdrawiam, podejrzanie poparskuje pod nosem.

przystanek autobusowy

by izamarkow
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
26 40

Przyznam szczerze, że w pewnym momencie się zgubiłam czytając historię. Żonę nazwałeś zoną później Mordką. Za chwile doszedł pies i przez chwile zastanawiałam się czy to może pies jest Mordką a ja coś pokreciłam. Pozniej doszedł Diesel, to byłam pewna że tu mowa o samochodzie, po czym na końcu okazuje się ze to pies ( chyba). Historia fajna, ale czyta sie ciężko, przez co przestaje być taka fajna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2016 o 8:44

avatar Jorn
13 17

@fingerbol: Za to łopatologiczne zaznaczenie, że informacja o zdjętej półce z bagażnika jest ważna, autor mógł sobie odpuścić. Kto się nie zorientował, że jest to ważne dla historii, i tak nic by z niej nie zrozumiał.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 24

@fingerbol: Też się w tym wszystkim pogubiłam. W ogóle kto nazywa swoją żonę Mordką? Naprawdę byłabym przekonana, że to pies, tylko to "popłakanie się ze śmiechu" mi nie pasowało. Do tego "Niego" o psie i "Ją" o żonie (a przepraszam - Mordce) pisane wielką literą, liczne powtórzenia... Historia naprawdę super, ale fajnie byłoby ją przeczytać choć raz przed dodaniem ;)

Odpowiedz
avatar izamarkow
1 1

@fingerbol: Przepraszam za skróty myślowe. Często tak mam, gdy temat mnie frapuje. Zawsze byłem gadułą teraz, bez języka jakby trochę sobie rekompensuję. Widzę, że za bardzo. Nie mam wprawy: Mordka - moja ukochana Żona od dawnego "mordka piękna nieprzeciętna", Diesel - mój owczarek niemiecki, który po prostu uwielbia jeździć samochodem, ale z racji gabarytów musi się "układać" w bagażniku niechętnie zmieniając zajętą wygodną pozycję. No, chyba że coś Go zaniepokoi, bo w końcu samochód też uważa za swoje terytorium, którego trzeba bronić. Dzięki. Postaram się wyciągnąć wnioski.

Odpowiedz
avatar whateva
-1 3

@izamarkow: "Zawsze byłem gadułą teraz" - ty (zaimki pisze się małą literą) nawet jesteś świadom istnienia czegoś takiego jak przecinek. Żebyś jeszcze wiedział, gdzie je stawiać, byłoby całkiem miło.

Odpowiedz
avatar Natas
-1 3

@whateva: Zejdź już z niego.

Odpowiedz
avatar imhotep
20 20

A mandat za stawanie w zatoczce mogłeś zgarnąć, jakby policjanci się przyczepili ;)

Odpowiedz
avatar izamarkow
-4 4

@imhotep: Wg przepisów zatrzymywanie się w zatoczce w celu zabrania/wysadzenia pasażera (co najmniej od 1993 roku, wtedy robiłem PJ) jest jak najbardziej dozwolone.

Odpowiedz
avatar whateva
2 4

@izamarkow: O przepisach ruchu drogowego masz takie pojęcie, jak o interpunkcji. Art. 49. 1. Zabrania się zatrzymania pojazdu: 9) w odległości mniejszej niż 15 m od słupka lub tablicy oznaczającej przystanek, a na przystanku z zatoką – na całej jej długości;

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 28

A mnie zastanawia co innego. Dlaczego autor jeździ całymi dniami z owczarkiem w samochodzie? Do lekarza, do mechanika, po zakupy... Nie lepiej to było dać psa żonie, żeby po drodze do domu zdążył jeszcze siknąć parę razy? Poza tym, mam dziwne przekonanie, że każdy mechanik posiada jakiś telefon, między innymi po to, żeby się klient nie musiał osobiście fatygować w celu zwykłego "umówienia na jutro". Baba też przedziwna. Jedzie do centrum dźwigając siatę z zakupami, zamiast zostawić ciężar w domu, do którego ma rzut beretem. No bo chyba nie wybierała się do centrum na spacer, ani na randkę (też siata byłaby kłopotliwa) - tylko na jakieś dalsze zakupy?

Odpowiedz
avatar izamarkow
0 2

@Armagedon: Mam czas, więc w punktach: a) pies jest w samochodzie tylko podczas jazdy, na miejscu po prostu wysiada i idzie ze mną połazić i na pewno nie trwa to cały dzień, bo mi na to czas nie pozwala b)z mechanikiem przyjaźnię się jeszcze od podstawówki i nie widzę powodu, żeby do Niego nie zajrzeć, szczególnie, że przy okazji i tak załatwię sprawy auta c) nigdy nie ogarnę logiki kobiet (nawet się nie staram), ale do głowy mi nie przyszło pytać po co i z czym wybiera się "na miasto"

Odpowiedz
avatar obserwator
0 2

Taki mnie to kawał przypomniało: - Janie, czy w naszej limuzynie drzwi otwierają się na bok czy do góry? - Na bok, jaśnie paniczu! - Cholera, znów mnie przywieźli z imprezy w bagażniku!

Odpowiedz
avatar LuzMaria
1 3

Pani pewnie próbowała doedukować brata z zakresu przepisów o ruchu drogowym. Zatrzymywanie się na przystanku autobusowym to niby mały problem, ale może być dla pasażerów uciążliwy w godzinach szczytu - pewnie z uwagi na bliskość szkoły to się dzieje tam często i stąd irytacja. W mojej okolicy już kilka razy widziałam starszych ludzi edukujących kierowców waląc pięściami w maskę - np. gdy parkują tak, ze blokują dojście do przejścia podziemnego albo gdy zatrzymują się na czerwonym tak, że wjeżdzają na przejście i piesi muszą ich omijać. Trochę piekielne, ale pewnie starszym osobom trudniej radzić sobie, gdy samochód stoi w miejscu, w którym go być nie powinno - np. gdy jest na przystanku, na który może właśnie ma podjechać autobus, którym chce pojechać ktoś, kto się śpieszy. Tak szczerze mówiąc to czasem gdy idę z wózkiem i nie mogę przejść chodnikiem to sama mam ochotę walnąć pięścią w maskę :) Za to smutne że brat, choć ma prawo jazdy, nawet nie wiedział, że łamał przepisy :( doszkolcie brata :))))

Odpowiedz
Udostępnij