Halloween dla mojej małej kuzynki było dość owocne, mama do dziś wydziela jej kolejne odłożone "na później" torebki - paczuszki z łakociami. Dopiero wczoraj doszło do torebki, w której oprócz "standardowych" słodyczy znalazły się:
- batony nadziewane jakąś chemią, zapach wybielacza pomieszanego z jakimś proszkiem do szorowania (o smak trzeba zapytać małą).
- całkiem zmyślnie ponownie zamknięta paczka draży czekoladowych z dosypanymi do środka pinezkami.
Strach ruszać pozostałe słodkości, póki co każdy batonik jest otwierany, obwąchiwany i sprawdzany pod kątem wyższej niż normalna zawartość żelaza :(
duze polskie miasto
Oj widzę, że ktoś tu lubi cudzysłów :)
OdpowiedzKiedy byłam mała przestrzegano mnie by nie brać nic od obcych ludi, a teraz dzieciaki z pełną aprobatą chodzą od domu do domu i zebrza o łakocie. Ostrzeżenia jakie dostawalamm od rodziców były na wypadek otrzymania jakiegos świństwa od innych. Ktoś kto dał twojej kuzynce takie słodycze niewątpliwie zachował się po chamsku ale nie roztropnie jest zbierać słodycze od obcych, zwłaszcza że Halloween nie należy do naszej tradycji.
Odpowiedz@Malibu: Pomijając, czy święto należy do naszej, czy nie naszej tradycji. Fakt - puszczanie dziecka, żeby sobie słodycze zbierało od obcych to trochę taniec na polu minowym. O zwyroli jest naprawdę mniej trudno, niż to się wydaje.
Odpowiedz@Malibu: "...zwłaszcza że Halloween nie należy do naszej tradycji." Czyżbyś sugerowała, że zatrutymi cukierkami mogą częstować dzieciaki przeciwnicy Halloween? Co do "tradycji". Każda z nich kiedyś nią nie była. Takie np. drzewko bożonarodzeniowe, tak bardzo tradycyjne w polskich domach, ma niewiele ponad 100 lat. Jeszcze w międzywojniu nie było oczywistością. Czy włóczenie się całymi rodzinami po centrach handlowych (zwanych przez plebs "galeriami") już można uznać za tradycję świąteczną, czy jeszcze musi upłynąć kilka lat?
Odpowiedz@Fomalhaut: Masz rację z tą choinką, tylko że choinkę do swego domu wstawiał sobie ktoś na własne życzenie a dzieciaki pukają Ci do mieszkania czy tego chcesz czy nie.
Odpowiedz@Malibu: Pukają też kolędnicy, Świadkowie Jechowy, różnej maści sępy i żebracy, obwoźni sprzedawcy badziewia, listonosz, pracownicy administracji osiedla, czasem nawet sąsiedzi. Przy czym większość z wyżej wymienionych łazi przez cały rok, a np. kolędnicy z różną częstotliwością przez jakieś półtora miesiąca. Dzieciaki zbierające cukierki przez JEDEN JEDYNY wieczór w roku nie robią aż tak wielkiej różnicy.
OdpowiedzProblem z Halloween jest taki, że ludzie kopiują coś nie do końca wiedząc jak to działa. W innych krajach dzieci pukają tylko do domów przed którymi stoi dynia - w ten sposób domownicy nie mają nieproszonych gości, a dzieciaki nie obejdą się smakiem.
Odpowiedz@Malibu mieszkam w Szkocji i potwierdzam słowa @turbiniak - ani w tym roku, ani rok temu ani też wcześniej (ale wtedy miałem mieszkanie na 3cim piętrze z domofonen, a teraz dom z ogrodem przy bocznej ulicy blisko szkoły) nikt mi nie pukał bo zwyczajnie nie mam dyni ani żadnej ozdoby. Córka była u koleżanek i też nie łaziła nigdzie (padało w tym roku u nas). W Polsce jak zwykle kopiuje się zwyczaj ale zapomina o zasadach i kulturze...
OdpowiedzConrad pozdro, ja też Szkocja ;)
OdpowiedzJa rozumiem, ze mozna zrobic dowcip (np. cos w tym stylu: http://joemonster.org/mg/182680,lastup,To_bedzie_wyjatkowo_zdrowe_Halloween), ale celowo narazac dzieci, to nie rozumiem.
Odpowiedzbo do tego święta trzeba się bardzo mocno przygotować jeśli chce się je celebrować na wzór braci z USA. 1) kilka dni wcześniej należy zrobić sobie liste potęcjalnych odwidzanych, najlepiej aby byli to bliscy, sąsiedzi, znajomi, osoby kturym ufamy 2)potwierdzić u wyznaczonych osób, chęc wzięcia wspulnego w zabawie hallowenowej 3)przygotować z dzieckiem strój 4)pogadać z dzieciakiem o tradycji tego święta, i o zasadach bezpieczeństwa 5)przyszykować struj albo cokolwiek dla siebie aby dziecko nie czuło się inne 6)wyjść z dzieckiem, albo z grupą dzieci i przestrzegać zasad bezpieczeństwa szlag mnie trafia jak pod swoim mieszkaniem widze byle jak upaćkane plakatówką, ze zrywką jako worek na słodkosci maluchy i młodzież i wtedy na chasło cukierek albo psikus, wybieram to drugie, choć nigdy nikt nie jest przyszykowany na psikusa zawsze mam przyszykowane 2 rodzaje upominkow 1wszy) smaczne cukierki i ciasteczka każde zapakowane oddzielnie w orginalnych opakowaniach, dla dzieci kture ładnie wyglądają i widać że się przygotowały do tej zabawy 2gi) lukrecjowe żelki, miętowe cukierki i chipsy ważywne, oczywiscie wszystko w orginalnych opakowaniach, dla osób które tylko w nachalny sposob chcą wysępić przysmaki
Odpowiedz@husky: Pomijając rażące błędy ortograficzne ("struj", "kture", "chasło") to zgadzam się z wypowiedzią. Rodzice powinni wiedzieć do kogo pójdzie ich dziecko po cukierki. Co do dzieci chodzących w halloween po domach - nigdy żadnego nie spotkałam, ale rzeczywiście powinnam się uzbroić w jakieś słodycze, bo nigdy ich nie kupuję.
OdpowiedzDaj mu spokój, pod którąś historią tłumaczył, że jest bodajże dyslektykiem.
Odpowiedz@InessaMaximova: moj brat tez jest dyslektykiem, a razacy blad zrobi sporadycznie, bo mama nie popuszczala i musial sie nauczyc ortografii. Poza tym jak sie pisze w komputerze to program podkresla bledy na czerwono, wystarczy sie przyjrzec, poprawic i zrobic kopiuj wklej na piekielnych.
Odpowiedz@nursetka: powtórzę co już pisałem 16 listopada 2016 o 12:46 "@husky: tak zupełnie nie w temacie, ale z jakiej platformy piszesz posty? Smartfon? Komputer? Włącz słownik w telefonie, w komputerze zainstaluj np. Firefoxa który podkreśla błędnie napisane słowa." ed: zrób to dla nas. Niekoniecznie dla siebie jeśli Cię to nie razi. Ale zrób to dla NAS! Przyjemniej się będzie nam czytało.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2016 o 12:31
Mam nadzieje, ze masz na liscie prezentow gwiazdkowych slownik ortograficzny.
Odpowiedz@InessaMaximova: Też mam dysleksję, a spróbuj w którymkolwiek moim komentarzu znaleźć błąd ortograficzny. Musiałam poświęcić więcej czasu niż inni, żeby nauczyć się poprawnie pisać, ale jestem żywym dowodem na to, że to jest możliwe. Wystarczy nie być leniwym.
Odpowiedz@Indescriptible: Oczywiście, dysleksja nie oznacza "nie nauczy się". Dysleksja oznacza tylko "nie wystarczy mu do nauczenia przeczytanie kilku książek, musi jeszcze poćwiczyć".
OdpowiedzJeżeli to prawda, to jak dla mnie sprawa nadaje się do zgłoszenia na policję. Natomiast urban legends o pinezkach w halloweenowych cukierkach są tak stare, jak sama tradycja Halloween, w USA rzecz jasna. I choć świrów nie brakuje, to nawet w tak wielkim kraju jak Stany takie przypadki (potwierdzone) zdarzały się naprawdę jednostkowo, natomiast historie o nich zostały bardzo rozpowszechnione: i słyszy się o nich przed Halloween, i regularnie pojawiają się w serialach/filmach/creepy pastach, które mają wywoływać dreszczyk strachu.
OdpowiedzAż musiałam się zalogować, żeby to skomentować. Nie wypowiem się na temat słodyczy, bo to jasne co myślę o takich rzeczach. Ale powiedzcie mi co tacy ludzie jak matka tego dziecka ma w głowie by pozwalać dziecku jeść jakiekolwiek słodycze z nieznanego źródła?! Przecież zawsze się mówi by nie brać nic od obcych, a nagle w Halloween wszyscy o tym zapominają, Pozwalają by dzieciaki jadły niewiadomo co, niewiadomo od kogo, a potem czyta się takie historię gdzie ludzie placzą, że coś stało się dziecku, ale pretensje mają do innych , a nie do siebie... debilzm, po prostu debilizm. A co do slodyczy to wlaśnie dlatego niepowinno się obchodzić tego święta. ( przepraszam za blędy nie umiem pisać z telefonu)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2016 o 9:40
Zmontować by wór piguł extasy, to by było niezapomniane halloween
Odpowiedz@ziobeermann: Albo zapakować "Kreta" do torebek-dilerek i rozrzucić pod jakimś ćpuńskim klubem.
OdpowiedzJakiś zwyrodnialec robi sobie dowcipy :/ Nie rozumiem, dlaczego rodzice nie wywala po prostu całej reszty słodyczy. A jeśli któreś będą nafaszerowane czymś bezsmakowym? To tylko cukierki, bezpieczeństwo dziecka jest ważniejsze. To jest jeden z powodów, dla których chyba nigdy nie przekonam się do tej tradycji.
Odpowiedz@Locust: "robiliśmy coś bardzo niebezpiecznego, przez jakiś czas mieliśmy szczęście, aż raz zagrożenie stało się bardzo poważne...wyciągamy lekcję? a ch*j, jedziemy dalej, zaoszczędzimy 30 zł"
Odpowiedz@Locust: Dowcip to jest pokazanie komuś na bluzkę mówiąc " Tu masz brudne" a gdy spojrzy powiedzieć "dzięki za ukłon". To jest usiłowanie zaszkodzenia komuśna zdrowiu, to mogło skończyć się tragicznie
OdpowiedzTo nie podchodzi pod jakiś paragraf? Tylko ciężko to udowodnić. Jak nie chcę dawać słodyczy to nie otwieram drzwi, a nie usiłuję zrobić komuś w taki sposób krzywdę!
Odpowiedz