Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia zasłyszana w gabinecie pediatry, podczas wizyty z chorym dzieckiem. Na koniec…

Historia zasłyszana w gabinecie pediatry, podczas wizyty z chorym dzieckiem. Na koniec wywiązała się rozmowa o piekielności rodziców posyłających chore dzieci do przedszkola.

I tak Pani Doktor opowiedziała historię, jak to jedna z matek przebiera w szatni dziecko: zdejmują kurtkę, buty, zakładają papcie i na koniec BACH! Mały dostaje dawkę Nurofenu (z takiej a'la strzykawki do podawania syropów), by zbić gorączkę na 3-4 godziny i dzieciaka wcisnąć do przedszkola bez wzbudzania podejrzeń.

No to już lekkie przegięcie pały.

przedszkola

by kartezjusz
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar myszolow
29 31

Eh, właśnie. Taka sytuacja to naprawdę duży problem. Z jednej strony oczywiste - inne dzieci nie mogą być zarażane (bezdyskusyjnie). Z drugiej strony co ma zrobić rodzic, zarabiający najniższą krajową z chorym dzieckiem - nie stać go ani na opiekunkę, ani często nie może pozwalać sobie na "wolne na chorobę dziecka" bo albo nie ma umowy o pracę albo zaraz go wywalą bo dziecko ciągle choruje i w sumie nic nie ma z takiego pracownika. Jest też trzecia strona że rodzić płaci za przedszkole np 700 zł miesięcznie a dziecka tam nie ma 3/4 czasu bo jest chore (sytuacja znana z opowieści, dzieciak nie uczęszcza większość dni a stawka dalej jest 700 zł, ale jakby rozumiem to ze strony władz przedszkola). No i jak to rozwiązać? Nie wiem totalnie. Może jakaś jedna, wspólna na całe przedszkole grupa "chorująca", gdzie są same dzieciaki z przeziębieniami, hehe :p I opiekunce +100% do wypłaty za pracę w niebezpiecznych warunkach :p

Odpowiedz
avatar pasia251
24 30

@Issander: a jak już ma to dziecko, a warunki mu się nagle pogorszą to co powinien z tym dzieckiem zrobić?

Odpowiedz
avatar myszolow
15 17

@pasia251: Też o tym myślałam. Kiedyś też bym powiedziała jak Issander "nie stać Cię na dziecko to nie miej". Jednak im jestem starsza tym moje poglądy mniej się radykalizują i przechylają się w stronę racjonalnego podejścia :p Ciekawe jak taki problem rozwiązano w innych krajach, ale coś czuję że nigdzie go nie rozwiązano...

Odpowiedz
avatar kartezjusz
10 12

@myszolow: Dzieci chorują, szczególnie na początku kariery przedszkolaka i na pewno jest to uciążliwe dla rodzica. Jednak i wtedy trzeba sobie radzić, choć wiem, ze nie jest to proste. Sam to przerabiam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

@myszolow: może raz jeden opiekun bierze chorobowe a raz drugi, w ten sposób się te zwolnienia jakoś na dwie firmy rozkładają

Odpowiedz
avatar myszolow
7 9

@kartezjusz: A powiedz jak sobie radzisz? Pytam na serio bo ten problem też mnie czeka :) Masz elastyczną pracę, freelancing, może taką opiekunkę która jest dyspozycyjna w zależności od potrzeb? Czy jednak bierzesz sporo "zwolnień na dziecko" ?

Odpowiedz
avatar kartezjusz
7 9

@myszolow: Mamy 4 opcje i w tej kolejności je rozpatrujemy. 1. Zostaje Żona. 2. Zostaje ja. 3. Opiekunka, która wcześniej opiekowała się dziećmi zanim poszły do przedszkola. 4. Mamy takie "domowe przedszkole" gdzie można zostawić dzieci i płacisz stawkę pln/h, ale to w ostateczności bo drogie i de facto puszczasz chore dziecko miedzy inne ;(.

Odpowiedz
avatar pasia251
16 16

@myszolow: ja tez to przerabiałam - na szczęście ten czas już za mną... jak dziecko było chore łatalismy jak moglismy - mąz zamieniał się zmianami i chodził na nocki a w dzień opiekował się dzieckiem, ja brałam raz opiekę a innym razem urlop... brałam urlop na godziny ( ale tutaj już trzeba mieć wyrozumiałego szefa), posiłkowaliśmy się bliższa i dalszą rodziną - babcie co prawda były pracujące, ale np. brały urlop... ale fakt jest taki, że po pewnym czasie i tak w pracy zaczęli na mnie krzywo patrzeć... zwolnienie mi z tego powodu nie groziło co prawda, ale atmosfera była gęsta. I powiem tak - ja i tak miałam szczęście i dobre warunki. Nie wyobrażam sobie co np. ma zrobić samotna matka, która nie może liczyć na pomoc innych a pracuje na umowę zlecenie...

Odpowiedz
avatar Evergrey
10 20

@myszolow: Odpowiem ci z perspektywy opiekuna w przedszkolu. Lepiej takie dziecko z katarem potrzymać 3 dni w domu niż potem 3 tygodnie. Szczególnie, że jeden taki zagilaniec zaraża całą grupę. I potem leci łańcuchowo, w kółko na okrągło. Jedno skończy to drugie zaczyna. I czasem trwa bez przerwy aż do maja. Dużo lepiej problem zdusić w zarodku niż się potem bujać z nawracającymi infekcjami. Są rodzice, których dzieci od września pojawiły się w przedszkolu 2 czy 3 razy. Właśnie przez rodziców, którzy swoje dzieci faszerują nurofenem w szatni. A jakby każdy podchodził odpowiedzialnie do rodzicielstwa to by nie było takich problemów. Kolejna sprawa- mnie jako opiekuna nie obchodzi to, że rodzic nie ma co zrobić z dzieckiem. Brutalne, ale takie jest prawo. Dziecko chore nie ma wstępu do przedszkola. Z jakiej racji 20ka innych maluchów na chorować? Zwłaszcza że- uwierz mi na słowo- większość z tych rodziców udaje że nie widzi problemu. Sytuacje, w których faktycznie nie ma co zrobić z dzieckiem, czy nie ma ani grosika na opiekunkę to jest promil. Po prostu im się nie chce z katarem iść do lekarza. Bo to tylko katar...

Odpowiedz
avatar wolly
-2 20

@Issander: Popieram w 100% każdy odpowiedzialny rodzic powinien liczyć się z tym, że dziecko w przedszkolu będzie chorować i tyle. Jako przedsiębiorca zatrudniający kobiety powiem jedno dzięki słynnemu 500+ na chwilę obecną nie pracuje tylko ten co pracować nie chce. Więc te bajania na temat biednych samotnych matek, które muszą oddawać chore dzieci do przedszkola to kpina i tyle.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
6 10

@pasia251: "@Issander: a jak już ma to dziecko, a warunki mu się nagle pogorszą to co powinien z tym dzieckiem zrobić?" Jak to co? Dół z wapnem.

Odpowiedz
avatar Issander
-3 11

@pasia251: "@Issander: a jak już ma to dziecko, a warunki mu się nagle pogorszą to co powinien z tym dzieckiem zrobić?" Poprosić o pomoc. Na tym polega działalność charytatywna - powinna pomagać własnie ludziom, którzy podejmowali w życiu rozsądne decyzje, ale nie powiodło im się przez zdarzenia losowe. Jeśli masz warunki na posiadanie dziecka, ale zdarzy się coś losowego, typu twoje dziecko zachoruje na coś przewlekłego i poważnego, albo stracisz możliwość wykonywania pracy - to są uzasadnione przypadki i na pewno ludzie ci pomogą.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2016 o 13:07

avatar pasia251
13 17

@Issander: widać, ze nie masz pojęcia o czym piszesz... pomoc od naszego państwa dostają tylko nieroby i kombinatorzy... poza tym ja miałam na myśli osoby, które pracują i w normalnych warunkach jakoś sobie radzą - a problem zaczyna się, kiedy dziecko zachoruje, niekoniecznie przewlekle... Wyobraź sobie, ze np. kobieta miała męża, żyli z dwóch pensji, powodziło im się przyzwoicie, nie było problemów z utrzymaniem... a potem mąz wymienił ją na inny model ( z różnych przyczyn), alimentów nie chce płacić lub cyka po kilka groszy co jakiś czas... kobieta nadal pracuje, ale jej pensja plus te groszowe alimenty ledwo wystarczają na wynajęcie mieszkania... na dodatek dziecko chodzące do przedszkola często choruje i na kobietę zaczynają krzywo patrzeć w pracy - zaczyna nad nią wisieć widmo zwolnienia... gdzie ma iść po pomoc taka osoba? ona na papierze ma dochody - co z tego, że po zapłaceniu za mieszkanie zostaje jej 200zł na życie?

Odpowiedz
avatar Issander
-5 11

@pasia251: Popatrz: piszesz, że "nie mam pojęcia o czym piszę", a sama odpowiadasz zupełnie nie na temat. Przecież nie pisałem o pomocy socjalnej, tylko charytatywnej. Co do drugiego akapitu: ludzie raz na jakiś czas chorują. Nie ma nikogo, kto nigdy na nic w życiu nie chorował. Zwykłe, nieprzewlekłe i niezbyt poważne choroby są do przewidzenia. Nie wiadomo, kiedy dokładnie nastąpią, ale wiadomo, że prędzej czy później to zrobią. W związku z tym osoba, która nie planuje, co zrobić, gdy dziecko zachoruje, zachowuje się nieodpowiedzialnie sama jest sobie winna. Każdy ma jakąś możliwość: jest rodzina, a jak nie, to zawsze można wynająć na ten tydzień opiekunkę. 500 zł za tydzień pracy opiekunki brzmi rozsądnie. Jeśli nie masz 500 zł oszczędności - nie stać cię na dziecko. A co do trzeciego akapitu, to jest to typowa sytuacja kwalifikująca się do pomocy charytatywnej, o czym już pisałem. Ludzie na pewno pomogą takiej osobie. Nawet jeśli nie będzie żadnej fundacji która zainteresowałaby się sprawą, zawsze można poprosić o pomoc znajomych, a nawet obcych ludzi. Jeśli ciężko przychodzi ci wiara w dobroczynność innych ludzi, to zastanów się, czy jakbyś usłyszała taką historię jaką przedstawiłaś od swojej znajomej i jej dzieci zachorowałyby, a ty akurat miałabyś wolne dwa dni w tygodniu, bo np. jesteś studentką, to czy nie zaoferowałabyś pomocy...

Odpowiedz
avatar kartezjusz
-1 7

@wolly: Zgadzam się z Tobą w 100%. Przy obecnym poziomie bezrobocia nie pracują Ci, którzy już bardzo nie chcą pracować.

Odpowiedz
avatar Jorn
13 13

@kartezjusz: Mnie się bardzo nie chce pracować, a jednak pracuję…

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
9 13

@Issander: gdzie jest ta utopijna kraina, w której mieszkasz? Gdzie są obcy ludzie, którzy zostają z obcym dzieckiem na 8-10 godzin za darmo? Jak ci dziecko zachorowalo o 22, a masz na 6 do roboty, gdzie Ty ogarniesz obca osobę, która ci zostanie z dzieckiem. Jaka pomoc charytatywna, co Ty piszesz w ogole? A i jeszcze jedno: zostawilabys swoje dziecko z obcym?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2016 o 15:39

avatar kartezjusz
4 4

@Jorn: my hero :D

Odpowiedz
avatar Balbina
1 9

@Evergrey: Moja córka pracuje w przedszkolu. Niefrasobliwość matek jest porażająca.Zielone gile do pasa,kaszel, gorączka a dziecko i tak ląduje w przedszkolu. A jak personel łapie choróbsko od dzieci to dopiero jest problem bo nie ma kto się opiekować dziećmi. Pamiętam (jak miałam małe dzieci)i chodziły one do kolejowego przedszkola to odbierając dostawałam do ręki zwolnienie lekarskie i nie miałam prawa już je przyprowadzić na drugi dzień do placówki. Opiekunki wzywały pediatrę z przychodni,dziecko było badane,recepta i zwolnienie.I koniec.

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 4

@Issander: Teraz to mało kogo stać na dziecko, a na przyszłe podatki i emerytury ktoś będzie musiał zarabiać :P

Odpowiedz
avatar crazypingui
7 7

@Issander: Błagam Cię, do fundacji po opiekunkę upadłam na cycki... jak dziecko nie jest niepełnosprawne albo matka nie jest niepełnosprawna to gówno dostaniesz a nie opiekunkę, już pomijam fakt zostawiania dziecka z obcą osobą. Moje dziecko od niedawna chodzi do żłobka, więc temat chorowania mi znany. Jako, że mieszkam nad Sekwaną mogę powiedzieć jak to tutaj wygląda. Nikt, ale to absolutnie nikt nie szyczypie się przyprowadzić przeziębionego dziecka do żłobka. Póki temperatura nie przekracza 38, 38,5C i dziecko nie ma ospy, zapalenia płuc czy innej groźniejszej choroby idzie do przedszkola/żłobka. Na początku się wkurzałam potem zrozumiałam, że dziecko gdzieś te swoje przeciwciała musi poćwiczyć. I niestety im szybciej tym lepiej jak nie teraz będzie Ci chorować to w szkole, a siedmiolatka na 10h w domu samego i tak nie zostawisz. Jak już jest mus żeby zostać w domu, bo dziecko obłożnie chore to przysługują Ci 4 dni w roku. Wirusy, bakterie są i będą wszędzie, na rączce wózka sklepowego, na macie w figloraju, na Twoich rękach również. Nie uniknie się chorowania dziecka.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 4

@Caron: "Raz jeden opiekun, raz drugi" jest tępione w ten sposób, że samotni rodzice mają pierwszeństwo w przyjęciach dzieci do przedszkoli.

Odpowiedz
avatar pasia251
3 3

@Issander: "ludzie raz na jakiś czas chorują" - większość dzieci na początku kariery przedszkolnej raz na jakiś czas jest zdrowe... moje np. szło na 2-3 dni po czym chore było przez 2 tygodnie... z czasem te okresy obecności się wydłużały... a do pracy iść musiałam... a organizacje charytatywne nie pomagają dzieciom z katarem czy anginą...

Odpowiedz
avatar Xenopus
1 1

@myszolow: Do wszystkich mądrych wyobraźcie sobie sytuację: oboje rodzice pracują w nauce, oboje w kraju, z którego nie pochodzą. Oboje są specjalistami i nie zawsze da się ich zastąpić w pracy a zdarzają się dni, gdzie ich nieobecność oznacza, że rok wysiłku idzie się kochać. I pomnóżcie to razy trzydzieści. Tak wygląda przedszkole przy moim instytucie. I co? Wszyscy ci ludzie mają żyć w celibacie i nie mieć dzieci? AACzasemlbo mieć je po pięćdziesiątce, jak już siedzą za biurkiem i granty piszą? Czasem im serce się kraje, bo też chętnie zostawiliby brzdąca w domu. Łatwo oceniać temu, kto nigdy w takiej sytuacji nie był.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

@Xenopus: Taką sytuację miała moja mama gdy mieszkaliśmy za granicą. Gdy z powodu choroby nie wpuszczali mnie do przedszkola, to "chowała" mnie w laboratorium pod stołem. Miałam tam swój kącik z zabawkami. No niestety, life is brutal.

Odpowiedz
avatar Sierpek12
-3 17

I tak na koniec wizyty u lekarza, ucinajecie sobie z Panią doktor pogaduszki a reszta dzieci czeka w poczekalni na swoją kolej. Dla mnie to jest piekielne...

Odpowiedz
avatar daroc
-1 5

@Sierpek12: W przychodniach kolejne wizyty są poumawiane np. co 15 minut. Jeśli zostało parę niewykorzystanych minut, to nikt nie czeka. Poza tym, można rozmawiać w trakcie jak drukuje się recepta lub kartka z zaleceniami.

Odpowiedz
avatar kartezjusz
2 2

@Sierpek12: Nie obawiaj się, nikt nie ucierpiał przez moje pogaduchy z Panią Doktor :D

Odpowiedz
avatar tomatek
1 5

No tak. A lekarz skąd to niby wie? Był tam, czy może owa matka sie pochwaliła? Historyjka wyssana z palca

Odpowiedz
avatar kartezjusz
2 2

@tomatek: No nie mam twardych dowodów na poparcie prawdziwości tej historii, wybacz. Musi Ci wystarczyć wiara :D

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@tomatek: a moze lekarz tez ma dzieci czy tam wnuki, ktore odprowadza do przedszkola?

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

a nie ma jakichs organow ktore moznaby powiadmic, ze dana matka cyz ojciec bagatelizuje stan zdrowia dziecka, przez co naraza je na powiklania i uszczerbek na zdrowiu? i zarazanie innych? swoja droga przypomina mi to wypchniecie chorej na ospe dziewczynki do komunii i krosty markowane podkladem

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

sa rodzice ktrzy dziecko zwyczajnie narazaja na chorowanie przez takkie- nie biegaj, bo sie spocisz, nie stoj przy otwartym oknie, do piaskownicy nie bo brudno, na hustawke nie bo cie przewieje w pokoju 30 stopni i ptem jeden z druga co 2 tygodnie antybiotyki lub sterydy moje kuzynostwo tak mialo ja chowana na dworze, piaskownica trzepak berki, slizgawka do premoczenia kombinezonu i jakos sie nie chorowalo w zime szlo sie do domu na herbate, zimeniako kombinezon na suchy i dalej ww snieg odpornosc sie wyrabiala jasne czasem dopadla jakas angina czy innna grypa ale nie co chwila, takz eby w rpzedszkolu byc 2-3 dni w miesiacu

Odpowiedz
Udostępnij