Ludzka durnota, niczym damska torebka - bezdenna.
Jako, że ostatnio trup ściele się gęsto i w zasadzie dzień w dzień mam we firmie akcję "wszystkie ręce na pokład", toteż na prace przydomowe czasu nie staje i do jednej z grubszych nająłem "fachowców", by dach mej odziedziczonej po przodkach kamieniczki poratowali.
Zadanie: wleźć na dach (budynek dwupiętrowy), wyczyścić i zakonserwować rynny od wewnątrz oraz uszczelnić miejsca łączeń papy, jakie zaznaczyłem żarówiastym sprayem. Podobną robótkę onegdaj machnąłem własnoręcznie w jeden dzień.
Fachowcy - szef i pracerz przybyli dzisiaj rano, klucze od klapy na dach odebrali i wio, ja zaś na cmentarz.
Wracam wraz ze zmierzchem, przekonany, że już końcówka zmagań majsterków, zostanie odbiór i forsa do wypłacenia. Włażę na dach, a tam mistrzowie dekarscy, zgrabnie oparci o komin, pojadają sznytki, aby łatwiej chlebuś przez gardziołka przechodził, zwilżali je intensywnie wyrobem piwopodobnym "Tyskie", rozpracowując drugi czteropak...
Mordę rozdarłem, obydwu kamikadze dla ubogich popędziłem won i zadumałem nad ludzką durnotą...
W sensie: dach, rynna, krawędź i piwsko w łapie. Czy tylko mnie się to nie zgrywa?
Fachowcy
Jeśli w takim stanie spadłby któryś z dachu, czyja by była wina?
Odpowiedz@obserwator: Ich. Zleceniodawca nie bierze odpowiedzialności za pracownika.
OdpowiedzTo właśnie Polska debili nie sieją a sami się rodzą, gdyby coś się stało pretensje oczywiście byłyby do Ciebie. Wiadomo są niektóre prace gdzie jedno piwo to nic złego(wiadomo nie Twoja sytuacja), ale oczywiście większość Polskich pracowników nie zna słowa jedno. Zresztą prowadzisz firmę i pewnie też z nie jedną "moczymordą" musiałeś się użerać. Tylko z tego co piszesz w przceciwieństwie do Ciebie, niektórym pracodawcą pasują tacy ludzie bo on nie wymaga jakiś wielkich stawek a przyjdzie nawalony to można dniówkę obciąć i znowu oszczędność.
Odpowiedz@mac1985_kce: ja myślę tak - nie powinno się tworzyć jakichś wyjątków typu "w tej pracy to można jedno piwo, w tamtej półtora, a w innej zero alkoholu". Albo praca, albo alkohol. Brak przyzwolenia na jakiekolwiek picie załatwia sprawę nieznajomości słowa "jedno", bo wiadomo - jeśli przymknie się oko na "jedno", to zaraz będzie pole do kombinacji. Efekt jest taki, że gościem rzuca jak Autosanem na gminnej drodze, ale twardo powtarza, że "hierownihu, ale to było jehdnoo tylho no!". Tolerancja na alkohol jest indywidualna. Są ludzie, dla których nawet i trzy piwa to jak wypicie oranżady, ale są i tacy, którzy już po jednym browarku przechodzą pod "obcą władzę". Pewnie, nie przewracają się, ale np. nagle nabierają złudnej pewności siebie, włącza im się "kreatywność", generalnie widać, że dawka weszła. W pracy lepiej takich eksperymentów nie przeprowadzać.
Odpowiedz@LTM87: no u nas w kraju przyzwolenia nie może być bo ludzie nie znają umiaru, napisałem tak bo jeżdząc kiedyś jako kierowca ze znajomym handlowcem który stracił prawko za punkty spotkałem się np. W Czechach czy w Niemczech z sytuacją gdzie przy upałach na budowę pradodawca dostarczal do wyboru wodę, sok, piwo. Tylko tam większość ma.do tego inne podejście i wie co to jedno, a poza tym to tam piwa(te zwykłe) mają po ok 4%
OdpowiedzJeszcze zależy od zawodu. W niektórych nawet alkohol może nawet pomagać (ot np. Praca kreatywna, wiadomo, że po pijaku ma się dziwne pomysły, potem tylko trzeba je ma trzeźwo zweryfikowac i może się okazać, że jeden jest naprawdę dobry). Problemem nie jest alkohol, tylko mentalność naszego społeczeństwa.
Odpowiedz@LTM87: W niemieckiej piekarni, w stołówce normalnie piwo sprzedawali. Do momentu, aż przyszło kilku naszych. Najpierw się popili, a później pobili, i piwo się skończyło.
OdpowiedzDuża szansa, że miałbyś klientów
Odpowiedz@mobydickk: to fakt :) tylko ile mógłby mieć problemów a co najmniej szlajania się po komisariatach i prokuraturach w celach wyjaśnień
OdpowiedzOstatnio przeczytałem o kryzysie w budowlance i długach firm. Jako, że siedzę trochę w tym powiem jedno. W 90% przypadków winni są wyłącznie przedsiębiorcy. Podejściem do pracy, do klienta i niezrozumiałym dla mnie przeświadczeniem, że mając jakikolwiek biznes w rok można dorobić się willi i S klasy. Nie mówiąc o tym, że większość przedsiębiorców po podstawówkach i zawodówkach zachowuje się jakby co najmniej jakieś MBA mieli i nie dają sobie wbić do głowy żadnych biznesowych reguł.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2016 o 23:47
@GuideOfLondon: Co gorsza, barachło zostało w kraju, a gros prawdziwych fachowców jest za granicą. Partacze uważają, że przy pracach remontowych musi się brudzić... no cóż, komuna pełną gębą. A co dopiero się wyprawia w budżetówce? Ano, jak wiadomo, trzeba rozpisać przetarg. Oczywista oczywistość, wygrywa najtańszy. Rzadko kiedy do Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia wpisuje się klauzulę o nieprzeszkadzaniu jako że prace prowadzone są w zakładzie czynnym. Przeważnie podwykonawców stanowią właśnie barachła i np. tną kątówką płytki... we wnętrzu. To nic, że pył i tak wpadnie do twardych dysków i dane pójdą się paść. To nie szkodzi, że projektor się przegrzewa. Nieważne, że pracownicy muszą to wdychać, choć w karcie zagrożeń nie mają wpisanych pyłów. A spróbuj zgłosić do behapowców! (no chyba że sieją niezdrową propagandę o wyfruwaniu)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2016 o 15:52
@GuideOfLondon: Zapomniałbym: Popadały dyski marki tłumaczonej jako "morskie wrota" i to z serii profesjonalnej. Te od koreańskiego producenta zużywają się z kolei raczej ze starości. Ktoś słyszał czy "Morskie Wrota" seria "Gepard" miała jakieś problemy z uszczelnieniem obudowy? Zwykle otwór kompensacyjny jest zabezpieczony solidnym filtrem...
Odpowiedz@obserwator: Od jakiegoś czasu dyski tej firmy mają tak kiepską renomę i - jeśli wierzyć testom - wysoką awaryjność, że lepiej chyba ich unikać.
OdpowiedzCzasem mam wrażenie, że niemal wszyscy pracownicy wysokościowi potrzebują "jednego głębszego/browarka", żeby łapać równowagę na swoich niezbyt bezpiecznych stanowiskach pracy, a na trzeźwo spadają jak muchy potraktowane muchozolem...
Odpowiedz@timo: A ja mam wrażenie, że bardziej przy pracach na wysokości przydaje się wiedza BHP i np. szelki bezpieczeństwa.
OdpowiedzA mówią że klient z nieba nie spadnie a tu taka szansa była. I to dwóch na raz!
OdpowiedzPijanego Pan Bóg strzeże.
Odpowiedz@Candela: Dostajesz chyba minusy za to że jesteś Candela :D. Bo to prawda że u niektórych po alkoholu odpala sie "God mode" :D ale czasami jest tak że to subskrypcja aktywna czasowo. :D
Odpowiedz@BuuuBuu: "Dostajesz chyba minusy za to że jesteś Candela" - Zauważyłam. Ale nie przeszkadza mi to. To tylko wirtualne znaczki ;)
Odpowiedz