Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia krwawa, tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Będzie długo, bo mam…

Historia krwawa, tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Będzie długo, bo mam wenę, opiszę wszystko, a co tam. Kto nie lubi czytać, niech sobie odpuści tę historię, poniżej też są ciekawe.

Moje ostatnie oddawanie krwi pobiło wszystkie dotychczasowe rekordy dramatyzmu w tych zawodach. A było to tak...

Przeuroczy jesienny poranek, leje, kosi, pizga, nie trzeba się nadziać na igłę, by stracić chęć do życia i miłość do ojczyzny. Ale ten dzień okazał się jeszcze bardziej satysfakcjonujący dla przeciętnego masochisty, bowiem trafiła się nam - nieszczęśnikom - niedoświadczona lub po prostu kijowa pielęgniarka.

Pominę brak obuwia ochronnego, kaszlanie na igłę i inne drobne świństewka. Pani piguła była po prostu zuaaa \m/.

Trzy stanowiska, dwa zajęte, więc usadziłam szanowną pupcię na jedynym wolnym. Lubię krwawe masakry, więc rozsiadłam się wygodnie i z uśmiechem, wywołanym szokiem, zaczęłam podziwiać sytuację. Komedia, Moi Drodzy, komedia.

Na fotelach siedzą:
Pani z numerem jeden - twarda, choć szczuplutka sztuka.
Pani z numerem dwa - większa, acz wrażliwa dziewczyna.

Piguła krąży i opowiada o tym, jakie to oddawanie krwi jest frajersko proste, że użala to to się teraz nad sobą. A jak mdleją, to tylko dlatego, że kłamie to to w ankietach, a ona biedna musi potem ratować sytuację.

Tak trajkotała, bo się potem dowiedziałam, że miała najwyższy współczynnik omdleń od czasów - co najmniej dawnych, o ile nie pradawnych.

Z braku laku zaczęłam się rozglądać uważniej. Druga pani pielęgniarka płacze [??? :)]. Dziewczyna obok mnie siedzi z wbitą, niczym niezakrytą igłą. Zanim pielęgniarka kapnęła się, by to zakryć plastrem, spuszczona była już połowa.

Wtem wbiegła przerażona dziewczyna. Sweter miała cały we krwi. Napaskudziła dookoła niemiłosiernie. Reakcja pielęgniarki była zgoła nietypowa, ponieważ w pierwszej kolejności nie wzięła się za tamowanie czerwonego potoku, tylko za wrzeszczenie na poszkodowaną. Tymczasem jedna z dziewczyn z zaaplikowaną igłą zaczęła głośno domagać się wody, druga koleżanka odpłynęła, a chłopak w kolejce zaczął trząść się jak galareta.

Kiedy piguła się wykrzyczała, umyła przerażonej dziewczynie rękę, zaczęła narzekać, że za dużo wody na to zmarnowała, po czym wzięła listek ręcznika papierowego, podłożyła go sobie pod stopę, wytarła pobieżnie podłogę i wio, cucić zemdloną. Druga pani pielęgniarka w tym czasie wciąż płakała sobie w najlepsze.

Patrzyłam na to jak urzeczona. Emocje narastały, tym bardziej, że moja kolej miała dopiero nadejść.

No i nareszcie, teraz ja.
- Gdyby była pani tak uprzejma, to niech pani mi weźmie z lewej. Jedna sprawna ręka mi się dzisiaj przyda. (Lewą nakłuwali mi już do badań.)
- No nie wiem. Gdzie ty masz żyły, kobieto!?
- Myślałam, że należy mieć przy sobie tylko dowód osobisty.
- Bardzo śmieszne. No ja spróbuję, ale niczego nie obiecuję.
- Niech się dzieje wola nieba.

Twarda ze mnie sztuka. Zaczynamy.

*klep* *klep* *klep* *klep* *klep*
- No nic tu, cholera nie widzę!
*klep* *klep* *klep* *klep* *klep*
Nie było osoby, która by się nie obejrzała. Pieszczoty siarczyste, niczym w "pisiont twarzów greja".
- Coś widzę! Ale to za małe!
- Pani próbuje.
Kłuje pierwszy raz. Nie dało rady - wyciąga. Kłuje drugi raz - no znowu dupa. Trzeci raz - jest nadzieja... Próbuje trafić, rucha mnie tą igłą, to w jedną, to w drugą stronę. Jest! Trafiła w żyłę. I jak mi w tej żyle nie zaczęła wiercić tą igłą, prawo, lewo, obrót, chrystepanie, wkrętka, piruet...
- Pani, jak panią kocham, tak zaraz pani pie*dolnę.
- Dobra, już mam.

Zostawiła jak było, spłynęło trochę, po czym zaczęła narzekać na słabe ciśnienie i... wyjęła ze mnie osprzęt. To co już "było spłynięte", to wywaliła i stwierdziła, że jednak bierzemy z prawej ręki, jak się bawić to na całego, a co!

Ja oczy jak piątaki, ale nie będę przecież podskakiwać kobiecie z igłą. Oddałam się cała. Koniec końców, po długiej batalii udało się spuścić całą porcję.

Jeszcze nigdy się tak źle nie czułam po oddawaniu krwi (zazwyczaj nie było po mnie nic widać, nie czułam kompletnie nic, funkcjonowałam normalnie). Bite dwa dni chodziłam jak struta. Mąż, patrząc po moich pokłutych i posiniaczonych rękach, stwierdził, że jak nic ze mnie tym razem wyssali co najmniej grubego litra.

Ja naprawdę twarda sztuka jestem. Ale jeśli jeszcze raz zobaczę tę pamiętną ekipę, będę gnać stamtąd ile sił w nogach. A, wierzcie mi, biegać nienawidzę.

piekielna_pielegniarka

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar BlueBellee
12 16

A dowiedziałaś się czemu płakała? No zabrakło mi wyjaśnienia ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 9

@BlueBellee: Nie mam pojęcia, ale obstawiam jesienną chandrę ;)

Odpowiedz
avatar Kosiciel
2 2

@Candela: Sam miałem zapytać, ale widzę, że moja ciekawość w tej kwestii nie zostanie zaspokojona :P Historia krwawa, z przymrużeniem oka można by rzec za naszymi braćmi ze Wschodu "i śmieszno, i straszno". Wyrazy współczucia.

Odpowiedz
avatar Wiesiak
12 14

Gdzie to miałaś taką piekielną ekipe? Ostatnio w Gdańsku w RCKiK miałam też podobną Panią, która narobiła mi 3-tygodniowych tęczowych siniaków. Dziwne, bo... Druga Pani wbiła się za pierwszym razem, prawie bezboleśnie i nawet ze mna przez połowe pobierania pogadała i wsparła w bólu :)).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@Wiesiak: I jak tu teraz coś napisać, żeby nie napisać? ;) Jeżeli to była ta sama piguła, to wystarczyłoby, żebym podała jeden znak szczególny, byśmy ją poznały. Aczkolwiek to nie był oddział gdański. Więcej nic nie napiszę, może kobietka zły dzień miała, a ja nie chcę nikomu specjalnie robić bigosu.

Odpowiedz
avatar Wiesiak
6 6

Tylko byłam ciekawa właśnie czy Gdańsk czy nie, nie mam zamiaru nikomu robić bigosu a szczególnie tym w miare cierpliwym kobitkom. Za 2 lub 3 miesiace i tak w skowronkach polece znów się wampirom oddać. Mam tylko nadzieje że jak zaczną robić mi krzywdę, to nie będę w złym humorze :D w końcu nie robię tego dla sadysto-piguły.

Odpowiedz
avatar Carima
7 9

A ja myślałam, że przy oddawaniu krwi zawsze jest miła atmosfera. Zawsze była... Teraz zaczynam się bać :< Ale i tak polecę oddać przy najbliższej okazji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@Carima: Ja też ZAWSZE miałam dobrą atmosferę, jak nie upierdliwie miłą, to chociaż przyjemnie neutralną. Nie ma się czego bać, w każdej chwili można zrezygnować. Warto oddawać krew, a jaki człowiek potem z siebie dumny ;)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
10 14

Pobieranie krwi jest przewaznie dziecinnie proste i (prawie) bezbolesne, pod warunkiem, ze pacjent DOKLADNIE stosuje sie do polecen i nie rusza sie samowolnie. Sa tez rozne metody ulatwiajace trafienie w prawie niewidoczne i niewyczuwalne naczynia krwionosne, a mimo to czasem nie uda sie uniknac siniaka, ktory wcale nie jest bledem pobrania, tylko "dzialaniem ubocznym", ktore czasem bywa. Niepotrzebne denerwowanie i tak bojacego sie pacjenta, jest kretynstwem i wybitnie nieprofesjonalne. Czasem lepiej jest ulokowac krwiodawce w pozycji lezacej, to nie wykopyrtnie sie i nie bedzie krwawego potopu. Jasne, jak zupa ze szczupaka, ale (jak widac) nie dla kazdego. Jak sie widzi duze bledy higieniczne i brud przy kontakcie z wlasna krwia, to tylko idiota nie protestuje i nie splywa w sina dal!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 11

" Pani, jak panią kocham, tak zaraz pani pie*dolnę." HA ha ha, oplułam i siebie i komputer :D Mi tak na porodówce biedne studentki pielęgniarstwa ręce kuły. Ale ja się zgodziłam, bo dziewczyny biedne nie miały na kim trenować (pacjentki nie godziły się na pobranie przez studentkę) a musiały wykonywać zabiegi do jakiegoś zaliczenia czy wpisu z praktyk już nie pamiętam dokładnie. Przynajmniej tak mi tłumaczyły. Trzy tygodnie siedziałyśmy w szpitalu to sobie potrenowały. Całe łapy sine miałam, wenflon za wenflonem, jeden plus taki, ze chyba więcej badań krwi przeszłam to i rzuciło im się w oczy, ze żelazo mam słabe i płytki i krwinki malutkie i mało. Jedna raz mnie kuje i dziewczynie nie idzie, ale tak całkiem i nagle czuje że jakies mokre mi na rękę kapie patrzę a tej łzy jak grochy z oczu lecą na ten mój łokieć nieszczęsny. Nomen omen niezręczna sytuacja. Ale w końcu jej się udało. W sumie chyba bardziej cuden niż czymkolwiek innym bo nie wierzę, że tymi zapuchniętymi oczami coś widziała. Moje yły początkujące to wiadomo moga nei umieć, ale taka jak u Ciebie to powinna robotę stracić

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2016 o 9:06

avatar konto usunięte
7 11

@maat_: Cholera, tak czytam i nie wiem czy bym się dała na takie zawody, choć na ból jestem dość odporna, kłucie mnie bardziej fascynuje niż brzydzi, krew mi szybko krzepnie... Ale żeby się tak często zabawiac masochistycznie z niedoświadczonymi partnerkami, to bym się bała, że mi coś uszkodzą w końcu o.O Niemniej, podziwiam :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@Candela: Nie mogę oddawać krwi, byłam całkiem zdrowa a trzymali mnie w szpitalu ze względu na mojego wcześniaka. Zajmowałam im tam łóżko, "karmili" mnie do tego wszyscy byli naprawdę bardzo pomocni i świetnie opiekowali się i mną i dzieckiem. Do tego jestem mocno optymistyczna i jak mnie przełożona pielęgniarek zapytała to się zgodziłam. Tak w ramach odwdzięczenia się. To były bardzo fajne dziewczyny w przeciwieństwie do nadętych studentów medycyny tych akurat deczyłam. Te buraki potrafiły wejść na salę i nawet dzień dobry nie powiedzieć albo mówić do pacjentek per Ty: Jak się czuje? Na tak postawione pytanie odpowiedziałam, ze nie mam w zwyczaju być z młodzieżą na ty. Miałam wtedy 31 lat i te małe buraczki mnie denerwowały na maksa. Moja mama jest lekarzem, mam kilku innych lekarzy w rodzinie i jakoś nikt z nich się tak nie zachowuje.

Odpowiedz
avatar Golondrina
8 10

Bardzo fajnie napisana historia i piekielna co się zowie. Dzięki :) Przypomniały mi się moje przejścia z krzywą cukrową, bardzo podobnej klasy. Mam to badanie robione dość często, zazwyczaj wszystko jest OK, a jeden raz trafiła mi się taka właśnie wredna i niekompetentna piguła, jak ta Twoja. Przeżycie jedyne w swoim rodzaju :)

Odpowiedz
avatar hulakula
4 4

hm, czy to nie dziwne, że pobierała z drugiej ręki, jak z jednej już część zeszło? nie znam się na procedurach, ale wydaje mi się, że w takiej sytuacji- nie powinna zaczynać nowego worka, po prostu nie robi się pobrania.

Odpowiedz
avatar the
-4 4

@hulakula: nie robi się, masz rację. dla mnie ta historia jest dziwna, jakaś s-f. jestem honorowym krwiodawcą, w różnych miejscach i sytuacjach krew oddawałam, ale nigdy w beztrosce ani w punkcie, gdzie inni czekali i patrzyli na oddających. osobiście mnie nie śmieszy, a przeraża głupota tych pielęgniarek. i jeszcze jedno-bardzo niewidoczne, słabe żyły wykluczają oddawanie krwi, mimo że w dużej mierze zależy to od igły i wkłucia. warto to wiedzieć, szczególnie u kobiet, które nie rodziły, a planują być w ciąży.

Odpowiedz
avatar este1
0 0

Oddawanie krwi to super sprawa ale też już mam jedną na której widok wychodzę. Jak nigdy nie miałam siniaki tak wtedy tydzień mi się trzymał. Najpierw jak miałam igłę to mi zginęła rękę! Nie zdążyłam nawet jeknąć! Potem po pobraniu mówi mi że mam prosta trzymać, podchodzi druga że źle i pomaga wyprostować. Na 1p sekund. Wróciła baba i chlast mi wyprostować rękę. Nigdy więcej.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
6 6

@este1: Jak tobie "zginęła rękę", to uwazaj, zebys ja wreszcie znalazla z powrotem. Najsensowniej jest chyba udac sie najpierw do biura rzeczy znalezionych, moze tam odzyskasz?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

świetnie się 'Ciebie" czyta ;) A z własnych doświadczeń dodam tylko, że z ostatniego spotkania dawców, zostałam wyproszona... W Irlandii krew oddaje się w hotelach/szkołach/uczelniach, no tam gdzie ekipa piguł znajdzie salę. Urzędują tam 3 dni i ruszają w dalszą drogę po kraju. No i udałam się 3 dnia ch pobytu w moim mieście na spotkanie, ale się pani nie spodobałam najwidoczniej i odesłała mnie wraz z 10 innymi osobami, bo czasu im na nas zabrakło ;/ Peszek.

Odpowiedz
avatar pati9218
1 1

Przypomniało mi się moje oddawanie krwi chyba z 3 lata temu, siedzę i grzecznie bawię się piłeczką a tu nagle wypada igła powodując jakże uroczą fontannę z żyły na szczęście trafiłam na fajne pielęgniarki bo zareagowały dość szybko i były miłe może dlatego że wyglądam jak dziecko pomimo aktualnie 24 wiosen...

Odpowiedz
avatar mikmas
1 1

Ja to mam z tym przerąbane. Nie należę raczej do ludzi strachliwych - jeżdżę motocyklem, uwielbiam skoki na spadochronie, a ryzyko i adrenalina to "substancje", które płyną u mnie zamiast krwi. Jednak jest rzecz, której się panicznie boję - igły. Pobranie krwi kończy się omdleniami. Raz jak pojechałem do szpitala nie bałem się w ogóle poza... no właśnie... wbiciem wenflonu. Stąd podziwiam ludzi, którzy wręcz to lubią. Historii niestety nie przeczytam, bo już od samego czytania o tym kręci mi się we łbie. Przerąbane

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
-1 1

@mikmas: to ty jesteś jak Skipper z "Pingwinów z Madagaskaru" ;)

Odpowiedz
avatar TheCherryShake
1 1

"- Pani, jak panią kocham, tak zaraz pani pie*dolnę." Oooj, jak chichotłam, to sobie nie wyobrażasz. :D Podziwiam hart ducha, jakby mi tak zaczęła majtać igłą wbitą w żyłę, to bym zwiała już daaawno. Może dlatego, że będąc malcem słyszałam historię, jak to znajomej mamy złamali igłę i została w żyle, pod skórą. W sumie nie wiem jak i czy w ogóle to możliwe, ale jakoś tak... Stresowałabym się. ;) Mimo że normalnego, fachowego kłucia się nie boję, właściwie mam to, co Ty - wręcz lekko mnie fascynuje.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
4 4

Doceniam w sobie głownie to, że sam się mogę zakłuć! ;)

Odpowiedz
Udostępnij