Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z pamiętnika laborantki. Pracuję w małym punkcie pobrań krwi, bez własnego zaplecza…

Z pamiętnika laborantki.

Pracuję w małym punkcie pobrań krwi, bez własnego zaplecza z maszynami. Laboratorium centralne dosłownie 50m dalej, więc co jakiś czas trzeba pobrany materiał spakować do termicznej walizeczki i odnieść do opracowania.

Rzecz zaczęła się właśnie w tym dużym labo, mieszczącym się w szpitalu, później przeniosła "do mnie".
W recepcji rozmawiał starszy pan [SP] z rejestratorką, że ma skierowanie do pobrania krwi. Dokładnie tak się wyraził, koleżanka myślała, że chodzi o niego i tłumaczy, że może być obsłużony, ale kawałeczek dalej, w innym labo, bo to jest tylko dla pacjentów szpitalnych. Nie jest to nasz wymysł (co również tłumaczyła), tylko wymóg sanepidu. Musi być podział i koniec. Nie dociera, pan jak taśma z magnetofonu, że on tu już był. No zgadza się, ale kilka lat temu, od tego czasu nastąpiła zmiana.
Żadne ludzkie tłumaczenie nie docierało. Włączam się do rozmowy, że ja go zaprowadzę. Ok, poszedł. Ale po drodze zebrało mu się na pogaduszki i zaczął opowiadać, że to dla córki, bo córka chora w domu leży. Oho, czerwona lampka. Uściślam, czy chce zgłosić pobranie domowe. Odpowiedź twierdząca.

Niestety tak jest, że w celu równomiernego rozłożenia pracy i rozładowania kolejek wizyty domowe zgłasza się telefonicznie pod specjalnym numerem, o czym, jak się okazało pan wiedział, ale przyjechał osobiście, ponieważ nie mógł się dodzwonić (zajęte).
Tłumaczę facetowi, że nie ma innej możliwości, tylko telefonicznie, bo do domu jeździ ktoś inny, nie my. Nie da się, koniec, kropka. Wiem, że trudno się dodzwonić, wielu ludzi zgłasza wizyty domowe, jest duże zapotrzebowanie, proszę dzwonić, w końcu trafi na wolną linię. Ja też czasem muszę się skontaktować i jakoś się udaje po kilku próbach.

No nie. nie dociera. Zaciął się facet jak zdarta płyta, że nie mógł się dodzwonić, więc przyjechał specjalnie. I cały czas za mną idzie. W ogóle nie docierało jakiekolwiek tłumaczenie, jakichkolwiek słów bym nie używała. Gdybym chciała powiedzieć jeszcze jaśniej i konkretniej zostałaby chyba tylko brutalna opcja: Facet, odparabol się ode mnie i nie leź za mną, bo choćbym się na uszach postawiła, to pomóc nie mogę.
Nie, nie dociera.

Wchodzę na klatkę schodową mojego punktu pobrań, zatrzymuję się, tłumaczę mu ostatni raz, najprościej jak potrafię, że nie pomogę, nie mogę, nie ma możliwości, tylko telefon.
Jak grochem o ścianę.
Idzie za mną pod górę, ja wchodzę do labo, on pakuje się za mną, staje koło biurka i wisi nade mną jak wyrzut sumienia.
Przepychanka na słowa trwała jeszcze równo dziesięć minut, nareszcie jakoś dotarło.
facet wściekł się i przeszedł w krzyk"
- To po co mnie pani tutaj PRZYCIĄGNĘŁA?!

Tak, ja przyciągnęłam. O ile mnie pamięć nie myli, wszystkimi możliwymi sposobami usiłowałam wbić do głowy, że ja nie mam żadnej możliwości mu pomóc, a on szedł za mną jak cień. Naprawdę, gdybym mogła, załatwiłabym go od razu, zarówno z chęci i pewnej litości nad starszym człowiekiem, jak i (ostatecznie) na tzw. odczepne.

Ok, rozumiem, że taka organizacja może wydawać się zawikłana (choć wbrew pozorom działa), ale no błagam, słuchajcie, co się po polsku mówi, a nie potem krzyki, że ja go przyciągnęłam.

by ejcia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar doktorek
14 14

Trochę mi to przypomina kawał z kabaretu KMN o telefonicznym zakupie biletów. Może dlatego facetowi tak trudno było uwierzyć, że nie załatwi nic osobiście, bo brak takiej możliwości to jeden wielki absurd.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
5 17

Mówcie, co chcecie, ale to jest naprawdę przykre. Bulisz przez całe życie te obowiązkowe składki zdrowotne, a jak chcesz coś w zamian, to cię traktują jak śmiecia.

Odpowiedz
avatar Mavra
11 15

Nie raz warowałam przy tym koszmranym by nie powiedziec dosadniej rejestrowaniu tylko telefonicznie. Absurdalna sytuacja kiedy sie jest np tuz obok tego miejsca ale trzeba wyjsc na korytarz i zadzwonic słyszac za sciana to samo co w telefonie. Absurdy gonia absurdy w Polsce

Odpowiedz
avatar kicius
11 15

Ostatnio rejestrowałam się do lekarza w przychodni i pani w rejestracji ze szczerą troską zapytała, dlaczego nie zrobiłam tego telefonicznie... a w tle za nią nieustannie dzwonił telefon... Byłam kilkakrotnie w tej przychodni na wizycie i zdarzało mi się siedzieć naprzeciwko rejestracji - obojętnie czy panie rejestratorki siedziały patrząc w ścianę, piły kawę czy rejestrowały pacjentów NIGDY nie widziałam żeby odebrały telefon. Z mojego doświadczenia wynika, że co najmniej 90% prób rejestracji telefonicznej kończy się przymusową wizytą w przychodni.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
6 8

@kicius: koleżanka mi opowiadała jak stała przy rejestracji ok 15'50. Rejestracja do 16. Dzwoni telefon, a Pani rejestratorka: cyk za kabel i mówi: jeszcze jakiś debil mi tu na koniec dzwoni

Odpowiedz
avatar grruby80
-4 12

Widać facet nie radził już sobie z zeczewistoscią, może z telefonem też miał problemy. Gdybyś chciała pomuc to byś zadzwoniła dla niego i załatwiła to. Trochę empatii by się przydało.

Odpowiedz
avatar Mumei
1 7

@grruby80: Empatia swoją drogą, ale dlaczego autorka ma porzucić swoją własną pracę i siedzieć na słuchawce za tego Pana? Wykazała słuszną empatię, bo zainteresowała się jego problemem i wytłumaczyła jak mogła najlepiej, jak nie dotarło to nie jej wina. Może miała jeszcze z swojego telefonu dzwonić? Jakby poszła nawet na pół godziny i zajęła się czymś innym to zaraz poszłaby skarga od innego pacjenta, że autorki nie ma w laboratorium. Autorka nie jest winna całej sytuacji, każda z osób w tej historii była dorosła, a dorośli powinni brać odpowiedzialność za to co robią. System jest jaki jest. Ten Pan sam stwierdził, że próbował dzwonić, ale ludzie po minucie zazwyczaj tracą cierpliwość i się rozłączają, ale jak trzeba coś załatwić to jednak przydaje się doza cierpliwości. Jedynie rozwiązanie to albo zmiana systemu albo wydzielenie osobnej jednostki do odbierania tych telefonów i zwiększenia liczby osób zatrudnionych do tego.

Odpowiedz
avatar nadii
2 2

czyli głuchoniemi mogą spieprzać - bo bez pośrednika się nie zarejestrują

Odpowiedz
avatar anedga
0 0

Aliexpress.com ta zabawka kosztuje 5$...

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

ale na do cholery, dziwisz się , bo ja wcale. pstatnio przy koronawirusie chciałam ODWOŁAĆ wizytę, moja matka dzwonila 3 dni na okrągło, wreszcie mnie poprosila, ja spędzilam 2 dni na 4 roznych numerach- 3 były NIEAKTYWNE - tzn, ktos się polączał i natychmiast rozłączał, w koncu zadzwonilam na 4 numer- oni nie są od tegoi, i trzask sluchawką, w końcu, w końcu - odwolałam wizytę PRZEZ MESSENGERA ze strony internetowej szpitala, odpisali z potwierdzeniem. Moja matka NIE MA MESSENGERA i nie potrafi go obsługiwac. Skoro pan aż przyszedł, widocznie też probowała oddzwonić się i ciągle bez efektu. To co, on był piekielny? Dziwicie się?

Odpowiedz
Udostępnij