Jakoś tak wyszło, że na ostatnim spotkaniu towarzyskim zeszło nam na temat kobiet w pracy. W pewnym momencie dyskusji padł argument, że "okres to nie choroba" i kobieta nie powinna wtedy domagać się specjalnego traktowania, bo każdego może boleć brzuch. Tak mi się skojarzyło...
Na studiach pracowałam w sieciowej kawiarni w bardzo prominentnej lokalizacji. Pewnego dnia w środku lata nastąpił armagedon - 35 stopni, padła połowa sprzętu na prąd, w tym lodówek i blenderów, kolejka stąd po horyzont. Szef regionu po konsultacji z kierownikiem nie pozwolił zamknąć przybytku, mamy sobie radzić.
No to sobie radzimy - trzy osoby na obsłudze i sprzątaniu/zmywaniu plus czwarta biegająca pożyczać lód z innych knajp, ani chwili, żeby przysiąść czy chociażby napić się łyka wody. Akurat wtedy miałam okres. Po dwóch godzinach naginania w upale, bez klimatyzacji i bez możliwości wzięcia niczego przeciwbólowego zgłaszam kierownikowi, że idę do socjalnego i do łazienki. "Nie, klienci czekają, sytuacja tragiczna". Godzinę później - to samo, mam zostać albo nagana, mimo mojego tłumaczenia nie puścił. Po czterech godzinach czuję, że dość - ja padam, boli jak sukinsyn, podpaska na pewno już przesiąknęła, no nie ma wuja we wsi, żeby nie iść. Ten znowu, że nie, bo kolejka. Wkurzyłam się, przy klientach, na tyle głośno, żeby usłyszeli, oświadczyłam, że nie będę wydawała jedzenia w przesiąkniętych krwią spodniach i śmierdząca okresem w tym upale. Facet zrobił się buraczkowy, ale kilka osób z kolejki wsparło mój postulat (a kilka uciekło). Dane mi było pójść się wyczyścić, zmienić podpaskę, łyknąć tabletkę i wrócić - zajęło mi to może pięć minut, może trochę więcej.
Na następnej zmianie zostałam wezwana na dywanik, ponoć szef był bardzo niezadowolony z mojej niesubordynacji i proponuje kary finansowe tj. potrącenie z (pożal się Boże) pensji lub wypowiedzenie. Popatrzyłam na kierownika zmiany jak na idiotę i zapytałam, co miałam jego zdaniem zrobić? Powiedział, że nie wie, ale miesiączka to nie choroba, więc to żadne wytłumaczenie i powinnam nosić lepsze podpaski, skoro te po kilku godzinach przesiąkają (!). Uznałam więc, że w takim razie proszę wypowiedzenie, od jutra nie przychodzę do pracy, radźcie sobie, poszukam zajęcia choćby u konkurencji. Oj, był płacz i było zgrzytanie zębów, bo zostali z dnia na dzień z dziurą w grafiku, którą kierownicy sami musieli uzupełniać...
Jako wątek poboczny dodam przypadek koleżanki. Praca biurowa, chociaż z klientem, na zleceniu i prowizji. Pewnego razu miała wyjątkowo bolesny okres - tabletki nie pomagały. Dzień na żądanie nie przysługuje, szef kazał przyjść do pracy, bo okres to babska wymówka na wf, a nie powód nieprzychodzenia do pracy. To przyszła. Po trzech godzinach klient wezwał do niej pogotowie, bo dostała ataku bólu, od którego zwijała się na podłodze.
No tak. Rzeczywiście, okres to tylko wymówka na wf, żaden problem.
Podziękuj kobietom które okres wykorzystują do robienia sobie lajtowej roboty 2x w miesiącu.
Odpowiedz@iks: co innego robienie sobie wolnego, a co innego brak możliwości zmiany podpaski/tamponu. Dosyć, że jest to niekomfortowe, to po prostu jest to miejsce perdekcyjne dla bakterii (szczególnie w upał).
Odpowiedz@Deska: Jak szef ma to odróżnić? Ma każdej zaglądać do majtek? A po drugie mój komentarz jest bardziej do części z przypadkiem koleżanki Skarpetki.
Odpowiedz@iks: Nie musi zaglądać do majtek, a pozwolić wyjść na 2 min do toalety. Zmiana podpaski nie trwa wiele.
Odpowiedz@iks: Nie daj bogu, żeby dwa razy w miesiącu dostawać okresu *_* Zdaje mi się, że kwestia weryfikacji jest taka sama, jak w przypadku dowolnego L4 - bo nie sztuka jest przy obecnych 4-minutowych wizytach lekarskich pójść do rodzinnego, udać grypę i dostać zwolnienie na kaca. Ergo - zaufanie do pracownika :)
Odpowiedz@iks: Dodatkowo wydaje mi się, że jeśli dziewczyna pracuje, nie kombinuje i wypełnia swoje obowiązki, to można jej zaufać na tyle, by uwierzyć, że raz na jakiś czas przejdzie ciężki okres (połączony z chorobą, odwodnienien, przekroczeniem potrafi być jeszcze gorszy) i faktycznie może zemdlec przy pracy. Logiczne, że jeśli jakaś inna dziewczyna kombinuje, to ogranicza jej się zaufanie i nie zwalnia z obowiązków. Dlaczego wrzucać wszystkich do jednego wora? Każdy przypadek jest inny.
Odpowiedz@iks: przemęczeniem* Przepraszam. Czasem słownik na telefonie lubi oszukiwać.
Odpowiedz@Deska: jak kobieta ma taki ciężki okres to powinna zdecydowanie pójść do ginekologa, są leki które pomagają. Mamy XXI wiek
Odpowiedz@Czarnechmury: zdarzają się sytuacje, w których ginekolog nie stwierdza nic dziwnego, czy nieprawidłowego i jedynym lekiem jest ,,po ciąży przejdzie". A przynajmniej tak było w moim przypadku. Nie jeden ginekolog to stwierdził, lecz kilku. Cóż. Trzeba z tym żyć i w pierwszy dzień okresu zostać w domu, by nie zemdleć chociażby w busie.
Odpowiedz@Czarnechmury: Mhm, hormonalne. Niekażdy może brać hormony. Poza tym od żadnego lekarza nie słyszałam o żadnym innym rozwiązaniu mojego problemu.
Odpowiedz@Austenityzacja: Mnie na szczęście gin pomógł rozwiązać ten problem bez hormonów. W przeciwnym wypadku w razie sytuacji analogicznej historii mogłabym w ramach argumentacji po prostu zwymiotować na szefa. Albo zrobić dwójkę w majtki, myślę, że klienci woleliby jednak poczekać chwilę dłużej...
Odpowiedz@iks: "Podziękuj kobietom które okres wykorzystują do robienia sobie lajtowej roboty..." Otóż, mylisz się. Podziękowania należą się kobietom, które z miesiączką nigdy żadnych kłopotów nie miały, a wobec tego są głęboko przekonane, że inne też nie mają, tylko histeryzują, udają, "pieszczą się" i w ogóle bolesny okres to ściema. I to właśnie one tę swoją "jedynie słuszną" teorię rozpowszechniają wszem wobec, prezentując bohaterską postawę "wielkie mi co, mnie TEŻ brzuch boli, a jakoś normalnie pracuję, to inne również mogą". Osobiście spotkałam PIELĘGNIARKĘ, która pastwiła się (dosłownie) nad półprzytomną dziewczyną, bo śmiała przyjechać na SOR wybłagać zastrzyk przeciwbólowy, gdyż wszystkie doustne środki zwracała zanim zaczynały działać. To LEKARZ, facet, wykazał się większym zrozumieniem i empatią, zlecił podanie tego zastrzyku. No to pielęgniara go podała, ale w taki sposób, żeby zadać dziewczynie jak najwięcej bólu. Czyli błyskawicznie i w pozycji "na stojąco" (a zastrzyki przeciwbólowe, jak wiadomo, są bolesne i należy podawać je powoli). Następnie wygoniła ją do poczekalni, żeby sobie na krzesełku poczekała, aż jej ból brzucha i pośladka przejdzie. Nie wiem jakim cudem panna doszła tam o własnych siłach, bo wyglądała, jak by zaraz miała umrzeć. Wobec takich postaw trudno się dziwić, że nieobeznany z tematem facet przyjmie za pewnik opinię "miesiączka to nie choroba", w dodatku, gdy jego własna żona/dziewczyna takowych problemów nie ma.
Odpowiedz@Monomotapa: Z tonikiem? I w jakich dawkach?
Odpowiedz@Deska: to się zmienia lekarza.
Odpowiedz@Austenityzacja: dziwne, bo mi kazała też ćwiczyć (konkretnie kilka pozycji z jogi) i zmienić dietę - przed okresem lekkostrawną. Dostałam też progesteron. Od kilku lat okres jest prawie bezbolesny. Pierwszy ginekolog i na bolesny okres i na jego nieregularnosc powiedział, że taka moja natura i nic się nie da zrobić. Jednak się dało. Większość dziewczyn, które mają bolesne miesiączki i które pytam czy były u ginekologa odpowiadają, że nie, ze po co. Zawsze trzeba próbować rozwiązać problem, a nie męczyć się.
Odpowiedz@Katka_43: BEZ toniku! Dawkowanie: 50 "gram" co pół godziny aż do wyczerpania zapasu. Tonik z cytryną następnego dnia.
Odpowiedz@Deska: ale niezaleznie od okresu wizyta w toalecie nie powinna byc reglamentowana roznie dobrze moglo chciec jej sie siku lub mogla miec biegunke
Odpowiedz@Armagedon: Przepraszam serdecznie za to, że przeżywam bezbolesne miesiączki. Więcej się to nie powtórzy, będę udawać, że wiję się z bólu, tylko po to żeby bardziej wrażliwe koleżanki miały łatwiejsze życie. A tak serio, takie bóle podczas fizjologicznego zjawiska w organizmie świadczą o patologii. Skoro kogoś aż tak boli, to powinien udać się do lekarza w celu weryfikacji dlaczego tak jest, a jeżeli lekarz nic złego nie stwierdzi, to opcje są dwie: 1. Paniusia dramatyzuje 2. Ból faktycznie jest dokuczliwy i utrudniający funkcjonowanie, a więc niefizjologiczny, a patologiczny. Okres to nie choroba, patologiczny objaw, czy to ból, mdłości czy cokolwiek innego to jest choroba i na to się bierze zwolnienie lekarskie. Ja bym pracownicy wolnego z okazji okresu nie dała, a już na pewno nie na słowo harcerza, że boli.
Odpowiedz@sufrazystka: No i własnie odezwała się taka jedna, o której wspomina Armagedon.
OdpowiedzZgadzam się, że okres dla kobiety w pracy bywa problematyczny i nie mam z tym żadnego problemu. Ale też niech kobiety nie dziwią się, że mniej zarabiają od mężczyzn. Prosta kalkulacja, facet nie ma okresów i pracuje normalnie kiedy, w tym samym okresie czasu, kobieta ma okres i pracuje mniej wydajnie bądź wcale. A co do pierwszej sytuacji, to kierownik GRUBO przesadził i nie jestem pewien, ale na to są chyba paragrafy jakieś i nawet można to podciągnąć pod mobbing.
Odpowiedz@babubabu89: Paragrafy są, ale nie na zleceniu :) A co do pracy mniej - tak samo mniej pracują palący w stosunku do niepalących, wyskakując co godzinę na fajeczka - i nikt im nie robi z tego powodu problemów ani nie ucina pensji. A okres uniemożliwiający prace, jak w przypadku mojej koleżanki, nie jest na szczęście częstą sytuacją - równie dobrze facet idąc do pracy mógłby złamać nogę albo dostać niestrawności. I nikt nie robiłby mu z tego powodu wstrętów. Założę się, że ty sam nie wiesz, kiedy twoje koleżanki okres mają, bo nic po nich nie widać :) Po prostu czasami zdarza się sytuacja jak wyżej i wtedy nagle okazuje się, że bycie kobietą jest mało pożądane.
Odpowiedz@Skarpetka: "Paragrafy są, ale nie na zleceniu" Ok, nie wiedziałem że to zlecenie było. "tak samo mniej pracują palący w stosunku do niepalących, wyskakując co godzinę na fajeczka" Nie wiem gdzie Ty pracujesz, ale mnie nie udało załapać się do pracy biurowej i pracuję na produkcji. Mamy normy ile trzeba danej rzeczy wyprodukować w określonym czasie i palący mimo, że wyskakują na fajeczka to normę wyrabiają tak samo jak niepalący. Właśnie obaliłem Twoją tezę o mniej pracujących palaczach i tym samym potwierdziłem, że kierownik z pierwszej sytuacji ostro przegiął. "A okres uniemożliwiający prace, jak w przypadku mojej koleżanki, nie jest na szczęście częstą sytuacją - równie dobrze facet idąc do pracy mógłby złamać nogę albo dostać niestrawności. I nikt nie robiłby mu z tego powodu wstrętów." Od niestrawności czy złamanej nogi są zwolnienia lekarskie bo są to choroby (złamana noga może mniej ale też jest to dysfunkcja). A okres to nie choroba. Zostają dwie opcje: 1. Iść do lekarza i niech on coś spróbuje zaradzić na bolesne miesiączki. 2. Lobbować polityków by przeszła ustawa, że okres to choroba ;P "Założę się, że ty sam nie wiesz, kiedy twoje koleżanki okres mają,(...)" Nie mam koleżanek :P serio :P PS Ach i żeby nie było, że bronie palaczy. Jeśli ktoś mimo że wyrabia normę a wychodzi cały czas na fajeczkę to i tak go kierownicy ganiają. Przynajmniej tak było w zakładach w których do tej pory pracowałem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2016 o 23:26
@babubabu89: "Zostają dwie opcje: 1. Iść do lekarza i niech on coś spróbuje zaradzić na bolesne miesiączki. 2. Lobbować polityków by przeszła ustawa, że okres to choroba ;P" Żaden lekarz - podkreślam: żaden - nie raczył mi nigdy dać nawet środków przeciwbólowych w czasach licealnych, gdy z okazji okresu mdlałam lub płakałam z bólu. "To tylko okres", "to normalne" oraz "wszystkie kobiety to przechodzą" są standardowymi odpowiedziami :) Co zabawne, podobnie gdy jeździłam do szpitala z powodu silnych bóli brzucha, dwa razy odsyłano mnie z kwitkiem, bo to na pewno okres/owulacja, skoro boli w tym konkretnym miejscu. Za trzecim razem przywiozła mnie karetka i wycięli mi jajnik z guzem - tyle w kwestii podejścia lekarzy. Trochę tu jeszcze musi się zmienić w mentalności :)
Odpowiedz@babubabu89: Lekarz na 85% powie "po urodzeniu dziecka minie, proszę się nie przejmować". To, że rzygasz i chodzisz po ścianach przez pierwsze kilka godzin okresu nie ma znaczenia, bo "kiedyś minie". Bardzo mi przykro, że pracodawcy cierpią przez okres swoich pracownic, ale natury nie oszukasz. W moim wypadku leki przeciwbólowe nie działają, musiałabym wziąć ich tyle, żeby stracić przytomność albo się naćpać. Nie ma dobrego rozwiązania tej kwestii, bo to trochę jak z ciążą - część kobiet będzie udawać, że ciężko znoszą ciążę i pójdą na L4 po zobaczeniu dwóch kresek na teście, a niektóre faktycznie nie będą zdolne do pracy. I nikt kobiecie nie udowodni, że nie boli jej brzuch i symuluje. A ten tekst o tym, że przez to kobiety zarabiają mniej jest wzięty z kosmosu i jest to chyba najbardziej idiotyczny komentarz jaki czytałam na tej stronie. W żadnej dotychczasowej pracy nie spotkałam kobiety, która chociaż raz wzięłaby L4 na okres, albo wyszła wcześniej do domu. Mniej więcej ma to taki sam sens jakbym powiedziała, że mężczyźni powinni zarabiać mniej, bo częściej przychodzą na kacu do pracy i pracują mniej wydajnie. Kobiety zarabiają mniej z zupełnie innych względów, jak prześledzisz przebieg historii praw kobiet to może zrozumiesz.
Odpowiedz@babubabu89: a co jeśli mimo częstszych wypadów do toalety pracownica wyrobi tę normę? Sprowadza się to wartościowaniem po zawartości majtek.
Odpowiedz@Skarpetka: dziękuje bardzo, czyli raz w miesiącu łaskawie mogę łamać nogę na parę dni lub mieć niestrawność? Chyba zapomniałaś o tym, że to są przypadki losowe a nie przewidywalne, poza tym jak mniemam kobieta już w takim razie nie może łamać nóg i mieć niestrawności jako że wyczerpuje limit na okres? Co do palaczy, tam gdzie miałem przyjemność pracować wykorzystywali w ten sposób swoje przerwy (ktoś inny może poczytać książkę, poserfować na necie itd itp.) lub pójsć do toalety Nie to, że mam coś przeciwko, ale mam problem ze sprowadzaniem argumentacji do absurdu :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 listopada 2016 o 11:11
@Isegrim6: Idąc twoim tokiem myślenia, podobnie mniej powinni zarabiać w takim razie, ja wiem, ludzie z dziećmi - bo dzieci regularnie chorują i trzeba się nimi zajmować, więc pracownicy są nieobecni i zmęczeni. Albo ludzie z cukrzycą, bo mogą zasłabnąć i są mniej wydajni. Albo jeszcze lepiej - alergicy, bo pylenie traw jest sytuacją przewidywalna i powtarzalną, a wtedy na pewno pracują mniej i gorzej :) Czaisz absurd swojego argumentu?
OdpowiedzJestem kobieta i wiem, ze kobiety wykorzystuja okres do zrobienia sobie wolnego a w gimnazjum to mialam dziewczyny co po 3 tygodnie mialy okres na wfie dziwie sie, ze wuefista nie zareagowal. W liceum zwolnien z powodu okresu nie bylo, jedynie w przypadku wyjscia na obowiazkowy basen. Natomiast zakaz wyjscia do toalety z jakiegokolwiek powodu to mobbing i zeszmacenie pracownika. czy nie dalo sie go zglosic do inspekcji pracy? Nie znam sie do konca ale to jest okropne.
Odpowiedz@nursetka: Akurat zwolnienie z wf w czasie okresu (tego prawdziwego) to nie jest wykorzystywanie sytuacji. Często bywa tak, że jakiekolwiek ćwiczenia fizyczne albo wywołują, albo znacznie zwiększają ból występujący podczas okresu. Albo trzeba się profilaktycznie najeść tabletek, albo ćwiczy się gorzej i przez kilka kolejnych godzin - cierpi.
Odpowiedz@nursetka: WF to idiotyczny przedmiot i każda wymowka, żeby się od niego wymigać jest dobra.
Odpowiedz@nursetka: Niezmienienie podpaski zbyt długo zwłaszcza w upał może doprowadzić do groźnych infekcji, a nawet w skrajnych przypadkach wstrząsu septycznego... To nie jest tylko krew, ale i rozkładające się części endometrium, to prawie jak mieć w majtach gnijące mięso. A co do zakazywania pracownikom pójścia do toalety choćby poza okresem... Jeszcze mi się nie zdarzyło, ale jakby mi ktoś za długo zakazywał to miałabym 2 wyjścia - albo puścić w spodnie, albo później ponowne leczenie nerek :s Chyba wybrałabym to pierwsze.
Odpowiedz@sla: albo zasiejesz sie/kichniesz/zakaszlesz/zmienisz pozycjie i CHLUP!
OdpowiedzKurka wodna każdy pracownik musi mieć prawo wyjść do toalety w każdej chwili niezależnie w jakim celu. I o ile nie spędza tam pół dnia to wszystko jest cacy. Pytanie o pozwolenie wyjścia do toalety jest zwyczajnie uwłaczające ludzkiej godności. Pominę już fakt, że szef doprowadził. Skarpetkę do takiej frustracji że zdradziła powód dlaczego chcę iść do tej toalety. PS: Z oczywistych względów inaczej to wygląda jak ratuje się komuś zdrowie i życie albo myje okna na tej ławeczce podwieszanej na zewnątrz. Ale nie dotyczy to obsługi klienta, zwłaszcza jak jest więcej nic jedna osoba na zmianie.
Odpowiedz@MyCha: Pytanie o pozwolenie tak jest uwłaczająca, ale informacja gdzie się pracownik wybiera już nie, czyli zamiast pytania o pozwolenie, powinno być informacja o pójściu (opuszczeniu stanowiska pracy) - tutaj kwestia jak to w rzeczywistości wygląda, bo linia jest cienka
Odpowiedz@MyCha: niekoniecznie wygląda to inaczej w wymienionych przypadkach - pogotowiarze obudzeni w nocy nigdzie nie pojadą jak się najpierw nie wysikają, względnie - nie zmienią tamponu. Fizjologia :) @Isegrim6:
Odpowiedz@Caron: Bardziej miałam na myśli przerwanie sztucznego oddychania i wybrać się do toalety. Co innego jak się siedzi w bazie.
OdpowiedzPowinnaś podać nazwę sieciówki, takie coś jest niedopuszczalne. Też pracuję w sieciowej kawiarni. Jak ktoś się źle czuje to dostaje lżejsze zadania i wręcz jest wysyłany na odpoczynek co jakiś czas mimo kolejki. Można? Można.
OdpowiedzSa tylko dwa rodzaje bolow - DO WYTRZYMANIA I NIE DO WYTRZYMANIA. Sa tez ludzie wielce egocentryczni i przesadzajacy kazda "pier*olke", albo indianin, nie znajacy bolu. Wszystko jest subjektywne, tez chec do pracy i symulanctwo. Sa niewatpliwie przepisy, regulujace mozliwosc korzystania z toalety w miejscu pracy, bez jakiegokolwiek pytania i zezwolenia nadzorcy niewolnikow. Kto pyta, ten sam niepotrzebnie daje kontrahentowi mozliwosc odmowy. Jak sie MUSI isc do kibla, to idzie sie i juz, OT CO !
OdpowiedzSzef to burak i tyle w temacie. Ale "zły PR wścieklizny macicy" w pracy robią też same kobiety. U nas w biurze była jedna taka panna co tak "ciężko" przechodziła miesiączki, że nic nie było po niej widać. Skąd wiemy, że miała okres?: - Mam okres więc mam spokój przez tydzień! - komunikat tonem nie znoszącym sprzeciwu. Nawet po wydruk z drukarki nie wstawała bo przecież ma okres! I tylko fejsik, telefon i pieprzenie od rzeczy w próżnię. Na szczęście szefowa (!) w końcu zrozumiała z kim ma do czynienia i się pozbyła gwiazdeczki. Takich przypadków jest wiele - po prostu pierwszy przykład z pamięci.
OdpowiedzKobiety same na takie podejście zapracowały. Pamiętam z liceum, że o ile prawie wszyscy faceci ćwiczyli i nie było "zmiłuj", o tyle u dziewczyn ćwiczyło może 20% - reszta siedziała na ławce z powodu okresu. A że okres wypadał statystycznie co 2-3 tygodnie? Dziewczyny tłumaczyły się zaburzeniami hormonalnymi. Ten kierownik, czy dyrektor, też chodził do różnych szkół i być może widział jak jego koleżanki oszukiwały zaslaniając się okresem.
Odpowiedz@Polio: Jeśli wf wyglądał tak, jak w większości szkół to ja wcale się nie dziwię. Też szukałam wymówek by wykręcić się od idiotycznego biegania.
Odpowiedz@sla: hmm a znasz jakiś WF bez ruchu? Jakoś tak do mnie koncepcja wysiłku fizycznego przemawia :)
Odpowiedz@Isegrim6: Czyli ruch kończy się na bieganiu jesienią bądź zimą w kółko po starej i dziurawej bieżni?
OdpowiedzTia, facet, którego okres nie dotyczy wypowiada się o nim jakby był ekspertem. Owszem, niektóre kobiety przechodzą to łagodniej (zazdroszczę!), a niektóre mdjelą z bólu. Sama rzadko, na szczęscie, mam tak silne bóle i to naprawdę nic przyjemnego. I chyba byłoby dobrze jakby każdy facet doswiadczył okresu (wiem, że biologicznie jest to niemożliwe) chociażby raz w życiu. Może częsć z nich nie kozaczyłaby później, że my kobiety przesadzamy.
Odpowiedz@GburciaFurcia: oj tam równie dobrze migrenowcy mogliby się pod to podczepić (co ty k.urna wiesz o bólu głowy), czy z depresją (co ty k.urna wiesz o depresji) itd itp Ból jest odbierany bardzo subiektywnie, więc jeden będzie biegał z odciętą nogą a drugi będzie płakał bo mu skórka przy paznokciu zeszła PS. Polecam film "127 godzin" i niech mi któraś teraz powie, że okres to ból :>
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 listopada 2016 o 11:24
@Isegrim6: Spróbuj dziecko urodzić i powiedz co to ból :)
Odpowiedz@GburciaFurcia: Chciałbym :) ale jak na razie tylko Arnoldowi się to udało :) (milion $ do ugrania) Ale chętnie bym poszedł jak Kossakowski by "poczuć" ten ból :> z niego to akurat ziałem, bo wyglądał jak typowy sebix chojraka a szybciutko odpadł
Odpowiedz@Isegrim6: Dawno temu nasi posłowie chcieli zaproponować znaczne ograniczenie podawania środków przeciwbólowych kobietom w trakcie porodu, "bo to wbrew naturze" itp. Temat został ucięty przez posłankę, która zaproponowała, by "koledzy posłowie wsadzili sobie w odbyt arbuza i spróbowali go wydalić bez znieczulenia". Obrazowość argumentu podziałała :D
Odpowiedz@Kiwi: To proponuję pójść dalej i nie dawać środków przeciwbólowych NIKOMU, bo wbrew naturze. Rany, idiotów na tym świecie aż za dużo...
OdpowiedzCo by nie gadał, niestety, każda kobieta inaczej przechodzi okres. Mi samej zdarza się, że przeżyje bez tabletek, a czasem muszę wziąć dwie mocne, męczę się, bo czuje jak by mi toś kamień w miednicy położył, no masakra. Podpaska to nie pampers. W pracy, w takich wypadkach, gdy już czas na "zmianę warty", sama kończyłam daną czynność np. obsługiwać klienta i wychodziłam do łazienki. A opór przełożonego gasi się stanowczo -muszę podpaskę zmienić, bo chyba nie chce szef prać moich babciowych okresowych gaci
Odpowiedz@KurkaRurka: A i są osoby, co się cały tydzień muszą faszerować przeciwbólowymi i jeszcze kilka dni przed okresem. Są i takie, co mdleją z bólu, zabiera je karetka. Bywają takie, co sobie założą najbardziej chłonną podpaskę i wytrzymają w niej kilka godzin oraz takie, którym ta podpaska wystarczy maksymalnie na 1-1,5h. Nie ma co uogólniać, bo nie wiemy co kto czuje. Wiadomo, że dla każdej kobiety okres jest dyskomfortem, póki co pracujemy z ludźmi, więc zachowujmy się jak ludzie.
Odpowiedz@KurkaRurka: Ano bywa różnie. Przez całe liceum cierpiałam, dochodziło nawet do wyjazdów na izbę przyjęć. Gdy miałam 22 lata wycięli mi jajnik, uspokoiła się chemiczna burza w organizmie po dojrzewaniu, okresy są mało bolesne, najwyżej 1-2 razy do roku muszę brać tabletki przeciwbólowe. Hormony, psia ich mać! :) Więc sprawę znam z dwóch stron barykady i żadnej koleżance złego słowa nie powiemm gdy ją boli.
Odpowiedz@KurkaRurka: ja zanim zaczelam brac pigulki, na okres bralam ketonal albo inny tramal...
OdpowiedzMiałam koleżankę w liceum która tak boleśnie przeżywała okres że prawie traciła przytomność.Były to czasy gdzie o tamponach i podpaskach nikt nie słyszał(tak tak były takie czasy) Robiła się biała,uginały się kolana i leciała przez ręce. Pamiętam jak odprowadzałam ją do domu(zwolniona z zajęć) Trwało to ponad godzinę a w normalnie ok 15 min. Co kawałek musiałam kucnąć i oprzeć się o cokolwiek a ona kładła mi się na kolanach i po prostu z nich zwisała. Porada ginekologa? Urodzisz dzieci to ci przejdzie.
Odpowiedz@Balbina: a co sie uzywalo w takim razie zamiast podpasek w czasach ktore opisujesz? bo moja mama obecnie lat 50, w czasach nastoletnich uzywala podpasek, co mialy wate w srodku. Prababcia (czasy mniej wiecej pozne lata 20 XX wieku) mowila ze uzywalo sie szmatek. Podejrzewam, ze nie masz 90 lat?
Odpowiedz@nursetka: Z tego, co wiem, nie wszędzie były dostępne podpaski kiedyś, albo po prostu były drogie więc używano np. samej waty, albo waty owiniętej jakimś materiałem.
Odpowiedz@nursetka: waty sie uzywalo- I to oszczednie, bo jak juz w aptece rzucili, to czesto np. po 2 paczki na glowe, wiec albo polowa rodziny stala w kolejce, albo po pare rundek kolejkowych sie wykonywalo (o ile sie dalo).
Odpowiedz@nursetka: Mam he he 55 lat niestety.Jak Twoja mama była dzieckiem ja już byłam nastolatką.Były to czasy gdzie wszystkiego brakowało i wszystko trzeba było zdobywać.No i stać w kilometrowej kolejce jak rzucili np ligninę( podobne coś do miękkiego ręcznika papaierowego) lub watę. A dla Twojej wiedzy co pomysłowe dziewczyny wycinały kawałki folii z opakowania waty i agrafką przypinały do majtek żeby ich nie pobrudzić. A bywało tak że agrafka się odpinała i wiadomo co wędrowało na plecy. Pamiętam jak ktoś z rodziny przywiózł z NRD tampony i nie wiedziałyśmy do czego one służą. Więc nawet nie wiecie jakie macie szczęście mając do dyspozycji bez problemu tampony,tampaxy, podpaski dzienne i nocne
Odpowiedz@nursetka: Moja babcia jest z takiej "bardzo wsi". Gdy ją weźmie na wspominki, opowiada, że z prababcią szyły sobie "wkładki" - z kawałków materiału wypychanego szmatkami, a jak szmatek nie było, to ligniną albo i tym, co pod rękę wpadło, typu sieczka - byle chłonne. I takich wkładek miały po kilka na okres i to się prało, a po "zajeżdżeniu" - szyło nowe.
Odpowiedz@Balbina: nie pomyslalyscie, ze mozna te wate tak wiesz... zwinac do srodka? jajak mi sie tampony skonczyly, zwijalam w rulon chusteczke higieniczna i dzialalo tylko trzeba bylo to potem palcem wygrzebac z braku sznureczka i tyle ;)
Odpowiedz@bazienka: Uśmiałam się tego rulona. Fajne. Jako że nie znałyśmy tamponów więc na to nie wpadłyśmy. Przynajmniej ja. Kiedyś okres był sprawą wstydliwą i nikt nie dzielił się swoimi wynalazkami.Pamiętam rozpacz swojej koleżanki która z okien widziała aptekę i kolejkę. Sama nie mogła wyjść bo wiadomo te dni,poprosiła brata żeby jej kupił watę a on odmówił bo wstyd żeby men coś takiego kupował.
Odpowiedz@Balbina: poradzilas sobie jak umialas, spoko ;) juz kobiety pierwotne wkladaly sobie 'tam' jakies trawy liscie czy szmatki ale masz racje, wtedy bylo to tabu, dopiero Wislocka zrobila rewolucje
OdpowiedzOj, kobiety, kobiety... Chcecie specjalnego traktowania podczas okresu/ciąży, a drwicie sobie z katorżniczego męskiego kataru. Kto nie zaznał samczego nieżytu nosa, ten o bólu blade ma pojęcie.
Odpowiedz@Maszin84: Popieram jak najbardziej. Ja niestety przechodzę katar na "męski sposób". Już wielokrotnie mówiłam, że wolałabym jeszcze raz rękę złamać, niż jeszcze raz się przeziębić. Koszmar.
OdpowiedzŚmieszą mnie niektórzy panowie, którzy okresu nigdy nie mieli, ale są ekspertami w tej dziedzinie :) Swój okres przechodziłam zwłaszcza w gimnazjum i liceum bardzo boleśnie i zdarzały się dni, w które byłam niezdolna do wstania z łóżka, później jednak trafiłam na dobrego ginekologa i bardzo mi pomógł. Teraz nie mam już problemu, jednak nigdy nie powiem nikomu, że "okres to nie choroba". Gdybym od początku przechodziła okres tak jak w tej chwili, pewnie jak niektóre panie z serii "nie znam się, ale się wypowiem", szerzyłabym jedną najmojszą prawdę, że leniwe baby chcą uciec od pracy czy wf w szkole. Mam znajomą, z którą chodziłam do gimnazjum. Dziewczyna jak tylko nadchodził okres przez 2-3 dni przed była senna i rozkojarzona. 1 dnia okresu potrafiła zemdleć z bólu, albo nawet dostać krwotoku. Chodziła do różnych ginekologów, w wieku 14 lat brała już hormony. Nic jej nie pomagało, dopiero od niedawna ktoś trafił w lek i dziewczyna w miarę może funkcjonować w pracy tego dnia. Powiedzcie takiej, że okres nie jest chorobą, a ona pewnie wymyśla.
Odpowiedz@GoHada: Oj śmieszą :) Ja jako nastolatka miałam okres trwający 7-9 dni, z czego pierwsze 5-6 dni bolesne. Dodatkowo bóle brzucha i inne zaczynały się już kilka dni przed okresem. Na szczęście większość moich znajomych raczej mi współczuła. Tylko jeden kolega koleżanki mówił ciągle o tym, że okres to nie choroba. Na dziś dzień myślę, że miał z tym jakiś problem, bo wtrącał te teksty niezależnie od sytuacji i aktualnego tematu :)
Odpowiedz@GoHada: ja mialam z kolei nieregularne cykle, od 20 do 47 dni i pani wuefistka nie ogarniala, ze mozna miec okres 2 razy w miesiacu i przez dni 8 az kiedys zaproponowalam jej obejrzenie podpaski na dowod, ze nie klamie...
OdpowiedzSam się kiero prosi o problemy... my mieliśmy kiedyś dziewczynę, która bardzo ciężko znosiła okresy (w sumie dalej mamy parę). Była na próbnym i się upierała, że będzie pracować, mimo że prawie nie mogła chodzic. Nie dała się wyrzucic do domu, bo bała się, że jej umowy nie przedłużą. I w ogóle to ona twarda jest, przez byle okres nie pójdzie do domu. No i pewnego pięknego dnia zemdlała, pogotowie przyjechało, krwotok jak stąd do Szczecina, na macicy jakieś guzy uj wie co wyszły. Bogu dzięki, że nie przyszło jej na myśl nas pozywac...
OdpowiedzTak to jest jak facet usiłuje się wypowiadać na temat na który nic nie wie, i wiedział nie będzie.
OdpowiedzKażda przechodzi miesiączkę inaczej, ale większość nawet tych, które mają łagodne okresy doświadczyły w życiu kilka bardzo bolesnych czy to krwawień, czy owulacji, które uniemożliwiły w miarę normalne funkcjonowanie. Zresztą wydaje mi się, że w kawiarni/restauracji niedopuszczalna jest sytuacja, w której ludzie obsługujący klientów pozostawiają za sobą niemiły zapaszek, a zapach krwi z podpaski, z której już się wylewa, niewątpliwie do takich należy.
Odpowiedzsmieszy mnie, ze wiekszosc hejterskich komentarzy pochodzi od mezczyzn, ktorzy o okresie nie maja zielonego pojecia mozeby tak jednego z drugim kopnac w jadra dla porownania doznan? i powiedziec, ze niektore kobiety maja tak CIAGLE a nie poki sie nie uspokoi, czyli pare minut pamietam jak do mojej kumpeli pryzjechalo pogotowie i ona po chwili- no dajcie mi te przeciwbolowke wreszcie okazalo sie, ze dostala od razu tylko troche nie poczula pyralginy dozylnie
Odpowiedz@bazienka: Ba, ja mam dodatkowo w pakiecie wymioty i biegunkę. Jednocześnie.
Odpowiedz@bazienka: Wymyślono już symulator bólów porodowych, dziś widziałam filmik o symulacji dużego biustu (panom zawieszono specjalne ciężarki - oj, nie byli zachwyceni pod koniec dnia ;) ), może i symulator bolesnych miesiączek niedługo wymyślą, a wtedy obowiązkowo każdy taki "nie znam się, ale się wypowiem" powinien sobie taki "kursik" zrobić.
Odpowiedz@bazienka: Rozumiem, że ty ból spowodowany byciem kopniętym w jądra znasz z własnego doświadczenia, i możesz wypowiadać się jako autorytet, a nie jako kretynka, która właśnie strzeliła sobie w stopę?
Odpowiedz@whateva: rozumiem tez ze znasz doskonale bol miesiaczkowy lub porodowy? bo gdzie sie koncza argumenty, tam zaczynaja sie wjazdy osobiste
OdpowiedzPrzecież na takie zabranianie korzystania z toalety jest paragraf. Dziewczyno nie daj się zeszmacić i pozwij gnoi.
OdpowiedzMniejsza o okres. Co to jest "prominentna lokalizacja"?
OdpowiedzTwoi przełożeni wykazali się taką ignorancją, że zacząłem wątpić, że kiedykolwiek byli w związku z jakąś kobietą. W Ameryce, czy jakimś innym kraju gdzie dyskryminacji doszukuje się na każdym kroku to byś mogła dostać niezłe odszkodowanie za takie potraktowanie.
Odpowiedz